Drut kolczasty, który ma stanowić zaporę dla uchodźców, jest też śmiertelną pułapką dla zwierząt.
Zdjęcie martwego, zaplątanego w drut kolczasty jelenia, ma rangę symbolu. Zakrwawione, bezsilne zwierzę – jeszcze jedna ofiara granic, które ustanawiają i którymi zarządzają ludzie. Zdjęcie pojawiło się w październiku na jednym z chorwackich portali informacyjnych. Drut kolczasty, który ma stanowić zaporę dla uchodźców, okazał się także śmiertelną pułapką dla wielu migrujących zwierząt.
Fakt, że zwierzęta, nie tylko te latające, migrują, teoretycznie powinien być powszechnie znany. W praktyce albo się o tym zapomina, albo nie bierze się tego pod uwagę dostatecznie poważnie, nie tylko zresztą przy okazji międzyludzkich konfliktów. Bardzo częstym problemem jest choćby źle zaprojektowana infrastruktura, np. drogi i linie kolejowe pozbawione przejść dla zwierząt.
Mapy zwierząt i ludzi są różne.
Ludzkie są często mapami administracyjnymi, z wyraźnie rozrysowanymi granicami i kontrastującymi kolorami powierzchni państw, żeby przypadkiem ich nie pomylić. Na zwierzęcej mapie węgierski las płynnie przechodzi w las chorwacki lub słoweński.
Trudno oczekiwać od zwierząt, żeby rozumiały pojęcie granic państwowych i umiały sobie radzić z nowym, zaskakującym zagrożeniem, jak np. nagle pojawiający się drut kolczasty.
„New Scientist” przytoczył niedawno opinię naukowców o tym, jak szkodliwe dla wielu zwierząt okazują się zapory, które powstały jako paniczna reakcja rządów niektórych państw na zwiększoną liczbę uchodźców. Ofiarami są zarówno zwierzęta należące do gatunków zagrożonych, jak i liczniejszych.
Krzywda zwierząt to w tym przypadku nie tylko cierpienie związane z pokaleczeniem i powolną śmiercią w pułapce. Magda Sindičić, badaczka z Uniwersytetu w Zagrzebiu, zajmująca się kwestią zróżnicowania genetycznego rysi, tłumaczyła na czym polega zagrożenie dla jego populacji, gdy uniemożliwia się zwierzętom nieskrępowane przemieszczanie się.
Na terenie Słowenii i Chorwacji żyje około 60-70 rysi, przy czym zwierzęta te bez przerwy przekraczają granicę państw w poszukiwaniu pożywienia i partnerów. Ta niewielka populacja zagrożona jest poprzez chów wsobny, a ograniczenie przestrzeni sprawia, że problem dramatycznie się nasila.
W przypadku saren i jeleni na terenie Słowenii i Chorwacji, zasieki na granicy mogą spowodować jeszcze jeden problem: zwierzęta nie mają możliwości przemieścić się na tereny nizinne, co zwykle robią w miesiącach zimowych. Chorwacki zoolog Vedran Slijepčević ostrzegł, że mogą po prostu „utknąć w śniegu”, pozostając na terenach położonych wyżej.
Jakby tego było mało, drapieżniki, np. wilki, polują na sarny i jelenie, i jakkolwiek same rzadziej wpadają w pułapkę z drutu kolczastego, mogą się poranić, próbując żywić się zwłokami innych zwierząt. Zresztą wilki również są zagrożone ograniczeniem terytorium. W ich przypadku także chodzi o problem ograniczenia przepływu genów w populacji.
Inny chorwacki badacz, Djuro Huber, przytoczył przykład kolejnych zwierząt poszkodowanych zasiekami: niedźwiedzie. Jedno takie zwierzę może mieć nawet 1000 km2 terytorium, przemieszczając się w zależności od pór roku. Huber przez wiele lat badał populację niedźwiedzi w rejonie granicznym. Jak twierdzi, połowa obserwowanych przez niego zwierząt regularnie przekracza granicę państw.
Huber, który jest uznanym międzynarodowym specjalistą zajmującym się nie tylko niedźwiedziami, ale również wilkami i rysiami, jest jednym z naukowców, którzy przygotowali list do Komisji Europejskiej. Wyjaśnia on szkodliwość stosowania zasiek i wskazuje, że ich ustawienie jest naruszeniem unijnej dyrektywy siedliskowej, a także wskazówek dotyczących ruchu transgranicznego dużych drapieżników, proponowanych przez Large Carnivore Initiative for Europe.
Niektórzy podobno próbują tworzyć wyrwy w zasiekach, aby umożliwić zwierzętom możliwość przemieszczania się, ale trudno to uznać za rozwiązanie problemu.
Huber i Slijepčević podkreślili, że jedynym efektywnym działaniem byłaby likwidacja barier. Działanie pojedynczych osób, jakkolwiek szlachetne, nie zastąpi rozwiązań systemowych.
Tymczasem Pracownia na rzecz Wszystkich Istot właśnie uruchomiła nowy serwis (korytarze.pl), który również dotyczy problemu ograniczania przestrzeni zwierząt i blokowania możliwości ich przemieszczania się. Dokładniej: poświęcony jest konieczności stosowania przejść, które mogą minimalizować negatywne oddziaływanie dróg i linii kolejowych na tzw. dzikie zwierzęta.
Ekolodzy z Pracowni przypomnieli, że „z powodu zahamowania lub ograniczenia migracji i wędrówek, gatunki nie mogą kolonizować nowych siedlisk, ograniczony zostaje zasięg przepływu genów, obniżeniu ulega zmienność genetyczna lokalnych populacji, co prowadzi do ich osłabienia i stopniowego wymierania”.
To, że nie bierze się pod uwagę podstawowych potrzeb i interesów zwierząt, jest efektem jeszcze jednej granicy, tym razem mentalnej: szowinizmu gatunkowego. To jedna z najpilniej strzeżonych granic tego świata. Niesprawiedliwe faworyzowanie własnej grupy. Mechanizm i formy szowinizmu międzyludzkiego i międzygatunkowego są podobne, zmieniają się tylko ofiary.
**Dziennik Opinii nr 358/2015 (1142)