Kraj

Niewczesne umizgi, czyli Nawrocki konfederatą (już przed pierwszą turą)

Liberalne media głównego nurtu na nieszczęście wzięły się do pracy, wysłały swoich dziennikarzy na wiece Mentzena i poczęły drążyć opowiadane przez niego idiotyzmy. A te okazały się całkiem liczne, bo pragnie płatnych studiów, zakazu aborcji.

Adam Leszczyński kupił mi ostatnio czapeczkę. Nie jest to zwykłe nakrycie głowy – to kampanijny gadżet Karola Nawrockiego. Ucieszyło mnie to z co najmniej kilku powodów. Nie dość, że hasło na niej umieszczone jest dość komiczne („Polska musi być wielka” – musi, nie ma wyjścia ani alternatywy), to jest to jeszcze słaba kopia czapeczek Donalda Trumpa i ruchu MAGA. Jako produkt wykonany w Chinach i nie najlepszy jakościowo (zarówno pod względem wykonania, jak i hasła) ma się do oryginału jak turecki Spider-Man do marvelovskiego.

Dodatkowo czapeczka ta może okazać się dobrą lokatą. Tak to zazwyczaj się dzieje z pompatycznymi gadżetami przegranych kandydatów. A Karol Nawrocki zdaje się zmierzać, krok po kroku, do spektakularnej porażki. Klęski, która może też zarazem stać się nagrobkiem PiS – a z pewnością takiego PiS, jaki znamy: udzielnego księstwa geniusza z Żoliborza, wybitnego stratega i przyszłego emerytowanego zbawcy Polski, Jarosława Kaczyńskiego. Trudno mi sobie wyobrazić, że utrzyma on swoją pozycję w PiS, gdyby prezes IPN nie wszedł do drugiej tury.

Z piasku bicza nie ukręcisz

Jakkolwiek mamy przed sobą jeszcze prawie niemal dwa miesiące kampanii i wiele się może wydarzyć, nie da się nie zauważyć, że kandydat PiS radzi sobie co najwyżej średnio. Zupełnie chybiony okazał się pomysł określenia go mianem kandydata „obywatelskiego”. Miało to zdjąć z jego barków ciężkie brzemię ośmiu lat rządów PiS i sprawić, że łatwiej byłoby mu zdominować konkurencję po prawej stronie. Efekt? Niska rozpoznawalność, nawet w żelaznym elektoracie PiS, i konieczność publicznego pobłogosławienia prezesa IPN przez Jarosława Kaczyńskiego jako prawilnego pisowszczyka.

Drugi krok kierownictwa PiS, tak zgodny z ich wieloletnią strategią, też zdaje się nie przynosić zamierzonych efektów. Ba, może okazać się ostatecznie przyczyną porażki. Tym razem bowiem strategia dociskania bytów na prawo od PiS do ściany zaczyna odbijać się Nowogrodzkiej rykoszetem. Kolejne sondaże pokazują, jak Nawrockiemu nieubłaganie zbliża się mijanka ze Sławomirem Mentzenem.

Nawrocki coraz bardziej Konfederacki

Być może więc, zamiast przydusić kandydaturę konkurenta na prawej, PiS otworzył raczej poglądom skrajnej prawicy drogę do centrum. Zamiast zabrać tlen Mentzenowi, znormalizował tezy, które od lat głosi jego środowisko. Kluczowym błędem zdaje się tu fakt, że sztab Nawrockiego uznał, że ma już pewne poparcie wyborców PiS, i zanim udało mu się zabezpieczyć sobie ich głosy, zapragnął sięgnąć po głosy konfederackie jeszcze przed drugą turą wyborów. W efekcie może się okazać, że tejże dla Nawrockiego nie będzie.

Karol konfederata

Przyjrzyjmy się bowiem, co Nawrocki mówił w materii Ukrainy, szczepionek czy podatków i jak niewiele różni się to od tez Konfederacji.

W tej pierwszej kwestii Nawrocki oświadczył, że to „europejskie elity” odpowiadają za wojnę w Ukrainie, ta zaś nie powinna wejść ani do Unii Europejskiej, ani do NATO. Jego zdaniem Ukraina „zachowuje się w sposób nieprzyzwoity i niewdzięczny” i traktuje Polskę jak „gospodarstwo pomocnicze”, przybysze zza wschodniej granicy „sprawiają problemy w kolejkach do szpitali i do przychodni”, a zawieszenie amerykańskiej pomocy wojskowej dla Kijowa to wynik „braku wdzięczności prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i braku umiejętności prowadzenia polityki międzynarodowej”. Wszystko to na pełnym Mentzenie.

W materii szczepionek podobnie. „Jestem przeciwko przymusowym szczepieniom, szczególnie ludzi dorosłych, ale także przeciwko przymusowym szczepieniom dzieci, z wyłączeniem tylko tych chorób, które są zagrożeniem generalnym dla populacji”, powiedział Nawrocki. Nie chciał też odpowiedzieć pytanie o to, czy szczepił się przeciw COVID-19.

Karol Nawrocki – mężczyzna do potęgi n-tej

Co do podatków, to po wygranych wyborach kandydat PiS chciałaby zaprosić Mentzena do wspólnego obniżania ich w Polsce, a także wpisać do konstytucji zakaz podatków od dziedziczenia i katastralnego, wprowadzić PIT 0 proc. dla rodzin, które mają dwoje lub więcej dzieci, podwyższenie II progu podatkowego i znieść taksację zysków kapitałowych do 140 000 zł dochodu rocznie. Wychodzi z tego plan tak wolnorynkowy, że nie powstydziłaby się go sama Margaret Thatcher i równie dobrze mogłaby zaoferować go Konfederacja.

Równocześnie widać wyraźną różnicę między obecnymi poglądami Nawrockiego a dawnymi PiS. Jeszcze całkiem niedawno partia i jej prezydent Andrzej Duda twardo wspierali Ukrainę, nakładali kolejne lockdowny, promowali szczepienia i toczyli bój w imię „Polski socjalnej” z „Polską liberalną”. Tymczasem Konfederacja poglądy Nawrockiego głosiła właściwie od początku swojego istnienia. A co za tym idzie, niezależnie od tego, co sądzimy o jej narracji i pomysłach, w prawicowym elektoracie prezentuje się jako wiarygodniejsza.

Jednocześnie seria fatalnych wypowiedzi publicznych Nawrockiego, kiksów medialnych (nowa jednostka chorobowa „palio”), problematycznych znajomości z recydywistami i neonazistami („Olo”, „Śledziu”, „Wielki Bu”), ukoronowane wystawianiem sobie samemu laurki przez jednoosobowy duet Karol Nawrocki-Tadeusz Batyr uczyniła z kandydata PiS obiekt żartów, co nie wróży za dobrze wynikowi w gronie młodszego elektoratu, który stanowi trzon wyborców Konfederacji.

Czym jest selfie Nawrockiego z bandziorem wobec politycznej kariery Jarosława Kaczyńskiego?

Dodatkowo Mentzen sprytnie milczał na wszelkie możliwe tematy i truchtem lub hulajnogą umykał przed jakimikolwiek pytaniami, które mogły zmienić się w wiralujące oranie w soszialach. Oprócz tego, biorąc pod uwagę, że najbardziej niezadowoloną ze swojej sytuacji grupą są ludzie do 30. roku życia, a najbardziej szcześliwą seniorzy, którzy przecież są kluczową grupą supporterów PiS, zdawać się mogło, że czeka nas nieubłaganie mijanka sondażowa Nawrocki-Mentzen.

Nieoczekiwane wsparcie

Na nieszczęście jednak do pracy wzięły się liberalne media głównego nurtu, wysłały swoich dziennikarzy na wiece konfederaty i poczęły drążyć opowiadane przez niego idiotyzmy. A te okazały się całkiem liczne, bo pragnie płatnych studiów, zakazu aborcji – nie tylko wobec ciąż z gwałtu, ale i tych z wadami letalnymi czy z kazirodztwa – a przyciśnięty trudniejszymi pytaniami zaczyna dąsać się jak pięcioletnie dziecko. I trend zaczął się powoli przełamywać na niekorzyść Mentzena.

Dlaczego więc niestety? Ani to kandydat, z którego poglądami bym się zgadzał, ani też nie wierzę za grosz w jego, moim zdaniem zerową, charyzmę. Tu problemem jest zupełnie inny wniosek, który wyciągam z aktualnych wzrostów sondażowych Mentzena, niż wspomniane media. Gdyby uplasował się na drugim miejscu, spychając na trzecie Nawrockiego, byłby to bowiem koniec PiS-u.

Moim zdaniem takiej porażki Jarosław Kaczyński jako lider by nie przetrwał. A jego koniec oznaczałby, że rozpoczęłaby się brutalna walka o przejęcie schedy, w której wykrwawiłyby się pisowskie frakcje. A i Konfederacja mogłaby zacząć pękać, bo przecież jej liderzy także różnią się w postawie wobec PiS i wizji tej potencjalnej kooperacji.

Majmurek: Czy powinniśmy trzymać kciuki, by Mentzen rozbił duopol?

Jednocześnie nieznany dobrze wśród starszych wyborców Mentzen nie miałby szans na zwycięstwo w drugiej turze. W miarę zadowolonym seniorom zabrakłoby mocniejszej motywacji do pójścia do urn. I w efekcie aktualna koalicja uzyskałaby wspierającego ją prezydenta, co pozwoliłoby dokończyć usuwanie dewastujących dla demokracji, semiautorytarnych rządów PiS z lat 2015–2023 i dałoby szansę, w dłuższym oddechu wyborczym, do 2027 roku przegłosować nieco bardziej postępowe ustawy – o związkach partnerskich, aborcji czy wzmocnieniu eurofederacji.

Jednak wejście do drugiej tury Nawrockiego, biorąc pod uwagę słabe wyniki sondażowe innych demokratycznych kandydatów niż Trzaskowski, może sprawić, że ten niewczesny konfederatyzm i kuluarowe obietnice współrządzenia Konfederacji z PiS-em mogą się jednak Kaczyńskiemu i jego faworytowi opłacić. Nawrocki uciuła jednak swoje, wyduszając, co się da, z poparcia innych prawicowych kandydatów i mentor „Wielkiego Bu” zasiądzie jednak w Pałacu Prezydenckim. Obym się mylił, ale taka sytuacja jest ciągle możliwa.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Przemysław Witkowski
Przemysław Witkowski
Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych
Badacz ekstremizmów politycznych; adiunkt w Collegium Civitas; współpracownik think tanków Counter Extremism Project oraz International Centre for Counter-Terrorism; autor książek: „Chwała Supermanom. Ideologia a popkultura” (2017), „Laboratorium Przemocy. Polityczna historia Romów” (2020), „Faszyzm, który nadchodzi” (2023) oraz „Partia Rosyjska” (2023); zastępca dyrektora Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza.
Zamknij