Kraj

Antygenderowy katechizm

Można by pomyśleć, że „ideologia gender” to oryginalny pomysł polskiego kleru, gdyby nie fakt, że całą pracę myślową wykonała za niego pewna niemiecka socjolożka.

Słuchając od kilku miesięcy o „ideologii gender” jako pedofilii, kazirodztwie, seksualizacji dzieci, totalitaryzmie, aborcji i eutanazji naraz, można by pomyśleć, że to efekt rozbudzonej fantazji rodzimej prawicy i kościoła katolickiego. Żeby bowiem gender mógł być wrogiem należało go stworzyć na nowo. W owym stwarzaniu lwią część pracy wykonała jednak – niejako za polskich antygenderowych krzyżowców –  niemiecka socjolożka Gabriele Kuby. To w jej książce Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności (2012, wyd. II poprawione – 2013)  przeczytać możemy o tym wszystkim, co na lokalnym podwórku zmusza nas do przecierania oczu ze zdumienia.

Mamy więc u Kuby: „ideologię genderową”, „genderystów”, seksualizację w przedszkolach, przejęcie międzynarodowych organizacji (UE, ONZ, WHO) przez „gender-ideologów”, zniesienie płci pod przykrywką równouprawnienia, genderowe ugrupowania dążące do zalegalizowania pedofilii, zoofilii, kazirodztwa. Dalej: powiązania „genderystów” z klinikami aborcyjnymi i koncernami antykoncepcyjnymi, usankcjonowanie genderowej wizji świata na konferencjach w Pekinie i Kairze, kary więzienia dla przeciwników gender, totalitaryzm genderowy, dążenie do zniszczenia Kościoła, rodziny, społeczeństwa. I tak dalej, do wyczerpania listy.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że 90% antygenderowych wypowiedzi, wykładów, odczytów (w tym „List Pasterski na Niedzielę Świętej Rodziny”) jest oparte czy wręcz przepisane z tej książki. Książki będącej nie tylko całkowitą dezinterpretacją pojęcia gender, ale mieszającej pojęcia tak bardzo, że trudno dojść o czym właściwie Kuby mówi. Bo to, że nie o gender studies – to jasne.

Antygenderowy konstuktywizm

Gender jest niesprawiedliwy, tożsamy ze zniesieniem płci biologicznej. Gender jest zły, przyjdzie zniszczyć rodzinę. Gender jest podstępny, kradnie nam wolność. Tyle w gruncie rzeczy możemy się dowiedzieć z tej książki o teoretycznych założeniach badań nad płcią kulturową. Poza naprędce zarysowaną (i przerysowaną) teorią Judith Butler brak tu, chociażby pobieżnego, omówienia elementarnych pojęć. Brak, krótkiej nawet, historii badań. Brak wzmianki o tak podstawowych dla kierunku postaciach jak Margaret Mead, Robert Stoller czy Anne Oakley.

Ta tendencja do przemilczania faktów wydaje się właściwie zrozumiała. Przy głębszej analizie badań nad płcią społeczno-kulturową szybko okazałoby się, że stanowiska esencjalistyczne, umiarkowane, a nawet niektóre odnogi konstrukcjonizmu, nie tylko nie wykluczają się, ale wręcz uzupełniają z myślą chrześcijańską i katolicką. Ale to, że Kuby, choć krucjatę przeciwko gender zainicjowała całkiem skutecznie, badaniami nad nim się właściwie nie zajmuje – już wiemy. O czym więc jest ta książka?

Dzieło Kuby poświęcone jest temu, co autorka nazywa globalną rewolucją seksualną. Rewolucją, która odbywa się na naszych oczach, ale która swoimi początkami sięga ateizacji i „seksualizacji” społeczeństwa podczas rewolucji francuskiej. Mamy tu więc cały przekrój – od jakobinów, przez psychoanalityków, marksistów, bolszewików po goszystów i hipisów – poprzedników „genderystów”. Mamy streszczenia myśli i działalności m.in. Marksa, Engelsa, Freuda, Kinseya i Moneya – „prekursorów gender”. Mamy w końcu refleksję na temat antykoncepcji, aborcji, in vitro, praw dla mniejszości seksualnych, edukacji seksualnej. To wszystko wraz z eugeniką (która objawia w osobie amerykańskiej feministki Margaret Sanger), eutanazją i pornografią na doczepkę. Wszystko to, wraz z ostrymi przyprawami takimi jak pedofilia, kazirodztwo czy zoofilia zostaje przez Kuby wrzucone do jednego kotła. Podgrzać, zamieszać, dodać pieprzu (w postaci groźby totalitaryzmu) i mamy papkę „ideologii gender”.

