Każdy wie, że auto to niezbędne przedłużenie polskiej męskości, a zatem czy natrętna promocja transportu publicznego to próba wykastrowania polskich mężczyzn a w efekcie próba pozbycia się Polaków z Europy? W najnowszym odcinku Przy Kawie o Sprawie nasze ekspertki zastanawiają się nad lękami polskich kierowców, a aktor Nowego Teatru, Jacek Poniedziałek, na ich prośbę po raz pierwszy w życiu podejmuje próbę skorzystania z autobusu publicznego. Czy udaną? Obejrzyjcie sami.
Przy Kawie o Sprawie odpowiada też na inne drażliwe pytania związane ze środkami transportu. – Czy smog rzeczywiście zabija 45 tys. osób w Polsce każdego roku? – pyta we wstępie prowadząca Agata Diduszko-Zyglewska. – Trudno uwierzyć w te rewelacje, bo przecież w Warszawie na 1000 mieszkańców wciąż tylko 700 osób ma auto. To znaczy, że niektóre dzieci i niektóre osoby w podeszłym wieku, nie zdecydowały się na własne cztery kółka. Porozmawiajmy też o tym, czy państwo właściwie wspiera kierowców w starciu z agresywnymi pieszymi. Staruszkowie wybiegający na ulicę, złośliwi właściciele psów, szalejące na rowerkach dzieci – to polski problem. Te osoby budują złą reputację polskiego kierowcy. Kto za tym stoi?
Nad tym kto za tym wszystkim stoi zastanawiają się tym razem: publicystka Katarzyna Wężyk, socjolożka dr Elżbieta Korolczuk, filozofka dr Katarzyna Kasia i prawniczka profesor Monika Płatek. Ekspertki biorą także na warsztat temat popularnego manspreadingu, czyli charakterystycznego szerokiego rozkroku – ulubionej pozycji mężczyzn korzystających z publicznych środków komunikacji.
– Kiedy patrzę na zdjęcia dokumentujące zjawisko manspreadingu, przypominają mi się ryby z grupy rozdymkowatych. Co one robią, kiedy widzą zagrożenie? One się tak nadymają, kiedy się boją. W reakcji na postrzegane zagrożenie starają się zająć jak najwięcej przestrzeni i to jest właśnie to. Nasi mężczyźni, mężczyźni polscy, w środkach transportu publicznego po prostu są zagubieni – analizuje dr Elżbieta Korolczuk.
– Nie czarujmy się – dodaje filozofka Katarzyna Kasia – mamy problem napastowania i molestowania seksualnego w środkach transportu publicznego, więc być może to postawa nie tyle obronna, co poddańcza. To jest postawa człowieka, który się poddał. Tak jak w momencie poddania szeroko rozkładamy ręce, tak tutaj mężczyzna, który boi się o swoją męskość, rozkłada szeroko nogi.
– Dodam jeszcze jeden ważny aspekt. W tej pozycji mamy patriotyczną ochronę życia niepoczętego, dzięki niej dzieci niepoczęte są o wiele bezpieczniejsze – kontynuuje Agata Diduszko i ostrzega – Najbardziej podstępną techniką w środkach transportu publicznego są miejskie rowery, gdzie nacisk siodełka na jądra powoduje natychmiastowe przegrzanie i ile tych dzieci niepoczętych ginie to tylko wiedzą ci, którzy te rowery promują.
czytaj także
Prof. Monika Płatek widzi to zupełnie inaczej: – Ja nie sądzę, że to jest manspreading – to atrapizm. Trauma, że trzeba się przesiąść z samochodu, który jest elementem mojego ja, mojej seksualności, do środka lokomocji, powoduje że panowie udają nadal, że są we własnym samochodzie.
– Ekoterrorystom mówimy zdecydowane nie! – to stanowisko Katarzyny Wężyk – Zmuszanie ludzi do zmiany ich nawyków komunikacyjnych jest niedopuszczalne. To wina lewackiej ideologii, która się panoszy w naszych miastach. Samochód to jest symbol wolności, lewactwo oczywiście boi się wolności i ma totalitarne zapędy i chce nas wszystkich posadzić na rowery i do komunikacji publicznej. To jak wsadzić do gułagu. Po to bóg dał mi dwie stopy, żebym nacisnęła jedną pedał gazu a drugą sprzęgło. Co ja z nimi zrobię w autobusie?!
czytaj także
Agata Diduszko dodaje na poparcie tej tezy argument godnościowy: – Skoro samochód jest przedłużeniem penisa, to niestety autobus czy metro jawi się jako coś w rodzaju penisa zbiorowego. To jest absolutnie poniżające dla mężczyzny.
Ta kwestia wzbudza ożywioną dyskusję, ponieważ niektóre z ekspertek nie widzą nic złego w idei orgii komunikacyjnej, która jednak ostatecznie zostaje odrzucona jako niepotrzebny nawrót ku pomysłom z 1968 roku.
– W kraju takim jak Polska mężczyźni muszą być cały czas gotowi, żeby bronić ojczyzny, żeby wsiąść do tych tanków, do tych czołgów, i ruszyć w stronę granic – dr Elżbieta Korolczuk uzasadnia miłość Polaków do aut naszą tradycją. – A co lepiej przystosuje tych mężczyzn do tej roli niż tkwienie w gorących małych puszkach na polskich zatłoczonych drogach. To jest wspaniały trening.
Profesor Monika Płatek odnosi się do kwestii ochrony kierowcy przed natrętnymi pieszymi: – Zakusy, by uwzględnić pieszych na drodze, to bardzo dziwna sytuacja, ponieważ wiadomo, że ten który jest silniejszy powinien mieć pierwszeństwo. Zwłaszcza, że mamy artykuł 33 konstytucji, który wyraźnie mówi, że kobiety i mężczyźni są równi, co nie oznacza, żeby podciągać jednych do drugich, tylko uwzględniać interesy, potrzeby, doświadczenia i jednych, i drugich – i w tym względzie, biorąc pod uwagę wyraźny spadek płodności mężczyzn, spadek możliwości brania odpowiedzialności za swoje zachowania seksualne, wymaganie jeszcze od mężczyzn tego, żeby się hamowali na drogach, może się źle skończyć.
czytaj także
Mnie bardzo porusza deprecjonowanie na każdym kroku umiejętności mężczyzn. To mówienie, że ktoś jeździ jak chłop, że mężczyźni nie umieją prowadzić samochodów – podejmuje drażliwy temat dr Katarzyna Kasia. – To jest dramat. Zobaczcie panie, jak wielu polskich mężczyzn po obronieniu egzaminu na prawo jazdy już nigdy później nie siada za kierownicą, ponieważ ich agresywne partnerki nie dają im tej możliwości.
Katarzyna Wężyk podnosi też delikatną kwestię dresscode’u w środkach komunikacji: – Co panie sobie wyobrażają, że ja z moim dresscodem wsiądę do tramwaju? I ludzie będą patrzeć na mój dresscode? Będą dotykać mój dresscode? No nie! Mężczyźni niech sobie jeżdżą komunikacją miejską, oni dresscodu nie mają. Dla kobiet są samochody. Jeszcze jest kwestia smogu. Podobno samochody odpowiadają za zanieczyszczenie powietrza. Jak jadę w samochodzie, to ja tego smogu nie czuję. A jak ktoś jest nieudacznikiem, nie zarobił na samochód, nie ma dość pieniędzy, to niech weźmie kredyt, zmieni pracę i kupi sobie samochód…
Konkludując dyskusję Agata Diduszko zwraca się z apelem do pieszych: – Proszę państwa, można sobie tak ułożyć życie, żeby nie przechodzić przez ulicę. To nie jest tak, że muszą państwo korzystać z drogi, która należy do kierowców. Można mieć po tej samej stronie pracę, przedszkole – po prostu trzeba tylko odrobinę pomyśleć.
Pod koniec programu Mikołaj, student Warszawskiej Policealnej Szkoły Kaskaderstwa, wypróbowuje specjalnie dla nas dla nas bezpieczną pozycję podróżowania transportem publicznym i ocenia na gorąco czy taki transport to rozwiązanie dla każdego czy też wymagająca przygoda tylko dla najlepiej przygotowanych.
Zobacz całość Przy Kawie o sprawie S01E05:
A tak na poważnie – w czym problem?
Polscy politycy nie do końca wierzą w transport publiczny, bo sami zwykle korzystają ze służbowych aut. To m.in. dlatego w Polsce co roku 45 tys. osób umiera na skutek smogu, a prywatne auta kolonizują 60 % miejskiej przestrzeni publicznej wyrzucając z niej dzieci, kobiety z wózkami, seniorów i niepełnosprawnych.
czytaj także
Polscy kierowcy zabijają dwa razy więcej osób niż ci z Niemiec lub Francji a roczne straty dla gospodarki z tytułu wypadków to ponad 50 miliardów zł. Co piąty pieszy zabity w UE ginie w Polsce – najwięcej osób na przejściach i skrzyżowaniach, a główne przyczyny to nieudzielenie pierwszeństwa pieszemu oraz nadmierna prędkość.
A jednak kiedy w 2015 Polska stała się jednym z najniebezpieczniejszych dla pieszych krajów UE i posłowie przegłosowali konieczność ustępowania ludziom zbliżającym się do przejścia – senat odrzucił tę zmianę! Nie przeszła też propozycja karania kierowców automatycznym odebraniem prawa jazdy na 3 miesiące za przekraczanie dozwolonej prędkości o 50 km/godz w terenie zabudowanym. W 2016 roku zlikwidowano też, pomimo zastrzeżeń policji, fotoradary. Połowa kierowców zaczęła natychmiast znów przekraczać prędkość w miejscach, z których je usunięto.
Elon Musk. O miliarderze, który brzydził się transportu miejskiego
czytaj także
Transport publiczny – czyli autobusy, tramwaje, metro, rowery miejskie i pociągi – to szansa na wyrównywanie szans mieszkańców, odzyskanie części przestrzeni publicznej dla ludzi i czystsze powietrze!
Za mało się o tym mówi w mediach? Pewnie dlatego, że to #mediabezkobiet.
***
Koncepcja programu, scenariusz i prowadzenie: Agata Diduszko-Zyglewska
Gościnie: Katarzyna Kasia, Elżbieta Korolczuk, Monika Płatek, Katarzyna Wężyk
Asystenci: Jacek Poniedziałek, Mikołaj Syska, Jakub Szafrański, Wojciech Diduszko
Produkcja: Dominika Wróblewska
Zdjęcia i montaż: New Media Project
Oprawa graficzna: Katarzyna Błahuta
Dziękujemy Agacie Szczęśniak za inspirację do rozmów w środkach transportu.
Dziękujemy Aldonie Machnowskiej-Górze i Teatrowi Studio w Warszawie za wsparcie i gościnę.
***
Przy Kawie o Sprawie to program satyryczny – występujące w nim postaci i poglądy są fikcyjne. Parafrazujemy i komentujemy absurdalne i niebezpieczne wystąpienia postaci publicznych. Krytykujemy #mediabezkobiet, bo nie mamy wątpliwości, że prawie całkowity brak reprezentacji ponad połowy społeczeństwa w prowadzonej przez media debacie publicznej wpływa niszcząco zarówno na jakość tej debaty, jak i na jakość życia w Polsce.