Najważniejsze wiadomości o tym, co robimy. W Twojej skrzynce email.
Nowe:
Sienkiewicz wykonał zadanie, teraz czas na poważną rozmowę o kulturze
Do metod ministra Sienkiewicza można mieć zastrzeżenia, ale gdyby na drugiej szali położyć to, co jeszcze do grudnia zeszłego roku wyprawiało się w TVP, wątpliwości zaczynają słabnąć.Jakub MajmurekKażdy dzień blokady granicy to mniej pocisków artyleryjskich w ukraińskim arsenale – mówi Edwin Bendyk.
Bezpieczna nijakość i bycie anty-PiS-em opłaca się Koalicji Obywatelskiej, ale nie Lewicy i Razem.
Ikonowicz: Jaka władza, takie priorytety
Neoliberalizm to jakiś poznawczy defekt, który pozwala dostrzegać potrzeby zamożnych i nie widzieć cierpienia niezamożnej większości. Piotr IkonowiczPartie opozycyjne, które ostatnio podzieliły wybory samorządowe i kwestia aborcji, w czasie debaty nad wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec Adama Bodnara mogły przypomnieć sobie, co je łączy.
Razem może dziś powiedzieć: a nie mówiliśmy?
Chcemy przypomnieć, że nawet jeśli niektóre lewicowe postulaty są podnoszone nie tylko przez Nową Lewicę i jej sojuszników, to żeby załatwić pewne rzeczy, lewica jest po prostu potrzebna.
Kto chce pokonać PiS, musi odważyć się na przełom: stanąć po stronie świata pracy, przeciwko egoizmowi kapitału.
W tegorocznych wyborach parlamentarnych Lewicy będzie trudno skutecznie zaakcentować swoją niezależność i dystans do KO.
Problemem nie jest to, że Polskę dzielą ostre konflikty. Jest nim to, że konflikt polityczny w kraju radykalnie zdziczał.
Donald Tusk zamilczał Lewicę, co świadczy, że albo ją ignoruje, albo liczy na to, że temat aborcji i praw kobiet KO może przejąć i każdą naprawę sytuacji w tej kwestii ogłosić jako swój sukces.
Czy Polska potrafiłaby, wyciągając wnioski ze swojej historii, zaproponować Europie inną politykę? By uniknąć powielania błędów – własnych i innych europejskich krajów – przydałaby nam się ministra ds. migracji.
W kampanii wyborczej kobiety wzywano, by wstały i poszły bronić demokracji. A jeśli się uda, przywrócone zostaną ich prawa reprodukcyjne, odebrane w 1993 roku. Poszły i obroniły. Wtedy zaczęły się schody.
Zawarta w „100 konkretach na 100 dni” Koalicji Obywatelskiej zapowiedź Kredytu 0 proc. okazała się nie groźbą rzuconą na wiatr, ale faktyczną deklaracją. Oni naprawdę chcą to zrobić.
Prezydent zawetował ustawę okołobudżetową, bo znalazły się w niej pieniądze na media publiczne. W odpowiedzi Ministerstwo Kultury ogłosiło postawienie TVP, Polskiego Radia i PAP w stan likwidacji.
Kolesie w skórach, którzy jeszcze dwa tygodnie temu pewnie czyścili jakąś kamienicę, łazili po korytarzach publicznej instytucji i kozaczyli. Dobrze, że nie zaczęli tam jeszcze dilować mefedronem. Albo spidem, wtedy mielibyśmy już lata 90. w pełnej krasie.
Wiele i wielu z was na pewno uważnie śledzi Sejmflix, ale dla porządku przypomnijmy, co stało się w dotychczas wyemitowanych odcinkach tego sezonu.
Nowy rząd zamierza zrealizować część swoich obietnic już teraz. Na szczęście na pierwszy ogień wybrał te, które są faktycznie potrzebne. Mowa przede wszystkim o podwyżkach dla nauczycieli (w tym przedszkolnych i akademickich) rzędu 30 proc. oraz dla budżetówki o jedną piątą.
Na datę 13 grudnia nalegał prezydent. Nie tylko dlatego, że to niemal ostatni dzień, kiedy – zgodnie z przepisami, po ustąpieniu dwutygodniowego rządu Mateusza Morawieckiego – mógł odebrać ślubowanie od nowego premiera.
Te rządy to nie będzie leczenie dżumy cholerą, ale godzenie wody z ogniem już trochę tak – tezy i język exposé pokazują to bardzo wyraźnie.
Wbrew obawom pojawiającym się również na części lewicy nowy rząd nie obejmuje władzy, obiecując „końca rozdawnictwa”, nie czyni cnoty z „zaciskania pasa” i „oszczędności”, jak często w przeszłości robił to obóz liberalny.
Kandydatura Donalda Tuska na premiera została w poniedziałek przegłosowana 248 głosami „za” do 201 „przeciw”.
Wygląda więc na to, że wśród dawnej opozycji, a lada moment nowej władzy, wciąż nie została odrobiona lekcja z tego, dlaczego PiS wygrywał i dlaczego przegrał. A wygrywał dzięki temu, że spełnił swoje obietnice.
Zbliża się konserwatywno-liberalna powtórka rządów sprzed jesieni 2015 roku, z domieszką progresywizmu.
Komisje śledcze są potrzebne tak, jak potrzebna była polaryzacja – przede wszystkim politykom. Powinni tam usłyszeć: już nie jesteście jedną rodziną. Reprezentujecie nie samych siebie, klasę polityczną, ale wyborców, obywatelki.
W dłuższej perspektywie decyzja Andrzeja Dudy w sprawie formowania rządu przez Morawieckiego będzie dla opozycji korzystna.
W umowie koalicyjnej zapisano jeden z największych w nowoczesnej historii Polski przekrętów.
Mąż Danki ma problem z alkoholem, trzymaniem pięści w kieszeniach i penisa w spodniach. Choć jego pensja ledwie starcza na utrzymanie trójki dzieci, przy użyciu siły i po paru piwach płodzi czwarte.
Pytana przez Krytykę Polityczną, czy czuje się osamotniona ze swoimi poglądami na temat tego, co dzieje się w Izraelu i Palestynie, Anna Maria Żukowska odpowiada krótko: „Tak”.
To smutne, że niektóre współczesne kobiety nie pamiętają, dzięki komu mogą pracować, studiować, podejmować aktywności społeczne, mieć prawo do majątku i głosu.
Nad Polskę nadciąga huragan Izabela. Ale nie ma co się załamywać. Ludziom czasem udaje się przetrwać najgorsze katastrofy naturalne, o ile dobrze się do nich przygotują.
Jeszcze dogasa radość z odwołania PiS. Ale już słychać, że w budżecie dziura i pieniędzy nie będzie. Co dalej?
W jaki sposób ledwie 26 posłów i posłanek Lewicy miałoby zatrzymać rozpędzających się dopiero liberalnych szkodników? Raczej trzeba będzie organizować pielgrzymki do Pałacu Prezydenckiego.
Galopujący Major komentuje wyniki wyborów parlamentarnych.
Wydaje mi się, że Platforma Obywatelska wyciągnęła wnioski z poprzednich kampanii, w czasie których skupiona była wyłącznie na tzw. anty-PiS-ie – mówi Franciszek Sterczewski z Koalicji Obywatelskiej.
Rząd, który powstanie na bazie sił opozycyjnych, będzie w najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej od lat 90., a politycznej – chyba od czasu rządu Mieczysława F. Rakowskiego z 1989 roku. Niemniej dziś mamy prawo się cieszyć, że coś się nam wreszcie w tej nieszczęsnej polityce udało.
Pytania zadane podczas debaty w TVP były klasycznym przykładem nachalnej propagandy. A odpowiedzi?
Za nami debata przedwyborcza w TVP. Na tle zajętych wyłącznie sobą Tuska i Morawieckiego przedstawiciele Konfederacji, Lewicy i Trzeciej Drogi wypadli spokojnie, konkretnie, merytorycznie, a miejscami wręcz błyskotliwie.
KO obiecuje dostęp do aborcji i antykoncepcji awaryjnej. Słusznie, ale… to ma być cała oferta dla Polek od największej opozycyjnej siły w Polsce?
Gdyby w Polsce wszystko działało jak należy, to dałoby się przeboleć tę awersję naszej klasy politycznej do tematów, które nie gwarantują zaproszenia do wieczornej „Kropki nad i” albo chociaż hype’u na Twitterze.
Sztab naprawdę powinien poradzić Jarosławowi Kaczyńskiemu, że rywalizowanie z Fidelem Castro na długość przemówień nie jest najlepszym pomysłem w demokratycznej polityce XXI wieku.
Pakiet postulatów Czarzastego był jak hakerski koń trojański, który przejął kontrolę nad ideową wymową marszu, a przynajmniej zdeklasował retorycznie liderów Platformy. Gdyby nie Czarzasty z Biedroniem, imponujący wysiłek organizacyjny chadeków poszedłby w piach.
Ulicami Warszawy przeszedł marsz opozycji. Według organizatorów wzięło z nim udział milion osób. Zjechały z całej Polski. Czy ten marsz zmieni wynik wyborów 15 października?
To od obecności lewicy w rządzie, na marszu, w życiu publicznym i w publicznej debacie zależy, czy zwycięstwo będzie, jakie ono będzie i na jak długo wystarczy.
Emocje przy obecnym, powakacyjnym marszu są zupełnie inne niż te, które towarzyszyły marszowi przed wakacjami. Tymczasem to, czy Lewica dostanie w wyborach 8, czy 10 proc., będzie miało kluczowe znaczenie w tworzeniu nowego rządu. A więc iść czy nie iść?
Najnowszy hit w liberalnym repertuarze: osoba owiana legendą, z przyszłością na miarę Dominiki Kulczyk. Zainteresowani?
Postawienie w ostatniej chwili na cieszącego się bardzo dużym zaufaniem i popularnością Rafała Trzaskowskiego może PiS zdezorientować, wyrwać z ręki główny argument, a raczej straszak.
W demokracji, w której nie ma obawy, że ustawodawca może drastycznie naruszać standardy praworządności, rząd mniejszościowy nie jest najlepszym rozwiązaniem. Ale w kraju takim jak Polska pod rządami PiS…
Kuba Majmurek pyta, czy warto umierać za wolne niedziele. Nie ma takiej potrzeby, ale za co właściwie miałaby Lewica chcieć umierać, jeśli nie za prawa pracownicze?
Nie czas na rojenia pięknoduchów, gdy są wybory do wygrania, a szczwane plany politycznych strategów tylko czekają na realizację. Jakże można mówić o sprawiedliwości społecznej lub prawach obywatelskich, gdy stawką jest odsunięcie PiS-u od władzy?
Gdyby przyszły rząd obozu demokratycznego zajmował się kwestią zakazu handlu w niedzielę, Lewica nie powinna robić Rejtana w jego obronie. Także z przyczyn taktycznych.
Czy zebrane z różnych koszyków postulaty są w stanie złożyć się na realny program na pierwsze sto dni zdominowanego przez KO rządu? Można to sobie wyobrazić tylko z bardzo wielkim trudem.
Jak myślicie: ile postów o programie dla Polski pojawiło się przez miesiąc na kanałach społecznościowych Platformy Obywatelskiej?
Poznaliśmy się na Campusie. Uczestnik i panelistka. Rozmawialiśmy dłużej na imprezie. Postanowiliśmy wspólnie napisać o tym, co podczas tegorocznego festiwalu zrobiło na nas największe wrażenie.
„Symetryzm” to najczęściej obelga wobec wątpiących, czy świat dzieli się, jak w bajce, na dobrych i złych.
Wyborców można oszukać, a kumplom trzeba pomagać i zapewnić im bezkarność.
Zapowiada nam się prawdziwy polityczny thriller. Byle tylko wzmożenie najbardziej zaangażowanych zwolenników KO nie wyrażało się w atakach na Hołownię, symetrystów, lewicę.
W walce wyborczej wszystkie chwyty są dozwolone. Kobiety poczekają na swoje prawa, najpierw wchodzi mecenas Giertych!
Pamiętajmy, że kampania wyborcza to spektakl, a rzeczywista, codzienna polityka nie jest manichejską walką dobra ze złem, lecz nieustannym ucieraniem się postaw i interesów oraz zawieraniem kompromisów.
A taki miał być ten Tusk progresywny, antypisowski, wyraźnie odróżniający się od prawicy i prokobiecy.
Czeka nas kolejny czas załamania się zaufania społecznego, co w dłuższej perspektywie może się okazać zabójcze, zwłaszcza dla Lewicy.
Rolnikom popierającym Agrounię zapewne chodzi o coś konkretnego, ale Kołodziejczak sprawia wrażenie człowieka, którego nie interesuje nic poza wejściem do Sejmu.
Wiemy, że Sroczyński jest zagorzałym krytykiem PO, ale czy jest klakierem PiS-u, jak przekonują niektórzy? Możemy to sprawdzić, zadając mu właściwe pytania.
Gdy wniknąć głębiej w dynamikę i metafizykę nagonki przeciw „symetrystom”, można odnaleźć, paradoksalnie, doskonały symetryzm.
Polaryzacja wcale nie zachwyca Polek i Polaków tak, jakby chcieli czołowi politycy i publicyści. Czy to oznacza, że więcej głosów dostaną ci, co autentycznie toczą swoją walkę?
Bez względu na to, jak skończy się kandydowanie Kołodziejczaka z list Tuska, jedno wydaje się pewne – nie zaszkodzi to samej Platformie.