Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie napisał w uzasadnieniu wyroku dotyczącego równości małżeńskiej, że nie stoi ona w sprzeczności z Konstytucją. Kiedy więc doczekamy się jej w praktyce?
Hej kochany, pora na zmiany,
powiedz siostrze i sąsiadce,
wyślij szybko mojej matce
list o treści: „Mam dobre wieści”,
buty kup, bo będzie ślub.
Tak w polskim przekładzie zaczyna się piosenka, która towarzyszyła kampanii na rzecz równości małżeńskiej w Australii. W Polsce równości małżeńskiej nie ma, ale naprawdę najwyższy czas, by to zmienić.
Artykuł 18 to wymówka
Niedawno Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie napisał w uzasadnieniu wyroku dotyczącego równości małżeńskiej, że nie stoi ona w sprzeczności z Konstytucją – inaczej niż twierdzą przeciwnicy małżeństw jednopłciowych.
Do sądu poszli w tej sprawie Jakub i Dawid, którzy wzięli ślub za granicą, ale w Polsce odmówiono im transkrypcji aktu zawarcia małżeństwa. Panowie nie wywalczyli w sądzie zmiany decyzji administracyjnej, ale usłyszeli – nie tylko oni, lecz my wszyscy – że choć Konstytucja mówi w artykule 18, iż „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”, to wynika z tego „nie tyle konstytucyjne rozumienie instytucji małżeństwa, ile gwarancja objęcia szczególną ochroną i opieką państwa instytucji małżeństwa, ale tylko w założeniu, że chodzi o związek mężczyzny i kobiety”. Małżeństwo może być zatem w Polsce związkiem kobiety i kobiety oraz mężczyzny i mężczyzny, tyle że takiego akurat związku Konstytucja po „szczególną ochronę” nie weźmie. Dalej w uzasadnieniu sądu czytamy, że „treść art. 18 Konstytucji nie mogłaby stanowić samoistnej przeszkody do dokonania transkrypcji zagranicznego aktu małżeństwa, gdyby w porządku krajowym instytucja małżeństwa jako związku osób tej samej płci była przewidziana. Powyższy przepis nie zabrania przy tym ustawodawcy, by ten mocą ustaw zwykłych zinstytucjonalizował status związków jednopłciowych lub też różnopłciowych, które z sobie wiadomych przyczyn nie chcą zawrzeć małżeństwa w jego tradycyjnym rozumieniu” (Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, sygn. akt IV SA/Wa 2618/18).
O tym, że Konstytucja bynajmniej nie stoi na przeszkodzie małżeństw jednopłciowych, nieraz mówiły już prawniczki, a sprawę świetnie opisuje film dokumentalny Artykuł osiemnasty. Przestańmy więc mydlić sobie oczy ustawą zasadniczą.
Hej kochany, pora na zmiany
Zacytowaną na początku piosenkę wykonywały w Australii chóry LGBT.
Widzieliście może moment głosowania w parlamencie Australii w grudniu 2017 roku w sprawie równości małżeńskiej? Jeśli nie, to polecam poniższe wideo:
W Polsce piosenkę Weźmy ślub słyszałam w wykonaniu połączonych chórów Voces Gaudii z Warszawy i Krakofonii z Krakowa.
Miłość i Kościół
Równość małżeńska panuje w ponad 20 krajach na świecie. W Polsce pierwsze przymiarki do jej wprowadzenia zaczęły się w roku 2003, kiedy to senatorka SLD, profesor Maria Szyszkowska, złożyła projekt ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich.
Nie małżeństwach, a właśnie związkach partnerskich – w projekcie zakładano m.in. wspólne opodatkowanie, określano zasady dziedziczenia i opieki nad chorym partnerem. Senat przyjął wówczas ustawę i skierował ją do Sejmu.
W tym samym jednak czasie ukazał się dokument Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi podpisany przez Jana Pawła II.
Papież pisał w nim, że „jeśli wszyscy wierni mają obowiązek przeciwstawienia się zalegalizowaniu prawnemu związków homoseksualnych, to politycy katoliccy zobowiązani są do tego w sposób szczególny”.
Kiedy zaś Jan Paweł II umarł, politycy – nie wiem, czy tylko katoliccy – postanowili, że trzeba słów papieża posłuchać i wycofać projekt ustawy. A czemu? Bo, jak pisali w uzasadnieniu swej uchwały w tej sprawie, „po odejściu Jana Pawła II padło wiele słów o tym, że powinniśmy uczcić Jego pamięć nie nowymi pomnikami i nazwami ulic, ale konkretnymi czynami”. Dalej zacytowano książkę papieża.
Próba zrównania różnych ludzi w prawie została więc utrącona, a z tego utrącenia uczyniono papieski pomnik. Pomnik z nierówności.
Kolejne projekty ustaw
W roku 2011 SLD złożyło kolejny projekt. Nie zdążył on jednak wejść pod obrady Sejmu, bo kadencja parlamentu właśnie dobiegła końca.
W kolejnej kadencji, w roku 2012, do Sejmu wpłynęły aż trzy projekty ustaw o związkach partnerskich. Dwa złożone przez Ruch Palikota i SLD (sprawozdawcą projektów był wtedy Robert Biedroń), a jeden przygotowany przez PO. W 2013 roku wszystkie trzy projekty Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu. W sumie nic dziwnego, skoro „polski rząd, instytucje życia publicznego, państwo polskie nie jest od tego, aby przeprowadzać obyczajową rewolucję”, jak mówił reprezentujący parlamentarną większość premier Donald Tusk w exposé dwa lata wcześniej.
Słowa dotrzymano. Choć trzeba Tuskowi oddać, że próbował nieco ratować sytuację w swoim wystąpieniu w Sejmie i tonował agresywne czy wulgarne wypowiedzi także swych własnych posłów. Nie przekonał jednak rządu, nie przekonał też posłów i posłanek z partii, którą tworzył.
Ruch Palikota i SLD składały projekty ustaw ponownie, ale niestety nie udało się doprowadzić do ich procedowania w Sejmie.
Przypominam tę dość smutną historię, żebyśmy wiedzieli, że w naszym parlamencie podjęto próby dania wszystkim takich samych praw w związkach i w miłości. Kiedy się jednak zanurzymy w głębiny internetu i poszukamy zapisów debaty nad nimi, szczególnie debaty z roku 2013, nasłuchamy się o miłości mnóstwa słów naprawdę obrzydliwych.
Filmy, kampanie, parady
Przez te wszystkie lata, kiedy utrącano czy blokowano kolejne projekty ustaw, rozwijały się organizacje walczące o prawa osób LGBT i o równość małżeńską. Ulicami Warszawy i innych miast chodziły i chodzą Parady Równości. Głos zabierają kolejni sojusznicy i sojuszniczki równości małżeńskiej. W redakcji Krytyki Politycznej mieliśmy zaszczyt gościć przez kilka lat grupę rodziców osób LGBT wspierających się wzajemnie i angażujących w działania na rzecz równości. Pamiętam wielu z nich – do dzisiaj mi imponują.
W filmie Artykuł osiemnasty jedna z matek opowiada, jak „nie wiedziała, gdzie oczy schować” w trakcie wspomnianej już debaty w Sejmie z roku 2013. Tacy rodzice są moimi bohaterami. Nie było im łatwo, kiedy dowiadywali się o orientacji seksualnej dzieci, bo wielu z nich nie miało wiedzy ani świadomości, że nie jest ona żadną chorobą, skrzywieniem ani patologią. Że w niczym nie zawinili. O tych właśnie przeżyciach opowiadają bardzo szczerze w innym filmie, Moje jest inne.
Akcje i kampanie społeczne prowadzone przez działaczy i organizacje pozarządowe, w tym te, gdzie angażują się matki i ojcowie (np. akcja Rodzice, odważcie się mówić), uświadamiają coraz powszechniej, że równość małżeńska jest po prostu OK.
Po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza przypominano, że był to prezydent, który poszedł w Paradzie Równości w Trójmieście. Nie odważyła się na to prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale teraz w warszawskim Ratuszu rządzi nowa osoba. Niedługo się przekonamy, czy nastąpi też tam nowe otwarcie na równość.
Konserwatyści popierają małżeństwa
11 listopada zeszłego roku siedziałam w studiu telewizyjnym i komentowałam Marsz Niepodległości. Reporter przekazał informację, że kolumna na chwilę się zatrzymała, bo niespodziewanie tuż przed jej czołem pewien mężczyzna oświadczył się kobiecie. Pogratulował im osobiście premier Mateusz Morawiecki.
Premier @MorawieckiM właśnie pogratulował parze, która przed chwilą się zaręczyła. Przyłączamy się do życzeń! ? pic.twitter.com/BULIuseEND
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) November 11, 2018
Pomyślałam wtedy, że oprócz rasizmu i ksenofobii tego marszu wkurza mnie w nim też to, że przed czoło nie mógłby wbiec mężczyzna, który oświadczyłby się swojemu ukochanemu, albo kobieta, która poprosiłaby o rękę swoją ukochaną. To znaczy niby mogliby, ale w najlepszym razie usunęłyby ich służby porządkowe. A gdyby jakimś cudem uniknęli przemocy, to ślubu i tak we własnym kraju nie wezmą i czeka ich wyjazd za granicę na podobną uroczystość. No i na życzenia od premiera też nie mają co liczyć.
A przecież konserwatyści powinni być za tym, żeby ludzie brali ślub. David Cameron, konserwatywny polityk, tłumaczył: „Tak, chodzi o równość, ale też o coś więcej. O oddanie. Konserwatyści wierzą w to, co nas łączy, wierzą, że społeczeństwo jest silniejsze, gdy składamy sobie obietnice i wspieramy się. Nie popieram małżeństw homoseksualnych pomimo bycia konserwatystą. Popieram je dlatego, że jestem konserwatystą”.
Czas na taki ślub
Profesor Łętowska w filmie Artykuł osiemnasty z rozbrajającą szczerością mówi o rzekomej przeszkodzie zawartej w Konstytucji, że już jej ręce opadają od powtarzania w kółko, że z artykułu 18 nie wynika „na logikę”, że małżeństwa jednopłciowe są z ustawą zasadniczą niezgodne. Podobnie mówią Adam Bodnar i Monika Płatek.
Ich słowa potwierdził właśnie sąd. W sondażach pnie się też w górę Wiosna, ugrupowanie, które zapowiedziało złożenie ustawy gwarantującej równość małżeńską. Skoro ludzie się kochają i chcą zorganizować event z okazji przypieczętowania swej miłości, chcą kupić kiecki i garnitury, wynająć salę i orkiestrę, zaprosić rodzinę i przyjaciół, to jakim prawem państwo im tego zabrania?
Weźmy ślub, no dalej, weźmy ślub,
wesele będzie klasa, wiem, że
najwyższy czas na taki ślub.