Putinowi nic nie marzy się bardziej niż obrócenie UE w piekło na ziemi. Dziś pomaga mu w tym m.in. Polska.
BRUKSELA – Bezpieczeństwo Europy opiera się obecnie głównie na sojuszu NATO oraz zasadzie wzajemnej obrony, połączonej ze współpracą pomiędzy krajowymi służbami wywiadowczymi, które mają przeciwdziałać przemocy wobec obywateli i naruszaniu krajowych aktywów. Okazuje się jednak, że nie wystarcza to w dobie zagrożenia płynącego z wnętrza i zewnętrza Unii – tak ze strony ekstremistów z krajów członkowskich, jak i wrażych państw i podmiotów, których celem jest podważenie demokratycznych instytucji w Europie.
Przez ostatnie lata efektywna wymiana informacji wywiadowczych udaremniła niezliczone próby zamachów terrorystycznych, przygotowywane przez ekstremistów islamskich i skrajnie prawicowe ugrupowania. Jednocześnie jednak przypadki nieefektywności w wymianie informacji wywiadowczych między państwami członkowskimi umożliwiły też przeprowadzenie tak strasznych ataków terrorystycznych, jak te w Brukseli, Manchesterze i innych miastach.
czytaj także
Nieco za późno europejskie służby bezpieczeństwa zaczęły koncentrować się także na zagrożeniu dla liberalnej demokracji, jakie stwarza Rosja. Kremlowi udało się zakłócić procesy demokratyczne i zatruć publiczną debatę w całym szeregu europejskich wyborów. Co gorsza, rosnący w siłę skrajnie prawicowi populiści w kluczowych krajach Unii podważają dziś aparat bezpieczeństwa niezbędny do skutecznego przeciwdziałania się agresji ze strony Rosji. Wymiana informacji wywiadowczych wymaga wzajemnego zaufania, tymczasem polityczne sojusze w Unii, które jeszcze niedawno stanowiły monolit, znajdują się dziś pod narastającą presją.
To jest widoczne jak na dłoni w całej Europie. W Niemczech były szef wywiadu niedawno zasugerował na łamach „Bild”, że austriackie służby wywiadowcze nie są godne zaufania, ponieważ prawicowa Austriacka Partia Wolności (FPÖ) jest partnerem w rządzącej obecnie koalicji. W lutym austriacki minister spraw wewnętrznych z ramienia (FPÖ) podjął niesłychaną decyzję wydania nakazu przeszukania głównej siedziby austriackiej agencji wywiadowczej, usuwając dokumenty i drażliwe informacje.
Rzeczona FPÖ już od 2016 r. miała „pakt o współpracy” z partią rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, Jedna Rosja. Najbardziej martwi to, że to porozumienie stanowi o wymianie informacji w kwestiach dotyczących relacji dwustronnych i międzynarodowych. Jeśli istnieją podstawy, żeby wierzyć, że ściśle tajne informacje z jądra Unii Europejskiej są przekazywanie z Wiednia do Moskwy, to być może Austria powinna zostać odcięta od dostępu do danych kluczowych z punktu widzenia zapobiegania ekstremizmowi i terroryzmowi na kontynencie. To jednak zmniejszyłoby bezpieczeństwo wszystkich Europejczyków.
We Włoszech ultraprawicowa Liga, która nadaje ton koalicji z populistycznym Ruchem Pięciu Gwiazd (M5S), również zawarła porozumienie o współpracy z Jedną Rosją. Jednocześnie lider Ligii, minister spraw wewnętrznych i wicepremier Matteo Salvini sprzeciwia się unijnym sankcjom skierowanym przeciwko Rosji, nosi koszulki z wizerunkiem Putina i regularnie udaje się do Moskwy.
Na Węgrzech, gdzie zarówno Salvini, jak i amerykański „alt-prawicowy” polityczny macher Stephen Bannon byli witani z otwartymi ramionami przez premiera Viktora Orbána, służby wywiadowcze Rosji od lat miały utrzymywać ścisłe stosunki ze skrajnie prawicowymi ugrupowaniami. Orbán oraz jego partia Fidesz mają ponadto w garści większość mediów, które bezkrytycznie rozpowszechniają rosyjską państwową propagandę.
I w końcu w Polsce Antoni Macierewicz, którego w styczniu usunięto ze stanowiska ministra obrony narodowej, został niedawno oskarżony o utrzymywanie związków ze sprzyjającymi Kremlowi, skrajnie prawicowymi grupami i rosyjskim gangsterem Siemionem Mogilewiczem. Podczas sprawowania przez niego urzędu, próby Macierewicza zmierzające do reorganizacji armii i Ministerstwa Obrony sprawiły, że sojusznicy Polski w ramach NATO zaczęli zastanawiać się, czy można na Polsce polegać w stawianiu oporu Rosji.
Verhofstadt: Unia Europejska musi przestać finansować nieliberalne rządy
czytaj także
We wszystkich tych przykładach skrajnie prawicowi populiści nie tylko wywołują tarcia pomiędzy krajowymi służbami wywiadowczymi, ale również udaje im się upolitycznić te instytucje i instrumenty prawne, od których zależy europejskie bezpieczeństwo.
Dla przykładu – podczas gdy Kreml upolitycznia Interpol po to, aby nękać swoich politycznych przeciwników poza swoimi granicami, a polska partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość (PiS) użyła przysługującego jej jako państwu członkowskiemu UE prawa, aby uniemożliwić wstęp do unijnej strefy Schengen swojej krytyczce, ukraińskiej działaczce na rzecz praw człowieka Ludmile Kozłowskiej.
Sierakowski: Nowy podział w Europie – prawica vs prawica populistyczna
czytaj także
To absurd, że osoba działająca na rzecz praw człowieka może nie mieć wstępu na terytorium UE dlatego, że krytykuje jakiś rząd, podczas gdy prawicowi biali nacjonaliści jak Bannon mogą swobodnie skakać po kontynencie, siejąc ekstremizm i islamofobię. Władze UE muszą przyjrzeć się z bliska motywom polskiego rządu po to, aby upewnić się, że architektura bezpieczeństwa UE nie jest wykorzystywana do celów politycznych.
Od momentu inwazji na Ukrainę i aneksji Krymu w marcu 2014 r. Putin wszczął kompleksową hybrydową wojnę z Zachodem, łączącą wojnę dezinformacyjną w cyberprzestrzeni z działaniami zmierzającymi do zakłócenia funkcjonowania europejskich instytucji. Aby ją prowadzić, Kreml aktywnie wspiera europejskie populistyczne ruchy i partie polityczne, a wraz z nimi ich wysiłki, aby wykorzystać historyczne napięcia i stworzyć podziały wewnątrz UE.
Takie podziały są Putinowi bardzo na rękę. Podzielony Zachód, w którym odbywa się mniej współpracy wywiadowczej, jest jeszcze bardziej narażony na ataki i ma mniej odporności na wewnętrzne ekstremizmy siejące brak zaufania do demokratycznych instytucji. Putinowi nic nie marzy się bardziej niż obrócenie UE w piekło na ziemi.
Jak powinni zachować się wobec tego politycy i obywatele, którym na Europie zależy? Na początek jest jasne, że UE potrzebuje własnego, dogłębnego śledztwa badającego rosyjskie interwencje w sprawy wewnętrzne Europy – na wzór tego, które w Stanach Zjednoczonych prowadzi Robert Mueller. Należy wykryć i ujawnić rosyjskie źródła finansowania europejskich ugrupowań populistycznych, a rosyjskie działania hybrydowo-wojenne w ramach UE muszą zostać wyeliminowane.
Co jeszcze? Europol powinien uzyskać uprawnienia potrzebne mu do ścigania wszystkich, którzy celowo godzą w europejski interes. Europa potrzebuje własnego FBI, czyli agencji egzekwującej poszanowanie prawa i działającej jako wywiad, prowadzący działania ponadnarodowo i równolegle do władz krajowych.
Nic jednak nie jest ważniejsze niż dobrze poinformowani obywatelki i obywatele. W tym trudnym dla demokracji czasie wszyscy musimy domagać się uczciwości naszych rządów oraz nieustępliwie domagać się szanowania prawa i respektowania wyroków demokratycznych instytucji.
**
Copyright: Project Syndicate, 2018. www.project-syndicate.org. Z angielskiego przełożyła Katarzyna Byłów-Antkowiak.
czytaj także
Neoautorytaryzm, a nie populizm. Skąd się wzięła „dobra zmiana”