Świat

Curyło: I ty jesteś funkcjonariuszem amerykańskiego wywiadu

17 czerwca obudziliśmy się w świecie, w którym amerykański interfejs militarny sięga do naszych domów.

The military got all kind of weapons
and most of them are pointed at us from different directions
You looking for the same look
You protesting they guns but you using they Facebook

„Tek Nology”, KRS-ONE

Edward Joseph Snowden poszedł na wojnę z interfejsem, którym się posługiwał. „Pójść na wojnę z interfejsem” – brzmi zabawnie, lecz przedsięwzięcie to może okazać się dla niego śmiertelnie poważne. Interfejs jest nie tylko tym, co widzimy, słyszymy, klikami i dotykamy. Na interfejs składają się liczne praktyki prawne, które sankcjonują jego działanie, oraz zasób wiedzy i doświadczenia, który go wyprodukowały. Do tego: system ekonomiczny, który umożliwił jego powstanie i dostarcza zasobów dla jego funkcjonowania, a także instytucje biurokratyczne, które kształtują jego rozwój.

Interfejs jest ze swej natury rozproszony. Snowden, jako administrator systemu Booz Allen Hamilton, kontrahenta National Security Agency, miał uprzywilejowany dostęp do interfejsu amerykańskich służb wywiadowczych. Większość ludzi, którzy posiadają taki dostęp, to, zdaniem Williama Binneya, byłego agenta NSA, cisi introwertycy, potulnie wykonujący zleconą pracę. Snowden postanowił odejść z wygodnego stanowiska przy interfejsie – upublicznić informację o systemie, którym zarządzał i tym samym oddać interfejs pod osąd  międzynarodowej społeczności demokratycznej. Dlatego interfejs, ustami Dicka Cheneya, uznał go za zdrajcę.

Zarys interfejsu NSA, który ujawniają kolejne rewelacje Snowdena, jest niezwykle ciekawy. Najbardziej prymitywna interpretacja przecieków mówi o utracie prywatności przez obywateli USA, o łamaniu amerykańskiej konstytucji w ramach walki z terroryzmem. Ale to zaledwie czubek góry lodowej. I takie rozpoznanie sytuacji nie opisuje położenia Europejczyków. Jeżeli amerykański wywiad podciera sobie tyłek amerykańską konstytucją, to niech tak będzie. Jeżeli amerykańscy obywatele zgadzają się na to, że amerykański wywiad podciera sobie tyłki ich konstytucją, to na nic więcej nie zasługują.

Realnym europejskim problemem jest fakt technologicznego naruszenia podmiotowości politycznej Unii Europejskiej oraz jej obywateli przez amerykański interfejs.

Interfejs, który ma możliwości, prawo i obowiązek wgryzania się w demokratyczne instytucje innych państw i przejmowania nad nimi kontroli.

Dotychczasowe rewelacje Snowdena oraz parę innych przecieków dotyczących działalności amerykańskiego wywiadu prezentują następującą wizje interfejsu NSA:

1. Wywiad amerykański zbiera metadane dotyczące usług telekomunikacyjnych od amerykańskich telekomów oraz w ramach systemu PRISM ma dostęp do informacji przechowywanych i przechodzących przez usługi wielu amerykańskich firm technologicznych. Metadane są znacznie łatwiejsze w przeszukiwaniu i mówią o wiele więcej niż sama zawartość rozmów telefonicznych. Zawartość rozmów może kłamać, semantyka może zmylić. Telefon na infolinię o HIV po telefonie do lekarza nie kłamie. Do firm technologicznych współpracujących z NSA w ramach programu PRISM należą Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, PalTalk, YouTube, Skype, AOL, Apple.

Nie wiemy, ani na czym dokładnie polega program PRISM, ani jak działa. Wiemy, że daje dostęp do danych wyżej wymienionych partnerów. Były pracownik holenderskiego wywiadu AIVD zdradził, iż po wysłaniu zapytania do Amerykanów otrzymywał dane z PRISM w ciągu 5 minut. Oprócz najnowszych przecieków wiemy o licznych innych programach szpiegowskich NSA, w tym podsłuchach na internetowych węzłach komunikacyjnych przechodzących przez USA.

Caspar Bowden, ekspert od bezpieczeństwa sieciowego, wykonał ładną mapę podsłuchów NSA. „Wired” od dawna śledzi sprawę podobnych pluskw montowanych w siedzibach amerykańskich telekomów. Will Binney uważa, że olbrzymie centrum w Utah będzie w stanie przechowywać całą podsłuchiwaną komunikację, wraz z metadanymi od firm komunikacyjnych, w jednym miejscu. Rewelacje Snowdena wyraźnie potwierdzają coś, co wcześniej było przypuszczeniem – masową inwigilację danych przechodzących przez USA.

2. Według Snowdena zbieranie i przechowywanie oraz przeglądanie tych wszystkich informacji ma minimalne ograniczenia zabezpieczające amerykańskich obywateli; to ograniczenia nie tyle technologiczne czy prawne, ile polityczne. Nie chodzi jednak o politykę w sensie demokratycznym, ale o politykę przedsięwzięcia wywiadowczego. Ograniczenia służą ochronie danych osobowych obywateli amerykańskich, lecz według Snowdena jej nie zapewniają.

Dwie podstawowe ustawy, które regulują sposób gromadzenia informacji, to PATRIOT ACT oraz FISA. Pytanie, czy w praktyce nie naruszają one praw obywatelskich, jest według licznych komentatorów najważniejsze. Być może dla Amerykanów tak jest. Marna ochrona, jaką daje FISA, nie dotyczy w żadnym stopniu osób znajdujących się poza terenem Stanów Zjednocznych oraz niebędących ich obywatelami. Komunikacja i dane osób spoza USA nie są chronione ani przez amerykańskie tajne sądy szpiegowskie, ani konstytucję.

3. Obowiązek dzielenia się danymi z wywiadem USA nałożony przez FISA dotyczy nie tylko firm, których serwery znajdują się fizycznie na terenie Stanów Zjednoczonych. Nie dotyczy też jedynie firm, które mają siedziby w Stanach. Dotyczy on każdej firmy, nawet przechowującej dane poza Stanami, która uprawia wymianę gospodarczą z USA. To prawdopodobnie ten sam obowiązek, który umożliwia działanie PRISM. Tak szerokie uprawnienia oznaczają, że przechwytywane mogą być także dane nieprzechodzące przez USA, zwłaszcza te, które nie dotyczą obywateli USA przebywających na terenie USA.

4. Oficjalnie zbierane dane są wykorzystywane do walki z terroryzmem, ale praktycznie mogą być używane, ilekroć chodzi o interes polityczny bądź ekonomiczny Stanów Zjednoczonych. PATRIOT Act i poprawka zwiększająca uprawnienia FISA z 2008 roku mogły zostać wprowadzone w ramach walki z terroryzmem, ale faktycznie obejmują wywiad międzynarodowy.

Obywatele amerykańscy martwią się o ewentualne naruszenie konstytucji przez system inwigilacji, lecz są w stanie poświęcić własne prawa dla rzekomej poprawy bezpieczeństwa kraju.

Politycy amerykańscy nie martwią się o naruszanie konstytucji, gdyż z racji swojej funkcji podlegają osobnej ochronie przed NSA.

Obywatele reszty krajów świata, nawet krajów sojuszniczych i niebędących w stanie wojny z USA, nie podlegają żadnej ochronie przed PRISM, zbieraniem informacji z kabli komunikacyjnych przechodzących przez USA oraz przeglądaniem danych przechowywanych na serwerach znajdujących się w Stanach Zjednoczonych, należących do amerykańskich firm bądź należących do firm współpracujących gospodarczo ze Stanami. Wywiad amerykański chroni obywateli amerykańskich, a nie – na przykład – Europejczyków, wobec których użycie interfejsów NSA nie podlega żadnym ograniczeniom. Jest to oficjalne, legalne i nie ma się czemu dziwić.

Ostatni przeciek Snowdena, o podsłuchiwaniu zagranicznych delegacji podczas spotkania państw G20, nie wydaje się w takim razie niczym szczególnym. Wywiad gromadzi informacje o politykach i dyplomatach obcych krajów. Szpiedzy szpiegują, podczas gdy niedźwiedzie srają w lesie. Jest to oficjalne, legalne i nie ma się czemu dziwić.

Będę jednak utrzymywał, że w kontekście wcześniej ujawnionych informacji o PRISM i monitorowaniu komunikacji jest to interesujący przeciek. Raz stworzony system antyterrorystyczny może być używany do wszelkich oficjalnych i legalnych celów, w tym do dbania o pozycję polityczną i ekonomiczną Stanów Zjednoczonych. Uwzględnia to monitorowanie wszelkich instytucji politycznych i ekonomicznych, a także obywateli krajów – bez różnicy, czy sojuszniczych, czy wrogich.

Pod funkcję interfejsu NSA podpadać może zarówno modelowanie społeczeństwa, jak i badanie powiązań między politykami czy też gromadzenie informacji o korupcji bądź skandalach wśród lokalnych elit, które to informacje mogą być przecież politycznie bądź ekonomicznie użyteczne. Przyjrzyjmy się, czemu w ciągu ostatnich lat służyły interfejsy amerykańskiej bezpieki.

Trzy lata temu Wikileaks ujawniło dokumenty, w których CIA doradza jak medialnie reagować na ewentualny sprzeciw Europejczyków wobec wojny w Afganistanie. Nie można liczyć jedynie na apatię wyborców. Należy podjąć wysiłek zgodny z charakterem poszczególnych europejskich narodów. Francuzów należy karmić obrazami uchodźców, cywilów oraz kobiet tracących możliwość edukacji. Poczucie winy utrzyma ich poparcie dla wojny. Niemcom powinno się wskazywać niskie koszty wojny, duże korzyści dla bezpieczeństwa oraz możliwość wspierania sojuszników. Niemcy wstydzą się swojej siły militarnej, lecz lubią pomagać sojusznikom w szczytnych celach. Wywiady próbują aktywnie oddziaływać na opinię publiczną krajów wrogich i sojuszniczych. I nie ma się czemu dziwić.

W artykule z 2000 roku Martin Asser porusza problem wykorzystania Echelonu, systemu przechwytywania komunikacji stworzonego we współpracy Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii, a zarządzanego przez NSA, przy ujawnieniu korupcji związanej ze sprzedażą Airbusów. Przetarg w efekcie wygrał Boeing. Echelon powstał w celu prowadzenia wywiadu gospodarczego i podobno wyjątkowo dobrze spełnia(ł) swój cel. Wywiady próbują aktywnie oddziaływać na ważne przetargi, w których uczestniczą ich kraje, podczas gdy niedźwiedzie srają w lesie.

Pytanie, co się dzieje, kiedy interfejs wywiadu daje pełen dostęp do informacji dotyczących polityków, biznesmenów, dziennikarzy oraz obywateli obcego kraju, ich komunikacji, znajomości, słabości oraz zasięgu wpływów. Kiedy interfejs dostarcza nie tylko informacje o ich potencjalnym działaniu, ale i dźwignię do działania – interfejsy same są dźwigniami, które pozwalają działać z dużą siłą po przyłożeniu małej we właściwym miejscu. Totalna inwigilacja może prowadzić nie tylko do naruszenia symetrii negocjacji czy zwiększenia zdolności wpływu na opinię publiczną, lecz także szantażu oraz eliminacji aktorów poprzez selektywne ujawnianie korupcji. Teoretycznie oznacza to kontrolę mediów, polityków oraz obywateli.

Spójrzmy na rewelacje o PRISM na lokalnym wycinku. Nasi politycy niedawno nabyli iPady, a PRISM niedawno nabył Apple’a. iPady przekazują pełną informację o geolokalizacji oraz inne metadane użytkownika na Apple’owską chmurę.

Jeżeli dwóch polskich polityków spotyka się, niosąc w torbie iPady, Amerykanie potencjalnie wiedzą, że się spotkali.

Jeżeli przechowują informację na iCloudzie, amerykański wywiad potencjalnie ma do nich dostęp. Jeżeli w historii przeglądarki mieli strony pornograficzne, amerykański wywiad potencjalnie zna ich upodobania. W wymiarze prawnym nic nie przeszkadza Amerykanom w korzystaniu z tego potencjału. Ba, obowiązkiem NSA jest wykorzystywanie wszystkich zebranych informacji w celu wzmacniania ekonomicznego i politycznego znaczenia Stanów. Polski polityk jest równie nagi wobec prawa amerykańskiego interfejsu wywiadowczego, jak nagi jest nielegalny emigrant znajdujący się fizycznie na terenie Stanów.

Snowden ujawnił znacznie więcej niż naruszenie prywatności amerykańskich obywateli przez amerykańskie służby specjalne. Ujawnił poważne naruszenie prawa do samostanowienia i polityczności wszelkich demokratycznych wspólnot narodowych, które korzystają z amerykańskich technologii wchodzących w skład interfejsów NSA. Tym samym Snowden wypowiedział wojnę amerykańskim elitom w imieniu obywateli krajów demokratycznych.

W poniedziałek 17 czerwca obudziliśmy się w świecie, w którym już nie panoptykon, a amerykański interfejs militarny sięga do naszych domów, sprawdzając naszą korespondencję, nagrywając rozmowy i badając za pomocą analizy metadanych powiązania między aktorami w sieciach. Interfejs NSA podłączony do technologii konsumenckich chmur obliczeniowych kształtuje krajobraz, w którym każdy użytkownik Internetu – przetwarzając, przechowując i przesyłając informacje – staje się aktywnym funkcjonariuszem amerykańskiej maszyny wywiadowczej.

Ustawy mające zwalczać terroryzm posłużyły do budowy wyjętej spod prawa, międzynarodowej bezpieki ekonomiczno-politycznej. Wspólnoty komunikacyjne, która miały stanowić demokrację, zostają zawłaszczone, oficjalnie i legalnie, przez interfejs obcego wywiadu. Łączymy się ku chwale Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, podczas gdy niedźwiedzie srają w lesie.

 

Mateusz Curyło – filozof, doktorant na Zakładzie Estetyki UJ, miłośnik gier wideo i filozofii Viléma Flussera. Interesuje się filozofią Internetu i problematyką utopii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij