Naprawdę sukces Pienkowskiej to nie wywalczenie podwyżek w służbie zdrowia, a udowodnienie, że jest godna Borusewicza?
Biografia Aliny Pienkowskiej musiała powstać i jej ukazanie się było tylko kwestią czasu. Choć czasu tego upłynęło za dużo. Senatorka i pielęgniarka, działaczka opozycyjna i sygnatariuszka Porozumień Sierpniowych – osoba, która tworzyła najnowszą historię Polski i która jest w tej historii niesłusznie pominięta. Shana Penn swoją książką Podziemie kobiet pokazała 10 lat temu, że kobiety odegrały ogromną rolę w działaniu opozycji demokratycznej, i że rola ta jest wciąż niedoceniona. Często przez nie same. Stały i stoją w cieniu. To jeden z powodów, dla których postaci takie jak Alina Pienkowska tak długo czekały na opowiedzenie ich historii.
Opowieść o Pienkowskiej zatytułowana Alina. Miłość w cieniu polityki to historia doskonale pokazująca, jak wygląda sytuacja, w której kobieta stoi w cieniu mężczyzn. W przypadku Pienkowskiej takim mężczyzną był przede wszystkim Bogdan Borusewicz, jej mąż. Oboje byli opozycjonistami, oboje zasiadali w parlamencie – on najpierw jako poseł, potem senator, ona jako senatorka. Ale jakoś tak się działo, że Pienkowska częściej niż senatorką była żoną Borusewicza.
Miłość w cieniu polityki to w zasadzie biografia w cieniu historii. Równie dużo miejsca poświęca autorka opowieści o Alinie Pienkowskiej, co o sytuacji społeczno-politycznej, w której rozgrywają się wydarzenia z życia głównej bohaterki. W książce Barbary Szczepuły losy Aliny Pienkowskiej nanizane są na opowieści innych ludzi i o innych ludziach. Kiedy jesteśmy w sierpniu 1980 roku w stoczni, poznajemy poetkę Bożenę Ptak, która nad kanapkami z mortadelą zastanawia się nad losami swojego małżeństwa i myśli o córce. Poznajemy autorów wzruszającej Piosenki dla córki. Każda z tych historii jest tłem dla opowieści o Pienkowskiej, ale też każda jest trochę opowieścią o niej. Ona też zapewne tęskniła za dzieckiem. I zapewne też robiła kanapki z mortadelą.
Swoją drogą w jakimś przyszłym muzeum opozycji będzie pewnie gablota z tymi kanapkami, bo są one symbolem roli kobiet w strajku: żeby mężczyźni mogli robić rewolucję, kobiety musiały im robić kanapki.
Mam wrażenie, że do tego często sprowadza się opowieść o „żonach rewolucjonistów”. Ich zadaniem było zapewnieniu wiktu i opierunku walczącemu o wolność mężowi. Do tego sprowadzono rolę Danuty Wałęsowej. Na szczęście Wałęsowa zabrała głos i wykrzyczała swoje racje.
Kontekst kobiecy jest w opowieści o Pienkowskiej ważny i pojawia się kilkakrotnie. W książce czytamy np. „Nie wszystkim żonom solidarnościowych działaczy praca mężów od rana do wieczora się podobała. Jedna z nich tak się zirytowała, że wystawiła na klatkę schodową łóżko polowe z krótkim liścikiem do męża: «Śpij sobie z tą Rzeczpospolitą!»”. Pienkowska była i partnerką działacza, i działaczką. W książce występuje cały czas równolegle w tych dwóch rolach. Tak jakby nie było roli godzącej te dwie narracje. Jako partnerka działacza była niezwykle wyrozumiała i wspierająca, jako działaczka ‒ zdecydowana i stanowcza. Jako działaczka wybrała życie w strachu o dzieci i męża, wybrała ukrywanie się. Te wybory były dla niej trudne przede wszystkim jako dla matki. Jako żona działacza wybrała bycie żoną działacza. Jaka to rola?
Szczepuła przytacza fragment tekstu dziennikarki „Służby zdrowia” pisany po strajku służby zdrowia na Wybrzeżu: „Był to też sukces… zakochanej kobiety, zakochanej w jednym z liderów opozycji demokratycznej. Czy pragnęła mu dorównać, sprostać jego oczekiwaniom, a może nawet zaimponować? Jedno jest pewne: tym strajkiem udowodniła sama sobie, że jest godna zostać życiową partnerką człowieka, którego podziwiała. Zdeterminowana, kochająca kobieta po raz kolejny odegrała wielką rolę w historii swego kraju”.
