Mark Zuckerberg postanowił uszczęśliwić ludzkość w kolejny sposób. Tym razem chce zadbać o tych, którzy nie mają dostępu do tradycyjnych usług finansowych, przede wszystkim bankowych. Wspólnie z kooperantami Facebook ma w tym celu wypuścić własną, wirtualną, globalną walutę – Librę.
Szybki i łatwy dostęp do Libry będzie miał w założeniu każdy, kto ma internet. W ten sposób miliard osób bez konta w banku, ale za to z telefonem komórkowym, będzie mogło robić szybkie przelewy i dokonywać transakcji elektronicznych.
Mark twierdzi, że on i jego zespół podejmują się tej misji, by poprawić byt ludzi żyjących w krajach mniej rozwiniętych, którzy na co dzień nie mogą korzystać z usług finansowych, które dla Zachodu wydają się oczywistością. Globalna waluta emitowana przez Facebook ma też rzekomo bardziej zintegrować świat, zbliżyć do siebie ludzi z odległych miejsc na planecie, pozwolić globalizacji wejść na wyższy poziom.
Czego Mark nie mówi? Ile na tym zamierza zarobić lub też skorzystać na tym w inny sposób. Bo chyba nikt na świecie nie wierzy, że pierwszą przesłanką stojącą za emisją facebookowej waluty nie jest interes własny.
**
Czym dokładnie będzie waluta zapowiedziana przez Facebook?
Waluta nosić będzie nazwę Libra. Będzie ona miała formę kryptowaluty, której infrastruktura będzie oparta na technologii blockchain. Będzie można więc ją z grubsza porównać do popularnego bitcoina.
czytaj także
Czym są kryptowaluty?
Kryptowaluty to jednostki własności o umownej wartości, którymi obraca się w świecie cyfrowym. Najbardziej znaną jest bitcoin. Choć można w niektórych punktach stacjonarnych płacić bitcoinem, powstają nawet bankomaty umożliwiające wymianę bitcoinów na gotówkę, to same kryptowaluty nie mają formy fizycznej – np. papierowej.
Kryptowaluty są chronione kryptograficznie, dzięki czemu są dosyć odporne na fałszowanie i malwersacje innego rodzaju. Kursy kryptowalut są najczęściej płynne. Większość kryptowalut korzysta z technologii blockchain, jednak nie wszystkie.
Czym jest blockchain?
Jest to sposób zapisu danych cyfrowych, który ma zdecentralizowaną formułę, tzn. nie ma jednej bazy danych zgromadzonej w konkretnym miejscu. Dane są „przechowywane” na milionach czy nawet miliardach komputerów podłączonych do siebie według mechanizmu peer-to-peer. Kolejne rekordy z danymi, czyli bloki, są nadpisywane na siebie, mając w swoim kodzie odniesienie do rekordu poprzedniego. W ten sposób minimalizuje się ryzyko manipulacji danymi.
Dane są chronione kryptograficznie, co również ogranicza możliwość fałszerstw. W uwierzytelnianiu transakcji mogą brać udział wszystkie komputery podłączone do sieci. Technologia blockchain zapewnia również anonimowość wszystkim stronom transakcji.
Kiedy Libra ma zostać wyemitowana?
Według zapowiedzi Zuckerberga premiera Libry ma mieć miejsce w 2020 r. Podstawy infrastruktury Libry zostały już stworzone, jednak pozostały do dopięcia szczegóły techniczne.
czytaj także
Kto stoi za stworzeniem i wdrożeniem Libry?
Z Facebookiem będzie współpracować 27 innych podmiotów. Są wśród nich między innymi Visa, MasterCard, PayU, eBay, Vodafone, Uber czy Spotify. Utworzyły one wspólnie organizację non-profit Libra Association. Sam Facebook stworzył w celu koordynacji działań spółkę celową Calibra, która również wchodzi w skład Libra Association.
W jaki sposób będzie można korzystać z Libry?
Do cyfrowego portfela, w którym użytkownicy będą trzymać swoje jednostki własności, będzie można mieć dostęp przez aplikacje kontrolowane przez Facebooka, takie jak Messenger czy WhatsApp. Zuckerberg zapowiada jednak, że dla Libry zostanie stworzona również osobna aplikacja, dzięki czemu prawdopodobnie nie trzeba będzie mieć konta na Facebooku, by móc z niej korzystać. Tym bardziej, że dane udostępnione spółce Calibra mają być przechowywane oddzielnie od danych udostępnianych Facebookowi przez jego użytkowników.
czytaj także
W jaki sposób będzie można wejść w posiadanie Libry?
Wymieniając na nią własną krajową walutę. Po zapłaceniu odpowiedniej kwoty w cyfrowym portfelu pojawi się odpowiednia liczba jednostek Libry. Otwarte jest pytanie, czy będzie można je z powrotem wymienić na walutę. Wcześniejsza waluta Facebooka, tak zwany Facebook Credits, takiej możliwości nie zapewniała. Tamta waluta służyła jednak głównie do opłacania usług na samym Facebooku – za gry, sponsorowanie postów itd. Jeśli Libra ma się stać alternatywną formą obiegu pieniądza w krajach rozwijających się, musiałaby mieć również opcję wymiany jej z powrotem na walutę.
Czy kurs Libry będzie płynny?
Nie, kurs Libry w zamierzeniu ma być bardzo stabilny. W odróżnieniu od innych kryptowalut, których wartości zmieniają się z godziny na godzinę, kurs Libry ma być powiązany z dolarem, być może jeden do jeden – tzn. za równowartość jednego dolara otrzymamy jedną Librę.
czytaj także
W jaki sposób utrzymywany będzie stały kurs Libry?
Libra, w odróżnieniu od pozostałych kryptowalut, będzie zabezpieczona rezerwami walutowymi. Rezerwy będą pochodzić z dwóch źródeł – od podmiotów, które zainwestują w Librę, oraz od samych użytkowników. Tak więc gotówka, którą zamienimy na Librę, zasili jej rezerwę walutową. Dzięki istnieniu rezerwy Libra będzie mniej narażona na ataki spekulacyjne i nie będzie jej grozić niestabilny kurs.
Gdzie będą trzymane rezerwy walutowe Libry?
Będą one inwestowane w aktywa niskiego ryzyka, które przynoszą niewielki zwrot, ale nie grozi im niebezpieczeństwo spadku wartości. Zysk wypracowywany dzięki rezerwom będzie zużywany na pokrycie kosztów operacyjnych całego przedsięwzięcia. To, co zostanie, będzie wypłacone w formie dywidendy podmiotom, które zainwestowały w Librę w początkowym okresie. Użytkownicy Libry nie będą partycypować w podziale zysków.
czytaj także
Jakie korzyści ma przynieść Libra swoim użytkownikom?
Przede wszystkim ma umożliwić szybkie i łatwe płatności elektroniczne osobom, które nie mają dostępu do nowoczesnych usług bankowych. Jak zauważa Zuckerberg, na świecie jest miliard osób, które mają telefony komórkowe, ale nie mają rachunku bankowego. Do nich w pierwszej kolejności ma być skierowana Libra.
Oprócz tego Libra ma również kusić bardzo niskimi kosztami transakcji, które mają być konkurencyjne wobec tradycyjnej bankowości. Zespół Libry pracuje również nad innymi usługami, np. opłacaniem rachunków jednym kliknięciem czy płaceniem za usługi publiczne.
Poszczególni partnerzy Libra Association przygotują własne użyteczności. Możemy więc się spodziewać, że Librą zapłacimy w Uberze czy za konto w Spotify.
Wśród partnerów Libry nie ma banków, więc prawdopodobnie, przynajmniej na początku działalności, w ofercie nie będzie pożyczek czy kredytów.
Grela: Nie tylko bitcoin. Faircoiny, solarcoiny, bananacoiny i inne kryptowaluty
czytaj także
Jakie korzyści przyniesie Libra jej twórcom?
O tym Zuckerberg nie mówi, ale można się domyślić. Przede wszystkim będzie można na niej zwyczajnie zarabiać dzięki obracaniu jej rezerwami, które będą rosnąć z biegiem czasu i wraz z rosnąca liczbą użytkowników. Jeśli rezerwy Libry sięgną setek miliardów dolarów, to nawet inwestowanie w instrumenty niskiego ryzyka może przynosić właścicielom systemu miliardowe zyski.
Poza tym Libra Association będzie też zarabiać na opłatach za transakcje lub wymianę walut na jednostki i odwrotnie. Koszty transakcji mają być bardzo niskie, ale zapewne zostaną ustalone na takim poziomie, by nieco przewyższały koszty utrzymania systemu.
Są też korzyści pośrednie. Jeśli Libra odniesie sukces, zapewni to Facebookowi kolejnych użytkowników jego aplikacji i zwiąże ich jeszcze bardziej niż obecnie. W końcu bez konta na portalu społecznościowym można sobie poradzić, ale bez obrotu gotówką już nie bardzo. To napędzi kolejne zyski z reklam i innych usług oferowanego przez koncern.
Niebagatelne znaczenie będzie miał też dla twórców Libry dostęp do danych. Nawet jeśli korzystanie z Libry będzie zapewniać pełną anonimowość, to ogólne dane na temat przepływów gotówkowych będzie można wykorzystać biznesowo na niezliczoną liczbę sposobów.
Jakie zagrożenia niesie Libra?
Jeśli projekt odniesie sukces i korzystać z niego będą miliardy użytkowników, to lista niebezpieczeństw może być długa. Przede wszystkim Libra może stać się groźnym konkurentem dla walut krajów rozwijających się, które szczególnie są narażone na inflację czy ataki spekulacyjne. Jeśli Libra zapewni większą stabilność kursu, to od krajowej waluty będą odwracać się obywatele kolejnych krajów. Na krótką metę przyniesie im to poprawę bytu, ale w długim terminie ich państwa zostaną pozbawione części suwerenności ekonomicznej na rzecz prywatnej korporacji.
Poza tym prywatny podmiot, niekontrolowany demokratycznie, zyska narzędzie wpływu na gospodarkę całego świata. Już samym obracaniem miliardowymi rezerwami można generować takie procesy gospodarcze, które będą korzystne dla twórców Libry. Przykładowo skupywanie wybranej waluty na dużą skalę będzie oznaczać wzrost jej kursu, a więc potencjalne zyski dla tych, którzy wcześniej w nią zainwestowali, dysponując informacjami z pierwszej ręki. Jeśli z biegiem czasu system Libry zostanie wzbogacony o pożyczki i kredyty, to jej twórcy będą mogli manipulować stopami procentowymi w taki sposób, by było to korzystne dla nich, a nie użytkowników czy państw.
Libra może też wymykać się krajowym czy międzynarodowym regulacjom sektora finansowego. Potencjalnie może więc zostać wykorzystana do stworzenia groźnych instrumentów finansowych, których negatywne skutki wyjdą na wierzch dopiero po pewnym czasie.
czytaj także
Podsumowanie: co sądzę o pomyśle Zuckerberga?
Polityka monetarna jest jedną z najważniejszych polityk państw. Dlatego niezmiernie istotne jest, by prowadziły ją podmioty, które są poddane demokratycznej kontroli. Oddawanie polityki monetarnej organizacjom prywatnym może być niezwykle niebezpieczne dla społeczeństw.
Jedyną społeczną korzyścią, jaką na razie można wskazać w odniesieniu do Libry, jest ułatwienie przeprowadzania transakcji obywatelom z krajów, których sektor bankowy raczkuje. Jednak potencjalnych zagrożeń jest mnóstwo, więc per saldo na projekt Zuckerberga i spółki należy patrzeć podejrzliwie.
Obywatelom krajów rozwijających się powinno się umożliwić łatwe przeprowadzanie transakcji za pomocą ich państwowych walut i sektora bankowego regulowanego przez lokalne przepisy. Rozwiązywanie ich problemu przy pomocy globalnej, prywatnej kryptowaluty przyniesie więcej szkód niż pożytku. Dlatego lepiej trzymać kciuki, by najnowszy pomysł Marka i spółki spalił na panewce.