Mają jasny cel: jak najwięcej czasu na przemówienia i jak największe pieniądze na partię.
Dawid Krawczyk: Przeciwnicy Nigela Farage’a mieli pod koniec zeszłego tygodnia niezły powód do radości. Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej, frakcja, której przewodzi brytyjski UKIP, prawie się rozpadła.
Andreas Müllerleile: Ale jednak się nie rozpadła i raczej nie oczekiwałbym tego w najbliższym czasie. Trudno było mi się zdobyć na okrzyk radości, bo dla kogoś, kto śledzi prace europarlamentu, było jasne, że Farage’owi wystarczy kilka dni na znalezienie nowej osoby w miejsce łotewskiej deputowanej, która opuściła szeregi EFDD. W europarlamencie jest teraz trochę niezrzeszonych europosłów i znalezienie kogoś do koalicji to nie jest jakiś wielki polityczny wyczyn.
Robert Iwaszkiewicz z Kongresu Nowej Prawicy uratował koalicję eurosceptyków. Zdecydował się wstąpić do EFDD.
Z polską skrajną prawicą nie chciała współpracować nawet Marine Le Pen, ale przedstawicielom brytyjskiego UKIP-u najwidoczniej nie przeszkadzają antysemickie i rasistowskie popisy KNP. Farage jest bezlitosnym pragmatykiem. Zrobi wszystko, żeby nie stracić pozycji, którą buduje od lat. Gdyby frakcja rzeczywiście przestała istnieć, dość drastycznie ograniczyłoby to jego możliwość wypowiadania się na forum europarlamentu.
YouTube też musiałby sobie jakoś poradzić po stracie setek tysięcy odwiedzin, generowanych przez nagrania parlamentarnych tyrad Farage’a.
Dzięki przewodzeniu frakcji UKIP może liczyć na większe pieniądze z budżetu UE. Przekazują je na działalność w Wielkiej Brytanii, która jest dla nich znacznie ważniejsza od tego, co robią w Brukseli.
Te europejskie zawirowania UKIP-u wpłyną jakoś na krajową politykę w Wielkiej Brytanii?
Frakcja się jedak nie rozpadnie, więc pewnie dużo osób nawet ich nie zauważy. Brytyjczycy są naprawdę bardzo mało zainteresowani tym, co dzieje się w Strasburgu i Brukseli. Głosują na UKIP w wyborach do europarlamentu, ale później raczej nie pasjonują się Unią Europejską. Co interesujące, w wypowiedziach polityków UKIP-u też coraz rzadziej pojawia się proste „nie dla Unii” – słyszymy za to dużo o imigrantach zabierających pracę Brytyjczykom. Przez ostatnie kilka lat to partia Farage’a narzucała tematy i swój język w debacie politycznej, inni musieli się dostosować. Konserwatyści praktycznie przyjęli w wielu kwestiach pozycję bardzo bliską UKIP-owi, tym samym pozbawiając go monopolu na niechęć wobec Unii.
Przed wyborami eurosceptycy zapowiadali, że rozniosą parlament. Janusz Korwin-Mikke obiecywał, że przerobi go na burdel. Od kilku miesięcy eurodeputowani obradują raczej w spokoju, a Korwin-Mikke śpi na posiedzeniach. Dlaczego skrajnej prawicy udaje się zdominować język polityki na poziomie krajowym, a nie jest w stanie zrobić tego w Strasburgu?
Europarlament jest tak skonstruowany, że zmusza do pracy. To nie jest miejsce, w którym tylko wchodzi się na mównicę i wygłasza swoje poglądy. Praktycznie rzecz biorąc, praca europosłów polega na sczytywaniu setek dokumentów i ustalaniu zmian legislacyjnych w komisjach. To nie jest proces, który tak łatwo zdominować, jak długie dyskusje w krajowych parlamentach.
I jest jeszcze pytanie, czy prawicowi populiści rzeczywiście mają ambicje być dominującą siłą w instytucjach UE. Myślę, że nie.
Weszli do europarlamentu na fali sprzeciwu wobec establishmentu i po tegorocznych wyborach jest ich więcej niż wcześniej, to prawda. Ale przecież wcześniej też mieliśmy w parlamencie skrajną prawicę czy polityków otwarcie sprzeciwiających się istnieniu UE. Zdarzały się również rozpady frakcji europejskich – najczęściej wśród grup skupiających nacjonalistów z różnych krajów. Nie ma w tym nic dziwnego. W końcu ustalenie, który nacjonalizm jest najważniejszy w wielonarodowej grupie, to całkiem sporo wyzwanie. Farage zrezygnował z tego rodzaju sporów przy formowaniu swojej koalicji. Wewnętrzne spory ideologiczne zastąpił jasnym celem: jak najwięcej czasu na przemówienia i jak największe pieniądze na finansowanie UKIP.
Andreas Müllerleile – jest autorem analiz politycznych dotyczących komunikacji cyfrowej. Prowadzi stronę kosmopolito.org, gdzie pisze o polityce UE i europejskiej sferze publicznej. Pracował dla Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych (ECFR).
***
Serwis >>WYBORY EUROPY jest współfinansowany ze środków Ministerstwa Spraw Zagranicznych