Jak nazywamy – dość niesmaczną – technikę, którą stosuje autorka? Nazywamy ją manipulacją. Jej, jakże trafny, opis znajdziemy w samej książce: „W manipulacji pojęcia stają się fałszywymi etykietami: zawierają co innego, niż w rzeczywistości znaczą”. Tak właśnie. Termin gender oznacza u Kuby nie tylko coś zupełnie innego niż w rzeczywistości, ale obejmuje wszystko to, co dla Kościoła jakoś niewygodne czy trudne. Gender to diabeł doskonały, to powołany ad hoc synonim na całe zło.

Wspomniane przesunięcia semantyczne są tu znamienne.

Książka Kuby opiera się bowiem w dużej mierze na ekwiwokacji – błędzie logicznym polegającym na używaniu tego samego słowa w coraz to innych znaczeniach, sprawiając jednocześnie wrażenie, że cały czas konotuje ono to samo. Gender raz znaczy totalitaryzm, zaraz pedofilię, a cały czas chodzi o, mającą charakter teorii spiskowej, koncepcję seksualnej rewolucji.

Weźmy na przykład definicję orientacji seksualnej zawartą w tzw. Zasadach Yogyakarty: „Orientacja seksualna to zdolność każdej osoby do rozwinięcia głębokiego uczuciowego, emocjonalnego i seksualnego pociągu oraz intymnych i seksualnych związków z osobami innej płci lub tej samej płci, lub różnych płci”. Kuby na to: „Ta definicja, zauważmy, nie wyklucza żadnego rodzaju preferencji i aktywności seksualnych, takich jak pedofilia, kazirodztwo […] czy zoofilia”. Jak przebiega rozumowanie autorki? Z braku notacji o potępieniu konkretnych parafilii wyciąga ona wniosek, że ów dokument jest ich promocją.  Dlaczego jednak pedofilia? Dlaczego kazirodztwo? A dlaczego np. nie (idąc tym tokiem myślenia można tu wpisać wszystko) nekrofilia? Nie są to w tym wypadku, niestety, pytania retoryczne.

Dobór dewiacji, a także ich kolejność na liście nie jest bowiem przypadkowa. Otóż Zasady Yogyakarty mają przeciwdziałać homofobii. Kuby jest zaś zwolenniczką tezy (którą u nas głosi choćby ks. Dariusz Oko – entuzjastyczny recenzent książki) o dążeniu homoseksualistów do legalizacji współżycia z dziećmi.

„Wywrotowe” przesunięcia

Kuby równie swobodnie traktuje logikę, jak dobór argumentów. Choć akurat co do tych ad personam wydaje się całkiem przekonana. Marksizm? „Marks miał bardzo powikłane życie prywatne. Jego dwie córki i zięć popełnili samobójstwa”. Psychoanaliza? „Freud fałszował swoje opisy naukowe, był uzależniony od kokainy, utrzymywał stosunki z siostrą swojej żony”. Studia genderowe? „Judith Butler jest lesbijką. Najwidoczniej odczuwa ona dwupłciowość jako więzienie, ograniczenie wolności, dyskryminację narzuconą przez naturę”.

Konstatację Butler o tabu incestu jako źródle kulturowego rozróżnienia płci Kuby kwituje jako postulat zniesienia kazirodztwa. Takich przesunięć, „wywrotowych” przekształceń znajdziemy znacznie więcej. Podobnie zresztą jak błędów merytorycznych. Przykłady? Wg Kuby Freud jest przedstawicielem psychologii głębi (sic!), autorka Sexual Politics nazywa się Miller zamiast Millett, zaś demoniczna Butler urodziła się 1954, a nie – jak w rzeczywistości – w 1956. Ktoś powie, że to czepianie się szczegółów, drobnostek. Przeinaczenia te są jednak  symptomatyczne. To właśnie luźne podejście do faktów pozwala Kuby na taką dowolność w budowaniu argumentów przeczących logice. To dlatego zapis o budzącej się seksualności dziecka czyta się jako przyzwolenie na kazirodztwo, a postulaty podważania normatywnych wzorców płci kulturowej jako nawoływanie do zmiany płci biologicznej.

