Świat

Prezydent, bogacz, pisarz

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zarobił w dwa lata około 4 milionów dolarów. Na książkach. Pod tym względem nie umywa się do niego nawet Barack Obama.

Afera wokół niebotycznych honorariów wypłynęła, gdy prezydent Wiktor Janukowycz opublikował swoją deklarację finansową za 2012 rok. Wynika z niej, że zarobił w ciągu roku ponad 20 milionów hrywien (niemal 2,5 miliona dolarów). Przy czym pensja prezydencka wyniosła ponad 750 tysięcy hrywien (prawie 100 tysięcy dolarów), z oprocentowania uzyskał ponad 4 miliony hrywien (prawie 500 tysięcy dolarów), reszta zaś to honoraria za książki – 15,5 miliona hrywien (niemal 2 miliony dolarów). Do tego w 2011 roku za swoje publikacje dostał o milion hrywien więcej niż w 2012 roku, to znaczy, że w ciągu dwóch lat zarobił około 4 milionów dolarów.

Jak pisze dziennikarka „Korrespondenta” Kristina Berdinskich, Barack Obama w 2011 roku za swoją najpopularniejszą książkę Odziedziczone marzenia (wydana w 1995 roku) dostał ok. miliona dolarów. Przy czym książka ta została przełożona na kilkanaście języków (w Polsce ukazała się w 2007 roku), a jej nakłady były wielomilionowe.

Drogie i nieistniejące książki

W rozmowie z Berdinskich jedna z najpopularniejszych ukraińskich pisarek Oksana Zabużko stwierdza, że zarobki prezydenta sto razy przewyższają możliwości ukraińskiego rynku książek.

Dokładniejsze wyliczenia przedstawia „Dzerkało Tyżnia”: jeśli książka miałaby przeciętną cenę, a autor dostałby przeciętne honorarium (10 procent od egzemplarza), to wydawnictwo musiałby sprzedać 6,4 miliona książek prezydenta, których wartość wynosiłaby 320 milionów dolarów. Dla porównania nakład jednej z najpopularniejszych książek napisanych przez ukraińskiego polityka, byłego prezydenta Leonida Kuczmę Ukraina to nie Rosja, wynosił 10 tysięcy egzemplarzy. Natomiast na państwowy program wspierający czytelnictwo „Ukraińska książka” w 2013 roku przeznaczone jest 37,5 miliona hrywien (ponad 4,5 miliona dolarów), z czego niemal jedna trzecia ma zostać wydana na pokrycie długów wydawnictw.

Na blogu Berdinskich pisze o publikacjach Janukowycza: „Ciężko je znaleźć. Nie są sprzedawane w sklepach, internecie ani na straganach”. Trzynaście publikacji, z czego pięć to cienkie broszury (od 300 do 500 egzemplarzy), udało się znaleźć w największej ukraińskiej Państwowej Bibliotece im. Bernadskiego. Pierwszą większą książką Janukowycza (167 stron) była Infrastruktura regionu przemysłowego: teoria, praktyka, perspektywy wydana w 1999 roku, a jej nakład wynosił 500 egzemplarzy.

Ogromne pieniądze Janukowycz miał dostać za cztery książki wydane w latach 2005-2010 i za te, których jeszcze nie napisał. Co ciekawe, drukarnia Nowyj Swit, która współpracuje z prezydentem, nie jest wydawnictwem, a do tego na co dzień nie zajmuje się drukowaniem książek. Natomiast publikacje, na które Nowyj Swit wykupił prawa, były już wcześniej publikowane w innych wydawnictwach. I to właśnie je znalazła Berdinskich w bibliotece. Nie udało się znaleźć książek z wydawnictwa Nowyj Swit. Nie wiadomo też jakie są ich nakłady.

Dziennikarka „Korrespondenta” dotarła do zastępcy dyrektora generalnego drukarni, który powiedział jej, że jego firma dobrze się rozwija, więc może sobie pozwolić na wysokie wynagrodzenia.

Niepewna profesura

Najgłośniejszą książką prezydenta Ukrainy jest wydana po angielsku w Austrii Opportunity Ukrainie (Ukraina – państwo możliwości). W tekście dla „Ukrajinśkiej Prawdy” dwójka dziennikarzy odkryła, że – po pierwsze – Janukowycz nie otrzymał od wydawnictwa honorarium, tylko zapłacił im za usługi poligraficzne. A po drugie, że książka to plagiat – znajdują się w niej obszerne fragmenty przepisane od różnych ukraińskich dziennikarzy. W Administracji Prezydenta tłumaczono, że są to powszechnie znane fakty, więc o żadnym plagiacie nie może być mowy.

Działalność naukowa Janukowycza w ogóle wzbudza wątpliwości, co też nie jest wyjątkiem na Ukrainie – kontrowersje pojawiały się także wokół byłej premier Julii Tymoszenko, minister polityki społecznej Natalii Korołewskiej i wielu innych urzędników i polityków. Oficjalnie jest profesorem. Ukończył studia magisterskie z prawa międzynarodowego. Jednak dziennikarzom nie udało się znaleźć nikogo, kto pamiętałby takiego studenta. Co więcej osoby, które miały uczyć się z Janukowyczem na roku, były tym faktem bardzo zdziwione.

Miał też być członkiem Międzynarodowej Kalifornijskiej Akademii Nauk i Międzynarodowego Centrum w Cambridge, ale okazało się, że żadna z tych instytucji nigdy nie istniała.

Z kolei Rosyjska Akademia Bezpieczeństwa, Obrony i Prawa, która przyznała Janukowyczowi odznaczenie (także Tymoszenko), została zlikwidowana.

Pranie pieniędzy?

Kupowanie dyplomów jest częstą praktyką na Ukrainie (między innymi Andrzej Lepper dostał na jednej z prywatnych uczelni tytuł doktora honoris causa). Janukowyczowi tworzenie bardziej akademickiej biografii miało pomóc w zatarciu kryminalnej przeszłości – na przykład udziału w grupie przestępczej. W dużym stopniu ten zabieg się udał i jego dawne przewinienia nie są mu zbyt często wypominane. Po co więc cały ten cyrk z nieistniejącymi książkami? Oczywiście, chodzi o pieniądze czy raczej, na co wskazuje wielu komentatorów, o ich pranie. Wykazując duże kwoty prezydent będzie mógł łatwiej wyjaśnić skąd pochodzą i częściowo odwrócić od nich uwagę opinii publicznej. Możliwe, że da mu to także możliwość wykupienia daczy w Meżyhirii, niebotycznie drogiej posiadłości, do której nie może się oficjalnie przyznać.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paweł Pieniążek
Paweł Pieniążek
Dziennikarz, reporter
Relacjonował ukraińską rewolucję, wojnę na Donbasie, kryzys uchodźczy i walkę irackich Kurdów z tzw. Państwem Islamskim. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książek „Pozdrowienia z Noworosji” (2015), „Wojna, która nas zmieniła” (2017) i „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii” (2019). Dwukrotnie nominowany do nagrody MediaTory, a także do Nagrody im. Beaty Pawlak i Nagrody „Ambasador Nowej Europy”. Stypendysta Poynter Fellowship in Journalism na Yale University.
Zamknij