Unia Europejska

Skończyło się odrzutowcowanie

Francja: afera wokół przelotów drużyny piłkarskiej Paris Saint-Germain wywołała debatę publiczną na temat podróżowania małymi samolotami odrzutowymi.

W ramach walki z katastrofą klimatyczną coraz częściej mówi się o ograniczaniu podróży lotniczych. Wysokoemisyjny transport powietrzny ma zostać obciążony dodatkowymi opłatami, co spowoduje spory wzrost cen biletów. Dotyczy to jednak głównie przelotów rejsowych, bo Komisja Europejska właśnie planuje zwolnienie prywatnych odrzutowców z nowego podatku od paliwa lotniczego.

O ile więc lot Kowalskiego na wakacje nad Morzem Śródziemnym jest zbrodnią malowaną jako główna przyczyna globalnego ocieplenia, o tyle regularne podróże bogaczy o znacznie wyższym śladzie węglowym są na ogół zupełnie pomijane.

Tymczasem w ostatnich latach wykorzystanie prywatnych odrzutowców wzrosło o jedną trzecią, a pandemia nie okazała się dla nich tak bolesnym ciosem jak dla komercyjnego transportu liniowego. Prywatne samoloty zachowały popularność zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Francji, gdzie najbogatsi często latają na krótkich dystansach, które dałoby się pokonać pociągiem lub samochodem w niewiele dłuższym czasie.

O co chodzi z tym ograniczaniem latania?

czytaj także

Ślad węglowy na osobę jest ponad dziesięciokrotnie większy w przypadku lotów małymi odrzutowcami, więc nie powinno dziwić, że np. Taylor Swift, wykonawszy w kilka miesięcy 170 lotów, wygenerowała ślad węglowy wynoszący 8293,54 ton, czyli około 1185 razy więcej, niż przeciętny człowiek wyemituje przez cały rok życia.

„Pociągiem? Może od razu żaglowcem?”

Uwagę francuskiej publiki na ten problem niezamierzenie zwrócili piłkarze i trener Paris Saint-Germain. Najpierw dostało im się za podróż prywatnym odrzutowcem na mecz z drużyną z Nantes, do którego w podobnym czasie można dojechać pociągiem. Jeden z dziennikarzy poruszył tę kwestię na konferencji prasowej, pytając, czy PSG nie myślało nad wykorzystaniem zaadaptowanych do ich potrzeb pociągów TGV. Jaka była reakcja?

Gwiazdor zespołu z Paryża Kylian Mbappé, zarabiający ponad milion euro tygodniowo, wybuchł śmiechem. Natomiast trener Christophe Galtier odpowiedział kpiąco, że rozmawiał już z firmą organizującą podróże w sprawie załatwienia bojerów piaskowych (rodzaj pojazdów żaglowych, ha ha, bardzo śmieszne).

Sugestia, że zamiast prywatnych odrzutowców mogliby wybrać szybką kolej, wydała się zawodnikom absurdalna. Klub należący do katarskich szejków znany jest z rozrzutności, a koszty środowiskowe są najwidoczniej znacznie mniej ważne niż te czysto finansowe.

Chociaż piłkarze z PSG nie mogą sobie wyobrazić podróży pociągiem, to dla wielu z najbogatszych klubów Europy takie przejazdy są codziennością. Czołowe włoskie zespoły od lat korzystają z Frecciarossy, lokalnej szybkiej kolei, i bynajmniej nie cierpią z tego powodu. Tym bardziej niezrozumiałe i oderwane od rzeczywistości są chichoty gwiazd paryskiego zespołu.

Francuzom nie jest do śmiechu

Wspomniana konferencja prasowa dolała oliwy do ognia i wywołała szerszą dyskusję na temat prywatnych odrzutowców. Trzymając się światka piłkarskiego, dziennik „Libération” obliczył, o ile mniej emisyjna mogłaby być paryska ekipa bez straty na czasie podróży. Do 10 z 18 ligowych rywali (nie licząc wyspiarskiego Ajaccio) dojechałaby szybciej lub w bardzo podobnym czasie, gdyby zamiast prywatnych busów i samolotów wybrała TGV. W przypadku tych drugich wymiana na kolej oznaczałaby o 160 razy mniejsze emisje CO2 na pasażera.

Mówi się jednak nie tylko o sportowcach. Afera wokół PSG przypomniała o istnieniu problemów w całym sektorze lotniczym. We Francji samolotów nadużywają głównie najbogatsi: 2 proc. populacji odpowiada za połowę lotów. Prywatne odrzutowce są najbardziej jaskrawym tego przejawem, a dotychczas raczej je pomijano przy wprowadzaniu kolejnych ograniczeń i podatków ekologicznych. Teraz Francuzi słusznie oburzają się tym, że bardziej obciąża się posiadaczy starych diesli gdzieś na prowincji niż milionerów latających na Lazurowe Wybrzeże.

Bilety lotnicze zdrożeją? I bardzo dobrze!

Nie znaczy to, że nic się w sprawie tych ostatnich nie dzieje. Od kwietnia tego roku obowiązuje zakaz lotów na trasach, gdzie istnieje alternatywa w postaci pociągów lub autobusów pokonujących dany dystans w maksymalnie dwie i pół godziny. Za dwa lata na tory wyjadą składy TGV nowej generacji, osiągające prędkość 350 kilometrów na godzinę, co w praktyce nieco zwiększy zasięg zakazu. Ekolodzy wskazują jednak, że to wciąż za mało, a na dodatek zakaz uderza tylko w loty liniowe.

Po prostu zakazać

W odpowiedzi deputowani Francji Niepokornej oraz Partii Komunistycznej przedstawili projekt zakazu, który wszedłby w życie od stycznia 2023 roku i uziemił wszystkie prywatne odrzutowce z wyłączeniem lotów spowodowanych potrzebą medyczną lub służących bezpieczeństwu narodowemu. Za łamanie prawa groziłby rok więzienia i 150 tysięcy euro kary finansowej, a w przypadku recydywy mowa byłaby już o maksymalnie pięciu latach i milionie euro. Środki surowe, ale zdaniem lewicowych polityków konieczne, aby zmusić najbogatszych do przesiadki na bardziej ekologiczny transport zbiorowy.

Propozycję kolegów z NUPES jak na razie poparli również Zieloni, ale prawie na pewno nie przejdzie ona przez parlament. Inne siły polityczne uważają projekt lewicy za zbyt radykalny. Jednak koalicja rządowa również odczuwa presję społeczną i w efekcie wznowiła prace nad prawem lotniczym. Zapowiedziano ostrzejsze regulacje, obłożenie prywatnych odrzutowców większymi podatkami, a także inwestycje w bardziej ekologiczne paliwa lotnicze. Natomiast o zakazie rządzący nie chcą słyszeć, argumentując swój sprzeciw niewielkim udziałem prywatnych odrzutowców w ogólnej emisji CO2 we Francji.

Podróże koleją po Europie są wciąż mniej dostępne niż tanie loty

Skutki zapowiedzianych działań rządu będą zatem ograniczone i niewystarczające, ale to i tak krok w dobrym kierunku. Najbogatsi w większym stopniu dołożą się do walki ze zmianami klimatu, a niektórzy pewnie przesiądą się do TGV. Być może wśród nich znajdą się Mbappé oraz Galtier, którzy swoją arogancją, niespodziewanie dla nich samych, przyczynili się do wywołania ważnej debaty o ekologii i potrzebie zabrania milionerom prywatnych odrzutowców.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Troost
Artur Troost
Student UW, publicysta Krytyki Politycznej
Student historii i socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij