Unia Europejska

Tylko lewica może zatrzymać Wielką Brytanię w Europie [wywiad]

Związki zawodowe popierają głosowanie za pozostaniem w Unii.

Na początku czerwca liderzy największych związków zawodowych w Wielkiej Brytanii zaapelowali do swoich kolegów i koleżanek z organizacji o głosowanie za pozostaniem w UE, podczas zbliżającego się referendum. Wyjście „umożliwi Torysom demontaż praw pracowniczych” – twierdzą. O tym stanowisku i poglądach na referendum rozmawiamy z Mickiem Rixem, związkowcem z centrali GMG, byłym sekretarzem generalnym związku kolejarzy.

Sam Bennett: Dlaczego GMB i inne związki zdecydowały się poprzeć pozostanie Wielkiej Brytanii w Unii?

Mick Rix: Związki zrzeszone w Kongresie Związków Zawodowych [Trade Union Congress – organizacja parasolowa brytyjskiego ruchu pracowniczego] miały swoje stanowisko na temat Europy od lat, szczególnie jeśli chodzi o prawa socjalne. Wielu z nas już dwadzieścia lat temu było sceptycznych co do tego, jak rysuje się przyszłość Europy. Mimo tego związki były zaangażowane w projekt europejski, przy wszystkich swoich zastrzeżeniach do jego wad.

W ciągu ostatnich dwudziestu lat globalizacja przyniosła nowe wyzwania i zagrożenia. W Wielkiej Brytanii od 2008 roku mamy do czynienia z malejącym bezpieczeństwem zatrudnienia – to tzw. zero hour contracts [elastyczny kontrakt, który wymaga dyspozycyjności przy braku gwarancji stałych godzin i wynagrodzenia – przyp. red], wzrost zatrudnienia agencyjnego i tymczasowego, coraz więcej osób na samozatrudnieniu i groźba utraty kolejnych miejsc pracy. Sytuacja, gdy ktoś pracuje w dwóch lub trzech miejscach jednocześnie, to dziś normalka…

OK. Te procesy dotykają większość krajów Unii, może to właśnie kolejny argument za wyjściem z UE?

Takich argumentów jest niemało i są mocne – brak demokracji w instytucjach UE, niemożliwość przeprowadzenia zasadniczych reform, agenda neoliberalna. Nie polemizuję z nimi: potrzebujemy w UE znaczącej zmiany tego, jak podejmowane są decyzje i my akurat opowiadamy się za tym, by więcej było w tym procesie demokracji i społecznej wrażliwości.

Ale rzecz podstawowa jest taka, że jeśli teraz wyjdziemy z UE, to pracownice i pracownicy zostaną z tymi wszystkimi problemami na łasce rządu Davida Camerona.

Poza tym, jest kilka innych aspektów ewentualnego wyjścia, które musimy rozważyć. Przykład: tysiące związkowców pracują w sektorze farmaceutycznym. Wiemy, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE oznacza masowy exodus tych firm do Indii. A to nie koniec – tysiące miejsc pracy w Wielkiej Brytanii zależą wyłącznie od naszej zdolności do robienia interesów z Europą.

Uważasz, że po ewentualnym wyjściu rząd Camerona zdecyduje się cofnąć prawa gwarantowane na poziomie europejskim: urlopy rodzicielskie, równe traktowanie dla pracowników tymczasowych, prawo do płatnych dni wolnych?

Oczywiście. Tylko dlatego mamy te prawa, bo zostały uzgodnione na poziomie europejskim.

Najwięksi zwolennicy wyjścia, zarówno po stronie Torysów, jak i UKIP-u, sami zapowiedzieli zwijanie praw pracowniczych. Wybacz, ale nie potrzebujemy wykładów od Iana Duncana Smitha o rzekomym dławieniu wynagrodzeń, skoro on sam był za obcinaniem wsparcia dla najbiedniejszych.

Pamiętam jeszcze z Europejskiego Forum Społecznego z 2004 roku w Londynie nadzieję na inną, społeczną Europę. Ta nadzieja chyba wyparowała w ciągu minionej dekady.

Nie mieliśmy w głównym nurcie sensownej debaty o tym, jakie są plusy i minusy bycia w Europie, a także, co musimy zmienić, byśmy rzeczywiście do tej społecznej Europy doszli. To się nie udało.

Myślę, że polityka cięć w Europie zawęziła nasze postrzeganie UE. Wielu ludzi po lewej stronie wskazuje na przykład Grecji jako powód do wyjścia. Pamiętajmy jednak, że Grecja ostatecznie zdecydowała się zostać w Unii.

Chciałbym jeszcze wrócić do decyzji związków zawodowych w sprawie referendum – jak ją podjęliście?

Nasze stanowisko zostało wypracowane w porozumieniu z innymi związkami, które podobnie jak my opowiadają się z Europą społeczną. Są też oczywiście związki, które mają na temat UE zdanie odrębne od naszego.

W tym roku na kongresie mieliśmy debatę, która zakończyła się wnioskiem, że lepiej będzie nam w Unii niż poza nią. Uznaliśmy, że lepiej próbować zmienić coś od środka, niż być tylko widzem pokrzykującym gdzieś z boku.

Czy wycofanie się rządu Camerona z kontrowersyjnej ustawy o związkach zawodowych, pomogło się wam podjąć decyzję, czy te dwie sprawy nie mają wiele wspólnego?

Widziałem dziś wpisy w mediach społecznościowych krytykujące liderów związkowych za dogadywanie się z władzą „na boku”. Odwrotnie do tego, co te komentarze sugerują, w tej sprawie to akurat związki miały Camerona na widelcu i mogliśmy użyć naszych wpływów, żeby utrudnić mu kampanię. Jeśli rząd chce nas po swojej stronie, musi też nam coś dać – to normalne w polityce/ Niektórzy mogą uważać to za „sprzedawanie się”, ale my powinniśmy umieć wykorzystać takie okazje dla naszej sprawy.

W tle majaczy widmo umowy handlowej UE–USA znanej pod akronimem TTIP, która może być zagrożeniem większym niż Brexit. Myślisz, że poważna debata o tym porozumieniu została odłożona na bok?

Wiele osób po prostu nie wie, o co w tej umowie chodzi. Lewicowi zwolennicy wyjścia z UE twierdzą, że perspektywa podpisania TTIP to dobry powód, żeby UE opuścić, bo Parlament Europejski traktat podpisze. To nieprawda. W rzeczywistości to od rządów narodowych zależy, jakie działki biznesu zdecydują się z TTIP wyłączyć.

Żaden poseł z Partii Pracy nie poprze TTIP, a kampania przeciwko tej umowie będzie w Wielkiej Brytanii ogromna.

Wydaje się, że referendum w Wielkiej Brytanii jest już właściwie tylko pytaniem o stosunek do imigracji…

Niewątpliwie imigracja ma istotny wpływ na życie wielu ludzi w całym kraju. Nie mówię już nawet o spójności społecznej, ale o atmosferze, w jakiej mówi się o korzystaniu przez imigrantów z systemu – wszędzie mówi się o cięciach i potrzebie oszczędności, więc prawica dostaje nowe paliwo, może mówić, że imigranci dostają za dużo itd.

Są tacy, którzy uważają, że imigranci przyłożyli się do tego, że mamy wyzysk, mniej miejsc pracy i wyścig w dół, jeśli chodzi o wynagrodzenia. Ale czy aby na pewno to wina imigrantów? Unii Europejskiej? Samych firm? To nie takie proste.

Ta debata stała się toksyczna, szczególnie na tle kryzysu uchodźczego, gdy wszystko zlało się w jedno i ludziom mylą się już kwestie imigrantów, przemytników, uchodźców przed wojną, terrorystów z ISIS. Jeśli gdzieś Partia Pracy i związki zawodowe zawiodły, to nie przedstawiając własnych propozycji rozwiązań tych problemów i własnego języka.

A co z liderem Partii Pracy, Jeremym Corbynem? Kiedyś był krytykiem Unii Europejskiej, dziś uważa się go za umiarkowanego zwolennika pozostania Wielkiej Brytanii w UE. Jak związki zawodowe odbierają jego osobę i jego stanowisko w referendum?

Są tacy, którzy go nie lubią, bo przedstawia się jako socjalista, co prowadzi do napięć wewnątrz parlamentarnego klubu Partii Pracy. Jego popularność wśród związkowców jednak raczej wzrosła.

Nie uważam, żeby Corbyn był umiarkowanym zwolennikiem pozostania – on i [kanclerz w gabinecie cieni] John McDonnel przedstawili solidne argumenty gospodarcze za UE. Corbyn raczej naprawdę mówi, jak w 2004 roku, że „inna Europa jest możliwa”.

Podczas referendum w Szkocji [w sprawie pozostania częścią Zjednoczonego Królestwa], Partia Pracy popełniła błąd, prowadząc kampanię razem z Liberalnymi Demokratami i Torysami. Nie tylko zaszkodziło to wiarygodności partii, ale tylko uwiarygodniło zarzut, że wszyscy politycy są tacy sami.

Tym razem Jeremy [Corbyn] i John [McDonnel] są jednoznaczni w swoim przekazie, że nie przyłączą się do kampanii Torysów. Z tego wynika też to, że mamy mniej czasu antenowego, bo media interesuje raczej podział wokół Europy, jaki zaistniał w Partii Konserwatywnej. Ale zarazem udało się osiągnąć tyle, że teraz to Cameron potrzebuje głosów lewicy, żeby Wielka Brytania pozostała w Europie.

Tak jak wielu z nas, Jeremy [Corbyn] zna wady UE, włącznie z jej wyjściową filozofią gospodarczą, ale dziś najważniejsze to przedstawić poważną i globalną odpowiedź na dzisiejsze wyzwania, a tego nie zrobimy w izolacji od reszty Europy.

 

**Dziennik Opinii nr 175/2016 (1375)

Czytaj też
Sutowski o Brexit: W tej sprawie jedziemy z PiS-em na jednym wózku
Eleonor Penny, Lewackie argumenty za pozostaniem w UE

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij