Czytaj dalej

Chantal Mouffe: Lekcja thatcheryzmu

Fot. Levan Ramishvili/flickr.com CC0

Margaret Thatcher, zapytana po latach o swój największy sukces, odpowiedziała: „Tony Blair i Nowa Partia Pracy. Zmusiliśmy naszych przeciwników do zmiany zdania”. Czy populistyczna lewica zmusi populistów i neoliberałów do zmiany zdania? Publikujemy fragment książki Chantal Mouffe „W obronie lewicowego populizmu”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

W drugiej połowie lat 70. XX wieku spowolnienie gospodarcze i rosnąca inflacja zaczęły wskazywać ograniczenia keynesowskiego kompromisu. Na skutek kryzysu naftowego z 1973 roku ucierpiała gospodarka, zmniejszyły się zyski, a powojenny układ zaczął się chwiać. Wobec kryzysu fiskalnego rządząca w Wielkiej Brytanii Partia Pracy musiała posłużyć się siłą państwa, by zdyscyplinować klasy pracujące, co doprowadziło do rosnącego niezadowolenia. W połowie lat 70. powojenny model socjaldemokratyczny miał już poważne kłopoty i zaczynał doznawać „kryzysu legitymizacji”.

Czynniki ekonomiczne nie wystarczą jednak, by w pełni uchwycić naturę kryzysu modelu socjaldemokratycznego. Musimy wziąć pod uwagę również inne, a zwłaszcza pojawienie się w latach 60. XX wieku tego, co nazwano „nowymi ruchami społecznymi”. Pojęcia tego używano wówczas, odnosząc się do bardzo różnorodnych walk – miejskich, ekologicznych, antyautorytarnych, antyinstytucjonalnych, feministycznych, antyrasistowskich, etnicznych, regionalnych i walk mniejszości seksualnych. Polityczna polaryzacja utworzona wokół tych nowych żądań demokratycznych, razem z falą wojowniczych działań związków zawodowych, wywołała reakcję konserwatystów, którzy twierdzili, że namnożenie się walk o równość doprowadziło społeczeństwa zachodnie na skraj „równościowej przepaści”.

Gdy po 1973 roku pojawiła się recesja gospodarcza, prawica postanowiła, że nadszedł czas, by zatrzymać ekspansję demokratycznej wyobraźni. Zamierzała sprzeciwić się ruchom równościowym i odblokować zyski trzymane w ryzach dzięki sile związków zawodowych. W raporcie dla Komisji Trójstronnej w 1975 roku Samuel Huntington twierdził, że walki z lat 60. o większą równość i uczestnictwo doprowadziły do „demokratycznego przyspieszenia”, które sprawiło, że społeczeństwem „nie da się rządzić”. Dochodził do wniosku, że „potęga demokratycznych ideałów stanowi problem dla zdolności rządzenia w demokracji”.

W czasie, gdy pisaliśmy naszą książkę [mowa o książce Ernesta Laclau i Chantal Mouffe Hegemonia i socjalistyczna strategia. Przyczynek do projektu radykalnej polityki demokratycznej], Margaret Thatcher była świeżo po wygranych wyborach, ale nie było jeszcze jasne, jak zakończy się kryzys. My widzieliśmy tę sytuację następująco: „Niewątpliwy jest fakt, że mnożenie się nowych antagonizmów i «nowych praw» prowadzi do kryzysu formacji hegemonicznej właściwej okresowi powojennemu. Metody przezwyciężenia owego kryzysu nie są jednak przesądzone, gdyż sposób definiowania praw oraz formy, jakie przyjmować będzie walka z podporządkowaniem, nie są jednoznacznie ustalone”.

Sierakowski rozmawia z Mouffe: „No to mamy problem”

Twierdziliśmy, że aby stawić czoła ofensywie prawicy, Partia Pracy, przyznając się do słabości swojej korporatystycznej polityki, musiałaby poszerzyć swą społeczną bazę i przyjąć krytykę ze strony nowych ruchów społecznych. Należało koniecznie wyartykułować demokratyczne żądania tych ruchów obok żądań klasy robotniczej. Celem było ustanowienie wokół projektu socjalistycznego nowego bloku historycznego zredefiniowanego w kategoriach „radykalizacji demokracji”. Byliśmy przekonani, że tylko projekt hegemoniczny mający na celu poszerzenie demokratycznych zasad wolności i równości na szerszy zbiór relacji społecznych mógłby stanowić progresywny sposób na przezwyciężenie kryzysu.

Niestety Partia Pracy, będąca więźniem własnej zekonomizowanej i esencjalistycznej wizji, nie była w stanie zrozumieć potrzeby prowadzenia polityki hegemonicznej i kurczowo trzymała się starodawnej obrony swych tradycyjnych poglądów. Przez to nie potrafiła oprzeć się atakowi sił sprzeciwiających się modelowi keynesistowskiemu, co otworzyło drzwi do kulturowego i ideologicznego zwycięstwa projektu neoliberalnego.

Celem Margaret Thatcher, gdy została w 1979 roku premierem, było złamanie powojennego konsensusu między laburzystami i torysami, który, jak twierdziła, tkwił u źródeł stagnacji w Wielkiej Brytanii. W przeciwieństwie do Partii Pracy doskonale zdawała sobie sprawę ze stronniczego charakteru polityki i tego, jak ważna jest walka hegemoniczna. Miała jednoznacznie populistyczną strategię. Polegała ona na zaznaczeniu politycznego podziału na, z jednej strony, „siły establishmentu”, utożsamiane z opresyjnym aparatem biurokratycznym państwa, związkami zawodowymi i tymi, którzy korzystali z zasiłków, a z drugiej strony na przedsiębiorczy „lud”, który padł ofiarą różnych biurokratycznych sił i ich rozmaitych sojuszników.

Jej głównym wrogiem były związki zawodowe – postanowiła zniszczyć ich siłę. Postawiła na silną konfrontację z Narodowym Związkiem Zawodowym Górników pod przywództwem Arthura Scargilla, którego nazwała „wewnętrznym wrogiem”. Punktem zwrotnym na drodze Thatcher był strajk górników (1984–1985), najbardziej gorzki konflikt w przemyśle w historii Wielkiej Brytanii. Zakończył się on definitywnym zwycięstwem rządu, który znalazł się na pozycji pozwalającej narzucić swoje warunki osłabionemu związkowi zawodowemu i skonsolidować swój liberalny program gospodarczy.

Mouffe: Demokratyczna polityka musi być stronnicza

W chwili, gdy pojawiły się rysy na powojennym konsensusie keynesowskim, Margaret Thatcher zaczęła działać, by siłą podważyć status quo. Budując podział polityczny, zdołała doprowadzić do wycofania kluczowych elementów socjaldemokratycznej hegemonii i do ustanowienia nowego hegemonicznego porządku opartego na zgodzie ludu. Politycy laburzystowscy, ze swoimi esencjalistycznymi poglądami na politykę, nie byli w stanie tego zrozumieć. Zamiast zaplanować kontrhegemoniczną ofensywę, wierzyli, że to wzrost bezrobocia i pogorszenie warunków życia robotników wkrótce z powrotem przyniesie im władzę. Biernie wyczekiwali pogorszenia warunków gospodarczych, co miało zadziałać na ich korzyść, i nie zdawali sobie sprawy z tego, że w międzyczasie Thatcher umacniała swoją neoliberalną rewolucję.

Stuart Hall, analizując strategię hegemoniczną, którą nazwał „thatcheryzmem” i zdefiniował jako „populizm autorytarny”, zauważył, że „thatcherowski populizm łączy w sobie wyraźne wątki organicznego toryzmu – naród, rodzinę, obowiązek, autorytet, normy, tradycjonalizm – z agresywnymi wątkami odrodzonego neoliberalizmu: interesem własnym, opartym na współzawodnictwie indywidualizmem i antypaństwowością”.

Mouffe: Europa wielu tożsamości

czytaj także

Sukces Thatcher we wprowadzaniu polityki neoliberalnej w Wielkiej Brytanii był możliwy dzięki temu, że szefowa rządu potrafiła wykorzystać różne formy oporu przeciw kolektywistycznemu i biurokratycznemu sposobowi realizowania państwa dobrobytu. Thatcher udało się zdobyć dla swojego neoliberalnego projektu wsparcie wielu grup społecznych, ponieważ przyciągała je do niej pochwała osobistej wolności i obietnica uwolnienia od opresyjnej władzy państwa. Taki dyskurs znajdował poparcie nawet wśród beneficjentów interwencji państwa, bo nie znosili oni mozolnej biurokracji, z którą często wiązała się redystrybucja zasiłków. Przeciwstawiając interesy niektórych kategorii robotników interesom feministek i imigrantów, których obwiniała o kradzież miejsc pracy, zdołała zdobyć poparcie istotnych grup klasy robotniczej.

Atakując hegemonię socjaldemokratyczną, Margaret Thatcher działała na kilku frontach – gospodarczym, politycznym i ideologicznym – by za pomocą dyskursu zrekonfigurować obowiązującą dotąd świadomość „zdroworozsądkową” i w ten sposób zwalczyć w niej wartości socjaldemokratyczne. Głównym celem było zerwanie więzi, jaka została ustanowiona między liberalizmem i demokracją, dzięki której, jak twierdził C. B. Macpherson, liberalizm został „zdemokratyzowany”.

Friedrich Hayek, ulubiony filozof Thatcher, twierdził, że należy zapewnić możliwość funkcjonowania „prawdziwej” natury liberalizmu jako doktryny, która dąży do ograniczenia władzy państwa do minimum, aby zmaksymalizować wolność jednostki, będącą głównym celem politycznym. Pojęcie to zdefiniował przez negację jako „sytuację ludzi, w której przymus jednych wobec innych jest ograniczony tak dalece, jak to jest możliwe w społeczeństwie”.

Kolejnym ruchem w jego strategii ideologicznej było głoszenie nowego znaczenia „demokracji”, podporządkowującego ją „wolności”. Według Hayeka idea demokracji jest wtórna wobec idei indywidualnej wolności, tak że obrona wolności gospodarczej i własności prywatnej zajmuje miejsce obrony równości jako uprzywilejowanej wartości w społeczeństwie liberalnym. Dla niego „demokracja jest w swej istocie środkiem, użytecznym narzędziem zabezpieczenia pokoju wewnętrznego i wolności indywidualnej”. Był głęboko przekonany, że gdyby doszło do konfliktu między demokracją a wolnością, wolność powinna zostać uznana za ważniejszą, a demokrację należałoby poświęcić. W późniejszych latach przeszedł wręcz na skrajną pozycję, sugerując potrzebę zniesienia demokracji.

Posługując się dyskursem przeciwstawiającym dobrych, odpowiedzialnych „podatników” biurokratycznym elitom, które ograniczają wolność tych pierwszych za pomocą nadużywania władzy państwa, Thatcher zdołała skonsolidować historyczny blok wokół swej neoliberalnej wizji i dogłębnie zmienić konfigurację sił społecznych i gospodarczych. Jednak w pewnym momencie jej polityka zaczęła być postrzegana przez torysów jako zbyt konfliktowa i po wygraniu trzech kolejnych wyborów, gdy wprowadzenie podatku pogłównego w 1989 roku doprowadziło do wybuchu zamieszek, w 1990 roku zmusili ją do ustąpienia ze stanowiska.

Do tego czasu Margaret Thatcher wzmocniła swą neoliberalną rewolucję. Gdy premier opuściła rząd, jej wizja była już tak głęboko zakorzeniona w powszechnym pojmowaniu, że Partia Pracy, wracając z Tonym Blairem w 1997 roku do władzy, nawet nie próbowała podważyć neoliberalnej hegemonii. Było tak, jak pokazał Hall – w dyskursie Nowej Partii Pracy odnaleźć można wszystkie kluczowe figury dyskursu thatcherowskiego: „«podatnika» (ciężko pracującego, nadmiernie opodatkowanego, bo finansuje «pasożyta» na zasiłkach) oraz «klientkę» (szczęśliwą niepracującą żonę dysponującą «wolnością» radowania się ograniczonym wyborem na rynku, dla której to zaprojektowano «agendę wyboru» i spersonalizowaną dostawę). Nikt nie myśli o tym, że każde z nich może być również obywatelem, który potrzebuje usług publicznych lub nie może się bez nich obejść”.

Nic dziwnego, że Margaret Thatcher, zapytana po latach o swój największy sukces, odpowiedziała: „Tony Blair i Nowa Partia Pracy. Zmusiliśmy naszych przeciwników do zmiany zdania”.

*
przeł. Barabara Szelewa

Fragment pochodzi z książki Chantal Mouffe W obronie lewicowego populizmu (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2020).

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij