„Przebywanie w wirtualnej rzeczywistości jest zabronione w miejscu publicznym” powiedzieli policjanci, którzy zatrzymali artystkę na Placu Czerwonym.
Rosja to kraj, w którym z cierpienia rodzi się sztuka, ale to również kraj, w którym właśnie przez sztukę można cierpieć. W to błędne koło, toczące się nieprzerwanie od wieków, wpadali najwięksi rosyjscy pisarze, najwspanialsi myśliciele i artyści. Dostojewski, Tołstoj, Pasternak, Sołżenicyn, Szałamow – każdy z nich poniósł mniej lub bardziej surowe konsekwencje swojego braku pokory. Mimo upływu lat i licznych zmian, zarówno na polu politycznym, jak i społecznym, w Rosji niewiele się zmieniło pod względem prawa do wolności wypowiedzi.
Usłyszałam kiedyś, że Rosja jest niewyczerpującym się źródłem inspiracji i jest to niewątpliwie prawda, o której społeczeństwo europejskie często nie chce lub nie potrafi pamiętać. Skupiając się tylko na tym, co złe lub bolesne, łatwo przeoczyć odwagę, determinację, ale i talent, jakim obdarzeni są współcześni rosyjscy artyści i akcjoniści, gotowi poświęcić dla wartości swoją wolność, „dobre imię”, a nawet ciało.
Jedną z najbardziej znanych w Rosji akcjonistek jest Katrin Nienaszewa, pochodząca z Krasnodaru studentka literatury. Mimo młodego wieku artystka ma już za sobą kilka poważnych i budzących wiele kontrowersji akcji, o których głośno było nie tylko w Moskwie, ale w całej Rosji. Nienaszewa próbuje zawalczyć z apatią rosyjskiego społeczeństwa i uderza tam, gdzie powinno zaboleć najbardziej.
Katrin Nienaszewa ze stelażem łóżka szpitalnego na plecach
O psychiatrii represyjnej jest głośno od dawna. Na takie leczenie można w niektórych krajach trafić choćby za udział w manifestacji czy pikiecie. W tych samych krajach stosuje się przymusowe leczenie psychiatryczne, jeżeli istnieje podejrzenie, że ktoś ma inną niż większość orientację seksualną. W niektórych krajach trafić do szpitala psychiatrycznego można wtedy, kiedy nie ma się rodziców, a opiekun w domu dziecka uzna, że zachowujemy się niewłaściwie. Czyli po prostu – za karę. Ten trudny i właściwie niemożliwy do zrozumienia temat Nienaszewa podjęła w swojej zeszłorocznej akcji KA-RA (На-казание).
W ramach KA-RY artystka przez dwadzieścia jeden dni poruszała się po Moskwie z przymocowanym do pleców stelażem łóżka szpitalnego. Prócz tego Katrin poddawała się wszelkim możliwym karom, które stosuje się w rosyjskich domach dziecka. Jadła więc łyżkami sól zamiast posiłku, godzinami klęczała na grochu, patrzyła w ostro świecące słońce tak długo, dopóki nie zakręciło jej się w głowie i nie poczuła mdłości, stała na jednej nodze, leżała twarzą odwróconą do asfaltu. Przywiązane do pleców łóżko symbolizowało przymus leżenia, kiedy jest się unieruchomionym przy pomocy pasów. Podczas swoich „spacerów” po ulicach Moskwy artystka przykuwała uwagę przechodniów, ale niewielu z nich decydowało się na to, by zapytać ją o szczegóły akcji. Zazwyczaj zapoznawali się z kartką, którą Katrin przyczepiła do ramy łóżka: „Setki sierot, to niewolnicy szpitali psychiatrycznych!”. Udawało jej się porozmawiać głównie z osobami, które same przeszły przez koszmar pobytu w domu dziecka.
Na ulicy Nienaszewą zaczepiły dwie szesnastoletnie dziewczyny, jak się okazało, głównie po to, by potwierdzić wszystko to, o czym wcześniej dowiedziała się artystka. W Rosji osoby, którym uda się znaleźć rodzinę po krótkim pobycie w domu dziecka mają szansę na normalne życie. Tak było w przypadku dwóch wyżej wspomnianych nastolatek. Nie wszyscy mają takie szczęście. Dzieci, które „wychowały się” w domu dziecka i opuściły go dopiero po ukończeniu pełnoletności bardzo rzadko wychodzą na prostą. Wiele z nich nie radzi sobie w społeczeństwie tak różnym od tego, do którego przywykły. Wielu byłych wychowanków sierocińców nie potrafi nawiązać kontaktu z ludźmi, którzy przez dom dziecka nie przeszli. Wynajmują więc wspólnie mieszkania, w których żyją według własnych standardów i zgodnie z nabytymi przez lata nawykami. Nie obce są im samosądy, bójki, przemoc psychiczna, tortury. Opowiada o tym Dmitrij Żdanow, chłopak, który razem ze swoim bratem spędził całe dzieciństwo w sierocińcu. Żdanow, by zwrócić uwagę policji i społeczeństwa na sytuację swojego bitego i torturowanego przez „kolegów z bidula” brata, Ilji, rzucił się z czwartego piętra. Dziś porusza się na wózku inwalidzkim. Nigdy nie odzyska pełnej sprawności. A policja? Policja odmówiła wszczynania śledztwa w sprawie pobicia Ilji.
Siódmego dnia akcji KA-RA, który wypadał akurat 12 czerwca – w Dzień Rosji, Nienaszewa opatrzyła publicznie rany Żdanowa. Tuż przed samym Kremlem. Oboje chcieli zwrócić uwagę na to, jakich okrutnych praktyk dopuszczają się wobec dzieci pracownicy domów dziecka. Obserwująca zajście policjantka starała się rozpędzić tłum: „Proszę stąd odejść, na to nie wolno patrzeć!”. Jej słowa skomentował później sam Żdanow, mówiąc: „Dlaczego powinienem ukrywać rany, które są efektem życia w tym systemie? Muszę je pokazywać. Jestem zmęczony codziennym ukrywaniem koszmaru, chowając go pod warstwą ubrań. Moje ciało – to właśnie Rosja – taka, jaką jest dzisiaj. Będziemy walczyć i społeczeństwo powinno zrobić wszystko, by pomóc tym wychowankom domów dziecka, którym ta pomoc jest najbardziej potrzebna. My nie boimy się tej pomocy udzielać. I społeczeństwo również nie powinno się bać”.
Nie bój się, czyli kobiety w więzieniach
Kolejną otwartą raną rosyjskiego społeczeństwa jest problem traktowania kobiet w więzieniach. Ten temat Katrin Nienaszewa porusza w swojej kolejnej akcji Nie bój się (Не бойся), którą przeprowadziła w sierpniu ubiegłego roku.
Strach. Czyj? Kogoś, kto przebywał w zamknięciu, kto złamał prawo, został ukarany i po uwolnieniu musi na nowo przystosować się do życia w społeczeństwie? Czy może nasz? Strach przed kimś, kogo wykluczono, kogo zamknięto w więzieniu, areszcie, szpitalu psychiatrycznym? Katrin, przebrana w więzienny uniform, przez trzydzieści dni starała się wejść w rolę człowieka, który z powodu wykluczenia cierpi nie tylko w czasie odbywania kary, ale również po jej odbyciu, już na wolności. Brak tolerancji rosyjskiego społeczeństwa na wszelkie odchylenia od „normy” artystka odczuwała na każdym kroku: w restauracjach, szpitalach, sklepach, na ulicach. Finałem akcji Nie bój się było zdjęcie stroju więźniarki i zgolenie przez Katrin włosów na Placu Czerwonym. Wtedy też została zatrzymana przez policję.
Po pewnym czasie Nienaszewej udało się jednak wrócić z tematem swojej akcji, a nawet dotrzeć z nim do Instytutu Sztuki Współczesnej w Krasnodarze. Artystka wspominała, co było głównym bodźcem, do jej przeprowadzenia: „Pomysł na tę akcję powstał podczas wizyty w kolonii. Jedna z więźniarek poprosiła mnie wtedy, żebym zrobiła jej zdjęcie. Zdałam sobie wtedy sprawę, że te kobiety przecież nie mają żadnych zdjęć, które mogłyby wysłać swoim bliskim. Dwie minuty naszej «sesji zdjęciowej» były dla tej kobiety czymś niezwykłym. Długo zastanawiała się, w jakiej pozie będzie wyglądać najlepiej, stresowała się też tym, co zobaczy – to było jej pierwsze zdjęcie od siedmiu lat. Po tej sytuacji zwróciłam się z prośbą do kierownika kolonii o umożliwienie mi zorganizowania sesji fotograficznej dla kobiet. Żeby każda z nich miała jedno zdjęcie. Najzwyklejsze. Portretowe. Ale nie otrzymałam zgody. Pod wpływem tych wydarzeń zaczęłam zastanawiać się nad charakterem procesu fiksacji, który ma miejsce we współczesnym świecie – codziennie robimy sobie selfie, fotografujemy jedzenie, nowy manicure – a te kobiety, przez całe lata, nie mają zrobionego ani jednego zdjęcia, na którym mogłyby zobaczyć własną twarz”.
Nienaszewa założyła okulary VR
13 czerwca tego roku rozpoczęła się najnowsza akcja artystki. Miedzy tu, a tam. Nienaszewa rozpoczęła ją pod wpływem wizyty w zamkniętym ośrodku zaburzeń psychiatryczno-neurologicznych. Jak podkreśla sama artystka, każdy taki ośrodek jest odrębnym światem, miejscem kompletnie oderwanym od rzeczywistości. Przebywający w nim pacjenci często nie zdają sobie sprawy z tego, co dzieje się poza jego murami. Nie wiedzą, ile mają lat. Nie widzieli od piętnastu czy dwudziestu lat miasta i nawet, jeśli mogą opuścić ośrodek, to i tak się na to nie decydują. Maksymalna izolacja sprawiła, że nie potrafią funkcjonować w dzisiejszym świecie. Nie wiedzą, jak działa metro, nie wiedzą, w jaki sposób zapłacić za zakupy w sklepie. Z drugiej strony, są ciekawi świata zewnętrznego.
To właśnie po to, aby pokazać im chociaż jego fragment, Nienaszewa założyła okulary VR, czyli wirtualnej rzeczywistości. Pacjenci z różnych ośrodków sterują artystką, wyznaczając jej trasę. Oczami zwykłego przechodnia mają możliwość obejrzenia miasta. W tym samym czasie Nienaszewa widzi przez swoje okulary wgrane wcześniej zdjęcia i video przedstawiające sale, korytarze i pacjentów ośrodków psychiatryczno-neurologicznych. Nie widzi tego, co dzieje się wokół niej. Po mieście porusza się powoli, nieustannie szukając podpory i wsparcia, nie rozumiejąc dokąd zmierza i co dokładnie ma przed sobą – tak właśnie poruszałby się po mieście pacjent ośrodka, gdyby musiał przemieszczać się sam.
Celem Katrin jest pokazanie mieszkańcom Moskwy tego, czego się boją, czyli wnętrz miejsc, których się boją. Budynków ogrodzonych wysokim płotem, za który większość z nich bałaby się nawet zajrzeć. Nienaszewa daje im możliwość ujrzenia ludzi, którzy w tych budynkach mieszkają. Niektórzy chętnie z tej okazji korzystają. Podejmują dialog, wiedzą, czym są takie ośrodki i na jakich zasadach działają. Nawet proponują pomoc. Inni z kolei uciekają. Czasami ich zainteresowanie gaśnie, kiedy zdają sobie sprawę, że to, co widzą w szkiełkach okularów, może stać się kiedyś ich rzeczywistością. Rozumieją, że choroba może przydarzyć się każdemu. Są również tacy, którzy nie chcą takich informacji przyjąć do wiadomości. Do tej grupy zalicza się z pewnością grupa policjantów odpowiedzialnych za zatrzymanie akcjonistki na Placu Czerwonym. Powiedzieli, że „przebywanie w wirtualnej rzeczywistości jest zabronione w miejscu publicznym” i odwieźli Nienaszewą na komendę, gdzie szybko sprowadzono psychiatrów, w celu przeprowadzenia badania na poczytalność. Artystkę na szczęście wypuszczono, a akcja trwa.
Zarówno w Rosji, jak i w Europie jakąkolwiek krytykę rosyjskiej władzy czy społeczeństwa postrzega się jako przejaw rusofobii – nawet, jeśli za swoją ojczyznę uważa się Rosję. Jest to nieprawdą, co podkreśla w swoich wypowiedziach Katrin Nienaszewa, która pyta: „Dlaczego ludzie, którzy polemizują z władzą, postrzegani są jako wrogowie Rosji? Dlaczego zarzuca się im rusofobię? Tak naprawdę, to mało jest ludzi, którzy kochają Rosję równie mocno, jak ja. Właśnie z tego powodu skupiam się na problemach społeczeństwa i nie myślę o emigracji”.
Od wielu lat Rosjanie powtarzają jak mantrę słowa Fiodora Tiutczewa: „Umysłem Rosji nie pojmiesz (…), w Rosję można tylko wierzyć”. Dzięki odwadze, sile i otwartości takich ludzi jak dwudziestotrzyletnia Nienaszewa możemy wierzyć, że młode rosyjskie pokolenie przyniesie i wcieli w życie zmianę, która na dobre odmieni cały kraj i społeczeństwo.