Politykom Lewicy wciąż sugeruje się, by trzymali się z dala od tematów światopoglądowych, a zajęli się energetyką czy mieszkaniami. Pora jednak zrozumieć, że konsekwentne spychanie na margines tematu legalizacji małżeństw tej samej płci to gra na rzecz podkarmianych rublami radykałów.
17 maja to Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii. A IBRIS ogłosił, że zjednoczona opozycja wygrywa z PiS. Czy te dwa zdania nijak mają się do siebie? Otóż nie, bo w kolejnych wypowiedziach polityków partii opozycyjnych, którzy zastanawiają się, czy startować z listy wspólnej, w dwóch blokach czy też może w czterech, jednym z podnoszonych argumentów jest kwestia światopoglądu.
Dlatego PSL z Hołownią nie bardzo, bo Hołownia nieco bardziej progresywny, a Kosiniak obiecał wsi, że będzie po staremu i baba z babą, a chłop z chłopem to tylko po cichu, w szafie na wieki wieków amen.
czytaj także
Argument ze światopoglądem podnoszą też co jakiś czas politycy PO, i choć Rafał Trzaskowski pokazuje się na warszawskiej Paradzie Równości, to inni przedstawiciele jego formacji przypominają, że społeczeństwo jest konserwatywne, trzeba dać mu czas, żeby wszyscy poczuli wewnętrzną gotowość. Na Campusie w zeszłe wakacje Donald Tusk ogłosił, że wprowadzenie może nie małżeństw, ale związków partnerskich będzie jego pierwszą decyzją po wygranych wyborach. Te obietnice słyszeliśmy i przed 2014 rokiem.
50:30
Tymczasem poparcie społeczne dla legalizacji związków osób tej samej płci jest w Polsce wysokie i stale rośnie, wbrew homofobicznym atakom jednych polityków i nijakości innych. 56 proc. respondentów w badaniu IPSOS dla OKO.press z lutego 2019 roku i 57 proc. w badaniu Kantar dla Wyborczej w listopadzie 2019 roku opowiedziało się za prawem osób LGBT+ do zawarcia związku partnerskiego. To powinno pocieszyć partie opozycyjne, dyskutujące teraz nad strategią grania z PiS. 56 i 57 proc. to nawet więcej niż 50 proc. wyborczych głosów, które zjednoczona opozycja może zebrać, a podzielona zaryzykować.
Nie wiem, czy zauważyliście, że Tusk, a za nim mainstreamowe media, przestały z takim uporem jeździć po Lewicy. Ciszej też jakoś o kole PPS, które się od Lewicy oderwało w grudniu zeszłego roku, właśnie na fali powszechnej krytyki Lewicy przez resztę opozycji. W debacie konstytucyjnej 3 maja szefowie Lewicy wzięli udział w debacie opozycyjnej (sami faceci: Zandberg, Czarzasty, Biedroń, Tusk, Hołownia, Kosiniak), zastanawiali się nad liczbą list wyborczych, planowali przeprowadzić badania sondażowe. Ogłoszone dziś przez Donalda Tuska wyniki tych badań, z których wynika, że zjednoczona opozycja mogłaby wygrać z PiS stosunkiem 50 proc. do 30 proc., to przyczyna zmiany stosunku opozycji do lewicowych postulatów.
Kolejne tegoroczne konwencje Lewicy: o ochronie zdrowia, bezpieczeństwie czy energetyce, przyjmowane są z zaciekawieniem, tak jak i pomysł na zamrożenie WIBOR-u i inne rozwiązania systemowe, dotyczące m.in. mieszkań. Komentatorzy widzą, że Lewica się wzmacnia, ma dobre diagnozy i dobre rozwiązania (choć wcale nie nowe, bo powtarza je od lat), które będą w tych niebezpiecznych czasach przyciągać do niej wyborców. Znów stała się liczącą się w opozycji partią − przyznają komentatorzy podcastu Polityki Insight Andrzej Bobiński, Wojtek Szacki i Ryszard Łuczyn, zarazem dodając, że Lewica traktowana jest poważniej, kiedy zajmuje się energetyką i bezpieczeństwem, a sprawy światopoglądowe porusza rzadziej.
Czego dowiedzieliśmy się z tegorocznego Rankingu Szkół Przyjaznych LGBTQ+?
czytaj także
Jednak czy prawa człowieka naprawdę są mniej istotne niż energetyka czy bezpieczeństwo? Czy chodzi o to, żeby jednak czymś się wyróżnić, spolaryzować, rozgrzać i w ten sposób zmobilizować wyborców? Być może politykom brakuje wyobraźni i idą na łatwiznę, różnice są i będą. Ale czy musimy podkręcać właśnie te, które podkręcał i podkręca Putin?
Prawa człowieka to nie światopogląd
Traktowanie praw człowieka jako światopoglądu jest błędem. Prawa człowieka nie są światopoglądem. Tak jak przestaliśmy za światopogląd uważać prawo kobiet do głosowania, prawo do rozwodu, wolność religijną, prawo do nauki, do informacji, do ochrony zdrowia. Przy czym akurat to ostatnie prawo jest kobietom odbierane, bo ich zdrowie, godność i prawo do decydowania ściągane są z powrotem do poziomu światopoglądu, o którym można mieć swoje mniemania, dyskutować, można je narzucać albo traktować jak przysłowiową marchewkę.
Nie jest światopoglądem prawo do życia prywatnego i rodzinnego, prawo do wychowywania dzieci. A są one w Polsce odbierane parom jednopłciowym poprzez uniemożliwienie im legalizacji ich relacji, uznania przez państwo i zapewnienia prawnej ochrony.
Nieprzyznanie osobom LGBT+ praw przysługujących wszystkim innym pociąga za sobą dyskryminację w kolejnych obszarach: obniża poczucie bezpieczeństwa, dyskryminuje podatkowo i społecznie. Prawicowe rządy poniżają osoby LGBT+, urządzają medialne nagonki, wprowadzają „strefy wolne od LGBT”, jednocześnie dopieszczając „tradycyjne” rodziny nawet wtedy, gdy dochodzi tam do przemocy czy zaniedbań, strasząc co chwila wycofaniem się z konwencji stambulskiej.
czytaj także
Wojna Putina i LGBT+
Walka o prawa osób LGBT+ w Polsce nie odbywa się w próżni, bo dla fundamentalistów granice nie mają znaczenia. Putin od lat karmił rosyjskie społeczeństwo nagonką na osoby LGBT+, budując wizję zepsutego Zachodu, któremu tylko Rosja może dać opór, broniąc „tradycyjnej rodziny” i „tradycyjnych wartości”. Jak ta święta wojna wygląda, widzimy w Ukrainie, co dla wszystkich mówiących wciąż o prawach człowieka jak o światopoglądzie powinno być ostatnim dzwonkiem ostrzegawczym, a nawet wyjącą syreną alarmową.
Odbieranie grupom społecznym powszechnie przysługujących praw jest narzędziem do dzielenia, destabilizacji, rozbijania społecznej jedności, czyli osłabiania państwa. Pora to zauważyć. Putin odebrał prawa osobom LGBT+, potem odebrał prawo do bezpieczeństwa kobietom, a Ukraińcom chciałby zabrać prawo do własnej historii i własnego kraju.
czytaj także
Prawa człowieka stały się takim samym polem walki w tej wojnie totalnej prowadzonej metodami całkiem konwencjonalnym i hybrydowymi, jak energetyka, gospodarka, informacja, cyberbezpieczeństwo, migracje. Wojna pokazuje, że nie ma możliwości kompromisu w sprawie praw człowieka, że nie można trochę tu, a trochę tam. Bo „trochę tam” oznacza dziś dołączenie do paczki Putina: Orbána, Salviniego i reszty podkarmianych rublami konserwatystów.