Tekst o Cvecie Dimitrovej napisałem, żeby podziękować jej za wieloletnią pomoc, a także żeby opisać zjawisko dotąd nienazwane.
Tekst o Cvecie Dimitrovej napisałem, żeby podziękować jej za wieloletnią pomoc, a także żeby opisać zjawisko dotąd nienazwane. Rozumiem więc świetnie odruch niektórych czytelników, żeby zjawisko dotąd nienazwane podciągać pod to, co dobrze znane. Stąd nieuniknione nieporozumienia.
Pisałem o sytuacji, w której w partnerskiej relacji dwie osoby sobie pomagają nawzajem, ale tylko jedna z nich jest publiczna. I dlatego właśnie uznałem, że jako taka osoba powinienem publicznie podziękować osobie dotąd anonimowej.
Cveta Dimitrova nie chciała być częścią zespołu Krytyki Politycznej z tego powodu, że była ze mną związana, a jednak Krytyce Politycznej przez lata bardzo pomagała. Wydało mi się to niesprawiedliwe, że nikt się o tym nie dowie. Nie znalazłem innego pomysłu na zadośćuczynienie niż napisanie publicznych podziękowań i opisanie jej wkładu. Jej świetne pomysły, nieustanne rozmowy, wspólny rozwój i podróże były dla mnie bardzo ważne i budujące. Byłbym kimś zupełnie innym, znacznie gorszym, gdyby nie moja dziewczyna.
Niektórzy zrozumieli z tego tyle, że pisaliśmy razem teksty, które tylko ja podpisywałem. Takich sytuacji nie było. Wdzięczny jestem mojej dziewczynie, że rozmawiała ze mną o tym, co chciałem napisać i jej uwagi te teksty wzbogacały, a czasem były kluczowe, co uważam de facto za współautorstwo.
Skrajne głosy, które wzywają do finansowego rozliczania takich sytuacji w związku miłosnym, nie wydają mi się sensowne. Swoją drogą, własna działalność Cvety Dimitrovej jest jak najbardziej podpisana i rozliczona. Jest to na przykład przekład książki Manifest oburzonych ekonomistów i szeregu tekstów, które łatwo odnaleźć w „Krytyce Politycznej”. Tu ja z kolei mogłem trochę pomóc.
Nie chciałem, żeby mój związek był kolejnym związkiem, w którym Prywatna żyje z Publicznym i nikt o jej pomocy nic nie wie, a była to pomoc ogromna, za którą jestem bardzo wdzięczny.