Wizerunek firmy odpowiedzialnej społecznie i środowiskowo, solidarność pracownicza oraz europejski sieci współpracy.
Natalia Sawka: Pracownicy Starbucksa w Niemczech domagają się podwyżek i planują strajk. Na czas protestu sieć chciała zatrudnić polskich pracowników. Głośno to skrytykowaliście. Po protestach Starbucks się wycofał, a wy odnieśliście sukces.
Mateusz Trzeciak, Razem: Cieszymy się z kolejnego małego zwycięstwa. Jeszcze bardziej z tego, że przez kilka dni media głównego nurtu pisały o nieetycznej próbie złamania strajku i o międzynarodowej solidarności pracowniczej.
Starbucks dba o swój wizerunek firmy odpowiedzialnej społecznie i środowiskowo. Nacisk wywołany przez Razem i Inicjatywę Pracowniczą był im bardzo nie na rękę.
czytaj także
Jesteśmy też w kontakcie z niemieckimi i amerykańskimi związkami zawodowymi działającymi w korporacji. Pewnie kierownictwo firmy nie spodziewało się, że w przeoranej balcerowiczowskim myśleniem Polsce kogoś jeszcze obchodzi solidarność pracownicza.
Skupialiście się na wizerunku firmy, ale można było momentami odnieść wrażenie, że akcja była wymierzona w „łamistrajków”, a nie w samego Starbucksa.
To zarząd Starbucksa, a nie jego pracownicy, chciał łamać strajk. I ten skandaliczny pomysł piętnowaliśmy.
Mimo to „łamistrajki” w odniesieniu do pracowników wracały. Justyna Samolińska, członkini rady krajowej Razem pisała na strajk.eu, że „polscy pracownicy mają w nim (strajku) odegrać haniebną rolę łamistrajków” i „to jedna z najpaskudniejszych ról, jakie można zajmować w walce o prawa pracownicze”. Wielu polskich pracowników, których decyzje są determinowane przymusem ekonomicznym, może nie zrozumieć waszego punktu widzenia.
Krótkoterminowo przyjęcie takiej oferty oznacza dla pojedynczego człowieka konkretną kwotę w kieszeni. Na dłuższą metę to gra do własnej bramki. Godząc się na taką rolę osłabiamy strajkujące koleżanki i kolegów, doprowadzamy do obniżania wynagrodzeń i pogarszania warunków pracy. Szkodzimy innym pracownicom i pracownikom, a na koniec samym sobie.
Wszystkie nasze wypowiedzi były wymierzone wyłącznie w korporację. Odwoływaliśmy się do idei solidarności pracowniczej, mówiąc, że polskie pracownice i pracownicy nie będą łamistrajkami Europy, a pismo firmy określaliśmy jako oburzające.
Co ma w takim razie zrobić osoba, która łapie się jakiejkolwiek pracy, by utrzymać siebie i swoją rodzinę?
Solidarność jest jedyną bronią, jaką dysponuje świat pracy w konflikcie z przedsiębiorcami. Wiemy, że jej praktyczne stosowanie nie jest łatwe. Tym bardziej musimy głośno przypominać o tym, że takie bitwy wygrywa się konsekwencją, zasadami i poświęceniem.
Obrzydliwe działanie, które zastosował Starbucks, to klasyczna zagrywka z repertuaru dziewiętnastowiecznego kapitalisty: szantaż przymusem ekonomicznym, szczucie jednej grupy pracowniczej przeciw drugiej. Kwestia strategii wobec takich zagrań zawsze należała do jednej z najtrudniejszych w ruchu pracowniczym.
Nasze prababcie i dziadkowie mieli zdecydowanie trudniej (na nas nikt nie wyśle konnej policji z ostrą amunicją) a wywalczyli dla nas, mimo realnej groźby więzienia i śmierci, ośmiogodzinny dzień pracy, wolne weekendy czy urlopy wypoczynkowe.
Starbucks wycofał się z rekrutowania polskich pracowników, bo dba o swój wizerunek. Ich kawa jest fair trade, pracownicy i pracodawca są dla siebie partnerami, a klient kolegą baristy. Jednak kawiarnie, to nie jedyne miejsca, w których pracownicy domagają się polepszenia warunków pracy. Z innymi, może nie być tak łatwo. Czy współpracujecie z europejskimi partiami nad wyrównaniem warunków pracy w krajach UE?
To, co robimy, nie jest może widowiskowe, ale ma szansę zbudowania europejskiej sieci współpracy. Szkolimy się wspólnie z Podemos czy Barcelona en Commú, współpracujemy z ruchem DiEM25, wymieniamy się doświadczeniami z lewicą skandynawską i słoweńską. Nasze okręgi zagraniczne, m.in. w Berlinie czy Londynie, są w stałym kontakcie z lokalnymi związkami zawodowymi i partiami lewicowymi, uczestniczą w demonstracjach i innych akcjach. Dzięki temu jesteśmy w stanie reagować szybko i – jak widać – skutecznie.
Europa zredukowana do wspólnoty rynków i unii walutowej rozpadnie się [Razem o DiEM25]
czytaj także
Prawda jest dość brutalna – rozmawiamy o kwestii siły. Przymus ekonomiczny zawsze służy zatrudniającym. Pracownice i pracownicy dysponują siłą, jeśli są zrzeszeni w związkach zawodowych, a ich interesy reprezentuje w parlamencie wiarygodna partia.
Sprawa Starbucksa to nie był ten przypadek.
Słabością Starbucksa w takim konflikcie jest ich wizerunek, dlatego w ten punkt uderzyliśmy. Inne firmy mają swoje czułe punkty – w górnictwie łatwo jest zatrzymać pracę, na kolei nawet krótki strajk to natychmiastowe straty i oburzenie pasażerów. Żeby być skuteczni, pracownicy i pracownice muszą wykorzystywać swoje przewagi, znajdować bolesne dla portfeli prezesów strategie oporu. Opór ten będzie tym skuteczniejszy, im więcej osób i organizacji będzie go prowadzić.
Przy okazji afery starbucksowej zabraliśmy głos w sprawie reformy dotyczącej sytuacji pracowników delegowanych w UE. Pracując za granicą mamy prawo do równej płacy za tę samą pracę. Razem współpracuje w tej sprawie z europejskimi i polskimi środowiskami prospołecznymi – reformę popierają polskie związki, w tym OPZZ i NSZZ Solidarność, więc może uda się zawrzeć kilka nieoczywistych sojuszy.
Międzynarodowo działają również przeciwnicy równego traktowania pracowników. Niestety jest wśród nich polski rząd, który broni interesu polskich agencji pracy tymczasowej, zamiast interesów polskiego społeczeństwa. Ta sprawa pokazuje, dlaczego dla lewicy bardzo ważną częścią działalności politycznej jest współpraca międzynarodowa.