Kraj

Mykowski: Jak Potwór Spaghetti może obrazić czyjąś wiarę?

Jeśli my jesteśmy parodią chrześcijaństwa, to chrześcijaństwo jest parodią judaizmu.

Jakub Majmurek: Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji znów odmówiło rejestracji Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti. Jak skomentuje pan tę decyzję?

Artur Mykowski: Decyzję uważam za niesprawiedliwą. Ministerstwo nie może arbitralnie decydować o tym kto jest, a kto nie jest Kościołem, kto wierzy naprawdę, a kto nie.

W decyzji ministerstwa pojawiają się jednak argumenty, że PKLPS nie jest prawdziwą religią, tylko parodią religii, joke religion.

W jaki sposób ministerstwo może nam udowodnić, że nie wierzymy naprawdę w Potwora? Jeśli pan powie, że wierzy np. w wielkiego różowego jednorożca, to jak mogę udowodnić, że nie jest to pana prawdziwa wiara, że robi pan sobie wyłącznie żarty?

Kościół Spaghetti powstał w USA, a założył go nauczyciel z Kansas, Bobby Henderson, który wymyślił Latającego Potwora Spaghetti, by wyśmiać plany nauczania „inteligentnego projektu” na lekcjach biologii w tym stanie. Wasza historia zaczyna się od momentu, gdy Henderson wysyła list do Rady Edukacji Kansas, w którym domaga się uwzględniania teorii „inteligentnego projektu” w nauczaniu – teorii zakładającej, że to Latający Potwór Spaghetti stworzył świat.

Nie zgadzam się, że Henderson – w naszej religii ktoś w rodzaju mesjasza – założył KLPS, by wyśmiewać chrześcijaństwo. Jesteśmy w takim samym stopniu parodią chrześcijaństwa, jak chrześcijaństwo judaizmu. Każda religia opiera się przecież na elementach pochodzących z innych. Nie wyśmiewamy chrześcijaństwa i chrześcijańskich teorii inteligentnego projektu, wierzymy w nasz inteligentny projekt, w którym to Potwór stworzył świat, pana i mnie.

Część chrześcijan w Polsce twierdzi, że państwa religia obraża ich uczucia religijne.

Takie argumenty podnosił np. ks. Kazimierz Sowa. My jednak nie chcemy nikogo obrażać, tylko wyznawać religię Potwora. Jak nasza wiara może obrażać wiarę innych? Czy islam obraża wiarę żydów? Chrześcijaństwo sikhów? Czemu Latający Potwór Spaghetti miałby obrażać chrześcijan?

Tomasz Terlikowski, kolejny obrażony przez państwa Kościół, twierdzi, że nie są państwo religią, gdyż żaden pastafarianin nie będzie w stanie oddać życia za swoją wiarę.

Bardzo to smutna religia, która wymaga od wiernych, by za nią umierali.

W Luźnym kanonie, jednej z naszych świętych ksiąg, Potwór mówi, że jeśli ktoś może ocalić życie za cenę publicznego wyrzeczenia się wiary w Potwora, to powinien to zrobić. Potworowi nie zależy na ofierze życia wiernych.

W co takim razie wierzą pastafarianie?

Przede wszystkim w to, że Latający Potwór Spaghetti stworzył wszystko. Poza tym jesteśmy religią bez dogmatów.

Co znaczy być dobrym pastafarianinem? Jakie przykazania obowiązują pastafarian?

Potwór nie zostawił nam żadnych przykazań, tylko wskazówki na temat tego, jak dobrze żyć i być dobrym człowiekiem. Mają one formę „wolałbym nie…” – jest ich w naszej religii osiem. Właściwie wszystkie streszcza jedno: „wolałbym, żebyś nie był dupkiem”. I o to przede wszystkim chodzi w pastafarianizmie, żeby ludzie żyli szczęśliwie, pozwalając żyć innym, by byli dla siebie mili, by nie byli dupkami. „Nie osądzaj innych, bo to prawdopodobnie nie twój zawód” – mówi Potwór.

Na każdą religię składa się kult. Jakie są miejsca kultu, rytuały, święta PKLPS?

Nie mamy żadnych miejsc kultu. Potwór mówi: „Naprawdę wolałbym, byś nie budował kosztujących wiele milionów złotych kościołów/meczetów/kapliczek dla mej Makaronowatej Wspaniałości, gdy te pieniądze można by o wiele lepiej wydać, żeby (wybierz sam): A. zwalczyć ubóstwo, B. znaleźć lekarstwo na choroby, C. żyć w pokoju, namiętnie kochać, no i obniżyć koszty kablówki”. Świętem jest dla nas każdy piątek. Jedno święto w roku to trochę mało, więc Potwór dał nam ich 52. Nie mamy też rytuałów. Każdy czci Potwora tak, jak potrafi. Dla Potwora nie jest ważne, przez które ramię spoglądasz, jak składasz ręce, ile kroków robisz. Ważne jest to, byś miał go w sercu. Albo na talerzu, a potem w żołądku. Na naszych zlotach zawsze spożywamy spaghetti. Tu też panuje duża swoboda. Często dostaję pytania, czy liczy się też spaghetti wegetariańskie. Skorzystam z tej okazji, by odpowiedzieć czytelnikom i czytelniczkom: jak najbardziej, może być i wege, co kto lubi. Udzieliliśmy w Polsce dwóch pastafariańsich ślubów – ukochani zostali połączeni makaronowatymi nitkami.

Ilu w Polsce jest pastafarian?

Ponieważ nie jesteśmy oficjalnie Kościołem, to nie możemy prowadzić takiej statystyki. Ale widzę, że ta grupa się powiększa. Widać to po liczbie naszych fanów na Facebooku, liczbie ludzi na zlotach. A poza tym uważam, że każdy jest potencjalnym pastafarianinem, tylko nie zawsze o tym wie. Ale każdego przebudzić może dotknięcie macki Jego Makaronowości.

Kto jest przeciętnym polskim pastafarianinem? Jak kształtuje się demografia wyznawców Potwora pod kątem takich zmiennych jak płeć, wiek, miejsce zamieszkania, wykształcenie, dochody?

Nie prowadzimy takich statystyk. Potwór nie dyskryminuje nikogo, a przyjmuje wszystkich. Są wśród nas kobiety i mężczyźni. Wierni od lat 4 do 80. Kierowcy i wykładowcy akademiccy.

Jak PKLPS sytuuje się wobec takich politycznych kwestii, jak np. prawa kobiet czy mniejszości seksualnych?

PKLPS jest organizacją apolityczną. Nie utożsamiamy się z żadną partią. Co do bardziej społecznych, a mniej politycznych kwestii, o których pan mówi, to w oczach Potwora wszyscy są równi. Jak naucza potwór: „kobieta=człowiek i mężczyzna=człowiek”.

Dlatego w Kościele panuje całkowita równość, kapłanami mogą być na równych prawach mężczyźni i kobiety. Potwora nie interesuje to, co dwóch pastafarian dowolnej płci robi pod kołdrą, o ile są dorośli i nikogo do niczego nie zmuszają. W PKLPS wszyscy ludzie są równi.

Ta równość przekładać się też powinna na równość poza Kościołem. Dlatego Kościół może być sojusznikiem różnych inicjatyw związanych np. z prawami mniejszości seksualnych czy kobiet. Choć Potwór przestrzega: „Naprawdę wolałbym, byś nie sprzeciwiał się fanatycznym, mizoginistycznym, nienawistnym pomysłom innych, kiedy jesteś głodny. Zjedz coś, a potem zajmij się tymi gnojkami”. Mamy więc nawet praktyczne porady od Potwora w tej sprawie.

Jak pan właściwie trafił do PKLPS? Był pan wychowywany w katolickim środowisku?

Tak, podobnie jak większość Polaków. Czy byłem kiedykolwiek wierzącym katolikiem? Nie wiem, chyba tak bym nie powiedział. A jak trafiłem do PKLPS? Słyszałem o tej inicjatywie, od dawna z nią sympatyzowałem. Pewnego dnia poczułem się dotknięty macką Potwora. Coś się we mnie zmieniło, zaczęła się przemiana. Remontowałem akurat mieszkanie i parę dni później, gdy wchodziłem do niego, spadła na mnie masa przypominających makaron kabli. To był znak.

Zacząłem aktywniej angażować się w pastafarianizm w Polsce. Gdy pojawiły się głosy, że trzeba by zarejestrować Kościół Latającego Potwora Spaghetti w Polsce, zdecydowałem się podjąć tego zadania. Napisałem do Bobby’ego Hendersona, a on udzielił mi błogosławieństwa.

Jak reaguje na to wszystko pana rodzina?

Większość z nich to praktykujący katolicy, ale są bardzo wyrozumiali.

Jakie reakcje PKLPS spotyka w kraju?

Różne, na ogół przyjazne. Choć zdarzają się agresywne wpisy na naszej stronie czy profilu na Facebooku. Na jednym z naszych zlotów w Warszawie ktoś wrzucił petardę do restauracji, gdzie mieliśmy spożywać spaghetti. Sprawcę ujęto i przekazano policji. Nie przejmujemy się jednak tego typu incydentami. Wiele religii z początku było prześladowanych – weźmy chociaż chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim.

Potwór naucza, że stworzył takich agresywnych głupków, byśmy mogli czerpać uciechę z ich głupoty. Staramy się to robić.

Czy Kościół dalej będzie walczył o rejestrację?

Tak, zamierzamy się odwołać do WSA, potem do NSA, a jeśli będzie konieczne nawet do Strasburga – może przed czterdziestką w końcu zwiedzę to miasto, by przed tamtejszym trybunałem przedstawić nasze argumenty. Choć droga do Strasburga jest tak długa, że nie wiem, czy zdążę. Już raz wygraliśmy sprawę w sądzie, gdy zaskarżyliśmy poprzednią decyzję ministerstwa. Wyrok sądu dotyczył jednak tylko uchybień formalnych – odwołanie od naszej decyzji w ministerstwie podpisał ten sam urzędnik, co pierwszą decyzję. Teraz tego uchybienia już nie ma, a my chcemy, by sąd zajął się w końcu merytoryczną stroną decyzji ministerstwa.

Czy budujecie wokół swojej sprawy koalicję z innymi związkami wyznaniowymi? Organizacjami obrony praw człowieka?

Rozmawiałem z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, mieli nam pomóc, ale w końcu się wycofali. Mamy jednak dynamicznych prawników, pastafarian lub sympatyków ruchu. Nie poddajemy się.

Artur Mykowski – założyciel Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti.

**

Wszystkie zdjęcia pochodzą z fanpejdża Oficjalnego Polskiego Kościoła Latającego Potwora Spaghetti.

**Dziennik Opinii nr 254/2015 (1038)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Majmurek
Jakub Majmurek
Publicysta, krytyk filmowy
Filmoznawca, eseista, publicysta. Aktywny jako krytyk filmowy, pisuje także o literaturze i sztukach wizualnych. Absolwent krakowskiego filmoznawstwa, Instytutu Studiów Politycznych i Międzynarodowych UJ, studiował też w Szkole Nauk Społecznych przy IFiS PAN w Warszawie. Publikuje m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Gazecie Wyborczej”, Oko.press, „Aspen Review”. Współautor i redaktor wielu książek filmowych, ostatnio (wspólnie z Łukaszem Rondudą) „Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej”.
Zamknij