W innym miejscu Miłości w cieniu polityki czytamy: „W październiku w Węsiorach odbywa się pierwsze spotkanie Krajowej Komisji Koordynacyjnej. Są Borusewicz, Bujak, Lis, Hardek, Szumiejko, Jurek Zdrada, Stefan Jurczak. W sąsiednim domku Alinka i Grażyna, żona Pusza, gotują obiad”. Nie kanapki z mortadelą, ale nadal karmienie rewolucjonistów. Jest to rok 1982. Pienkowska jest już doświadczoną działaczką.
Ale podczas spotkania w Węsiorach nie jest Pienkowską-działaczką, tylko Alinką-żoną. Podczas strajku w 1980 roku nie jest liderką, a dziewczyną zakochaną w liderze. Sukcesem Pienkowskiej nie jest wywalczenie podwyżek płac w służbie zdrowia, a udowodnienie, że jest godna Borusewicza.
Występowanie w roli działaczki i żony działacza równolegle było trudne. Kiedy zbliżały się wybory do sejmu kontraktowego i Borusewicz nie chciał kandydować, sprzeciwiał się też kandydaturze żony. Autorka książki przytacza rozmowę z Lechem Kaczyńskim, który tłumaczył, że „byłoby to naturalne, bo Alina była przecież wieloletnią opozycjonistką”. Zaproponowano kandydaturę Olgi Krzyżanowskiej. Gdy ta się dowiedziała, była zdziwiona:
„– Dlaczego ja?
– Potrzebujemy kobiety – wyjaśnił Bogdan.
– Jest przecież Alinka – zaoponowała.
– Mowy nie ma! (…)”
Jak pisze Barbara Szczepuła, „Borusewicz uważał, że nie wypada, by nazwisko jego żony znalazło się na liście kandydatów do sejmu kontraktowego”. Później oboje wystartowali w wyborach. Wałęsa zaproponował, żeby Pienkowska została ministrem zdrowia. Ta odmówiła. Po latach Borusewicz wspomina, że to był błąd. Nie wiem, co po latach myśli o swoim sprzeciwie wobec jej wcześniejszego kandydowania w wyborach. A chciałabym się dowiedzieć.
Bogdan Borusewicz w opowieści o Pienkowskiej występuje non stop. To niby nic dziwnego, bo byli małżeństwem. Ale wyobrażam sobie biografię Borusewicza, w której jednak Pienkowska nie zajmuje aż tyle miejsca. Borusewicz i jego postawa są w tym kontekście bardzo ciekawe i mam nadzieję, że kiedyś on sam o tym więcej opowie. To materiał na osobną książkę. W Miłości w cieniu polityki przytoczone są listy, jakie Pienkowska i Borusewicz pisali do siebie w latach 80., w czasach, gdy Borusewicz się ukrywał i gdy był w areszcie. Są bardzo wzruszające. Ciekawa jestem jaką historię o Pienkowskiej opowiedziałby dziś Borusewicz.
W ostatnich latach ukazało się kilka biografii czy wywiadów przypominających o kobietach w opozycji. Powstaje film Marty Dzido Solidarność według kobiet. Coś się rusza, ale nadal jest to pierwszy etap genderowego namysłu nad historią. Pokazanie, że były kobiety, to początek.
Teraz czeka nas zastanowienie się nad tym, jakie role odgrywały, jak to się stało, że rola ta jest zapominana lub umniejszana. I wreszcie co zrobić, żeby takie sytuację się nie powtarzały.
Książka Barbary Szczepuły dostarcza wielu przykładów na to, jak ważną rolę odgrywały kobiety w historii. Przy okazji pokazuje też, np. w cytowanych wyżej fragmentach, jak często rola ta sprowadzała się do bycia w cieniu i jak niekiedy bezrefleksyjnie powtarzamy tę narrację. Szczepuła przytaczając scenkę w Węsiorach sama przedstawia mężczyzn z nazwiska, a kobiety z imienia. Nie ma w tym złych intencji. Nie ma umniejszania roli kobiet. Ale nie ma też pytania, czemu Pienkowska nie knuje z facetami, czemu kobiety tak często przy tych kanapkach i obiadach spotykamy?
Alina. Miłość w cieniu polityki jest na pewno ważnym świadectwem. Jest też kopalnią opowieści o opozycji i jej późniejszych losach. I o roli kobiet w tych czasach.
Wśród anegdot zebranych w książce jedną z moich ulubionych jest historia wyborów na przewodniczącego Krajowej Komisji Koordynacji Służby Zdrowia w 1990 roku. Dotychczasowa przewodnicząca Pienkowska przegrała z, jak pisze Szczepuła, „mało znanym lekarzem z Mazowsza”. Był to dla niej ogromny cios. Ale „po kilku miesiącach nowy przewodniczący połamał się, spadając w stanie nietrzeźwym ze schodów” i żeby zatuszować skandal podał się do dymisji. Nowe wybory wygrała Pienkowska.
Barbara Szczepuła, Alina. Miłość w cieniu polityki, W.A.B. 2013