Świat

USA: Strajkują, bo wysłano ich na wojnę bez broni

Fot. Thomas Cizauskas/flickr.com

Strajkowali pracownicy Chryslera w Michigan, pielęgniarki w Marylandzie, personel McDonalda w Kalifornii i kierowcy autobusów w Birmingham i Detroit. Postulaty są podobne: dostarczenie odzieży ochronnej i masek oraz gruntowna dezynfekcja zakładów pracy.

Nieprawda, że wszystko stanęło. Są całe sektory amerykańskiego rynku, od których wymaga się, żeby funkcjonowały jak zawsze. Wszystkie fast foody jadą pełną parą, Instacart dowozi zakupy, Amazon dostarcza paczki, a miliony restauracji, mniejszych i większych, przeszły w tryb serwowania posiłków na wynos. Jedyna różnica polega na tym, że pracownicy czasami noszą rękawiczki, a czasami maski.

Reszta kraju potrzebuje ich jak nigdy, kiedy szczęśliwsi pośród nas spędzają długie tygodnie bez wychodzenia z domu. Działają też sklepy spożywcze, gdzie w grę wchodzi zdrowie i potencjalnie życie nie tylko pracowników i ich rodzin, ale również klientów. Nie wspominając o całym zapleczu żywienia Ameryki – kierowcach ciężarówek i pakowaczach mięsa. Wszyscy oni traktowani się jako pracownicy „niezbędni”, nawet jeśli ich dzieci od tygodni mają zamknięte szkoły i wymagają całodniowej opieki.

Korolczuk: Opieka, oświata i zdrowie to pilniejsze potrzeby niż hub lotniczy na polu kapusty

Biznesy, tak jak lokalne władze, podejmują decyzje indywidualnie i często je zmieniają. Starbucks operuje tylko w opcji DRIVE THRU i płaci za urlop domowy tym pracownikom, którzy „nie czują się komfortowo” w pracy. Ale za komfort jednych płacą inni. Pracują przede wszystkim ci, których nie stać na to, żeby siedzieć w domu.

Kwarantanna w domu to luksus, na których stać tylko zamożniejszych Amerykanów. Na pewno nie tych, którzy pracują w sieciowych aptekach takich jak CVS i wielkich sklepach spożywczych takich jak Giant, Safeway, czy droższy, należący do Jeffa Bezosa, Whole Foods. To ci sami ludzie, którzy zarabiają najmniej i którzy albo nie mają ubezpieczenia albo mają takie, które za żadną poważną kurację nie zapłaci, tak zwani underinsured, niedoubezpieczeni – zjawisko specyficznie amerykańskie.

USA: Demontaż państwa to idealna pożywka dla wirusa

Ich szefowie tymczasem zarabiają na kryzysie kolejne miliardy, bo w magazynach Amazonu praca wre jak przed Bożym Narodzeniem. W wielu sytuacjach dwa metry odległości między ludźmi są niemożliwe do utrzymania, twierdzą pracownicy molochów skupiających nawet cztery tysiące ludzi. Przypadki koronawirusa zdiagnozowano już w pond 60 magazynach Amazonu w USA – czyli w ponad połowie wszystkich magazynów na terenie kraju.

Dlatego, podczas gdy „białe kołnierzyki” pracują zdalnie z domu, od prawie trzech tygodni na terenie USA wybuchają strajki – często jako spontaniczna reakcja na brak podstawowych środków ochrony lub przypadek koronawirusa w pracy. Co ciekawe, niemal wszystkie te strajki są organizowane przez pracowników niezrzeszonych w związkach zawodowych. Bo, paradoksalnie, dogorywające związki zawodowe w Stanach często mają więcej do stracenia (wynegocjowane kontrakty) niż np. niezrzeszeni pracownicy Amazonu.

Pierwszy związany z koronawirusem strajk w Stanach miał miejsce 25 marca w Pittsburghu, gdzie śmieciarze zjawili się do pracy i zastali zamknięte drzwi, a jednego z nich wysłano z domu na kwarantannę z podejrzeniem choroby. 30 marca strajkowali pracownicy wspomnianego wyżej Instacartu, domagając się zabezpieczeń i podwyżki związanej z ryzykiem pracy (taką podwyżkę dał np. Bezos pracownikom Whole Foods – całe dwa dolary za godzinę). Amazon i Whole Foods zastrajkowały następnego dnia. Strajk w Whole Foods był pierwszą taką akcją pracowniczą w historii firmy – pracownicy masowo zadzwonili do przełożonych i zgłosili, że są chorzy i zostają w domu.

Tego samego dnia strajkowali pracownicy Amazonu w centrach logistycznych na State Island w Nowym Jorku, w Chicago i Detroit, kwestionując politykę firmy w przypadku choroby pracownika i wyzywając do gruntowniejszych dezynfekcji w magazynach. Np. w Kentucky magazyn Amazonu zamknięto po wykryciu choroby dopiero na polecenie gubernatora stanu. W ostatnich kilku tygodniach za wzywanie do strajku Amazon zwolnił pracowników w Nowym Jorku, Minneapolis i w Seattle.

Mniejsze, często spontaniczne strajki wybuchły w Massachusetts, gdzie pracownicy General Motors zażądali, żeby firma zaczęła produkować respiratory. Strajkowali pracownicy Fiata Chryslera w Michigan, pielęgniarki w Marylandzie, pracownicy McDonalda w Kalifornii i kierowcy autobusów w Birmingham i Detroit. We wszystkich przypadkach postulaty były podobne: dostarczenie odzieży ochronnej i masek oraz gruntowna dezynfekcja po wypadkach choroby w danej fabryce czy magazynie.

„Wolny rynek zdecydował”. Sprawdzamy, jakie to decyzje

Na bieżący tydzień zaplanowano ogólnokrajowy strajk pracowników Amazonu, którzy wezmą chorobowe, żeby zmienić politykę firmy, donosi „The Guardian”. Organizująca protest grupa United for Respect twierdzi, że firma nie rozdaje pracownikom masek, wbrew obietnicom nie mierzy temperatury w magazynach i niechętnie udziela urlopu z powodu choroby. Według ustaleń United for Respect przypadki koronawirusa odnotowano w ponad 130 fabrykach i magazynach Amazonu na świecie, nawet do 30 zachorowań w jednym miejscu.

Co ciekawe, niemal wszystkie strajki są organizowane przez pracowników niezrzeszonych w związkach zawodowych.

Jeśli strajk okaże się sukcesem, przesyłki Amazonu, który do teraz funkcjonował właściwie bez zarzutu, zwolnią lub nie będą dostarczone. Ponad 112 milionów Amerykanów ma konto Amazon Prime (bezpłatna dostawa przesyłek w dwa dni i wiele innych udogodnień). Nawet na co dzień korzysta więc z niego olbrzymia liczba klientów, a zwłaszcza teraz, w warunkach pandemii.

W wywiadzie dla „The Daily”, codziennego podkastu „New York Timesa”, z 17 kwietnia posłanka Alexandria Ocasio-Cortez mówiła o tym, jak pandemia obnaża istniejące od dawna nierówności społeczne. Jej dystrykt, nowojorski Bronx, stanowi jedno z epicentrów choroby i miejsce zamieszkanie setek pielęgniarek, kierowców i pracowników sklepów spożywczych.

– Ci ludzie są niesamowicie dumni z pracy, którą wykonują – powiedziała Ocasio Cortez w wywiadzie. – Wielu z nich czuje, że wysyła się ich na rzeź, bo wymaga się od nich, żeby pracowali bez odpowiedniego zabezpieczenia. Mówią, że wysyła się ich na wojnę bez broni.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij