Świat

Jim Crow 2021, czyli walka z odbieraniem praw wyborczych Amerykanom

Po porażce Trumpa obserwujemy falę proponowanych przez republikanów ustaw mających na celu supresję wyborczą. Zgłaszane propozycje utrudniające oddawanie głosów są skierowane przeciwko wyborcom niebiałym. Demokraci jednak nie siedzą z założonymi rękami. Dzisiejsza walka o prawo głosu jest walką o przyszłość Ameryki.

Stany Zjednoczone to dwie kultury w jednym narodzie. Pierwsza z nich przyniosła ze sobą niewolnictwo, ludobójstwo na rdzennych Amerykanach, tak zwane prawa Jima Crowa zabezpieczające dominację białych, a także groźby, kłamstwa i okrucieństwo wypowiadane ustami byłego prezydenta Donalda Trumpa – z kulminacją w postaci napadu na Kapitol 6 stycznia tego roku. Druga z tych kultur dała nam emancypację mniejszości, ruch obrony praw osób czarnych, wybór Baracka Obamy na prezydenta, a ostatnio zwycięstwo Joe Bidena. Kultura białego suprematyzmu – wciąż wyznawana przez topniejącą mniejszość – zawsze opierała swoją władzę na przemocy i pozbawianiu ludzi praw wyborczych. To dlatego dzisiejsza walka o prawo głosu jest walką o przyszłość Ameryki.

Bitwa dwóch kultur toczy się obecnie w różnych miejscach kraju oraz w samym Waszyngtonie. Zwycięstwo Bidena pobudziło białych suprematystów do jeszcze bardziej zdecydowanego sięgnięcia po tzw. supresję wyborczą, czyli pozbawianie obywateli możliwości głosowania. Partia Republikańska wie bowiem, że w sprawiedliwym głosowaniu nie uzyska władzy nad państwem. Toteż obecnie te legislatury stanowe, w których większość stanowią republikanie, wprowadzają nowe restrykcje wyborcze wymierzone w niebiałych Amerykanów.

Z drugiej strony w Waszyngtonie, w Kongresie, postępy robi kultura inkluzywności. Reprezentanci obradują nad największą reformą prawa wyborczego od lat 60. XX wieku, która ma zapewnić dostęp do lokali wyborczych wszystkim Amerykanom.

Pozbyliśmy się Trumpa. Kiedy pozbędziemy się rasizmu?

Supresja wyborcza pozostaje ważnym narzędziem białego suprematyzmu w Ameryce od bardzo wielu lat. Najbardziej wyraziście jej historię opowiedział W.E.B. DuBois w swojej książce Black Reconstruction in America, opublikowanej w 1935 roku. DuBois wstrząsająco i wyczerpująco opisał heroiczną walkę zbrojną Afroamerykanów w wojnie secesyjnej (1861–1865) o wolność, a w okresie tzw. Rekonstrukcji (1865–1877) o pełną emancypację obywatelską – tym razem poprzez edukację i ciężką pracę. Jednak emancypację tę okrutnie powstrzymały przemoc i terroryzm dokonywane przez białych na amerykańskim Południu, połączone z obojętnością oraz rasizmem wielu białych z Północy. Jeden z najważniejszych aspektów praw Jima Crowa po Rekonstrukcji stanowiła właśnie supresja czarnych wyborców, będąca zresztą rażącym pogwałceniem konstytucji.

W latach 60. XX wieku ruch na rzecz praw osób czarnych doprowadził do tzw. Drugiej Rekonstrukcji – czyli próby ponownej odbudowy amerykańskiej demokracji poprzez zniesienie praw Jima Crowa. Jednak jego olbrzymie osiągnięcia, takie jak Ustawa o prawach obywatelskich z 1964 roku oraz Ustawa o prawach wyborczych z 1965 roku, spotkały się z kolejnym rasistowskim przeciwuderzeniem. Gdy demokraci z Północy ścierali się w Kongresie ze swoimi partyjnymi kolegami, segregacjonistami z Południa, doszło do rozłamu w Partii Demokratycznej. Dzięki temu republikanie z Richardem Nixonem na czele mogli zastosować swoją niesławną „strategię Południa” i zaskarbić sobie sympatię białych rasistów w wyborach w 1968 roku.

Biali południowcy tłumnie przepisywali się wówczas z Partii Demokratycznej do Republikańskiej, a rasizm dalej miał się doskonale. Za „strategią Południa” poszły też nowe taktyki supresji wyborczej, tym razem oparte na masowym nakładaniu kar więzienia dla osób niebiałych za niewielkie wykroczenia albo wręcz za czyny niebędące nawet wykroczeniem. W ten sposób odbierano im prawo głosu – nawet na całe życie. [W USA sprawców przestępstw federalnych do dziś pozbawia się prawa głosu co najmniej na okres odbywania kary – przyp. tłum.]

Jednak chwyt założony przez białych suprematystów wokół władzy w Ameryce od dawna się rozluźnia. Świadczą o tym chociażby dwukrotny wybór Baracka Obamy na prezydenta, w 2008 i 2012 roku, oraz wiceprezydentura Kamali Harris, pierwszej kobiety i osoby niebiałej na tym stanowisku. W reakcji na ten ostatni fakt Trump podjął bezczelną próbę utrzymania władzy poprzez zakwestionowanie rezultatów. Najpierw przekonywał należących do Partii Republikańskiej urzędników stanowych do fałszowania ich wyników, potem próbował powstrzymać Kongres przed ich zatwierdzeniem.

Amerykańska wojna domowa wciąż trwa

Brennan Center for Justice działające przy Szkole Prawa Uniwersytetu Nowojorskiego skrupulatnie dokumentuje następującą po porażce Trumpa falę proponowanych przez republikanów ustaw mających na celu supresję wyborczą. Liczba wniosków przekracza 250 w 43 stanach. Brennan Center podsumowuje swoje obserwacje tak: „Zgłaszane ustawy utrudnią oddawanie głosów, są skierowane przeciwko wyborcom niebiałym i wymierzone dokładnie w te nowe rozwiązania wyborcze – takie jak głosowanie korespondencyjne – które odpowiadają za to, że przeprowadzenie wyborów w 2020 roku”, czyli podczas pandemii, „było nie tylko udane, ale wręcz w ogóle możliwe”.

Biden słusznie nazwał nowe, restrykcyjne prawo wyborcze ustanowione w zdominowanym przez republikanów parlamencie stanu Georgia oczywistym przypadkiem działania „prawa Jima Crowa w XXI wieku”. Dokładnie 160 lat po tym, jak stany Południa dokonały secesji, by móc zachować i szerzyć niewolnictwo oraz biały suprematyzm, Stany Zjednoczone dokonują jednak Trzeciej Rekonstrukcji. Pierwsza potrzebna była do likwidacji niewolnictwa, druga do zakończenia amerykańskiego apartheidu, a trzecia – do ukrócenia supresji wyborczej i masowości stosowania kar więzienia. (Jeden z przywódców Trzeciej Rekonstrukcji, pastor William J. Barber II, napisał książkę pod tym samym tytułem, w której świetnie opisuje stojące przed nią wyzwania).

Amerykański rasizm umiera nie bez walki – ale umiera. Izba Reprezentantów właśnie przegłosowała i przekazała do Senatu najważniejszą ustawę o prawie głosu i reformach politycznych od czasu Ustawy o prawach wyborczych. Dokument, który w Senacie nosi nazwę S. 1, stworzyłby ogólnokrajowe standardy ułatwiające rejestrację na wybory oraz oddawanie głosu obejmujące głosowanie wcześniejsze i korespondencyjne. Przywróciłby też prawo głosu w wyborach federalnych osobom, które odbyły karę za poważne przestępstwa. Ustawa zawiera również istotne zapisy reformujące finansowanie kampanii wyborczych.

Senat wkrótce zajmie się S. 1. Republikańscy senatorowie reprezentujący biały suprematyzm będą próbować zdusić ją poprzez obstrukcję parlamentarną, która sprawia, że ustawa przechodzi dopiero po uzyskaniu 60 głosów, a nie tylko większości zwykłej, wynoszącej 51 głosów. Taką samą taktykę blokowania ustaw na rzecz praw osób czarnych do lat 60. XX wieku stosowali segregacjoniści i bezskutecznie próbowali stosować również w latach 60. Prawdopodobnie próba ta znów spełznie na niczym. Demokraci – ze swoją misją pogrążenia białego suprematyzmu raz na zawsze – nie będą bezczynnie siedzieć i patrzeć, jak rasiści znów starają się uciszyć głos osób niebiałych. Senat najprawdopodobniej zmieni zasady, by zapobiec obstrukcji przy tej rozstrzygającej ustawie. Być może wtedy – po ponad 230 latach od podpisania konstytucji Stanów Zjednoczonych – wreszcie zostanie ustanowione sprawiedliwe prawo wyborcze dla wszystkich Amerykanów.

Copyright: Project Syndicate, 2021. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Aleksandra Paszkowska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jeffrey D. Sachs
Jeffrey D. Sachs
Ekonomista, Columbia University
Profesor Zrównoważonego Rozwoju oraz profesor Polityki i Zarządzania Zdrowiem Publicznym na Uniwersytecie Columbia. Jest dyrektorem Centrum ds. Zrównoważonego Rozwoju na Columbii oraz Sieci Rozwiązań na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju przy ONZ.
Zamknij