Świat

Marihuana nie dla sportowców. Przynajmniej na razie

Amerykańska faworytka do olimpijskiego złota w sprincie nie pojechała do Tokio, bo przed zawodami paliła marihuanę. Za wykrycie THC w organizmie sportowcom na całym świecie grozi wykluczenie z zawodów.

19 czerwca Sha’Carri Richardson zakwalifikowała się do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. W kwalifikacyjnym biegu na sto metrów kobiet, który odbył się podczas amerykańskich zawodów lekkoatletycznych, dotarła do mety jako pierwsza z wynikiem 10,86 s. Z takim czasem była jedną z faworytek do olimpijskiego złota w swojej konkurencji. Do Tokio biegaczka jednak nie dotarła, ponieważ test antydopingowy wykonany po występie wykazał obecność THC w jej organizmie. W konsekwencji rewelacyjny wynik nie został uznany, a Richardson została zawieszona w zawodach na miesiąc. Ostatecznie Amerykanka straciła olimpijski awans i w Tokio nie wystąpiła.

W wywiadzie dla telewizji NBC biegaczka opowiedziała o tym, skąd w jej wynikach wzięło się THC. Krótko przed zawodami Richardson przypadkowo dowiedziała się o niespodziewanej śmierci swojej biologicznej matki. Biegaczce, która wychowywała się z babcią, informację tę przekazał podczas wywiadu dziennikarz. Jak wyjaśniała, sięgnęła po marihuanę, żeby  uspokoić swój stan, który nazwała „emocjonalną paniką”. Podkreśliła także, że bierze całkowitą odpowiedzialność za swoją decyzję, którą podjęła w obliczu świadomości ryzyka, z jakim ona się wiązała.

Stracony i odzyskany medal

Marihuana znajduje się na liście substancji zabronionych opracowanej przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). W 2021 r. w Światowym Kodeksie Antydopingowym pojawiła się nowa kategoria: substancje nadużywane, które są przyjmowane w celu innym niż sportowy. Obok występującego w marihuanie THC kodeks wymienia tu także: kokainę, diamorfinę oraz MDMA.

Wszystkie olimpijskie mity i hipokryzje

czytaj także

Kara dla zawodnika, u którego zostanie wykryty któryś z powyższych środków to trzy miesiące zawieszenia udziału w zawodach. Dzieje się tak pod warunkiem, że użycie substancji nie miało związku z rywalizacją sportową. Natomiast jeśli zawodnik lub zawodniczka podda się terapii odwykowej, to kara ta może zostać zmniejszona do jednego miesiąca.

Sha’Carri Richardson nie jest jedyną amerykańską sportsmenką, którą zdyskwalifikowano przez marihuanę. W tym roku po miesiącu kary za jej używanie dostali także sprinter Kahmari Montgomery oraz pływak Tate Jackson. W 2009 r. przez trzy miesiące w żadnych zawodach nie wziął udział Michael Phelps. Mistrz pływania został wykluczony po tym, jak prasa opublikowała zdjęcie, na którym pali marihuanę.

Sprawą używania marihuany przez sportowców ponad 20 lat temu żyła cała Kanada. Na zimowych igrzyskach olimpijskich w Nagano w 1998 r. złoty medal w rozgrywanym po raz pierwszy na tej imprezie slalomie gigancie na snowboardzie zdobył Kanadyjczyk Ross Rebagliati. Badania antydopingowe okazały się pozytywne dla THC i zawodnikowi odebrano medal. Zawartość substancji była nieznaczna, a on sam przekonywał, że sam marihuany przed zawodami nie używał, tylko przebywał w towarzystwie osób, które to robiły. Rebagliati odwołał się olimpijskiego Trybunału Arbitrażowego, który przywrócił mu tytuł mistrza, ponieważ w czasie zawodów nie było żadnych oficjalnych uregulowań dotyczących marihuany.

Pierwsza transpłciowa sztangistka jedzie na Igrzyska Olimpijskie

Tylko rozluźnienie

Sensowność obecnych obostrzeń wobec marihuany podważa publicysta Los Angeles Times. Robin Abcarian zastanawia się dlaczego substancja ta w ogóle znajduje się na antydopingowej liście pośród hormonów, środków anabolicznych i środków maskujących. I krytykuje międzynarodowe rozwiązania pisząc, że gdyby w miejsce marihuany Richardson piła alkohol, to nie poniosłaby za to żadnych konsekwencji.

Autor konfrontuje też rozwiązania Światowej Agencji Antydopingowej z jej własnymi doniesieniami. Z jednej strony deklaruje ona, że na listę substancji zabronionych trafiają te, które spełniają przynajmniej dwa spośród trzech kryteriów: mogą poprawiać lub poprawiają wyniki sportowe, są niebezpieczne dla zdrowia sportowców i naruszają sportowego ducha. Według agencji marihuana spełnia wszystkie trzy kryteria.

Z drugiej strony jednak, jak przytacza Abcarian, w opublikowanym w 2011 r. WADA twierdziła, że marihuana może być pomocna w zwalczaniu poczucia niepokoju i lęku. Dlatego mogłaby też pozwolić sportowcom zredukować poziom stresu przed zawodami i wpłynąć na ich wyniki. Agencja przytacza ten argument, jako dowód na niedopuszczalne działanie marihuany. Według autora świadczy to tylko na jej korzyść, bo za efektem rozluźniającym nie idzie żaden pozytywny wpływ na wyniki sportowe. I przywołuje badania, w których naukowcy stwierdzają, że marihuana wyników sportowców nie poprawia. Skoro tak, konkluduje publicysta, to być może używanie marihuany byłoby wskazane dla zawodników, którzy doświadczają problemów psychicznych.

Skręt, areszt, przeszukanie, a na końcu… umorzenie

Czas na rewizję

Po zawieszeniu Richardson Amerykańska Agencja Antydopingowa opublikowała oświadczenie, w którym zaznacza, że wedle światowych standardów czasowa dyskwalifikacja biegaczki była jedynym właściwym rozwiązaniem. W tym samym tekście przewodniczący organizacji ze zrozumieniem wypowiada się na temat kłopotów z jakimi borykają się sportowcy i koniecznością radzenia sobie z nimi. Z tekstu dowiadujemy się, że dyskusja nad zasadnością sankcji dla użytkowników marihuany trwa od 2003 r. czyli od momentu, w którym WADA umieściła ją na liście substancji zakazanych. I sam przytacza argumenty obydwu stron sporu: jedni tłumaczą, że lista powinna ograniczyć się do substancji poprawiających wyniki, inni natomiast wskazują na to jak ważne jest, by uniknąć zagrożeń wynikających z pozostawania pod wpływem marihuany w czasie zawodów.

Sha’Carri Richardson wyjaśniała amerykańskim mediom, jak dojmującym przeżyciem była dla niej wiadomość o śmierci matki. Przeprosiła wszystkich, którzy jej kibicują, że zawiodła ich nadzieje. W krótkim wpisie na Twitterze biegaczka objaśniała, że jest tylko człowiekiem. Jednocześnie zaznaczała, że bierze pełną odpowiedzialność za swoje decyzje. Amerykańskie władze lekkoatletyczne i antydopingowe w swoich komunikatach tłumaczyły, że nie miały innego wyjścia, jak nałożyć na biegaczkę odpowiednie sankcje. Ale uzasadnienia ich decyzji były dalekie od suchych komunikatów.

Ameryka walczy z pandemią skrętami

Tak jak komentarz publicysty z Los Angeles, komunikaty te były paliwem dla dyskusji nie tylko o miejscu marihuany w międzynarodowych uregulowaniach antydopingowych. To także głos w jednej z najgłośniejszych spraw odbywających się w Tokio igrzysk, czyli problemów natury psychicznej, z jakimi muszą radzić sobie sportowcy. Po incydencie z Sha’Carri Richardson same władze Amerykańskiej Agencji Antydopingowej przyznały, że to najwyższy czas, by zająć się rewizją statusu marihuany.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij