Historia

Brzozowski pisał z goryczą, że bycie Polakiem jest nieszczęściem

20 sierpnia 2020 roku w wieku 90 lat zmarł profesor Andrzej Walicki, wielki historyk idei, znawca marksizmu, liberalizmu, idei rosyjskiej i filozofii polskiej, który postaci Stanisława Brzozowskiego, patrona naszego Stowarzyszenia, poświęcił aż dwie monografie. Po raz pierwszy online publikujemy obszerne fragmenty rozmowy o aktualności myśli autora „Płomieni” i „Głosów wśród nocy”, jaką z prof. Walickim przeprowadził Michał Sutowski, a która ukazała się w książce „Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej”.

Michał Sutowski: Panie profesorze, jednym z najważniejszym myślicieli, którymi zajmował się pan jako historyk idei, był Stanisław Brzozowski, któremu poświęcił pan dwie monografie. Jak pan ocenia współczesną recepcję myśli Brzozowskiego? Można chyba odnieść wrażenie, że przeżywa ona swój – kolejny już – renesans?

Andrzej Walicki: Przyznam, że niestety nie śledzę już dokładnie tego, co pisze się o Brzozowskim. Spodobała mi się co prawda praca Pawła Pieniążka Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, z zainteresowaniem zapoznałem się z poświęconym Brzozowskiemu numerem „Przeglądu Filozoficzno-Literackiego” (nr 3–4, 2006), a także, rzecz jasna, ze wstępami do książek Brzozowskiego wznowionych przez Krytykę Polityczną. Zachowałem sobie tekst ciekawej dyskusji między Sławomirem Sierakowskim a Maciejem Urbanowskim, opublikowanej parę lat temu, pt. Czy jest koniunktura na Brzozowskiego? w dziale „Idee” pisma „Europa”. Uderzyła mnie słuszność myśli Sierakowskiego o aktualności filozofii Brzozowskiego w walce z „nowym naturalizmem, tym razem w wersji neoliberalnej”, zdejmującym z ludzi odpowiedzialność za panujący ład ekonomiczny i polityczny, podobnie jak czyniła to niegdyś skrajna deterministyczna wersja materializmu historycznego, nazywana „monistycznym pojmowaniem dziejów”. Zdziwił mnie natomiast pogląd o nieaktualności walki Brzozowskiego z tradycyjnym, bogoojczyźnianym nacjonalizmem w imię modernizacji narodu, chodzi bowiem (zdaniem Sierakowskiego) o autentyczny uniwersalizm, a nie tylko o zastąpienie tradycyjnego nacjonalizmu nacjonalizmem zmodernizowanym. Też opowiadam się za uniwersalizmem, ale czytając te słowa, czułem się zepchnięty ku obcemu mi rozumieniu modernizacji. Polski „zmodernizowany nacjonalizm” zawsze był dla mnie przecież walką z prowincjonalizmem i parafiańszczyzną, a więc otwieraniem horyzontów uniwersalistycznych.

A czy uważa pan Brzozowskiego za myśliciela „aktualnego”? Mówiąc wprost, pod jakim względem jego dzieło nadaje się jako inspiracja do myślenia o współczesności?

Odpowiedź na pytanie o aktualność myśli Brzozowskiego zacząć należy, moim zdaniem, od wymienienia tych jej tematów i wątków, które aktualność straciły. Jest ich, niestety, sporo, i to bardzo ważnych. Trudno przecież aprobować dziś „proletariacki nacjonalizm” i sorelowski syndykalizm pisarza, określający misję klasy robotniczej jako przywództwo w walce o modernizację narodu, w tym o maksymalne podwyższenie wydajności pracy. Żaden poważny teoretyk procesu narodowotwórczego nie zaakceptuje dziś tezy Brzozowskiego o metafizycznym statusie narodów, stanowiących jakoby naszą „podstawę w Bycie”. Można oczywiście (tak było również w moim wypadku) zgadzać się z krytykiem co do ważności więzi narodowej jako formy uspołecznienia, ale tylko skrajni nacjonaliści mogliby dziś podpisać się pod myślą, że tylko dzięki przynależności do narodu „komunikujemy się z Bytem”. Dominujące współcześnie teorie narodu dzielą się na „prymordialistyczne” i „konstruktywistyczne”, ale każda z tych teorii umieszcza narody w procesie historycznym, bez podnoszenia ich do rangi głównych elementów jakiejś nieredukowalnej ontologii bytu społecznego.

Co zatem pozostało ważne do dziś?

Po pierwsze (co trafnie podkreślił Sławomir Sierakowski), Brzozowski należy do najbardziej konsekwentnych krytyków ewolucjonistycznego determinizmu, zdejmującego z ludzi odpowiedzialność za ich społeczny los. Jego epigenetyczna teoria historii rozbijała tezę o bezalternatywności procesu dziejowego, głoszoną przez dogmatycznych marksistów i przejętą od nich przez wolnorynkowych „neoliberalistów”. Szkoda, że nie pamiętano o tym w okresie usprawiedliwiania brutalności kapitalistycznej transformacji słynną TINĄ (There is no alternative), czyli rzekomym brakiem alternatyw.

Po drugie, mimo głębokiego przyswojenia sobie marksizmu Brzozowski wykluczał możliwość zakończenia dziejów realizacją tak czy inaczej pojętej komunistycznej utopii. Mimo radykalnego determinizmu swej wizji autokreacji człowieka w dziejach odrzucał ideę świadomego, całościowego sterowania historią, uznając ją za przebrzmiałe dziedzictwo racjonalizmu – za produkt inteligenckich marzeń o tym, aby „myśl” zapanowała nad „życiem”. Tym samym reprezentował filozofię całkowicie odporną na pokusy totalitarnej racjonalizacji życia społecznego – również te, które znalazły wyraz w utopii centralnego planowania jako Engelsowskiego „skoku do królestwa wolności”.

Po trzecie, Brzozowskiego „filozofia pracy” dowodziła bardzo przekonująco, że nie wolno kapitulować przed „prawami rynku”, nie są one bowiem prawami obiektywnymi w sensie naturalistycznym, a tym bardziej w sensie spekulatywnego determinizmu. Są to tylko prawa w sensie historycznym, czyli prawa stworzone przez ludzi, które w pewnym momencie wymknęły się spod ludzkiej władzy, przybierając postać wyobcowanych mechanizmów rynku, ale mimo to są tylko tworem człowieka, poddanym jednak ludzkiej woli. Wolny rynek nie jest więc zeświecczoną Opatrznością. Rzekoma obiektywność jego praw jest tylko iluzją obiektywności, zręcznie wykorzystywaną przez tych, którym jest to na rękę.

Po czwarte, godne uwagi wydaje mi się dokonane przez autora Idei przekształcenie filozofii Marksa w teorię subiektywizmu gatunkowego, rozwijaną później przez Gramsciego i Leszka Kołakowskiego. Stanowisko to, uhistoryczniające i uspołeczniające proces poznawczy, a więc podważające od podstaw tradycyjną, ahistoryczną teorię poznania, modernizowało filozofię marksistowską oraz radykalnie uodparniało ją na pokusy zarozumiałego dogmatyzmu. Odróżniało to Brzozowskiego od Lukácsa, który (w Historii i świadomości klasowej) zrelatywizował historycznie wszystkie formy świadomości, ale dla partii komunistycznej jako awangardy proletariatu, zachował jednak przywilej wyrażania w pełni obiektywnej prawdy. Dlatego Lukács wprzągł rozum w służbę dogmatu (jak wyraził się Kołakowski w Głównych nurtach marksizmu), podczas gdy Brzozowski uczynił materializm dziejowy niezastąpionym narzędziem krytyki wszystkich form autorytarnego dogmatyzmu.

Wreszcie po piąte, ułomności stworzonej przez Brzozowskiego filozoficznej teorii narodu nie mogą przesłaniać jego znakomitych dokonań w zakresie „fenomenologii polskości” i krytyki konserwatywno-klerykalnych oraz niepodległościowo-ksenofobicznych (zwłaszcza antyrosyjskich) deformacji polskiego patriotyzmu. Był on w tej dziedzinie klasykiem i pozostaje nim do dziś. Jego książki zawierają nieprześcignioną krytykę szlacheckiego tradycjonalizmu sprzężonego z płytką, kontrreformacyjną religijnością katolicką – cech skodyfikowanych w drugiej połowie XIX wieku w dziełach Sienkiewicza. Przeciwstawiają temu narodowemu wzorcowi wielkość polskiej myśli romantycznej, zwłaszcza emigracyjnej, odkrywają nieprzebrzmiałą aktualność idei radykałów z Towarzystwa Demokratycznego, program odrodzenia narodowo-religijnego w dziełach „filozofów narodowych”, a także mesjanizm Mickiewiczowskich prelekcji paryskich (co zasługuje na szczególne podkreślenie, ponieważ zdolność do połączenia tak odmiennych przedmiotów fascynacji, jak marksizm i mistyczno-mesjanistyczna religijność, była i jest czymś wyjątkowym). To właśnie Brzozowski stał się głębokim krytykiem rozlicznych słabości spuścizny romantyzmu polskiego i szkodliwych, często karykaturalnych form jego wpływu na psychikę narodową. Brzozowski także zdołał połączyć nieubłaganą krytykę integralnego nacjonalizmu Narodowej Demokracji z oddaniem sprawiedliwości jej głównemu teoretykowi, Romanowi Dmowskiemu, jako krytykowi „politycznego idealizmu”. Z tym jednak, że powtarzając myśli Dmowskiego o konieczności uwolnienia się w polityce od sentymentów i moralnych skrupułów, nie zapomniał o cynicznych i obłudnych uzasadnieniach tej postawy. Dystansował się od nich, formułując je bez kamuflażu. Na przykład tak oto: „Mamy za sobą tyle bohaterstw i męczeństw, że wolno nam dziś spokojnie traktować męczeństwo innych. Przypuszczam, że gdy się ma za sobą tylu męczenników, wolno być nawet katem […]. Sądzę, że narodowi, który ma w przeszłości swej Kościuszkę, Mickiewicza, Lelewela, Worcella, nikt nie odmówi prawa do historycznego łajdactwa, jakie uprawiają dziś o wiele mniej zasłużone i mniej szlachetne nacje”.

Swoją Legendę Młodej Polski określał jako „prolegomena wiary narodowej”. Było to określenie w pełni uzasadnione, ale trzeba pamiętać, że tenże Brzozowski sformułował najmocniejsze oskarżenie swego narodu o etnocentryzm, przecinający więzi łączące ideę narodową z ogólnoludzkim postępem i uwalniający patriotyzm od pryncypiów moralnych. Uczynił to w artykule o endecji, ale objął swoim oskarżeniem wszystkie kierunki polskiej myśli politycznej okresu zaborów. Zacytujmy: „Idea ojczyzny wyjęła nas przez cały ciąg wieku dziewiętnastego spod władzy jedynego prawa, prawa odpowiedzialności za życie przed sobą samymi. Przez długie lata Polacy określali stosunek swój do ruchów i walk wolnościowych przez stosunek, jaki ruchy te ujawniały do idei polskiej. Byli niesumiennymi w bohaterstwie. Z Napoleonem łupili ludy europejskie, licząc na to, że wielki Rabuś wydrze dla swoich wspólników ojczyznę. Byli kondotierami rewolucji później, licząc, że odda im ona te same usługi. Przyzwyczaili się patrzeć na całą historię jako okazję do wykorzystania. Ojczyzna posłużyła im za pretekst do powstrzymania w rozwoju, idea ojczyzny quand même wypaczała bezinteresowność ich myśli” (Stanisław Brzozowski, Trąd wszechpolski, „Promień”, Lwów, sierpień–październik 1906).

Słowa te wyrażały głębokie rozczarowanie pisarza postawami inteligencji polskiej w latach rewolucji. Dochodziło ono do zwątpienia w możliwość modernizacji polskiej tradycji narodowej, do wyrażania poglądu, że „nowoczesna świadomość narodowa musi być u nas creatio ex nihilo”. Ale tym bardziej znamienne jest, że straszliwy szok, jakim było dla Brzozowskiego oskarżenie z roku 1908 o współpracę z Ochraną i jego lustracyjne konsekwencje, nie pchnęły krytyka ku radykalizacji tych myśli. Przeciwnie. Począł akcentować przekonanie, że własnego narodu nie można się wyprzeć, od jego tradycji nie można się odżegnać. W Prolegomenach filozofii pracy z roku 1909 pisał o tym: „Wyrzec się bytu narodowego to znaczy wyrzec się wpływu na ukształtowanie rzeczywistości ludzkiej […]. Dlatego też pytań co do istnienia narodowego się nie stawia, bo znaczą one to samo co pytanie, czy chcemy być zdegradowani poniżej godności człowieka”.

Sądzę, że to dziwne pozornie łączenie radykalnej krytyki polskości z „wiarą narodową” zasługuje na przypomnienie i w wielu okolicznościach może się nam jawić jako problem wciąż w jakiejś mierze aktualny.

*

Fragmenty rozmowy, która ukazała się w książce Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej (2011).

***

Andrzej Walicki (1930–2020) – profesor PAN, wykładowca Uniwersytetu w Canberrze i Uniwersytetu Notre-Dame (Indiana, USA), autor przekładanych na wiele języków prac z dziedziny historii idei, poświęconych problematyce marksizmu (m.in. Marksizm i skok do królestwa wolności), liberalizmu (Filozofia prawa rosyjskiego liberalizmu), myśli polskiej (Między filozofią, religią i polityką. Studia o myśli polskiej epoki romantyzmu; Stanisław Brzozowski – drogi myśli; Trzy patriotyzmy. Trzy tradycje polskiego patriotyzmu i ich znaczenie współczesne; Mesjanizm Adama Mickiewicza w perspektywie porównawczej), a przede wszystkim myśli rosyjskiej, której poświęcił dziesiątki artykułów (m.in. Osobowość a historia. Studia z dziejów literatury i myśli rosyjskiej; Rosja, katolicyzm i sprawa polska) i dwie monumentalne monografie: W kręgu konserwatywnej utopii. Struktura i przemiany rosyjskiego słowianofilstwa oraz Zarys myśli rosyjskiej. Od Oświecenia do renesansu religijno-filozoficznego); prowadził też publikowaną korespondencję m.in. z Izajaszem Berlinem i Czesławem Miłoszem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij