Ciemnoskóra kobieta, lesbijka zdobyła złoto dla Brazylii w Rio. Podobno „pokonała rasizm”. Podobno...
„Somos todos Silva” czyli „wszyscy jesteśmy Silvą” takie słowa często pojawiały się w minionym tygodniu w brazylijskich mediach po zdobyciu przez Rafaelę Silvę pierwszego złotego medalu dla Brazylii podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Co prawda jest to piąty pod względem liczby ludności kraj na świecie, ale w klasyfikacjach medalowych wypada raczej słabo. Rekordem były Igrzyska w Atenach w 2004 r., gdzie zdobyli 5 złotych medali, a zdarzało się i tak jak w Sidney (w 2000), gdy nie przywieźli do domu ani jednego. Dlatego w tym kraju każde złoto jest… na wagę złota.
W tym przypadku jednak medal jest nie tylko cenny, ale i dość symboliczny. Zwyciężczyni w judo (kat. do 57 kg) musiała na swojej drodze stoczyć nie tylko walki na macie. Jest ciemnoskóra, jest lesbijką, wywodzi się ze znanej z filmu i wizyty Baracka Obamy faveli Miasto Boga (Cidade de Deus) i wielokrotnie padała ofiarą dyskryminacji i rasizmu. Po Igrzyskach w Londynie, gdy po błędzie w walce z Węgierką Hedvig Karakas została zdyskwalifikowana nikt nie mówił, że „wszyscy jesteśmy Silvą”. Wręcz przeciwnie, spotkała się z taką falą rasistowskich komentarzy w rodzaju „niech ta czarna małpa wróci do puszczy”, że popadła w załamanie nerwowe i chciała zakończyć swoją karierę sportową.
Tegoroczne zwycięstwo Silvy jak w soczewce pokazuje, jaką jest współczesna Brazylia.
Rafaela Silva jest ciemnoskóra. Według ostatniego cenzusu z 2010 r. Brazylijczycy o afrykańskich korzeniach stanowią ponad połowę ludności kraju, tym samym Brazylia jest drugim na świecie, po Nigerii, państwem pod względem liczby ludności czarnoskórej. Brazylia jest też najbardziej zróżnicowanym pod tym względem krajem świata. Gdy w 1976 r. podczas spisu powszechnego poproszono obywateli o autodeklarację w zakresie koloru skóry – padło aż 135 odpowiedzi. Panuje tu jednak tzw. „mit demokracji rasowej” przekonanie, że skoro nigdy nie było prawnie uregulowanej dyskryminacji (apartheidu, zakazu małżeństw pomiędzy reprezentantami różnych ras itp.), to problem rasizmu nie istnieje. Tymczasem, mimo postępu w tym zakresie, wciąż osoby o białym kolorze skóry zarabiają więcej, są lepiej wykształcone i sprawują najważniejsze funkcje w instytucjach państwowych i prywatnych. Im ciemniejszy kolor skóry tym mniejsze szanse na dobrą edukację czy lepszą pracę, a większe na zmaganie się ze stereotypami i mową nienawiści. To, że Rafaela Silva urodziła się i wychowała w faveli też jest pochodną koloru skóry.
O Brazylii mówi się nawet, że tam „nie każdy czarny jest biedny, ale każdy biedny jest czarny”.
Rafaela Silva jest kobietą. Dyskryminacja ze względu na płeć jest nieodłącznym elementem systemu opartego na patriarchacie i dominującej kulturze macho. Mimo ogromnej roli polityk dążących do wyrównywania szans w Brazylii średnio co 1,5 godziny ginie kobieta tylko dlatego, że jest kobietą. W języku portugalskim funkcjonuje nawet specjalne słowo opisujące to zjawisko: feminicídio(kobietobójstwo). Nie zmienił tego pierwszy w historii wybór kobiety na urząd prezydenta. Mówi się nawet, że do impeachmentu (proces trwa i zakończy się na przełomie sierpnia i września 2016 r.) dochodzi tak łatwo m.in. dlatego, że Dilma Rousseff jest kobietą.
Rafaela Silva jest osobą homoseksualną. Co roku wiele osób LGBT staje się ofiarami przemocy ze względu na swoją orientację seksualną. Według danych Brazylijskiego Instytutu Geografii i Statystyki w 2012 r. (ostatnie dostępne dane na poziomie krajowym) odnotowano 338 przypadków morderstw powodowanych homofobią. Jednocześnie senat odrzucił projekt ustawy zakładający kryminalizację homofobii ponieważ środowiska religijne, szczególnie rosnące w siłę kościoły neoprotestanckie, sprzeciwiały się temu prawu tłumacząc to ograniczaniem ich wolności i prawa do swobodnej wypowiedzi. Obecnie w brazylijskim ustawodawstwie na szczeblu federalnym nie ma żadnych przepisów wprost zakazujących dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, choć w izbie niższej Kongresu znajduje się nowy projekt ustawy w tej sprawie, autorstwa posłanki Partii Pracujących, Marii do Rosário. Szanse na jego przyjęcie są jednak znikome, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że jedną z pierwszych decyzji tymczasowego prezydenta Michela Temera (zastępującego zwieszoną w obowiązkach Dilmę Rousseff) była likwidacja ministerstwa ds. Kobiet, Równości Rasowej i Praw Człowieka. Ponadto w Kongresie jest 28 partii, a jednym z najsilniejszych frontów parlamentarnych jest tak zwana ławka 3xB (Bíblia, Bala i Boi – biblia, kula i wół) czyli parlamentarzyści związani z kościołem, broniący szerokiego dostępu do broni i zwolennicy wielkiego agrobiznesu latyfundyści.
Rządy Partii Pracujących robiły wiele w ostatnich latach, aby pomoc wyjść z ubóstwa i zwiększyć szanse osób wywodzących się z grup dyskryminowanych. Najsłynniejszy program społeczny Bolsa Família pozwolił wyjść z biedy 36 milionom ludzi, a w 2014 r. ONZ skreśliło kraj ze światowej mapy głodu. Na uczelniach państwowych i w instytucjach publicznych wprowadzono kwoty dla osób mniej zamożnych (czyli najczęściej o ciemnym kolorze skóry) oraz wprowadzono do szkół zajęcia dotyczące historii ciemnoskórej populacji. Programów społecznych było wiele, pomiędzy nimi także Bolsa-Atletai Plano Brasil Medalhas, mające pomóc w karierze utalentowanym sportowcom z biedniejszych środowisk i „zdemokratyzować” szanse na ich udział w Igrzyskach. Beneficjentką tych programów była m.in. właśnie Rafaela Silva, która powołując się na ten fakt, poparła w 2014 r. prezydent Dilmę Rousseff ubiegającą się o reelekcję.
Niezwykłe w tej historii staje się więc wyrażenie „wszyscy jesteśmy Silvą”, używane od prawa do lewa. Wiadomo, ze w toczącej się walce o zachowanie urzędu prezydenta i wzmocnienie swojej pozycji lewica wskazuje, że Rafaela Silva zdobyła medal dzięki programom społecznym i szansie, jaką dostała dzięki programom rządowym. Ciekawe jest jednak to, że każdy interpretuje to zwycięstwo na swój sposób, a media, które potępiają polityki włączające i negują rasizm w swoim kraju pisały, że Rafaela Silva udowodniła, że kwoty i polityki włączające nie są potrzebne, bo pokazała, że „każdy jest kowalem swojego losu” i wystarczy „odpowiednio ciężko pracować” (w domyśle: osobom biednym po prostu się nie chce.) Inni sugerowali nawet, że „pokonała rasizm”.
Igrzyska Olimpijskie są imprezą dla bogatej Brazylii, które finansuje się kosztem tej biednej części, patrzącej na nie z dala. Mówi się, że Rafaela Silva na chwilę połączyła te dwie Brazylie. Wydaje się jednak, że tak naprawdę nic jej się nie udało połączyć. Zwycięstwo Rafaeli Silvy pozwoliło po prostu światu jeszcze raz zobaczyć jak ogromne nierówności na każdej płaszczyźnie Brazylia ma jeszcze do pokonania. I wszystko wskazuje na to, że niestety w najbliższym czasie niewiele się tu uda zrobić.
***
dr Janina Petelczyc – Fundacja Terra Brasilis
**Dziennik Opinii nr 226/2016 (1426)