Kinga Dunin czyta

Dwa dożywocia i krótsze wyroki

Mars-Room-kadr

Czemu tak jest, że więcej wiem (albo częściej czytam) o amerykańskich więzieniach niż o polskich? Kinga Dunin czyta „Mars Room” Rachel Kushner i „Skazane” Katarzyny Borowskiej i Anny Matusiak-Rześniowieckiej.

Rachel Kushner, Mars Room, przeł. Magdalena Koziej, Wydawnictwo W.A.B. 2019

mars-room-okladkaNoc Łańcuchów jest raz w tygodniu.

W taką noc skute więźniarki przewozi się do innych więzień. Romy Hall to więźniarka numer W314159, nigdy nie wyjdzie na wolność, ma dwa wyroki dożywocia i jeszcze sześć lat.

Najłatwiej napisać, że Mars Room to takie Orange Is the New Black. Zakłady karne, głównie wielkie więzienie dla kobiet, panujące tam zwyczaje, prawa i bezprawia, rozmaite historie i punkty widzenia. Oczywiście życie więzienne, odtworzone niezwykle realistycznie, obfituje w przemoc i dramaty, ale – podobnie jak w serialu – nie zabraknie też humoru. Nie jest też zaskoczeniem, że skazane przeważnie są biedne, pochodzą ze złych dzielnic, często nie są białe, miały trudne dzieciństwo itede.

Romy jest biała, ale reszta się zgadza. Kiedy miała dwanaście lat, została wykorzystana przez dużo starszego mężczyznę, jest samotną matką. Co ją zaprowadziło do więzienia?

Orange Is the New Black: Prywatne jest bardziej polityczne

Romy pracowała w szemranym lokalu ze striptizem w San Francisco – tytułowym Mars Room. Zajmowała się tam lap dance, czyli erotycznym siadaniem panom na kolanach, czasem prostytucją. Zarobki wystarczały jej na wynajęcie mieszkania, zajmowanie się synkiem, którego tata gdzieś zniknął, na jedzenie, alkohol, trochę dragów. Niby praca jak praca, sexworking, sama ją wybrała, jest z niej w zasadzie zadowolona, ale…

To nie miało nic wspólnego z moralnością. Ci mężczyźni przygasili mój blask. Sprawili, że byłam nieczuła na dotyk i wściekła. Dawałam, ale i dostawałam coś w zamian, ale nigdy dość. Wyciągałam z portfeli – a tak myślałam o mężczyznach, jako o chodzących portfelach – ile tylko się dało. Świadomość, że wymiana nie jest sprawiedliwa, pokrywała mnie jak błona. Coś buzowało we mnie w ciągu tych lat, kiedy pracowałam w klubie Mars Room, siadając na męskich kolanach, pogrążając się w tej skażonej wymianie. To coś we mnie buzowało, pieniło się. A kiedy nakierowałam to na cel – decyzja nie była świadoma, zawładnął mną instynkt – stało się, co się stało.

To może zbyt długi cytat, ale ważny, a można o nim zapomnieć, zanim dowiemy się, co się stało. W Mars Roomie pojawia się klient, który wydaje na spotkania z Romy mnóstwo kasy, dziewczyna staje się jego miłosną obsesją. Narzuca się jej, śledzi na każdym kroku, zdobywa numer telefonu i wydzwania po kilkadziesiąt razy dziennie – stalker. Romy nie może tego znieść, wynosi się do innego miasta, ma fajnego partnera, oddycha wreszcie z ulgą i zaczyna czuć się bezpiecznie, a kiedy prześladowca i tam ją odnajdzie, zatłucze go na śmierć. A on, nieszczęsny pojeb, chciał tylko wyznać jej swoją miłość. Stalking może zatruć kobiecie życie, ale nie da się ukryć – przesadziła. Jej gniew był gniewem na wszystkich facetów, którzy przez lata korzystali z jej ciała. Podczas rozprawy, kiedy dostaje jakiegoś nieudolnego obrońcę z urzędu, nie ma szansy, żeby opowiedzieć, co doprowadziło ją do wybuchu wściekłości. Zresztą nawet gdyby to zrobiła, czy to by coś zmieniło? Stalkerów też nie wolno mordować.

Inside Out, czyli nauka wolności w więzieniu

W więzieniu Romy spotyka Gordona, który prowadzi tam zajęcia edukacyjne. Gordon też pochodzi z nizin społecznych, ale udało mu się skończyć studia. Jednak bez powodzenia próbował napisać doktorat – nie jest tak dobry jak koledzy z lepszych rodzin. Znajduje pracę w więzieniu, wokół którego właściwie nic nie ma, i zamieszkuje w samotnej chatce w lesie.

Gordon to porządny chłopak, uczy się nie oceniać skazanych, pomaga im, trochę podkochuje się w Romy, a w wolnym czasie czyta i rozmyśla. Znajduje nieoczekiwaną i karkołomną analogię między Thoreau (Walden, czyli życie w lesie) a Tedem Kaczynskim, nieuchwytnym terrorystą, Unabomberem, który także zaszył się kiedyś w lesie, kontestując panujący porządek. (Nie wiem, czy fragmenty dzienników Kaczynskiego pojawiające się w powieści są autentyczne, ale chyba tak). I Gordonowi czasem może bliżej do Kaczynskiego: Bycie wściekłym i złym pachniało znajomo. Przypomina mu się też dawna historia związana z Normanem Mailerem, który doprowadził do ułaskawienia pewnego mordercy, a ten zaraz po wyjściu z więzienia znowu zabił.

Mars Room zawiera krytykę społeczną, niezbyt pochlebny obraz systemu amerykańskiego więziennictwa i towarzyszących mu instytucji, kieruje naszą empatię w stronę bohaterki, jednak unika zbyt prostych konstatacji. Zmieniające się perspektywy czasowe, galeria rozmaitych postaci niejasno ze sobą powiązanych – niekiedy może wyglądać to chaotycznie, ostatecznie jednak każdy z elementów ma swój sens i uzasadnienie fabularne. Na przykład postacie trans (K/M i M/K) pokazują sytuacje graniczne, problemy z nietypowymi osobami na poziomie organizacji instytucji oraz więziennych norm grupowych. Czasem w powieści przeszkadzał mi nadmiar szczegółów, które pewnie wiele mówią, ale mieszkańcom San Francisco. No i czemu tak jest, że więcej wiem (albo częściej czytam) o amerykańskich więzieniach niż o polskich? Żeby to nadrobić sięgam po tutejszą książkę.

Skazani czekają na śmierć i listy od swoich laleczek

*
Katarzyna Borowska, Anna Matusiak-Rześniowiecka, Skazane. Historie prawdziwe, Wielka Litera 2019

mars-room-okladkaWeszła do świetlicy. Rozłożyła szeroko ramiona, jak na powitanie starych znajomych. Uśmiechnęła się do kamery. I zaczęła opowiadać. Chętnie, otwarcie, może nawet z radością.

Kilkanaście wywiadów z kobietami odsiadującymi wyroki w polskich więzieniach. Rzecz bez jakiejś istotnej wartości literackiej – wywiady też potrafią być literaturą! A tu nieco kiczowate wstępy przedstawiają rozmówczynie frazami typu: „tęsknota ogarniająca jej matczyne serce”. W pytaniach też to się zdarza, ale w sumie prowadzą one bohaterki dość sprawnie przez ich życiowe perypetie. I widać dobre intencje – pokażmy, że w więzieniach spotykamy kobiety takie jak inne: można je zrozumieć, nawet polubić, nie wykluczać. Nie wydaje mi się to bardzo odkrywcze, ale pewno potrzebne i pożyteczne. A poza tym takie wyprawy do świata zamkniętych instytucji, a także wszystko to, co narusza społeczne normy, zwykle bywa atrakcyjne dla czytelników.

Zatem już się nie czepiam, pozostańmy przy wartości informacyjnej tej książki. Bohaterki wywiadów oczywiście nie są tak fascynujące jak Romy Hall, ale trudno z tego czynić zarzut – może są po prostu bardziej prawdziwe, a w każdym razie mniej wygadane. Ich historie też bywają często dosyć podobne: patologiczne rodziny, alkohol, przemoc, wczesny kontakt z narkotykami… Poza tym przeważnie mimo wszystko kochają swoje matki, bardzo kochają swoje dzieci oraz wierzą w Boga. (Ale czy nie jest to po prostu autoprezentacja, która ma spełniać wyobrażone oczekiwania społeczne?) Jeśli zabiły, to przypadkiem, częściej ukradły albo dilowały. Może jedna czy dwie historie są nieco ciekawsze, na przykład kobiety oskarżonej o dzieciobójstwo, która twierdzi, że jest niewinna, a czytelnik pozostanie z wątpliwościami – podobnie jak sądy różnych instancji, kilkakrotnie zmieniające wyrok.

Chutnik: Piosenka dziewczyny prowadzonej na widzenie

Jeśli pozostaje jakiś niedosyt, to właśnie dotyczący życia w więzieniu. Nie jest to miejsce przyjemne, choć wygląda na lepsze od więzień amerykańskich. Jest tu hierarchia i przemoc, nie aż tak drastyczna. Wywiadujące nie boją się zadawać pytań o relacje seksualne między skazanymi. Są – i to nierzadkie – ale oczywiście dotyczą innych kobiet, nigdy rozmówczyń. Natomiast, jak wynika z rozmów, brakuje między więźniarkami solidarności, przyjaźni, zaufania. Wydaje mi się, że o realia życia w więzieniu warto by jeszcze głębiej dopytać. Chociaż pewno nie bardzo można liczyć tu na pełną szczerość, na przykład jeśli chodzi o drugie więzienne życie, to mniej legalne. Chętnie poznałabym też więcej szczegółów dotyczących relacji z personelem i tego, jak konkretnie wyglądają programy reedukacji.

Pomysł PiS na więziennictwo: zemsta zamiast resocjalizacji

Na koniec wpisuję do wyszukiwarki KP słowo „więzienia”. Malutko wyników. Księży pedofili trzeba wsadzać do więzienia. Więzienia CIA… Lewica chyba niezbyt lubi się zastanawiać nad pytaniem, co robić z przestępcami. W socjalizmie ich nie będzie? Ale póki co warto może się dowiedzieć, jak wygląda sytuacja w polskich więzieniach. Zastanowić się, jak powinno to wyglądać. Albo czy to najlepsza kara? Zawsze konieczna? W jakich przypadkach? Ile powinna trwać?

Wpłać na Krytykę #pozdrowGlinskiego

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij