Świat

Był zbrodniarzem nieznającym litości. Donald Rumsfeld zmarł nie tam, gdzie powinien

Zwracając się do terrorystów odpowiedzialnych za ataki z 11 września 2001, felietonista „New York Timesa” pisał: „Nie wiemy jeszcze dokładnie, co z wami zrobimy, ale nie sądźcie, że nadstawimy wam drugi policzek. Przedstawiam wam Donalda Rumsfelda – on jest jeszcze większym świrem niż wy”.

Donald Rumsfeld, były kongresmen, doradca kilku amerykańskich prezydentów i dwukrotny sekretarz obrony USA, zmarł w ubiegły wtorek w wieku 88 lat. Jego opłakana kadencja jako szefa Pentagonu naznaczona była pasmem tortur i kłamstw w służbie wiecznej wojny, która spowodowała śmierć co najmniej setek tysięcy ludzi.

Gdy prezydent George W. Bush mianował go sekretarzem obrony, Rumsfeld miał już za sobą służbę w marynarce wojennej, cztery kadencje w Kongresie i doradzanie dwóm byłym prezydentom – Richardowi Nixonowi i Geraldowi Fordowi. Ten ostatni uczynił go również swoim sekretarzem obrony.

Fot. National Security Archive

Na początku lat 80. Rumsfeld kilkakrotnie jeździł do Iraku jako specjalny wysłannik prezydenta Reagana – w czasach, gdy dyktator Saddam Husajn był jeszcze ważnym sojusznikiem Ameryki. Uwieczniony na słynnym zdjęciu haniebny uścisk dłoni przypieczętował umowę, która pozwoliła Stanom i ich zachodnim sojusznikom przekazać Irakowi materiały do produkcji broni biologicznej i chemicznej. Husajn użył ich zgodnie z przeznaczeniem – jako broni masowego rażenia przeciwko irańskiemu wojsku (z pomocą administracji Reagana) i w ludobójczej kampanii przeciwko irackim Kurdom.

W późniejszych latach Rumsfeld zarabiał na życie jako prezes i dyrektor kilku koncernów, w tym General Instrument i Gilead Sciences. Postawiony na czele Pentagonu, do nadzoru nad jego operacjami zaangażował zaufane grono byłych szefów korporacji: za siły powietrzne odpowiadał James G. Roche (Northrop Grumman), za marynarkę – Gordon England (General Dynamics), a za armię – Thomas E. White (Enron). Przemysł zbrojeniowy cieszył się w czasach Rumsfelda tak olbrzymimi wpływami w Pentagonie, że o amerykańskim departamencie obrony mówiono wtedy „Department of Defense, Inc”.

Jako żarliwy imperialista, a zarazem luminarz ruchu neokonserwatystów Rumsfeld firmował inicjatywę znaną jako „Project for the New American Century” (PNAC). To stąd wywodziła się znaczna część kadr administracji Busha: wiceprezydent Dick Cheney, podsekretarz stanu John Bolton, specjalny asystent ds. demokracji i praw człowieka w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa Elliott Abrams (wcześniej zamieszany w aferę Iran-Contra i wspieranie prawicowych reżimów w Ameryce Środkowej) oraz Paul Wolfowitz – najpierw zastępca Rumsfelda, później prezes Banku Światowego.

Jastrzębie z PNAC na długo przed 11 września 2001 roku obmyślali, jak zmienić reżim w Iraku. Po atakach terrorystycznych głośno i natarczywie domagali się zbrojnego obalenia rządów Saddama Husajna, doskonale wiedząc, że iracki dyktator nie dysponował już wtedy bronią masowego rażenia ani nie miał zupełnie nic wspólnego z atakiem terrorystycznym na World Trade Center i Pentagon. Gdy przyciskali go o to dziennikarze, Rumsfeld udzielił być może najbardziej kuriozalnej odpowiedzi w swojej karierze:

„Jak wiadomo, są wiadome wiadome, czyli rzeczy, o których wiemy, że je wiemy. Wiemy też, że są wiadome niewiadome – rzeczy, o których wiemy, że ich nie wiemy. Ale są również niewiadome niewiadome, a więc rzeczy, co do których nie wiemy nawet, że ich nie wiemy”.

Kogo chroni państwo, deportując cudzoziemców na tortury?

Pędząc na złamanie karku na wojnę z Irakiem, Rumsfeld lojalnie rozpowszechniał kłamstwa administracji Busha o rzekomym (a nieistniejącym) programie rozwoju broni nuklearnej Husajna, zapierając się przy tym, że w obalaniu irackiego reżimu „w ogóle nie chodzi o ropę”.

Inwazja na Irak, której oficjalna nazwa brzmiała pierwotnie OIL, od Operation Iraqi Liberation, rozpoczęła się przed wschodem słońca od ataku oddziałów Navy SEAL na dwie morskie platformy wiertnicze. „New York Times”, który bezkrytycznie przedrukowywał liczne kłamstwa amerykańskiej administracji na temat wojny z Irakiem, z satysfakcją uznał tę operację za pierwsze „zwycięstwo w bitwie o naftowe imperium Iraku”.

Rumsfeld przepowiadał, że wojna z Irakiem będzie łatwa i krótka. „Potrwa pięć dni, może pięć tygodni albo pięć miesięcy, ale na pewno nie dłużej” – zapewniał w listopadzie 2002 roku, a od jego pewności siebie większy był tylko jego błąd w ocenie sytuacji. Chociaż oficjalnie zakończył tę wojnę prezydent Barack Obama w grudniu 2011 roku, amerykańscy żołnierze stacjonują w Iraku do dziś, a prezydent Joe Biden zbombardował Irak zaledwie przed kilkoma dniami.

USA: powrót złego policjanta

Gdy amerykańskie siły zajęły Bagdad, jednym z pierwszych należących do państwa budynków, jakie opanowali żołnierze, była siedziba irackiego Ministerstwa Ropy Naftowej. Tymczasem Muzeum Narodowe Iraku, gdzie przechowywano bezcenne obiekty kultury z pięciu tysięcy lat historii Mezopotamii, było właśnie plądrowane. Rozkradziono tysiące posągów, rękopisów i innych eksponatów, wśród których znajdowały się najstarsze przedmioty stworzone ręką cywilizowanego człowieka. Amerykańscy żołnierze nie reagowali.

„Tak bywa – nonszalancko komentował Rumsfeld. – Telewizja pokazuje te obrazy raz po raz. Ciągle oglądacie tę samą osobę, która wynosi z budynku jakiś wazon. Jak widzicie to po raz dwudziesty, to zadajecie sobie pytanie: ile oni mieli wazonów w tym kraju?”

Inwazję i okupację Iraku pod amerykańską flagą przypłaciły życiem tysiące żołnierzy USA i setki tysięcy Irakijczyków. Ci ostatni urzędników administracji Busha zupełnie nie interesowali. Zapytany, dlaczego Pentagon podaje tylko ofiary po stronie amerykańskiej, a nie ujawnia liczby zabitych Irakijczyków, Rumsfeld odparł chłodno: „Nie liczymy zwłok innych ludzi”.

Rumsfeld odegrał również zasadniczą rolę w programie wymuszania zeznań torturami. Własnym podpisem zatwierdzał techniki przesłuchań, które wojsko USA stosowało w obozie Guantánamo, w więzieniu Abu Ghraib i w innych miejscach. W trakcie tych tortur część więźniów zamęczono na śmierć. To Rumsfeld wydał dyrektywę, która pozwalała oprawcom odmówić przesłuchiwanym pomocy lekarskiej – nawet w przypadku tak poważnych obrażeń jak rany postrzałowe. Nieco później z rozkazu Rumsfelda lekarze zaczęli wystawiać więźniom zaświadczenia, że są „medycznie i czynnościowo” w dobrej formie, a wobec tego można poddać ich torturom.

Gdy świat obiegły zdjęcia ludzi torturowanych i poniżanych w więzieniu Abu Ghraib, Rumsfeld najpierw ujawnił tożsamość sierżanta odpowiedzialnego za wyciek zdjęć, a potem już tylko twierdził, że nie miał o niczym pojęcia. Kłamał.

Generał Antonio Taguba, autor raportu o torturach w Abu Ghraib, mówi, że spotkał się z Rumsfeldem i kilkoma innymi wysokimi urzędnikami Pentagonu na krótko przedtem, zanim Senat wezwał sekretarza obrony na przesłuchanie. Wspomina, że Rumsfeld zapytał go, czy to, co amerykańscy żołnierze robią w irackim więzieniu, jest znęcaniem się czy torturowaniem. Generał, który obejrzał tysiące zdjęć brutalnego maltretowania więźniów, opowiada: „Opisałem fotografię, na której nagi więzień skuty kajdankami leży na mokrej podłodze, a przesłuchujący wpycha mu różne przedmioty do odbytu. Powiedziałem: To nie jest znęcanie się, to są tortury. Zapadła cisza”.

Rumsfeld zeznał jednak przed senacką komisją, że nikt w Pentagonie nie widział wcześniej zdjęć tortur w Abu Ghraib.

Ostatecznie dochodzenie Senatu wykazało, że „wydane przez Rumsfelda upoważnienie do stosowania technik przesłuchań […] było bezpośrednią przyczyną maltretowania więźniów”.

Senatorzy wytknęli również wysokim urzędnikom administracji Busha, że próbując obarczyć winą za torturowanie więźniów garstkę „czarnych owiec” w wojsku, postąpili „fałszywie i bez skrupułów”.

Prowadząc wojnę, której rzekomym celem było zwalczanie terroryzmu w jednym miejscu na świecie, Rumsfeld wspierał terror gdzie indziej. Szukając sojuszników w „wojnie z terrorem”, Rumsfeld umizgiwał się do dyktatorów – takich jak prezydent Uzbekistanu Islom Karimov, który ma w zwyczaju gotować opozycjonistów żywcem – i do wygnanych z Iranu bojowników MEK (Mudżahedinów Ludowych), których amerykański Departament Stanu uznaje za organizację terrorystyczną.

Senacka Komisja Spraw Zagranicznych wskazuje w swoim raporcie, że to Rumsfeld pozwolił Osamie bin Ladenowi wymknąć się ścigającym go oddziałom w grudniu 2001 roku. Ten sam raport stwierdza również, że błędy Rumsfelda jeszcze bardziej naraziły Amerykanów na ataki terrorystyczne.

Pewne jest, że Rumsfeld zdawał sobie sprawę z rzeczywistych przyczyn terroryzmu skierowanego przeciwko Ameryce. W 2004 roku sam powołał zespół roboczy, który miał zająć się badaniem tego tematu. Końcowy raport zespołu stwierdzał: „Nie jest tak, że muzułmanie »nienawidzą naszej wolności«. W rzeczywistości nienawidzą oni naszej polityki”. Wśród elementów amerykańskiej polityki zagranicznej, które wywołują tę wrogość, raport wymienia „bezpośrednie interwencje Ameryki w krajach muzułmańskich”, wspieranie dyktatorów w krajach takich jak Arabia Saudyjska i Egipt, a ponad wszystko „amerykańską okupację Iraku i Afganistanu”.

20 wydarzeń, które zmieniły Amerykę od 2000 roku

Rumsfeld nigdy nie przyznał się do błędów. Do końca swoich dni pozostał nieskruszonym orędownikiem wojny i amerykańskiego imperium.

„Donald Rumsfeld był zbrodniarzem wojennym pozbawionym litości. Osobiście nadzorował urzędowo sankcjonowany system tortur, masakry ludności cywilnej i nielegalne w świetle prawa wojny” – napisał na Twitterze Jeremy Scahill, dziennikarz śledczy i współzałożyciel magazynu „The Intercept”. „To jest jego dorobek i tak zostanie na zawsze zapamiętany”.

Specjalizujący się w obronności korespondent magazynu „Daily Beast” Spencer Ackerman podsumowuje: „Śmierć Rumsfelda jest tragiczna wyłącznie z tego powodu, że nie zmarł w irackim więzieniu”.

„Nie opłakujcie sekretarza obrony – pisze Ackerman – opłakujcie jego ofiary. Było ich zbyt wiele, by je wszystkie policzyć, ale pod jego przywództwem Pentagon i tak nie zadawał sobie tego trudu”.

**
Brett Wilkins jest publicystą magazynu Common Dreams.

Artykuł opublikowany w magazynie Common Dreams na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożył Marek Jedliński.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij