Sondaże się nie myliły: wysokie poparcie dla premierki Sanny Marin nie udzieliło się jej partii. Wybory w Finlandii wygrała konserwatywna, neoliberalna partia Kokoomus (20,8% głosów), tuż przed populistyczną Partią Finów (20,1%). W polityce zagranicznej nie zmieni się prawie nic, za to w krajowej może się zmienić bardzo dużo. Przypominamy tekst o Sannie Marin, który ukazał się 2 marca 2023 roku.
Gdy kilka miesięcy temu pisałem o partygate, którą przeciwnicy polityczni próbowali utrudnić życie fińskiej premierce Sannie Marin, przewidywałem, że dla jej osobistej kariery politycznej ta rzekoma afera nie będzie miała żadnego znaczenia, nie powinna również wpłynąć na sytuację jej gabinetu. I faktycznie – we wrześniu 2022 roku okazało się, że poziom zaufania do rządu Sanny Marin wzrósł. 68 proc. obywateli deklarowało, że jest przynajmniej „raczej zadowolonych” z jego działań, co było rekordem w historii sondaży.
Gdy Marin przejmowała funkcję po rezygnacji Anttiego Rinnego w grudniu 2019 roku, wskaźnik ten wynosił 37 proc. Dwa miesiące później wybuchła pandemia. W odróżnieniu od wielu innych krajów, gdzie wzrost zaufania dla rządzących często miał charakter krótkotrwały, związany z sytuacją niepewności i nadzwyczajnego kryzysu, w Finlandii był początkiem długiego trendu.
Finlandia, obok Danii i Holandii, to kraje, które przetrwały pandemię z najniższym w Unii stosunkiem liczby zgonów do populacji. Dzisiaj ok. 80 proc. dorosłej populacji zaszczepione jest dwoma dawkami, ten sam odsetek osób powyżej 70. roku życia zaszczepionych jest czterema dawkami, co zmniejsza skalę zagrożenia poważnymi zachorowaniami w grupach ryzyka również w przyszłości.
czytaj także
Czy zatem Sanna Marin ma szansę na drugą kadencję w fotelu szefowej rządu? Najprawdopodobniej – nie. Wybory do Eduskunty, tutejszego jednoizbowego parlamentu, odbędą się w Finlandii 2 kwietnia, tymczasem osobista popularność premierki i sukcesy jej gabinetu nie przekładają się na poparcie dla jej partii politycznej, chociaż Sanna Marin jest najpopularniejszą polityczką. Ponad jedna czwarta Finów deklaruje, że powinna pozostać szefową rządu, jednak mniej osób chce głosować na jej partię.
W tej chwili sondażom przewodzi Kokoomus (Partia Koalicyjna), a na drugim miejscu, o 2–3 punkty procentowe z tyłu, wyborcy wskazują w ostatnich miesiącach SDP (Partię Socjaldemokratyczną) lub Perussuomalaiset (Partię Finów) – różnice między tymi dwiema są marginalne. SDP w ostatnich tygodniach jest na wznoszącej, więc wynik wyborów wydaje się wciąż otwarty.
O czym dyskutuje się w trakcie kampanii wyborczej w Finlandii?
Wybory w cieniu wojny, ale nie o wojnie
Paradoksalnie, wojna w Ukrainie – najważniejszy temat ostatnich 12 miesięcy – jest w kampanii praktycznie nieobecna. W kraju mającym 1340 km granicy z Rosją panuje w tej kwestii niemal całkowity konsensus wśród najważniejszych aktorów politycznych.
Wojna spowodowała bezprecedensowe przewartościowanie w polityce obronności oraz w postawach obywateli wobec bezpieczeństwa kraju. Finlandia hołubiła swoją neutralność, mimo że współpraca wojskowa z NATO, o czym wielu Finów usłyszało dopiero w ostatnim roku, była bardzo bliska od lat. Do lutego 2022 roku zaledwie między 40 a 50 proc. Finów uważało wstąpienie do NATO za dobry pomysł – a w grudniu tego samego roku poparcie dla akcesji przekroczyło 90 proc.
czytaj także
Wszystkie partie polityczne poparły rozpoczęcie starań o członkostwo w Sojuszu, prowadzonych przez Sannę Marin wraz z prezydentem Saulim Niinistö (podobnie jak w Polsce prezydent ma w Finlandii pewne prerogatywy w polityce obronności i spraw zagranicznych). Trudno się zatem dziwić, że w kampanii wyborczej ta sprawa nie polaryzuje sceny politycznej. Inaczej niż w wielu innych krajach, nawet najbardziej skrajnie prawicowe ugrupowanie parlamentarne, Partia Finów, jednoznacznie potępiła Rosję. Jej były lider Jussi Halla-aho, przewodniczący komisji ds. zagranicznych w fińskim parlamencie, prezentował publicznie iście „jastrzębie” podejście do konfliktu, sugerując np. potrzebę bezpośredniego zaangażowania lotnictwa NATO w obronę przestrzeni powietrznej nad Ukrainą.
Znów w odróżnieniu od innych krajów, gdzie prawicowym partiom często wykazywano prorosyjskie sympatie lub instytucjonalne związki z prokremlowskimi organizacjami, Partii Finów nigdy nie powiązano bezpośrednio z Moskwą. Lokalnym drugo- i trzecioligowym działaczom zdarzały się co prawda prorosyjskie wystąpienia i wypowiedzi, ale po rosyjskiej inwazji przekaz partii był otwarcie pronatowski. Jedyny parlamentarzysta prezentujący w Eduskuncie stricte prorosyjski punkt widzenia, Ano Turtiainen, został wyrzucony z partii już na rok przed inwazją Rosji na Ukrainę. Również pomimo generalnej, programowej niechęci wobec imigracji, w tym przypadku przekaz Partii Finów był przychylny dla przyjmowania uchodźców z Ukrainy (do Finlandii trafiło około 50 tysięcy uchodźców).
Czy da się wygrać wybory, obiecując cięcia wydatków publicznych?
Dominująca w sondażach Kokoomus sprzyja neoliberalnym rozwiązaniom w gospodarce. W czasie poprzednich rządów z jej udziałem sposobem na obniżenie bezrobocia miało być wprowadzenie modelu aktywizującego, uzależniającego wsparcie finansowe dla bezrobotnych od aktywnego poszukiwania pracy i wprowadzający dość radykalne (jak na nordyckie państwo dobrobytu) sankcje w sytuacji, gdy ktoś nie chciał podjąć pracy niezgodnej z własnym wykształceniem i aspiracjami.
Dzisiaj partii Kokoomus trudno atakować rząd, któremu udało się zrealizować wyborczy cel doprowadzenia do 75 proc. zatrudnienia zadeklarowany na początku kadencji, jeszcze przed wybuchem pandemii. W styczniu 2023 roku osiągnięto poziom 76,6 proc., najwyższy w historii. Z kolei bezrobocie pod koniec 2022 roku spadło poniżej 6 proc. W pierwszym przypadku to najlepszy wynik w historii, w drugim – najniższy wskaźnik od początku lat 90. Stało się tak, mimo że powszechnie krytykowany model aktywizacyjny został – zgodnie z przedwyborczymi obietnicami – w znacznym stopniu rozmontowany już na początku kadencji.
czytaj także
Główne ostrze krytyki ze strony lidera Kokoomus Petteriego Orpo koncentruje się więc na braku równowagi budżetowej oraz niestabilności finansów państwa w efekcie zwiększonych wydatków publicznych. Jednym z efektów – oprócz wzrostu długu publicznego – miałby być wzrost inflacji, która jednak ani razu nie przekroczyła w 2022 roku poziomu dwucyfrowego, pozostając jedną z najniższych w krajach UE.
Finlandia, która po II wojnie światowej pod presją Moskwy nie mogła skorzystać z dobrodziejstw planu Marshalla, była też jedynym krajem, który całkowicie spłacił wówczas wojenne reparacje. Temat zaciągania i spłacania długów w fińskim dyskursie jest więc historycznie istotny i trafia do opinii publicznej. Większość fińskich partii, doskonale znając postawy społeczne w tej kwestii, sprzeciwiała się na przykład anulowaniu długów krajów południa Europy w konsekwencji kryzysu finansowego roku 2008 czy nadmiernemu opieraniu unijnego Planu Odbudowy dla Europy o bezzwrotne dotacje (kosztem kredytów).
Wobec krytyki liberałów Sanna Marin wydaje się dość skutecznie bronić polityki swojego rządu. Punktuje niewykorzystane szanse związane z polityką zaciskania pasa, firmowaną przez gabinety, w których partia Kokoomus miała najwięcej do powiedzenia. Wskazuje też, że znaczną część wydatków publicznych, np. tych związanych z edukacją (jednym z jej flagowych projektów było wydłużenie obowiązku edukacyjnego do 18 lat), należy postrzegać jako inwestycje, a nie „rozdawnictwo”. Tym bardziej że wraz ze starzeniem się fińskiego społeczeństwa wzrost wydatków na usługi opiekuńcze jest i tak nieuchronny, niezależnie, kto będzie rządził.
Imigracja jako szansa, imigracja jako zagrożenie
Kolejnym gorącym tematem kampanii wyborczej jest imigracja. Wiele typowych dla państw nordyckich rozwiązań pronatalistycznych (urlopy macierzyńskie i ojcowskie, sprzyjające łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dziećmi prawo pracy, powszechnie dostępne żłobki i przedszkola oraz wsparcie materialne) nie przyniosły w ostatniej dekadzie wzrostu dzietności. Większość fińskiej klasy politycznej zdaje sobie sprawę, że w tej sytuacji demograficznej imigracja pozostaje jedynym rozwiązaniem.
Pozycja Kokoomus w tej sprawie jest trudna do wyjaśnienia opinii publicznej. Z jednej strony partia deklaruje szacunek dla przyjeżdżających do Finlandii ciężko pracujących imigrantów oraz wydaje się akceptować fakt, że imigracja jest niezbędna. Z drugiej – co wielokrotnie podkreślała Marin w pierwszych debatach z Orpo – rozważa koalicję z Partią Finów, dla której wrogość wobec imigracji jest jednym z dwóch głównych tematów wyborczych. Marin przypominała o ksenofobicznych, a niekiedy po prostu rasistowskich wypowiedziach polityków Perussuomalaiset, grillując Orpo w sprawie potencjalnego przyszłego koalicjanta i wypominając mu jego własne słowa, którymi potępiał język polityków najbardziej prawicowej partii w parlamencie.
Dla Partii Finów lęk przed imigracją w do niedawna najbardziej homogenicznym (obok Polski) społeczeństwie Europy, to najważniejsze paliwo wyborcze. W połączeniu ze skutkami kryzysu 2007–2008, który najmocniej uderzył w pracowników sektora przemysłu i usług, tematy te pomogły partii, w 2007 roku popieranej przez niespełna 5 proc. elektoratu, urosnąć niemal czterokrotnie. Sama Marin próbuje jeszcze pod koniec kadencji przeforsować rozwiązania, które wzmocniłyby faktycznie słabo działającą fińską biurokrację w zakresie wspierania przyjezdnych pracowników, wskazując, że szczególnie w sektorze opieki oraz w ochronie zdrowia imigracja to najlepszy sposób walki z deficytem wykwalifikowanych pracowników.
Nasze lasy są nasze
Kolejnym polem sporów przedwyborczych, które w ostatnich miesiącach zachwiały również spójnością koalicji rządowej, jest kwestia unijnej Strategii Bioróżnorodności, która w Finlandii budzi poważne kontrowersje. Gospodarka fińska nie opiera się już, jak jeszcze w połowie ubiegłego stulecia, przede wszystkim na przemyśle leśnym. Wciąż jednak jest to sektor ważny oraz politycznie wpływowy. Zgodnie z unijną strategią obszar lasów objętych specjalnymi gwarancjami bezpieczeństwa ma wynosić 10 proc. do roku 2035. W Finlandii oznacza to wzrost o 3,1 punktu procentowego. Nie brzmi to drastycznie, ale w najbardziej lesistym kraju Europy (ponad 70 proc. powierzchni to lasy) oznacza, że dodatkowe 630 tys. hektarów zostałoby wyłączone spod eksploatacji w ramach gospodarki leśnej.
Sprzeciwia się temu Partia Koalicyjna, twierdząc, że uderzy to w ważny sektor fińskiej gospodarki, a drzewno-papiernicze korporacje należą oczywiście do najmocniej wspierających tę partię grup. To ważne również dla Partii Finów – tradycyjnie najsilniej eurosceptyczna partia jeszcze mocniej zwraca uwagę na ingerencję unijnych rozwiązań w sprawy krajowe. Fińskie społeczeństwo nigdy nie było nadmiernie euroentuzjastyczne, więc argumentacja o niedostosowanej do tutejszej specyfiki unijnej legislacji trafia do większości obywateli. Z niedawnych sondaży wynika, że dwie trzecie Finów sprzeciwia się proponowanym przez UE rozwiązaniom.
czytaj także
Przeciw jest również jedna z partii wciąż funkcjonującej koalicji. Keskusta, czyli Partia Centrum, tradycyjnie pozycjonuje się jako partia mieszkańców obszarów wiejskich, wspierająca również lokalnych przedsiębiorców, w tym farmerów i właścicieli lasów. Wywodząca się z dawnej Ligi Agrarnej partia Urho Kekkonena, który w okresie zimnej wojny przez 26 lat sprawował funkcję prezydenta Finlandii, jest partią obrotową, mogącą stworzyć sojusz polityczny w celu sformowania koalicji rządowej w dowolnej konfiguracji. W 2015 roku zdobyła ponad 21 proc. głosów i wygrała wybory, a jej ówczesny szef Juha Sipilä przez cztery lata pełnił funkcję premiera. W grudniu ubiegłego roku poparcie dla niej spadło do poziomu jednocyfrowego, po raz pierwszy w historii.
Politycznie to wyjątkowo niewygodna sytuacja dla będącej zarówno szefową partii, jak i wicepremierką i szefową resortu finansów Anniki Saarikko, jednak Keskusta – paradoksalnie w sytuacji topniejącego poparcia – może być jedynym ugrupowaniem relatywnie spokojnym, że w przyszłej koalicji wyborczej się znajdzie niezależnie od wyników wyborów. Głosy parlamentarzystów tej partii mogą się okazać niezbędne do zbudowania stabilnej koalicji rządowej.
Sprawy obyczajowe poza spektrum debaty
Na sam koniec bieżącej kadencji fińskiego parlamentu unowocześniono przepisy dotyczące osób trans przechodzących procedurę uzgodnienia płci. Urzędowa korekta płci możliwa była w Finlandii jedynie w przypadku poddania się sterylizacji. Ten przymus zniesiono, a równolegle wprowadzono liberalne rozwiązanie umożliwiające rozpoczęcie procedury uzgodnienia płci w oparciu o autodefinicję (w przypadku osób dorosłych).
Nie obyło się bez kontrowersji. Katalog argumentów wytaczanych przeciwko takim zmianom był podobny jak w innych krajach, jednak temat nie stał się ważnym motywem sporów w kampanii wyborczej. Możliwe, że stanie się podobnie jak z prawami osób spod liter G i L. Obawiając się, że społeczeństwo nie jest gotowe do takiej zmiany, fińscy politycy tematu równości małżeńskiej nie podejmowali przez długi czas po tym, gdy ich nordyccy sąsiedzi mieli już te debaty dawno za sobą. Sprawa stanęła na forum Eduskunty dzięki oddolnej obywatelskiej inicjatywie ustawodawczej (była to pierwsza inicjatywa, w trakcie której można było zbierać podpisy online; niezbędną do wprowadzenia propozycji legislacyjnej pod obrady parlamentu liczbę podpisów zgromadzono w jedną dobę). Nowe prawo zostało przegłosowane w lutym 2015 roku, a weszło w życie dwa lata później.
Płeć w dowodzie? Taka jaką zadeklarujesz, o ile mieszkasz w Finlandii
czytaj także
Od tamtej pory minęło kilka lat, temat równości par tej samej płci przestał budzić w fińskim dyskursie politycznym jakiekolwiek kontrowersje. W grudniu 2022 roku w trakcie dorocznego balu u prezydenta w święto niepodległości, wydarzenia śledzonego przed telewizorem przez jeszcze większą liczbę Finów niż finały mistrzostw świata w hokeju na lodzie, ponad połowa obywateli oglądała m.in. polityka prawicowej Partii Finów Sebastiana Tynkkynena tańczącego ze swoim czarnoskórym partnerem.
Kandydatem numer jeden do zwycięstwa w wyborach prezydenckich po zakończeniu kadencji cieszącego się masowym poparciem Sauliego Niinistö wydaje się gej Pekka Haavisto, obecny szef fińskiej dyplomacji i lider Partii Zielonych. Ruch walczący o prawa gejów i lesbijek skupia się w tej chwili na lobbingu za wprowadzeniem ślubów kościelnych w luterańskich parafiach dla par tej samej płci (około 70 proc. Finek i Finów należy, przynajmniej formalnie, do tej wspólnoty). Synod Finlandii, w odróżnieniu od nordyckich sąsiadów, wciąż nie podjął takiej decyzji.
W trwającej kampanii wyborczej kwestia niedawnej zmiany praw osób trans jak na razie się praktycznie nie pojawia, wygląda na to, że żadna z partii nie postrzega kwestii obyczajowych jako potencjalnie mobilizujących własny elektorat.
Opisując parlamentarną mozaikę w Finlandii, warto wspomnieć jeszcze o dwóch partiach z obecnie rządzącej koalicji, które w ostatnich sondażach mają ok. 8–9 proc. poparcia. Liga Zielonych i Unia Lewicy w zdecydowanej większości tematów były zdyscyplinowanymi koalicjantami. Poparcie Zielonych w toku kadencji spadło o około 2 punkty procentowe, poparcie Unii Lewicy utrzymuje się na podobnym poziomie jak w wyborach cztery lata temu. W kampanijnym przekazie Zieloni wracają do pomysłu bezwarunkowego dochodu podstawowego, deklarując, że państwo stać na takie świadczenie, które miałoby wynosić 600 euro miesięcznie.
Unia Lewicy to z kolei jedyne ugrupowanie, które w swoich dokumentach programowych miało wprost zapisany sprzeciw wobec członkostwa Finlandii w NATO. Liderka tego ugrupowania i szefowa resortu edukacji Li Andersson krótko po inwazji Rosji na Ukrainę napisała manifest tłumaczący zmianę optyki w kontekście zmieniającej się sytuacji za wschodnią granicą. Większość z ośmiorga deputowanych głosujących przeciwko rozpoczęciu procedury akcesyjnej wiosną 2022 roku („za” było 188 głosów w liczącym 200 osób parlamencie) stanowili jednak właśnie przedstawiciele Unii Lewicy. Najbardziej lewicowej partii politycznej ta sprawa najwyraźniej ani nie zaszkodziła, ani nie pomogła. Obie partie są jednak w tej chwili z boku głównego nurtu debaty i politycznego sporu, mogą się w nim pojawić dopiero tuż po ogłoszeniu wyników wyborów.
Dzień wyborów, początek układanki
W niedawnych sondażach, w których respondenci odpowiadali na pytanie o osobę, która powinna przewodzić rządowi po kwietniowych wyborach, Sannę Marin wskazało 26 proc. osób, a szef Partii Koalicyjnej Petteri Orpo dostał 20 proc. wskazań. 27 proc. wskazuje koalicję Partii Koalicyjnej z socjaldemokratami jako najlepszy układ koalicyjny po wyborach.
Marin odrzuciła możliwość wzięcia udziału w koalicji rządowej z udziałem Prawdziwych Finów, więc jeżeli przewaga Kokoomus utrzyma się do wyborów, to w rękach Orpo będzie decyzja, czy tworzyć gabinet bardziej prawicowy (z prawdopodobnym udziałem Keskusty), czy z socjaldemokracją (z prawdopodobnym udziałem Keskusty). W tym drugim przypadku „tęczowość” koalicji może zostać wzbogacona przez Partię Zielonych, w której funkcjonuje skrzydło mocno liberalne gospodarczo.
czytaj także
Języczkiem u wagi, jak zdarzało się już w przeszłości, może stać się reprezentująca szwedzkojęzyczną mniejszość Szwedzka Partia Ludowa. Popierana według sondaży przez niespełna 5 proc. populacji (mniej niż oficjalna liczba szwedzkojęzycznych Finów), podobnie jak Keskusta, może skorzystać ze swojej „elastyczności”, by przedłużyć swój udział we współrządzeniu niezależnie od wyniku wyborów.
**
dr hab. Wojciech Woźniak jest socjologiem zatrudnionym na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, obecnie pracuje jako visiting researcher na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu w Helsinkach dzięki grantowi otrzymanemu w ramach programu im. Mieczysława Bekkera Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej. Jest członkiem Westermarck Society (Fińskiego Towarzystwa Socjologicznego). Zajmuje się relacjami między polityką a sportem, nierównościami społecznymi i fińskim modelem polityczno-kulturowym. Jego książka Państwo, które działa. O fińskich politykach publicznych ukazała się pod koniec 2022 roku nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego.