Kraj

Skręt, areszt, przeszukanie, a na końcu… umorzenie

Mija dziesięć lat, od kiedy prokuratorzy i sędziowie mogą umarzać sprawy za posiadanie małych ilości narkotyków na własny użytek. Dzięki temu tysiące osób uniknęły wyroku np. za to, że miały w kieszeni skręta. Ale w oczekiwaniu na umorzenie nie uniknęły zamknięcia w celi i przeszukania domu.

Policjanci wysiedli z nieoznakowanego radiowozu. Była trzecia w nocy, Alan czekał z kolegą na Sadybie na autobus nocny, żeby z domówki u znajomych wrócić do siebie. Na autobus się nie doczekał, bo kiedy zaczął przygotowywać skręta, na przystanku zatrzymało się auto. Wysiedli z niego policjanci, przeszukali Alana i znaleźli u niego odrobinę marihuany. Kolega miał więcej szczęścia, bo mimo że też miał ze sobą trochę konopi, funkcjonariusze jej nie znaleźli i puścili go wolno. Alan dotarł do domu o wiele później.

Śniadanie z mordercą

Po przeszukaniu na przystanku policjanci zatrzymali 21-letniego studenta i ruszyli do laboratorium na ważenie znalezionego narkotyku.

– Razem było tego 0,03 grama. Dokładnie tyle. Ale żeby wyglądało poważniej, to wpisali wagę całego skręta, razem z tytoniem, i wyszło 0,33 g – relacjonuje Alan. Po ważeniu policjanci przewieźli go do aresztu śledczego na Ursynowie. – Byłem przerażony. Prosiłem, żeby dali spokój, że to tylko jeden gibonek, po co stresować jeszcze mamę i rodzinę.

Ameryka walczy z pandemią skrętami

Ale policjanci nie słuchali. – W areszcie kazali się rozebrać do naga, kaszlnąć i kucnąć. To był najbardziej wstrząsający moment. Widziałem takie sceny w filmach o przemytnikach narkotyków i gangsterach. Nie sądziłem, że spotka mnie coś takiego za jednego skręta – opowiada mężczyzna. W międzyczasie rozmawiał z policjantami. – Z tego, co mówili, wynikało, że mieli świadomość, że ani trochę nie zagrażam ładowi społecznemu, ale taka jest ich praca, więc muszą robić swoje. Sami sugerowali, żebym powiedział, że znalazłem konopie przy jakiejś ławce, no więc zeznawałem, że tak właśnie było.

Po oddaniu sznurowadeł Alan trafił do celi, w której był inny osadzony. – To był morderca, którego transportowano z Rzeszowa do Gdańska. Na śniadanie dostaliśmy dwie bułki i sześć parówek na dwóch. On zjadł cztery, ja dwie – opowiada Alan.

Mama Alana dowiedziała się o wszystkim od kolegi, który uniknął nocnego zatrzymania. Tylko dlatego spodziewała się, że lada moment w domu zjawią się policjanci z nakazem przeszukania. – Przetrzepali cały dom, ale nic nie znaleźli, bo nic tam nie było – mówi Alan. Kilka godzin później policjanci go wypuścili. Na odchodne dostał instrukcję, żeby wrócił na komendę z podaniem o umorzenie postępowania.

– Znowu sami mi tłumaczyli, co robić. Napisałem odręcznie pismo do prokuratury, że studiuję, jestem w samorządzie, udzielam się społecznie i to moje pierwsze wykroczenie – opowiada Alan. Podpisane pismo zostawił w okienku na komisariacie.

Alan. Fot. Jakub Szafrański

Dwa miesiące później z prokuratury przyszła odpowiedź – sprawa umorzona ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.

Ile waży nieznaczna ilość

Historia Alana pochodzi z 2013 roku. W takiej samej sytuacji znalazło się wtedy ponad trzy tysiące osób. Ich sprawy mogły zostać umorzone na podstawie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z 2011 roku. Dopisano do niej wtedy artykuł 62a, na podstawie którego prokurator lub sędzia mogą umorzyć postępowanie wobec osoby, która posiada nieznaczną ilość narkotyku przeznaczonego na własny użytek. Postępowanie takie można umorzyć także przed wszczęciem śledztwa.

Zapis ten wprowadzono do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii po jedenastu latach obowiązywania surowego prawa nakazującego karać za posiadanie nawet najmniejszych ilości środków odurzających. Przepisy z 2000 roku były stworzone, żeby walczyć z produkcją narkotyków i obrotem nimi, ale nie doprowadziły do ograniczenia ani jednego, ani drugiego.

Sadzić, palić, emancypować. Meksykańskie feministki walczą o dekryminalizację konopi

– Po dekadzie obowiązywania restrykcyjnych przepisów okazało się, że skazywanie osób za posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków jest niepotrzebne i przeciwskuteczne – mówi Agnieszka Sieniawska, prezeska Polskiej Sieci Polityki Narkotykowej. Przedstawiciele tej fundacji byli zaangażowani w prace nad zmianą przepisów z 2011 roku. – Wtedy żadna opcja polityczna nie zgodziłaby się ani na dekryminalizację, ani na depenalizację. Nawet tabela wartości granicznych była zbyt śmiałym krokiem. Artykuł 62a był kompromisem, który satysfakcjonował większość sił politycznych – tłumaczy Sieniawska. I dodaje: – W efekcie powstało miałkie prawo, które nie daje narzędzi sędziom i prokuratorom, by w jednoznaczny sposób kwalifikować sprawy, które nadają się do umorzenia.

Z czego wynika miałkość wprowadzonego wtedy prawa? Nowy artykuł do dziś pozwala prokuratorom i sędziom umarzać sprawy, jeśli zatrzymany posiada narkotyki przeznaczone na własny użytek w „ilości nieznacznej”. Jednak jednoznaczna definicja takiej ilości środków odurzających lub substancji psychotropowych nie została nigdy ustalona.

W praktyce organy ścigania często uznają, że to tyle, ile starczy na jedną dawkę dla jednej osoby do jednorazowego spożycia. Nawet nieznacznie większa ilość wymyka się takiej definicji i nie pozwala na umorzenie spraw za posiadanie narkotyków o gabarytach tak kabaretowych jak jeden gram marihuany. Sieniawska: – Z moich rozmów z sędziami i prokuratorami wynika, że ciągle mają oni problem z określeniem tego, co to jest ta nieznaczna ilość.

Dziwaczność takiego podejścia staje się jeszcze jaśniejsza, kiedy porówna się je do rozwiązań stosowanych wobec picia napojów alkoholowych. Kodeks karny definiuje stan wskazujący na spożycie alkoholu oraz stan nietrzeźwości. Ten pierwszy określa przedział zawartości alkoholu we krwi między 0,2 i 0,5 promila, drugi zaś odnosi się do osoby, która ma go ponad 0,5 promila. Dzięki temu ani służby, ani władza sądownicza nie mają wątpliwości, jak postępować z osobami, które w takim stanie np. prowadzą auto.

W Gdańsku mało, w Białymstoku za dużo

Jasnych wytycznych na to podobieństwo brakuje w przypadku posiadania marihuany i innych narkotyków. A do złagodzenia problemu wystarczyłoby ministerialne rozporządzenie wprowadzające tabelę górnych wartości substancji psychoaktywnych, których posiadanie jest dozwolone i które nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji. Rozwiązanie to polega na doprecyzowaniu, ile gramów jakiej substancji może mieć ze sobą w Polsce dorosła osoba.

Przedstawiciele PSPN napisali projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkotykom, który zawiera takie rozwiązanie. W lutym przesłali go Parlamentarnemu Zespołowi ds. Legalizacji Marihuany. Projekt zakłada zobowiązanie rządu do opublikowania takiej tabeli z konkretnymi wartościami. Propozycji tej parlamentarzyści nie uwzględnili w swoich pracach, bo zdecydowali skupić się na pakiecie ustaw konopnych, których założenia zawężają się do konopi używanych w celach rekreacyjnych, medycznych i przemysłowych.

– Zespół zajął się wyłącznie marihuaną, bo stwierdził, że szanse na powodzenie ma reforma tylko w takim zakresie. Mam nadzieję, że to się uda, ale pamiętajmy, że aby usprawnić system, potrzebujemy kompleksowych zmian: takich, które będą odnosiły się do wszystkich substancji, wzmocnią profilaktykę i leczenie – mówi Sieniawska.

Nie będzie kar za posiadanie marihuany? Ustawy konopne już w Sejmie

Zagmatwany stan prawny wynikający z art. 62a analizowała także w przeszłości Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jej przedstawiciele postulowali wprowadzenie domniemania celu posiadania nieznacznej ilości narkotyku „na własne potrzeby”, jeżeli okoliczności nie wskazują na cel handlowy.

Jednym z efektów niedoprecyzowania dozwolonej ilości narkotyków jest brak równości obywateli wobec prawa. Bo jeden sędzia uzna, że kilka gramów konopnego suszu to mało, i umorzy postępowanie. Inny natomiast w identycznej sytuacji może postanowić, że taka sama ilość to już dużo, i sprawę zakończy wyrokiem.

Lata praktyki pokazały, że różnica w podejściu ma także wymiar geograficzny. Mieszkańcy województw podlaskiego i podkarpackiego mają największe szanse skończyć z wyrokiem, bo tamtejsi sędziowie i prokuratorzy są najbardziej nieskorzy do umarzania postępowań na podstawie art. 62a.

Nierówność wobec prawa to jedno, kolejną wątpliwość budzi wymiar kary. – Podstawą prawa karnego jest to, żeby wymierzona kara była proporcjonalna do czynu. A tu mamy ewidentną nieproporcjonalność, bo nie można inaczej traktować trzech lat pozbawienia wolności za posiadanie nieznacznych ilości narkotyku na własny użytek, co nie powoduje szkód społecznych, a co najwyżej zdrowotne, i to w wymiarze indywidualnym – komentuje Sieniawska.

Przez enigmatyczną treść artykułu wielu decydentów ma wątpliwości co do jego stosowania. – Gdy pytaliśmy sędziów i prokuratorów, dlaczego tak rzadko stosują ten zapis, w większości przypadków słyszeliśmy, że to dlatego, że nie wiedzą, co to jest nieznaczna ilość narkotyków. W poprzedniej dekadzie przyzwyczaili się do karania, a nie umarzania, i przez nieprecyzyjność zapisów pozostają przy tych praktykach – tłumaczy Sieniawska.

Dlatego Polska Sieć Polityki Narkotykowej przeprowadziła cykl szkoleń dla sędziów i prokuratorów w każdym mieście wojewódzkim. – W pierwszych latach po wprowadzeniu nowego przepisu stosowano go rzadko, a w niektórych miejscach w ogóle, bo dominowało doświadczenie z poprzedniej dekady oparte na karaniu – tłumaczy prezeska fundacji. Szkolenia, które odbyły się w 2017 roku, dotyczyły np. upowszechnienia stosowania nowego zapisu. – Okazywały się one bardzo ważne, bo byli tacy prokuratorzy, dla których dwa gramy marihuany to już było dużo. Dlatego do wszystkich prokuratur i sądów w całym kraju rozesłaliśmy nieformalne wytyczne instruujące, jak korzystać z wybranych przepisów ustawy narkotykowej wraz z czeską tabelą wartości granicznych. Żeby prokuratorzy i sędziowie mogli korzystać z opracowanej w Czechach definicji nieznacznej ilości narkotyków – mówi prezeska PSPN.

10 lat umorzeń

Dla Alana oraz tysięcy innych osób, których sprawy zostały umorzone, wprowadzenie art. 62a ma zdecydowanie dobre strony. Jeszcze przed nowelizacją byłoby o wiele bardziej prawdopodobne, że za posiadanie rekreacyjnych ilości narkotyków zostaliby skazani w sądzie. – Osoby, którym umorzono sprawy z art. 62a, nie podlegają żadnej karze, a ich sprawy nie trafiają do rejestru skazanych. To zdecydowanie pozytywny efekt tego zapisu – komentuje Sieniawska.

Jednak teraz sprawę może umorzyć tylko sędzia lub prokurator, a należałoby pomyśleć o takiej zmianie polityki, która pozwoliłaby na umorzenie już na etapie zatrzymania przez funkcjonariuszy policji.

Parlamentarzyści pracują nad trzema ustawami konopnymi. Ile suszu na własny użytek?

Według statystyk podanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości w 2012 roku odbyło się ponad 18 tys. spraw za posiadanie narkotyków. Na mocy art. 62a umorzono zaledwie 2307. W kolejnych latach liczba ta systematycznie rosła, aż w 2017 roku umorzono ich aż 8216. Za kolejne lata brakuje danych, ponieważ Ministerstwo Sprawiedliwości przestało je publikować.

– To dobrze, że mamy tendencję wzrostową, ale pojawia się w ogóle pytanie: po co te osoby zatrzymywać, trzymać na komendzie, przeszukiwać ich mieszkania, skoro sprawa i tak z założenia nadaje się do umorzenia? – kończy Sieniawska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mateusz Kowalik
Mateusz Kowalik
Dziennikarz Krytyki Politycznej
Dziennikarz, stały współpracownik Krytyki Politycznej. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu i europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Wcześniej dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Zamknij