Inspirująca lektura

Z polskiego punktu widzenia książka Kuby może interesować przede wszystkim dlatego, że czyta się ją jak gotowy wzorzec i zarazem słownik antygenderowej krucjaty, którą obserwujemy. Lektura Globalnej rewolucji seksualnej uświadamia dlaczego księdzu dr hab. Oko gender myli się z pedofilią, kazirodztwem, „seksmaniakami”, a pani prof. dr hab. Ryś (Cywilizacja miłości vs. gender) z eugeniką, aborcją, antykoncepcją i eutanazją. Tłumaczy przyczyny popularności filmu pewnego norweskiego komika, a także wskazuje co zainspirowało ks. prof. Guza (Zagrożenia ideologii gender) do szukania związków pomiędzy gender i protestantyzmem.

Książka Kuby „wyjaśnia” skąd ks. prof. Bortkiewicz (Czy gender to dewastacja człowieka i rodziny?) czerpał wiedzę o Butler i skąd przepisał cytat o „materializacji” płci. Wyjaśnia dlaczego arcybiskup Hoser (Ideologia gender a prawda o człowieku) jako prekursorkę gender wymienia nie Mead, ale Sanger i dlaczego uważa, że dla przedstawicieli „nowych ideologii” seksualność jest podstawowym aktem człowieka. Wyjaśnia jakim cudem czołowym „genderystą” dla Beaty Kempy stał się John Money. Wreszcie opowieść Kuby o kazamatach uzmysławia skąd w arcybiskupie Michaliku wezbrały nagle marzenia o internowaniu.

Można by powiedzieć, że to jeszcze o niczym nie świadczy, że kilka wypowiedzi to jeszcze nie głos Kościoła etc. Można by, gdyby nie „List Pasterski na Niedzielę Świętej Rodziny”. List ten (zwłaszcza wersja rozszerzona) to bowiem Kuby w pigułce, Kuby dostosowana do polskich warunków.

Wszystko tu przepisane: od charakterystyki knowań „genderystów” („ideologia gender bez wiedzy społeczeństwa i zgody Polaków od wielu miesięcy wprowadzana jest w różne struktury życia społecznego […]”), przez „opis” założeń teoretycznych (gender odrzuca biologię; głosi, że płeć można wybrać; głosi, że homoseksualizm jest wrodzony etc.), po rzekome skutki praktyczne (zniszczenie rodziny i społeczeństwa; seksualizacja dzieci; pedofilia; eugenika; eliminowanie osób „niepełnowartościowych”; aborcja; uzależnienie od koncernów pornograficznych).

Do niedawna można było się jeszcze łudzić, że antygenderowa krucjata jest polskim wymysłem, a inwencja w końcu zawiedzie naszych krzyżowców. Dziś widzimy, że inspiracja przyszła ze zgniłego zachodu, a polscy antygenderyści są wiernymi uczniami niemieckiej socjolożki. To pocieszające, że tak dobrze znają źródła, że są w stanie cytować je niemalże w całości i to z pamięci. Ale fakt, że cytują Globalną rewolucję seksualną… jest akurat marnym pocieszeniem.

Czytaj także:

Izabela Morska, Globalny spisek i obrona konieczna

Marta Konarzewska, Spektakl heteronormy

Dorota Obidniak: Czy znajdzie się obrońca równości płci w szkole?

Sławomir Sierakowski: Gender Kościoła polskiego

Agata Bielik-Robson, Historie oka

Ewa Łętowska, Komisja karania kobiet (list otwarty)

Agnieszka Graff, Modern talking z małym genderowym wkładem

Elżbieta Korolczuk, Dyskusja o gender to łabędzi śpiew Kościoła

Ewa Łętowska, W Polsce prawo służy tylko silnym

Kinga Dunin, Wigilijne dziecko

Hanna Gill-Piątek, Bratkowska, usuń na plebanii!

Cezary Michalski, Liberalne minimum

Kinga Dunin, Adres do cara

Agnieszka Graff, Gender i polityka, ale ta prawdziwa

Anna Dryjańska: Pokazałyśmy hipokryzję Kościoła

Kinga Dunin, Kontrreformacja

Izabela Morska: Niektórzy z nas boją się niektórych z was, część I i część II

Magdalena Radkowska-Walkowicz: Czemu służy straszenie „ideologią gender”?

Tadeusz Bartoś: „Gender” służy jako hasło wojenne

Kinga Dunin, Gorsza od Hitlera

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij