Panuje przekonanie, że są leniwe, nienasycone, mniej inteligentne, że mają mniejsze umiejętności społeczne. A to tylko niektóre przejawy uprzedzeń wobec nich.
Otyłość jest poważnym problemem w całym zachodnim świecie. Znamy ryzyko zdrowotne, z jakim się wiąże, natomiast niewiele mówi się o konsekwencjach stygmatyzacji i dyskryminacji, które często towarzyszą podejściu społeczeństwa do ludzi z wyraźną nadwagą. Właśnie o tym rozmawialiśmy z psychologiem Stuartem Flintem, naukowcem z Leeds Beckett University specjalizującym się w temacie otyłości i stygmatyzacji cielesnej, który na początku czerwca zaprezentuje swoje badania w ramach międzynarodowej konferencji o stygmatyzacji związanej z nadwagą – 5th Annual Weight Stigma Conference w Pradze.
Veronika Pehe: Zajmuje się pan badaniem stygmatyzacji ciała. Co powinniśmy rozumieć przez to pojęcie?
Stuart Flint: Chodzi o uprzedzenia wobec osób o wyższej wadze. Taka postawa powstaje często na podstawie rozpowszechnionych stereotypów na temat osób z wyższym indeksem masy ciała (body mass index, BMI). Panuje przekonanie, że są leniwi, nienasyceni, mniej inteligentni, że mają mniejsze umiejętności społeczne. Społeczeństwo najczęściej myśli, że otyłość można kontrolować, więc ważący zbyt wiele ludzie sami są sobie winni, ponieważ dużo jedzą i mało się ruszają.
Tymczasem otyłość jest stanem chronicznym, a badania dowodzą, że w rzeczywistości istnieje cały szereg czynników, które wpływają na naszą kategorię wagową, a na niektóre z nich nie możemy wpłynąć. Są to na przykład czynniki genetyczne, ale też takie kwestie jak środowisko, w jakim żyjemy czy nasza sytuacja finansowa. Ale jeśli ktoś wierzy, że otyłość znajduje się pod pełną kontrolą dotkniętych nią jednostek, to może je potem stygmatyzować, będzie obarczał je winą za ich stan fizyczny.
Uważa pan, że takie obwinianie jest najbardziej powszechnym uprzedzeniem związanym z otyłością?
To często początek, z którego bierze się dalsza stygmatyzacja i dyskryminacja. W społeczeństwach zachodnich wierzymy, że podstawowymi wartościami, które powinniśmy wszyscy wyznawać, jest aktywność i przezwyciężenie lenistwa.
Skąd się biorą te wartości?
Najczęściej są związane z kulturą, religią oraz rozumieniem dyscypliny. Na przykład w niektórych społeczeństwach zachodnich na wartości wyraźnie wpływa protestancka dyscyplina pracy, która docenia ciężką pracę, natomiast nieprzychylnie spogląda na lenistwo.
Jakich grup najbardziej dotyka otyłość w krajach zachodnich?
Otyłość występuje we wszystkich grupach społecznych. Jednak istnieją pewne trendy dotyczące statusu socjoekonomicznego. Na przykład osoby z grup o niskich dochodach mają większą szansę stać się otyłymi.
Oczywiście musimy brać pod uwagę czynniki, które zwiększają to ryzyko. Chodzi na przykład o to, że właśnie w tych grupach może występować więcej niekontrolowalnych czynników. Wiemy też, że wśród niektórych grup etnicznych istnieje większe prawdopodobieństwo pojawienia się otyłości. Jest to mocno związane z wartościami kulturowymi oraz z socjalizacją w ramach społeczności.
A gdzie najczęściej spotykamy się ze stygmatyzacją otyłych osób?
Moje badania pokazują, że postawy stygmatyzujące wobec osób z nadwagą i otyłością mają ludzie wszystkich kategorii wiekowych. Inne badania pokazują, że takie postawy są rozpowszechnione w różnych grupach społecznych. Nawet pracownicy służby zdrowia podzielają taki obraz otyłości, a to oczywiście wpływa na sposób, w jaki wykonują swoją pracę.
Czy to znaczy, że to piętno uniemożliwia skuteczne leczenie?
Tak, a nawet do leczenia zraża. Jeśli w służbie zdrowia otyłe osoby spotykają się ze stygmatyzującym czy dyskryminującym zachowaniem ze strony personelu, jest mniej prawdopodobne, że w przyszłości poszukają jakiejś formy pomocy lekarskiej. A jeśli nawet zdecydują się na leczenie, ale czują się stygmatyzowani, wzrasta ryzyko, że nie dokończą leczenia lub że zmniejszy się efektywność tego, co starają się im przekazać lekarze.
W jakich jeszcze sferach stygmatyzacja jest szczególnie problematyczna?
Intensywnie współpracujemy z instytucjami edukacyjnymi, na przykład w kwestii zapobiegania szykanowaniu. W ostatnich dekadach wzrasta otyłość wśród dzieci, więc podejście do niej w szkołach jest kluczowe. Badania pokazują też, że dyskryminacja ze względu na wagę jest wyraźna również w pracy, czy to podczas rozmów o pracę, czy też w przebiegu samej kariery. Osoby o wyższej wadze są często uważane za mniej zdolne do zajmowania stanowisk kierowniczych. Moje badania pokazują, że otyłe kobiety są w jeszcze trudniejszej sytuacji niż otyli mężczyźni.
Dlaczego uprzedzania wpływają bardziej właśnie na sytuację kobiet?
W naszym społeczeństwie kobiety są częściej niż mężczyźni oceniane na podstawie wyglądu i kształtu czy wagi ich ciała. W przypadku mężczyzn ten czynnik nie gra tak istotnej roli. Na przykład jedno z badań dowiodło, że podczas procesów sądowych większe prawdopodobieństwo skazania mają oskarżeni z nadwagą w porównaniu z oskarżonymi z normalną wagą. Natomiast moje badania pokazały, że ten efekt jest jeszcze bardziej wzmocniony u kobiet – więc otyła oskarżona będzie z większym prawdopodobieństwem uznana za winną niż oskarżony otyły mężczyzna.
Żyjemy w społeczeństwie opętanym na punkcie wizerunku ciała. Kultura fitness i zdrowa żywność stały się symbolem statusu wyższej klasy średniej. Jaki ma to związek z klasowym wymiarem stygmatyzacji cielesnej?
W kulturze fitness stygmatyzacja cielesna jest ewidentna. Jednak nie mamy na razie danych, które wiązałyby ją z aspektem klasowym. Z badań wynika raczej, że postawy stygmatyzujące przejawiają osoby należące do wszystkich klas społecznych, tak samo jak osoby z różnymi wartościami indeksu masy ciała BMI, ponieważ wszyscy są socjalizowani do podobnych wartości i przekonań dotyczących masy ciała. W praktyce oznacza to, że z łatwością możemy zinternalizować stygmatyzującą postawę, nawet jeśli sami jesteśmy otyli, co utrudnia później skuteczne leczenie i jednocześnie może prowadzić do obwiniania siebie, a także do dalszych problemów psychicznych, na przykład do depresji.
Czy słuszne jest w ogóle mówienie o osobach z nadwagą? Czy już sama ta kategoryzacja nie prowadzi do tworzenia negatywnych stereotypów?
Oczywiście potrzeba kategoryzowania ludzi według ich BMI nie zawsze jest pomocna, bowiem taka klasyfikacja wpływa później na postrzeganie ludzi oraz na ich tożsamość. Gdyby udało się nam zmienić słownictwo w taki sposób, żebyśmy mówili raczej o niższej i wyższej wadze w ramach pewnego spektrum, byłoby to bardziej zasadne.
W takim razie moglibyśmy też mówić o różnych rodzajach ryzyka zdrowotnego w danym spektrum…
Tak. Pamiętajmy, że wszystko to odnosi się do nadmiaru tkanki tłuszczowej, co nie zawsze odbija się na BMI. Może wyglądać na to, że ktoś ma normalną wagę, ale przy tym dość wysoki procent tłuszczu, tak samo wysoki jak u kogoś, kto ma według BMI nadwagę. Powinniśmy się skupić przede wszystkim na problemie gromadzenia tłuszczu, ponieważ ostatecznie jest to dużo ważniejsze niż sama waga.
W swoich badaniach poświęca pan też uwagę mediom. Jaką rolę odgrywają one w tworzeniu stereotypów o osobach z nadwagą?
Dużą. Zaczyna się to już w mediach dziecięcych, bowiem dzieciństwo jest czasem, kiedy przyswajamy sobie wiele wartości i przekonań. Istnieją na przykład badania dotyczące stygmatyzujących sposobów przedstawiania postaci bajkowych z nadwagą. Z kolegami ustaliliśmy też, że media nieustannie piszą o otyłości jako o stanie, który możemy kontrolować, któremu winne są osoby nim dotknięte. W 98 procentach przypadków artykuły skupiały się na tych przyczynach otyłości, na które mamy wpływ. W ten sposób dochodzi do znacznej stereotypizacji. Zrozumiałe jest, że czytelnicy przejmują ten przekaz. A np. w Anglii istnieje Stowarzyszenie Profesjonalnych Dziennikarzy, w którego regulaminie jest jasno napisane, że nie można stygmatyzować ludzi ze względu na ich wygląd. Ale media często łamią własne zasady.
W takim razie jak powinno wyglądać odpowiedzialne przekazywanie tego tematu przez media?
Możemy zacząć na przykład od mniej stygmatyzującej terminologii. Albo proszę spojrzeć na ilustracje, które towarzyszą informacjom o otyłości. Z pewnością spotkała się pani ze zdjęciami, na których widać jedynie ciało bez głowy, często gołe, bez koszuli. Taki niegodziwy sposób przedstawienia nie występuje w przypadku osób z normalną wagą. Jest dużo pracy, którą trzeba wykonać w tym kierunku. Istnieją już na przykład banki zdjęć z subtelniejszymi ilustracjami, przykładem jest ta umieszczona przy naszej rozmowie.
W mediach spotykamy się często z tzw. historiami „przed i po”, które pokazują, jak ktoś cudownie schudł. Musi to wywierać znaczną presję na osoby z nadwagą.
Z pewnością, i znowu przyczynia się to do wrażenia, że problem otyłości można kontrolować, a do tego szybko do rozwiązać. Przy czym jest to nonsens. Wróćmy do samej definicji otyłości. Pamiętajmy, że chodzi o chroniczny stan, który trwa przez dłuższy okres czasu. Nie jest to coś, co można zmienić w ciągu zaledwie kilku tygodni, jak sugerują często historie w mediach.
Więc jak ograniczyć dyskryminację?
Kluczowe są działania oświatowe zarówno w mediach, jak i w szkolnictwie. Również pracodawcy powinni wziąć na siebie większą odpowiedzialność. W Wielkiej Brytanii coraz więcej miejsc pracy oferuje różne programy zdrowotne, wspierając w ten sposób zdrowie swoich pracowników, ale brakuje sposobów, jak włączyć do tych programów pracowników z nadwagą bez dopuszczania się stygmatyzacji. I oczywiście najważniejsze jest stworzenie niestygmatyzującego środowiska w samej służbie zdrowia. Myślę, że ważne jest, aby przystępować do otyłości w sposób systemowy, to znaczy starać się jak najbardziej wspierać zdrowie osób należących do wszystkich możliwych kategorii wagowych.
**
Artykuł okazał się na stronie A2larm.cz. Z czeskiego tłumaczyła Olga Słowik.