Kultura

Pracownicy warszawskiego CSW: Tu panuje patriarchat

Zapis konferencji prasowej pracowników Centrum Sztuki Współczesnej z NSZZ Solidarność.

Konferencja w sprawie kryzysowej sytuacji w tej instytucji odbyła się 08.10.2013 w Instytucie Teatralnym. Prowadzili ją Janusz Byszewski, Stach Szabłowski oraz Ewa Gorządek.

 

Stach Szabłowski: Dzień dobry państwu, dziękujemy bardzo wszystkim za przybycie. Ja się nazywam Stach Szabłowski i jestem kuratorem w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, ale dzisiaj występuję w roli rzecznika prasowego NZSS Solidarność z Zamku. Po mojej prawej stronie Janusz Byszewski – przewodniczący Solidarności w Zamku, po lewej Ewa Gorządek – kurator główny programu. Zaprosiliśmy państwa tutaj, aby poinformować o konflikcie, który toczy się w tej chwili w naszej instytucji w Centrum Sztuki Współczesnej i przedstawić, jak nam się uda najklarowniej, nasze stanowisko w tym konflikcie, który już od jakiegoś czasu toczy się na forum publicznym. Chciałbym zacząć od wyjaśnienia, dlaczego problemy Zamku Ujazdowskiego zostaną teraz upublicznione.

 

Pierwszy powód to fiasko naszych starań rozwiązania tego konfliktu wewnętrznego. Takie starania podjęliśmy w 2012 roku, wówczas uważaliśmy, że nasze kłopoty związane z negatywną oceną stylu zarządzania Fabio Cavallucciego i jego koncepcją Zamku powinny i mają zostać rozwiązane wewnątrz instytucji z arbitrażem Ministerstwa Kultury. Ta próba nie powiodła się, Fabio Cavallucci nie odpowiedział pozytywnie na nasze propozycje zmian i od tego czasu problemy tylko się pogłębiają. Drugi powód to obecna polityka dyrektora, który wciąż zamiast podjąć rozmowy z załogą szuka pomocy u specjalisty od PR i skupia się głównie na obronie swojego publicznego wizerunku, co odczytujemy, przynajmniej na razie, jako niechęć do zmierzenia się z problemami. Wreszcie trzeci powód to nasze pojęcie o tej instytucji, pamięć o tym, że jest to instytucja publiczna i kwestia konfliktów w takiej instytucji nie może być rozumiana jako prywatna rozgrywka dyrektora z załogą. Chcielibyśmy i uważamy, że tak być powinno, by kłopoty największych polskich instytucji kultury były przedmiotem troski artystów, publiczności, naszego organizatora, czyli Ministerstwa Kultury. Zamek jest dobrem wspólnym, dlatego uważamy za stosowane, aby zacząć dyskutować o jego problemach na forum publicznym.

 

Druga rzecz, którą uważamy za stosowne wyjaśnić, to rola związków zawodowych w całej tej sprawie. Jak państwo wiedzą, to spotkanie jest zorganizowane przez NSZZ Solidarność, jeden z dwóch obok Konfederacji Pracy związków, który działa na terenie CSW. Dlaczego związek? Dlatego że związek jest w tym momencie jedyną formą, za pomocą której możemy się w sposób formalny kontaktować z dyrektorem, w tej chwili jest jedyną dostępną nam reprezentacją załogi wobec  naszej dyrekcji i działając na forum związkowym, nie ukrywamy tego, inspirujemy się strategią z roku 1980, w którym związki zawodowe, wychodząc od spraw socjalnych, przechodziły płynnie do spraw politycznych, dlatego że problemy, z którymi obecnie mierzymy się w Zamku Ujazdowskim, mają taki charakter, tzn. problemy socjalne są tu ściśle sprzężone ze sprawami politycznymi, a więc z problemem władzy, koncepcji władzy, koncepcji zarządzania CSW.

 

Przejdźmy teraz do genezy obecnego konfliktu między nami a dyrektorem Fabio Cavaluccim. Przypomnę, że w roku 2010, kiedy minister kultury zorganizował konkurs na stanowisko dyrektora CSW, załoga poparła Fabio Cavallucciego potrójnie. Poparły go oba związki zawodowe z Zamku i w dodatku poparło go jeszcze osobno kolegium kuratorów. W tamtym czasie, w 2010 roku, wszyscy odczuwaliśmy potrzebę zmian, czuliśmy, że tę instytucję trzeba odświeżyć, że trzeba wymyślić ją z znacznym stopniu od nowa. Oczekiwaliśmy tych zmian, byliśmy na nie gotowi. Niestety w toku zarządzania Zamkiem przez Fabio zaczęliśmy sobie powoli zdawać sprawę, że taka zmiana nie zachodzi, że zamiast namysłu nad kształtem tej instytucji mamy do czynienia z propozycją patriarchalnego rządzenia Zamkiem, że ta koncepcja jest niezwykle prosta. Patriarchalny dyrektor, który w dodatku próbuje wprowadzać na terenie Zamku modele zainspirowane zarządzaniem korporacyjnym, i to w dosyć zdegradowanym kształcie – a więc eksploatacja i kontrola zamiast motywowania pracowników, niepewność zatrudnienia, umowy śmieciowe. Te wszystkie chwyty zaczerpnięte ze świata organizacji biznesowych są według naszej oceny wprowadzane bez zrozumienia tychże biznesowych modeli, które nawiasem mówiąc są i tak nieprzydatne dla prowadzenia instytucji kultury, więc to jest w naszej ocenie początek tego konfliktu.

 

 

Zamiast oczekiwanej zmiany zderzyliśmy się z ręcznym zarządzaniem, bardzo autorytarnym, patriarchalnym konceptem na pozycję dyrektora w całej tej strukturze.

 

 

Nazwijmy teraz pola konfliktu, po których się w tej chwili poruszamy. Fabio Cavallucci w swoich odpowiedziach na nasze ostatnio opublikowane dokumenty próbuje te pola zawęzić przede wszystkim do trudności komunikacyjnych i różnic kulturowych. My traktujemy to jako wybieg i ucieczkę. Powiedzmy sobie szczerze, załoga Zamku Ujazdowskiego od czasu powstania tej instytucji działa w międzynarodowej skali i różnice kulturowe naprawdę nie są dla nas problemem. Co do komunikacji, to problem nie leży w kwestiach językowych, porozumiewamy się z dyrektorem po angielsku i wszyscy doskonale się rozumiemy. Problem w tym, że nie zgadzamy się z tym, co Fabio Cavallucci nam komunikuje, i w jego niechęci do komunikacji w drugą stronę, czyli do słuchania nas. Na tym polega realny problem komunikacyjny, a nie na tym, co sugeruje Fabio Cavallucci, że korzenie tego problemu tkwią w tym, że on pochodzi z Włoch.

 

Kolejną próbą zawężania tego konfliktu przez dyrektora jest marginalizacja naszego sprzeciwu i redukowanie niezadowolenia do rzekomej grupki sfrustrowanych pracowników, którym być może odwołano projekty albo którzy dostali mniej swobody. Nie jest to prawdą. Mamy w ręku pismo drugiego związku działającego na terenie zamku, OPZZ Konfederacja Pracy, który solidaryzuje się ze stanowiskiem Solidarności, a oba te związki reprezentują ponad połowę załogi CSW. W związkach zrzeszałoby się w Zamku więcej ludzi, gdyby nie to, że część naszych kolegów nie może do nich wstępować, ponieważ pracują na samozatrudnieniu albo na umowach śmieciowych. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę, że w Zamku tradycyjnie jest taki podział w związkach zawodowych, że w Solidarności zrzeszona jest między innymi większość kuratorów, z kolei OPZZ Konfederacja Pracy zrzesza głównie pracowników administracyjnych i technicznych. Konfederacja Pracy, solidaryzując się z naszym stanowiskiem, wskazuje na szereg dalszych problemów, formułując dalsze zarzuty. Krótko mówiąc, wbrew temu, co mówi Fabio Cavallucci, to nie jest kwestia jakichś kilku kuratorów, którym coś tam odwołano. Niezadowolenie w Zamku jest powszechne i właściwie dotyczy to całej załogi.

 

 

Fabio wiedziałby o tym doskonale, gdyby się z tą załogą komunikował, gdyby jej słuchał, a nie próbował jej tylko używać do realizowania swoich celów.

 

 

Ostatnia próba ze strony dyrektora to kolejna redukcja – redukcja obecnych problemów Zamku do przejściowych problemów finansowych. Tutaj z kolei dyrektor tłumaczy się globalnym kryzysem gospodarczym. Zaraz opowiemy, jakie są naszym zdaniem przyczyny obecnych kłopotów finansowych, ale wcześniej zacytuję fragment wywiadu Fabio udzielonego włoskim dziennikarzom, który pochodzi z pierwszej połowy bieżącego roku 2013. Fabio opowiada o swoich sukcesach w Polsce i w pewnym momencie pada pytanie: „A czy z punktu widzenia budżetu były jakieś trudności?”. Fabio odpowiedział: „Powiedzmy sobie szczerze, w ciągu półtora roku bez wysiłku budżet jest prawie podwojony, nie chcę powiedzieć, że zasługa jest wyłącznie moja, ale również i moich współpracowników. Była też ze strony rządu wola, aby podźwignąć tę instytucję i z tego powodu z dnia na dzień dostaliśmy 50% więcej. Potem zacząłem współpracować z miastem, starając się zawrzeć umowy na pewne inicjatywy, rozpoczęliśmy poszukiwania prywatnych źródeł finansowania, takich, jak Pekao S.A, który całkowicie sfinansuje projekt CSW na 400 tys. zł przez okres 2 lat, ale jest budżet nie tylko na zarządzanie i wystawy. Jedynie na remont budynku dostaliśmy w tym roku 3,5 mln zł, a niedługo dostaniemy 5 mln”. To jest opowieść o zwyżkach budżetu z pierwszej połowy tego roku, w drugiej połowie tego roku okazuje się, że pieniądze na rok 2013 skończyły się już latem, a winny jest temu globalny kryzys gospodarczy. My się z tą diagnozą kompletnie nie zgadzamy i wskazujemy przyczynę obecnych trudności finansowych w koncepcji zarządzania. Tkwi ona przede wszystkim w braku długofalowego programowania Centrum. Jest to instytucja, która od czasu, kiedy zarządza nią Fabio, nie ma sięgających wprzód planów. W tej chwili program 2014 roku jest enigmą, jeśli chodzi o daty potwierdzenia projektów. W naszej ocenie tego programu realnie nie ma w takiej formie, w jakiej powinien funkcjonować w tej instytucji. Istnieją pewne szkice na papierze, ale nie jest to program, w oparciu o który można w realny sposób planować politykę wydatków, a także pozyskiwać dodatkowe środki, ponieważ nie da się pozyskiwać dodatkowych środków na wydarzenia, których się nie zaplanowało.

 

Zresztą, co tu mówić o roku 2014, skoro kończący się rok 2013 również jest bardzo niepewny. Być może niektórzy z państwa widzieli na stronie Krytyki Politycznej krótki tekst wicedyrektor Zamku Ujazdowskiego, pani Joanny Szwajcowskiej, która polemizuje na forum publicznym z artystami na temat tego, czy ich projekt Winter Camp przewidziany na rok 2013 jest odwołany czy nie jest odwołany i kiedy się odbędzie. To małe zderzenie medialne uchyla tę szparkę, przez którą można zajrzeć w głąb rzeczywistości, w której funkcjonujemy już od dawna. Na początku lata tego roku uczestniczyłem w jednym z zaledwie kilku spotkań, które planowo odbyły się w roku 2013, które nie służyły ani dyskusji, ani ustalaniu realnych projektów, widać, że były odprawieniem pewnego rytuału. Na tym spotkaniu słyszeliśmy o programach na drugą połowę tego roku, z których właściwie ponad połowa jest już kompletnie nieaktualna. Gdyby trzymać się tego, co na początku czerwca 2013 słyszeliśmy, w tej chwili w Zamku powinna trwać wystawa Marthy Rosler, już powoli powinniśmy przygotowywać się do wystawy polsko-brytyjskiej, która jest teraz w Zamku. W tej chwili wszystko to wygląda inaczej. Programując dużą instytucję w ten sposób, utrzymać ją jest niezwykle trudno, praktycznie jest to niemożliwe, jeszcze trudniejsze, powtórzę to jeszcze raz, jest pozyskiwanie środków. Dyrektor Fabio Cavallucci zwraca uwagę, że coraz trudniej jest pozyskiwać środki spoza naszej całej ministerialnej dotacji, i to jest prawda. Jest to szczególnie trudne, kiedy trzeba zebrać pieniądze na wydarzenia, które nie są zaplanowane i które nie są potwierdzone. Tak po prostu zdobywać pieniędzy się nie da.

 

Kolejna sprawa to chaotyczna polityka zatrudnienia, która nas słono kosztuje, polityka polegająca na bardzo nieuporządkowanym zatrudnianiu ludzi, zwalnianiu ich albo tworzeniu im takich warunków pracy, które ich samych zmuszają do odejścia. Tutaj posłużę się kilkoma wymownymi szczegółami. Od czasu przyjścia Fabio Cavallucciego w Zamku trwa potężny ruch kadrowy. Ze stałych umów o pracę odeszło 29 osób, doliczyliśmy się 33 osób zatrudnionych od początku 2011 roku już przez obecną dyrekcję. Z tych 33 osób w chwili obecnej 19 już nie pracuje, to jest ponad połowa. Mówię to dlatego, że pojawia się taka sugestia, że problemem Zamku jest jakiegoś rodzaju stara gwardia, zasiedziani pracownicy, którzy nie potrafią dostosować się do zmian i stąd cały kłopot, że dyrektor pragnie zreformować tę instytucję, a konserwatywna załoga jest zbyt mało elastyczna.

 

 

Gdyby tak było, problem można by rozwiązać bardzo szybko, wystarczyłoby nas po prostu powyrzucać i zatrudnić kogoś nowego, kto lepiej pasowałby do koncepcji dyrektora. Niestety, w ten sposób nie da się tego problemu rozwiązać, ponieważ zostanie on natychmiast zreprodukowany tylko z nowymi aktorami w roli głównej.

 

 

To już widzimy po reakcjach nowych pracowników, ta statystyka, czyli to, że ponad połowa ludzi zatrudnionych przez Fabio Cavallucciego przez okres dwóch lat, odeszła z pracy bądź została wyrzucona, pokazuje, że nowi pracownicy też do tej sytuacji nie potrafią się przystosować, a nie potrafią, ponieważ do niej nie należy się przystosowywać, ona po prostu nie jest dobra. Weźmy za przykład telewizję CSW, która jest autorską koncepcją Fabio Cavallucciego. Na samym początku po przyjściu Fabio powiedział nam, że ten dział jest dla niego niezwykle istotny, będzie się starał go stworzyć i rozwijać. I tu uwaga, od kwietnia 2012 – i teraz zawężamy perspektywę, to jest niecałe 1,5 roku – przez ten dział przewinęło się już 9 osób. Sześć z nich już nie pracuje. Od początku przyjścia dyrektora Cavallucciego mamy też już trzeciego dyrektora finansowego. Z Fabiem pracujemy 3 lata, więc średnia to jest jeden dyrektor finansowy na rok – to też chciałbym dać państwu pod rozwagę, aby zaczęli państwo budować sobie obraz tego, co dzieje się w tej instytucji.

 

Ostatni, ale wcale nie najmniej ważny punkt, przedstawiany przez nas jako jedna z przyczyn obecnego kryzysu, to przywództwo w Zamku, kryzys wzajemnego zaufania i dysfunkcyjne umocowanie dyrektora w tej strukturze. Pojawiają się zarzuty wobec nas, że część naszych zastrzeżeń ma charakter emocjonalny i my tego nie negujemy – tak, część naszych zastrzeżeń ma bardzo emocjonalny charakter. Jednym, a być może nawet głównym zadaniem dyrektora dużej organizacji jest stworzenie warunków, w których pracownicy pracują dlatego, że są zmotywowani, w której panuje atmosfera sprzyjająca tworzeniu czegoś. Taka atmosfera nie powstaje, gdy ludzie są sfrustrowani, zastraszeni, kiedy pracują, bo muszą, kiedy pracują, ponieważ dostają rozkaz wykonania czegoś. Jest to umiejętność niezwykle trudna. Bycie liderem polega na kreowaniu takiej atmosfery, która sprzyja działaniu i w tym widzimy jedną z głównych porażek Fabia – w nieumiejętności stworzenia takiej atmosfery, przynajmniej przy tym sposobie, w jaki starał się kierować Zamkiem do tej pory. Jeszcze raz przypomnę, że pisma nasze i Konfederacji Pracy wskazują, że to niezadowolenie i porażka dyrektora na planie tworzenia odpowiedniej atmosfery do pracy przechodzi przez wszystkie hierarchie i struktury CSW – od kuratorów, po pracowników technicznych i portierów.

 

Zakończyłbym prostym pytaniem, myślę, że wszyscy na tej sali zgodzimy się, że w planie politycznym demokracja jest bardziej efektywnym sposobem układania relacji w społecznościach niż autorytaryzm i jednowładztwo. Odpowiedzią dyrektora było twierdzenie, że partycypacja prowadzi do bałaganu i instytucja przestanie funkcjonować.

 

 

Dlaczego mielibyśmy wierzyć, że w instytucji kulturalnej lepiej sprawdzi się autorytarne, niedemokratyczne zarządzanie, skoro poza instytucjami kultury z takim poglądem większość z nas się chyba nie zgadza?

 

 

W naszej ocenie Fabio Cavallucci uważa, że tego rodzaju styl zarządzania sprawdzi się lepiej w koncepcji Zamku jako maszyny do produkowania wydarzeń artystycznych, jako maszyny wypuszczającej produkty, które potem trzeba marketingować, budować na nie popyt. Być może w tym jednym ma rację, że do zrealizowania takiej koncepcji instytucji autorytarny styl zarządzania się nadaje. Tyle że my z taką koncepcją instytucji również się nie zgadzamy, tzn. nie chcemy, aby Zamek był pojmowany jako maszyna do wytwarzania produktów kultury, wrzucania ich na rynek i potem zastępowania ich nowymi. Nie o to chodzi w tej instytucji, która ma ten luksus, że nie jest organizacją biznesową, która ma zapewniony przez podatników za pośrednictwem Ministerstwa Kultury ten komfort, że dostaje publiczne pieniądze, a dostaje je po to, aby mogła nie myśleć kategoriami definiowanymi przez rynek. Aby mogła eksperymentować, aby mogła badać, aby mogła tworzyć, a nie produkować, a to jest duża różnica. Z tej misji powinniśmy się wywiązać, to jest nasz obowiązek wobec tych, którzy fundują tę społecznie luksusową placówkę, która jest wyłączona z tych rynkowych reguł. To jest nasz obowiązek wobec publiczności, wobec artystów, wobec środowiska kulturalnego.

 

Jeszcze jeden komentarz w naszej polemice z dyrektorem – dyrektor przeciwstawia naszym zarzutom sukcesy artystyczne Zamku Ujazdowskiego z ostatnich lat. My z tych sukcesów się cieszymy i niezależnie od nastrojów panujących wewnątrz instytucji jesteśmy bardzo zadowoleni, kiedy mówi się o niej dobrze, ale z drugiej strony widzimy te sukcesy w odpowiedniej skali, dlatego, że mając kilkanaście milionów zł rocznego budżetu, ponad 80 dobrze pracujących ludzi z potężną infrastrukturą, to by było bardzo dziwne, gdyby mając do dyspozycji takie narzędzia nie udało się zrobić w ogóle nic dobrze. Powiedziałbym, że udane wystawy, które zrealizowaliśmy w tym roku, nie są naszym prezentem dla odbiorców, tylko są naszym obowiązkiem i absolutnym minimum, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi wszyscy dysponujemy. Ta retoryka, tzn. autoryzowanie sukcesu przez dyrektora, jest w naszym pojęciu sprawą bezczelną, dlatego że tzw. sukces wystawy Mikołaja Smoczyńskiego jest przede wszystkim triumfem spójnej współpracy tego artysty i kuratorki Ewy Gorządek, która w przekonujący sposób tę wystawę zaproponowała, a sukces Olafa Brzeskiego jest przede wszystkim skutkiem jego talentu itd. itd. Mówię o tym, że myślenie o artystach, o wystawach, o projektach w kategoriach sukcesu instytucji, która coś branduje, również wskazuje pewien sposób myślenia, któremu się przeciwstawiamy. Podmiot tych zdarzeń jest trochę inny niż firma, która coś produkuje i wzmacnia swoją markę. Zdarza się, że niektórzy z nas zastanawiają się, w jakich warunkach zostają wyprodukowane trampki, które zakładamy na nogi. Być może części z nas jest obojętne czy zostały wyprodukowane w godziwych warunkach, czy też zostały uszyte przez dzieci zarabiające dolara dziennie, ale tak jak nie powinno być to obojętne przy produktach przemysłowych, tak ma to swoje znaczenie również w wypadku instytucji kultury.

 

Skończmy na tym, czego my byśmy chcieli w tej sytuacji.Przede wszystkim chcielibyśmy zmiany umocowania i mechanizmu zarządzania instytucją, a więc jej demokratyzacji i stworzenia mechanizmu ewaluowania tego, co w tej instytucji się dzieje. Nasze doświadczenie z ostatnich 3 lat pokazało nam, że taka ewaluacja się nie dokonuje, ponieważ nie ma żadnych procedur, nie ma żadnych mechanizmów. W momencie, w którym ktoś zostaje dyrektorem instytucji, ma przed sobą ogromne pole manewru, którego granice nie są w żaden sposób zakreślone. To nasze doświadczenie 3 ostatnich lat pokazało nam również, że taka sytuacja jest nieprawdopodobnie niebezpieczna i mamy wówczas do czynienia z sytuacją do pewnego stopnia loteryjną.

 

 

Możemy to porównać do czasów feudalnych, w których społeczności mogły mieć szczęście, że władca, który nad nimi panował, prowadził politykę rozsądną, a następny nie okazywał się tak sprawny i dobry.

 

 

Dlatego wymyślono konstytucję, rozmaite mechanizmy kontrolujące władzę. My traktujemy ten obecny kryzys jako problem, ale też jako okazję do gruntownego przemyślenia misji, roli instytucji i przede wszystkim społecznego jej umocowania. Wydaje nam się, że to jest ten kryzysowy moment, który jest doskonały, aby zastanowić się nad tym zupełnie od nowa i aby przedyskutować kształt samej instytucji, a także jej zarządzania. Już nie wewnątrz, ani nie tylko z ministrem, tylko z głównymi zainteresowanymi, a więc z publicznością, z artystami, ze środowiskiem, dlatego, że problem, z którym się teraz mierzymy, może robić wrażenie problemu personalnego, ale tak naprawdę odsłania problem strukturalny i tak naprawdę tym właśnie problemem, a nie Fabio Cavalluccim jako osobą, chcielibyśmy się przede wszystkim zająć. To nasz plan na przyszłość i jedna drogą, w której widzimy nadzieję na rozwiązanie problemu. Proszę o pytania.

 

Dorota Jarecka: Czy planujecie kontynuację akcji protestacyjnej?

 

Janusz Byszewski: Do końca października czekamy na decyzję pana Ministra, ja myślę, że wtedy będziemy musieli podejmować różne decyzje. Niektórzy z nas nawet osobiste.

 

Igor Stokfiszewski: Zastanawiam się nad scenariuszami. Z jednej strony wyobrażam sobie taki scenariusz, że minister Zdrojewski odwołuje Fabio Cavalluciego w listopadzie i automatem rozpisuje nowy konkurs. Jak pogodzić tę dynamikę, w której z jednej strony rozstrzygnęłaby się sprawa dyrektora Cavallucciego, a z drugiej strony zostałoby zrealizowane to, o czym mówił wcześniej Stach Szabłowski, czyli zreorganizowane zostałoby CSW jako narodowa instytucja kultury. Czy waszym zdaniem te dwie dynamiki da się pogodzić, a jeżeli tak to w jaki sposób?

 

Stach Szabłowski: To będzie bardzo trudne, ale chcemy podjąć taki wysiłek. Naszym zdaniem potrzebujemy jak najszybciej rozpocząć debatę nad nowym, alternatywnym do obecnie istniejącego modelem instytucji. To, o czym powiedziałeś, czyli perspektywa pojawienia się nowej osoby na miejscu obecnego dyrektora wcześniej czy później, czyni sprawę tym bardziej pilną, ponieważ pytanie o umocowanie, o zakres kompetencji, zakres władzy następcy Fabia jest w tej chwili pytaniem bez dobrej odpowiedzi. Dlatego naszym zadaniem teraz jest jej szukać i czym prędzej, dopóki ta zmiana nie następuje, dyskutować nad przemyśleniem od nowa takiej debaty i za to chcemy się zabrać jak najszybciej.

 

Dorota Jarecka: W Zamku jest dążenie do demokratyzacji struktur, czyli te struktury są niedemokratyczne. Jeśli stawiamy taką tezę, to oznacza, że żaden dyrektor nie jest sobie w stanie poradzić z tą strukturą, ponieważ ta struktura nie funkcjonuje. Co jest dla was ważniejsze w tej chwili? Bo ja się zgadzam, że tych dwóch rzeczy nie da się przeprowadzić naraz. Zamek trzeba zreformować, niezależnie od tego, czy jest pan X, czy pan Y. On i tak się nadaje do reformy, w tym punkcie można prowadzić dalej tę dyskusję.

 

Stach Szabłowski: Nam nie chodzi o to, żeby strukturą rządzić, w naszym przekonaniu jest to fałszywa koncepcja kierowania takim miejscem jak instytucja kultury. My stoimy na stanowisku, że robienie czegoś takiego jak instytucja kultury, polega na tworzeniu czegoś wspólnie, a nie na tym, że ktoś czymś rządzi. Jedno z najtrudniejszych zadań, jakie stoi przed osobami, które kierują taką organizacją jak instytucja kultury, to przekonanie bardzo różnych osób, które są wewnątrz, że to, co robią, ma sens i robią to po coś. Nie jest tak, że z tą obecną strukturą nikt by sobie nie poradził. Ktoś z lepszymi zdolnościami interpersonalnymi, ktoś bardziej otwarty na dyskusje poradziłby sobie lepiej, ale ta obecna sytuacja odsłoniła wady struktury, w związku z tym chwilowo nie skupiajmy się na kwestiach personalnych, myśląc o przyszłości, tylko zastanówmy się, czy tę strukturę można zrobić lepiej, czy można ją zrobić inaczej. Skorzystajmy z tej okazji, żeby wszyscy, również z Tobą, z artystami, z publicznością – jak sobie wyobrażamy rolę i funkcjonowanie takiej instytucji, która może mogłaby inaczej, ciekawiej odpowiadać na oczekiwania tych, którzy ją fundują, czyli społeczeństwa.

 

Dorota Jarecka: A ta wada struktury to jest co?

 

 

Stach Szabłowski: Wada struktury polega na niezakreśleniu granic władzy, na niezdefiniowaniu, jakie są relacje między publicznością, artystami, pracownikami a kimś, kto staje na czele tego wszystkiego. Teraz tę granicę sami stawiamy emocjonalnie, ponieważ już nie mogliśmy wytrzymać i uważamy, że sprawy idą w złym kierunku, w związku z tym my też nie stawiamy jej precyzyjnie. Nie będziemy w stanie wskazać dokładnie tej granicy.

 

 

To, o czym mówimy, to jest próba nakreślenia tych granic i przemyślenia tych relacji. Nie mam gotowych odpowiedzi na te pytania, dlatego mówimy o debatach i o słuchaniu głosu tych, którzy współpracują z nami ze strony artystów, publiczność, krytycy, ponieważ nie mamy gotowej recepty.

 

Ewa Gorządek: Jeszcze dodam, że z przyjściem Fabio w Zamku było bardzo duże oczekiwanie na te zmiany, czekaliśmy na nowego dyrektora, żeby o tym rozmawiać. Fabio rzeczywiście chciał wprowadzić jakiś model reformy, tylko że skończyło się na ogólnikach. To była pozorna praca, bardzo powierzchowna, z której tak naprawdę nic nie wynikało. Mówił nawet publicznie o nadaniu nowej formy, ale to nie miało miejsca, nawet nie dał nam pola, żeby to wspólnie przedyskutować. Została zaczęta pewna praca, aby jakoś przeformułować ten Zamek, co przez 3 lata nie zostało zrobione. Natomiast został wprowadzony chaos organizacyjny.

 

 

Tutaj się nałożyły dwie sprawy. Potrzeba reorganizacji, która nie została zrealizowana, a za to na działający wcześniej organizm Zamku został wprowadzony chaos organizacyjny i to razem spowodowało chociażby to nasze wystąpienie.

 

 

Publikacja stanowi transkrypcję dźwiękowego zapisu konferencji. Nie zawiera wypowiedzi publiczności niezwiązanych z tematem spotkania.

 

 

Czytaj także:

List KZ NSZZ Solidarność do Dyrektora CSW i postulaty pracowników

Możemy wspólnie zmienić CSW

Sprostowanie wicedyrektor CSW Joanny Szwajcowskiej

Igor Stokfiszewski, Zamek Ujazdowski nie jest wyjątkiem

List Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie skierowany do dyrektora CSW – Fabio Cavallucciego

Odpowiedź dyrektora CSW Fabio Cavallucciego na list związkowców

Igor Stokfiszewski, Zamek Ujazdowski jest dobrem wspólnym

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij