Zwierzęce życie jest oczywiście bardziej kłopotliwe niż roślinne. Jego dynamika musi zostać opanowana, ale od czego są architekci, technolodzy, beton i metal.
Nawet mieszczuchy znają ten widok, chociaż jest to zwykle pobieżna znajomość. Mogą go widzieć, a może lepiej: przelatywać po nim wzrokiem, kiedy jadą pociągiem na wakacje i zagłębiając się w swoich myślach, patrzą na przesuwający się za oknem krajobraz. Niskie, podłużne budynki z dwuspadowych dachem, z którego co jakiś czas wystają krótkie kominy wentylacyjne. Na ścianie niewielkie okienka. Obok charakterystyczny element: blaszane silosy zbożowe. Zwykłe budynki, nic szczególnego. Kilkanaście sekund nieatrakcyjnego i niewbijającego się w pamięć widoku, zastąpionego kolejnym w sekwencji mijania.
Gdyby nagle z mijanego krajobrazu wyłoniło się stado kilku tysięcy zwierząt, w pociągu z pewnością nastąpiłoby niemałe poruszenie. Szczególnie, jeśli byłoby to stado masywnych zwierząt, w którym każde waży co najmniej sto kilogramów. Wiele osób zaczęłoby je nagrywać telefonami komórkowymi, a relacje pojawiłyby się później w portalach społecznościowych. Media na pewno również odnotowałyby ten fakt. Całość mogłaby mieć posmak sensacji.
W rzeczywistości w niskich, pospolitych budynkach zamknięte są ogromne stada takich zwierząt. Mogą być nawet kilkutysięczne. Te budynki to chlewnie, w środku są świnie. Stłoczone zwierzęta ukryte są przed wzrokiem każdego, kto nie należy do klanu zarządców. Ma do nich dostęp właściciel, jego rodzina i zaufani znajomi, lekarz weterynarii, służby kontrolne. Media też, ale nie te, które szukają sensacji. Nie ma nic sensacyjnego w widoku kilku tysięcy zwierząt, o ile są uporządkowane, kontrolowane, wprzęgnięte w racjonalny projekt użytkowania.
Na miejscu mogą pojawić się dziennikarze, ale raczej będą to ci z branżowych mediów. Dla kogoś, kto zna się na masowym tuczu zwierząt, te budynki mogą być interesujące. Wcale nie są takie same. Kilka elementów wystarczy, żeby rozpoznać, w jaki rodzaj technologii są wyposażone, ile trzeba było zainwestować, aby zaprojektować i urządzić miejsce, w którym wiele tysięcy zwierząt będzie sprawnie jeść, wydalać, rosnąć i przemieszczać się – w bardzo ograniczonym zakresie, który nie zakłóca procesu produkcji.
czytaj także
Stada są tworem człowieka, raczej nie zaskoczą nieprzewidzianym zachowaniem. Życie, którego są formą, podlega ścisłej standaryzacji. Wiadomo co, gdzie i kiedy się przydarzy. Przewidziany jest pewien zakres odstępstwa od normy, uwzględnia się go w planie ekonomicznym, ale ostatecznie nie ma on znaczenia dla funkcjonowania całości.
W zależności od rodzaju chowu, zwierzęta rodzą się na miejscu lub są dowożone. Trzyma się je po to, aby sprawnie przyrastała ich masa mięśniowa. Aby rosło mięso. Tak jak w przypadku uprawianych roślin – człowiek tworzy życiu warunki optymalne z jego punktu widzenia i głównie dla swoich potrzeb, a życie żyje, tworząc surowiec. Życie jako takie jest w tej logice ważne, o ile jest zdolne tworzyć z siebie surowiec. Inne elementy życia są drugorzędne, chociaż trzeba je brać pod uwagę.
Życie jako takie jest w tej logice ważne, o ile jest zdolne tworzyć z siebie surowiec.
Zwierzęce życie jest oczywiście bardziej kłopotliwe niż roślinne. Jego dynamika musi zostać opanowana, ale od czego są architekci, technolodzy, beton i metal. Świnie wtłoczyliśmy w schemat udomowienia na tyle dawno, że zwykle całkiem dobrze radzimy sobie z ich subordynacją. Logistyki procesu panowania nad udomowionym życiem, również kilkusetkilogramowym, można zresztą nauczyć się w odpowiedniej szkole. Można też podglądać innych, bo nic nie zastąpi kontaktu z praktyką.
Kiedy któryś z gospodarzy inwestuje w nową, dużą chlewnię, na jej otwarcie często zjeżdżają rolnicy z całej Polski. Zapoznają się z nowoczesnymi rozwiązaniami, na przykład technologią magazynowania odchodów lub sposobem ważenia zwierząt, bo przecież waga życia jest tu kluczowym parametrem. Obrazki z takich premier zawsze wyglądają podobnie. Na zdjęciach widać głównie mężczyzn. Ktoś przemawia, czasem budynki i ich wyposażenie święci ksiądz, w dłoniach widać plastikowe kieliszki. Jest i dziennikarz specjalistycznego medium.
czytaj także
Od czasu do czasu zdarza się niezaplanowana tragedia. Nie chodzi tu o to, że kilka tysięcy zwierząt straci życie. To, że zostaną zabite, jest oczywistym elementem pozyskiwania surowca. Dramatem może być na przykład pożar, w którym zwierzęta zginą, zanim zostaną zabite w przepisowym czasie. Taka śmierć jest stratą, ale nie tyle życia jako takiego, co dochodu. Pożary zdarzają się regularnie.
Pobieżne przejrzenie doniesień z ostatnich lat dobitnie to pokazuje. Grudzień 2007 roku – w Borowcu płonie chlewnia, ginie większość z trzech tysięcy przetrzymywanych w niej świń. Wrzesień 2009 roku – w ogromnej chlewni w Radojewicach ogień i dym zabijają 4 tysiące zwierząt. Październik 2009 roku – w pożarze chlewni we Frydrychowicach traci życie 150 świń. Grudzień 2012 roku – 700 świń płonie żywcem w chlewni w miejscowości Zawory pod Śremem. Luty 2016 roku – w Kroninie udaje się uratować z pożaru jedynie 100 zwierząt, w płomieniach ginie 800. Maj 2017 roku – pali się porodówka w chlewni w miejscowości Niedźwiedź, umiera tysiąc świń. Marzec 2018 roku – w Poćwiardowie płonie ich trzy i pół tysiąca.
Za każdym razem, gdy wcinasz kiełbasę, gdzieś na świecie umiera mała panda
czytaj także
No i wreszcie maj 2018 roku, miejscowość Wychowaniec. Płonie budynek chlewni, z którego nie może się wydostać cztery i pół tysiąca zwierząt. Nie jest dziwne, że nie mogą się wydostać. W pewnym sensie zakładał to projekt. Cud, że nie zginęło 10 tysięcy, bo tyloma łącznie zarządzał gospodarz. Strażacy walczyli o to, aby ogień nie objął sąsiednich budynków. Niskich, pospolitych, na których nowoczesności mogą się poznać jedynie specjaliści. I w których życie efektywnie zamienia się w surowiec.
Gęsta chmura dymu widoczna była z odległości kilku kilometrów. Wyglądała bardzo nietypowo w lokalnym krajobrazie. Ludzie robili zdjęcia, nagrywali filmiki. Przyjechały media specjalizujące się w sensacji. Polsat relacjonował: w zdarzeniu nie było ofiar. „Jestem życiem, które pragnie żyć, pośród życia, które pragnie żyć” – napisał kiedyś Albert Schweitzer.