Świat

Chelsea Manning ma być wolną kobietą

O uwolnieniu sygnalistki WikiLeaks rozmawiamy z obrończynią praw człowieka Renatą Avilą.

Chelsea Manning, urodzona jako Bradley (1987), była analityczka szpiegowska ujawniła poważne nadużycia armii amerykańskiej w Iraku i Afganistanie oraz rzuciła światło na destrukcyjny wpływ wojny na niewinnych cywilów. W 2010 Manning została aresztowana i oskarżona o przekazanie niejawnych dokumentów rządowych i wojskowych portalowi WikiLeaks. Została skazana na 35 lat pozbawienia wolności, była to najsurowsza kara w takiej sprawie. Manning oświadczyła, że jest transgenderową kobietą, ale karę odbywała w męskim więzieniu. Usiłowała popełnić tam samobójstwo, za co została dodatkowo ukarana izolacją. Jedną z ostatnich decyzji byłego prezydenta USA Barracka Obamy, podjętą na 3 dni przed opuszczeniem urzędu, było skrócenie kary Chelsea Manning z 35 do 7 lat, które już odsiedziała.

Manning
Fot. Smuconlaw [CC BY-SA 4.0], wikimedia
***

Agne Pix: Chelsea Manning będzie wolną kobietą dziś, 17 maja. Jaka jest waga tego zwycięstwa i jak wyglądała kampania na jej rzecz?

Renata Avila: Od początku, czyli od 2010 roku, byłam zaangażowana w pomoc Chelsea Manning. Byłam sympatyczką pierwszej ekipy WikiLeaks i sporadycznie doradzałam prawnie, kiedy byli jeszcze małą organizacją. Amnesty International i Human Rights Watch dopiero po latach uznały Chelsea Manning za więźniarkę polityczną i osobę, dla której warto protestować. Wszyscy zareagowali dopiero po wyroku sądowym i skazaniu Chelsea na 35 lat. To był szok, bo równolegle 7-9 osób było pod obradami tajnej ławy przysięgłych. Aktywiści jak Jérémie Zimmermann i Jacob Appelbaum zostali zatrzymani i przesłuchani, były represje. Nagle sprawa Manning stała się radioaktywna. Była izolowana, bez dostępu do pomocy ani prawa do głosu. Nielicznym osobom, którym udało się ją odwiedzić, zarekwirowano sprzęt. Rząd USA był bardzo skuteczny w zastraszeniu zwolenników Chelsea i naciskaniu, by przerwali kampanie na jej rzecz. Pierwsi wspierali ją weterani z organizacji Veterans for Peace oraz sygnaliści, którzy przeszli podobne piekło.

Przez udzielenie Chelsea prawa łaski, prezydent Obama uświadomił ludziom jej wkład, a był to jeden z najskuteczniejszych protestów pacyfistycznych w historii USA. Chelsea Manning walczyła z wojną, korupcją i cierpieniem na świecie. Przyczyniła się do obrony sprawiedliwości, odpowiedzialności, przejrzystości oraz propagowała obowiązek ujawniania zła czynionego przez państwo. Kolejnym aspektem jej sprawy jest to, że oprócz rzucenia światła na niechlubne kulisy amerykańskiej polityki zagranicznej, obnażyła nadużycia w wojskowym więziennictwie w stosunku do homoseksualistów i osób zmieniających płeć. Chelsea była inna i została szczególnie ukarana w męskim więzieniu ze względu na swoją tożsamość seksualną. Kampania na rzecz Chelsea Manning trwała długo, ale mam nadzieję, że dzięki niej kolejny informator będzie w lepszej sytuacji.

Dlaczego Manning?

Republikanie i Donald Trump byli byli rozwścieczeni decyzją Obamy, co nie jest niespodzianką. Amerykańska opinia publiczna jest nadal podzielona w tej sprawie: wielu ludzi ocenia działanie Manning jako zdradę stanu narażającą bezpieczeństwo kraju i armii na ryzyko. Podobnie myślą o innym kluczowym sygnaliście Edwardzie Snowdenie.

Po pierwsze, nie ma dowodu na takie zagrożenie – agencje bezpieczeństwa zajmujące się sprawą WikiLeaks powołały specjalną grupę do zbadania skutków doniesień Manning. Wojsko promowało wersję, że Julian Assange jest cyberterrorystą i ma krew na rękach, a Chelsea Manning naraziła niewinnych ludzi na śmierć. Podczas procesu wojskowego nie byli jednak w stanie tego udowodnić. Doniesienia były kompromitujące dla amerykańskich polityków, ale sam wyciek stanowił niewielkie zagrożenie dla wojska, ponieważ szeregowiec Manning nie miała dostępu do ściśle tajnych informacji.

Przed decyzją o skróceniu kary założyciel WikiLeaks, Julian Assange, powiedział, że był  gotowy na możliwą ekstradycję do USA w przypadku uwolnienia Manning. Edward Snowden również stwierdził, że Obama powinien okazać łaskę właśnie Manning, chociaż i w jego sprawie toczyła się podobna kampania. Czy był to publiczny bluff, czy może zakulisowa zagrywka, że obaj dysydenci zdecydowali się ofiarować własną wolność w zamian za Chelsea?

Myślę, że była to strategia. W przypadku Snowdena prawo łaski jest bardzo trudne ze względów politycznych. Administracja Obamy podjęła radykalne działania, jak na przykład uziemienie w Austrii i wystawienie na ryzyko głowy państwa boliwijskiego Evo Moralesa, kiedy Amerykanie podejrzewali, że na pokładzie prezydenckiego samolotu może być Snowden. Jeśli Europa byłaby naprawdę suwerenna, a Snowden nie był na celowniku, dostałby azyl w Norwegii, Islandii, Szwecji czy Szwajcarii. Ale zakulisowa presja polityczna na to nie pozwoli. Jeśli chodzi o Assange’a, już wielokrotnie tak mówił, na przykład po próbie samobójczej Manning.

Assange: Jedyna ofiara Manninga to urażona duma USA

Po uwolnieniu Manning, jakie są obecnie perspektywy dla Snowdena w kontekście administracji Trumpa?

Okropne. Unia Europejska powinna ponownie rozważyć swoje bezwarunkowe poddanie USA i odmowę przyznania azylu politycznego Snowdenowi. Obecnie Rosja przedłużyła jego prawo pobytu, ale sytuacja jest bardzo zmienna i w każdej chwili mogą użyć go jako karty przetargowej w grze o władzę z USA lub wystawić go za kogoś innego w wymianie dyplomatycznej. Rosja dba o swoje własne interesy tak jak i USA, ale co, jeśli się dogadają? Czy Europa nie będzie słuchać Donalda Trumpa, mając tyle amerykańskich baz wojskowych na swoim terytorium?

Assange oraz WikiLeaks zostali oskarżeni o sprzyjanie rosyjskim interesom i przysłużenie się zwycięstwu Trumpa w ostatnich wyborach. Wygląda to na bardzo niebezpieczną grę.

Żyjemy w bardzo niebezpiecznych czasach. Nawet jeśli nie zgadzamy się z procesem redakcyjnym WikiLeaks, musimy chronić anonimowe źródła, to główny element WikiLeaks wspomagany przez cyfrową innowację, a także podstawa dziennikarstwa, zwłaszcza w przypadku informowania o sprawach bezpieczeństwa narodowego. WikiLeaks nie zmieniły się ze względu na wybory w USA. Od samego początku, może z przerwą na krótką współpracę z mediami głównego nurtu, WikiLeaks zawsze robiło to samo: ujawniali ogromne, całościowe dane z anonimowych źródeł i publikowali je wbrew wszystkim i tak szybko, jak było to możliwe. Niestety, przed tymi wyborami mieli dostęp do przecieków tylko z Partii Demokratycznej. Nikt, nawet Julian Assange, nie przewidywał, że Donald Trump wygra, to była niespodzianka dla wszystkich. Nie podzielam wielu opinii i decyzji Assange’a, ale rozumiem, że w tamtym czasie jego obowiązkiem była publikacja, nawet jeśli spodziewał się, że Hillary Clinton będzie prezydentem i może w zamian zniszczyć jego samego i jego organizację. Publikacja przecieków Demokratów była aktem odwagi, gdyż obnażyła i pognębiła tych, którzy mogli w przyszłości zadecydować o jego ekstradycji i skazaniu na dożywocie.

Cyberwojna USA z Wikileaks

czytaj także

Co czeka teraz Juliana Assange’a? Ponad rok temu ONZ oświadczył, że jest bezprawnie przetrzymywany przez Szwecję i Zjednoczone Królestwo ze względu na areszt domowy w 2010 i detencję w ambasadzie Ekwadoru w Londynie od 2012. Eksperci ONZ-u potwierdzili, że przetrzymywanie go bez postawienia zarzutów pogwałca Powszechną Deklarację Praw Człowieka i wezwali do uwolnienia go. Opinia ONZ-u jest prawnie wiążąca, ale czy jest wykonalna?

Zatrważające jest, jak Szwecja i Zjednoczone Królestwo ignorują prawo międzynarodowe. Zjednoczone Królestwo jest stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, a także Rady Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Oba państwa mają władzę w strukturach ONZ, a jednak decydują się podważać ten system prawny. Myślę, że to bardzo niebezpieczny precedens także dla tych krajów, dlatego, że jeśli ich obywatele zostaną zatrzymani w Syrii lub gdziekolwiek indziej na świecie, bazując na przypadku Assange’a, ich prawa również mogą być ignorowane. Albo akceptuje się zasady Narodów Zjednoczonych w całości, albo się ONZ opuszcza. Opinia ONZ-u w sprawie Assange’a jest wiążąca, ale nie jest samowykonalna. Oznacza to, że nie uwalnia go automatycznie, musi przejść przez krajowy system prawny. Problem w tym, że szwedzki system jest bardzo wolny. Prawnicy podjęli kroki, by przyspieszyć azyl Juliana Assange’a. Przesłuchanie w sprawie zwolnienia go miało już miejsce, ale szwedzki prokurator rozważa je już od 6 miesięcy, twierdząc, że sprawa jest w tłumaczeniu. Nie mogę uwierzyć, że w całej Szwecji nie ma sprawnych tłumaczy, którzy pracują szybciej. Przecież mówimy o Assange’u jako osobie, której nie zostały postawione żadne zarzuty!

Wracając do decyzji Obamy uwalniającego Chelsea Manning, jak postrzegasz jego prezydenturę? Obama miał doskonały PR jako postępowy „lider wolnego świata”, obrońca praw LGBTQ oraz równości społecznej. Jednakże krytykowano go za porażki w polityce zagranicznej, zabójstwa za pomocą dronów, fiasko Guantanamo, a w kraju oskarżany był o łamanie praw obywatelskich za pomocą masowej inwigilacji i braku ochrony sygnalistów.

Dla mnie to tragedia, że pierwszy afroamerykański prezydent pozostawia taką spuściznę. Ludzie, których rzekomo reprezentował, są bezbronni, a sytuacja na świecie pozostaje bardzo krucha. USA obecnie interweniuje militarnie w siedmiu krajach. Wyrafinowany system masowej inwigilacji jest wycelowany w Muzułmanów, Afroamerykanów i Latynosów, więc tych samych ludzi, którzy głosowali na prezydenta Obamę. Oczywiście, to nie tylko jego wina. Demokraci próbowali ukazać się społeczeństwu jako bardzo lewicowi, ale robili zupełnie co innego. Myślę, że zasługą Obamy w moim regionie było kolumbijskie porozumienie pokojowe oraz przywrócenie relacji pomiędzy USA a Kubą. Ale to nie byłoby możliwe bez ogromnego wysiłku krajów Ameryki Łacińskiej i współpracy regionalnej, kiedy to wykorzystano czas administracji Obamy do budowania jedności, wsparcia i solidarności.

Więc zamiast hasła Obamy „Możemy!” („Yes, we can!”) było „Mogliśmy”?

Długo by wymieniać. Uważam, że problemem jest brak odpowiedzialności USA, jak w przypadku każdego innego kraju. Jeśli Stany nie szerzyłyby narracji bycia poza prawem, a zamiast imperium byłyby prawdziwą demokracją, gdzie rządy prawa międzynarodowego byłyby ponad prawem krajowym, nie musielibyśmy manifestować w sprawie zamknięcia więzienia Guantanamo, bo Guantanamo w ogóle nie byłoby możliwe. Naprawdę mam nadzieję, że obywatele amerykańscy w końcu zrozumieją, że żyjemy we wzajemnie zależnym świecie. I może nawet teraz, w czasie Trumpa, potrzebują oni pomocy reszty świata w obronie ich praw człowieka. I nie chodzi tu tylko o prawa obywatelskie i polityczne w USA, musimy walczyć o powszechność praw w ogóle.

Co zostanie po Obamie?

***

Renata Avila – gwatemalska prawniczka i obrończyni praw człowieka, badaczka technologii i aktywistka na rzecz praw cyfrowych. Avila sporadycznie doradzała WikiLeaks w kwestiach prawnych pod kierunkiem byłego sędziego Baltasara Garzóna. Obecnie zasiada w Courage Foundation, organizacji ochraniającej sygnalistów, jest także działaczką ruchu na rzecz odnowy demokracji DiEM25. Twitter: @avilarenata

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij