W Wiedniu decyduje się przyszłość światowej polityki narkotykowej. Czy czeka nas przełom?
Wiedeń, budynek ONZ, poniedziałek, 12 marca 2018. Stalowa, pordzewiała felga leży na długim stole w towarzystwie filtra oleju, połamanej lampy i łuski po jakimś potężnym pocisku. Wokół stołu krążą dumnie mężczyźni w ciemnych garniturach z biało-zielonymi przypinkami – zielone jest tło, a biała szahada i szabla.
Panowie przylecieli z Arabii Saudyjskiej i przytaszczyli ze sobą te znaleziska jako dowody przebiegłości przemytników i skuteczności saudyjskich służb celnych. W feldze zmieściło się podobno tysiące tabletek metamfetaminy.
W Wiedniu rozpoczęła się dziś 61. sesja Komisji ds. Środków Odurzających ONZ #CND2018. Głównym zadaniem posiedzenia jest…
Posted by Narkopolityka on Monday, March 12, 2018
Obok Saudyjczyków rozstawia się zaprzyjaźniona z rządem rosyjska organizacja pozarządowa. Nie mają felgi, ale przyleciał z nimi kickbokser, który na obozach odwykowych organizuje turnieje mieszanych sztuk walki. Kilka kroków dalej można zapoznać się z wystawą uzbeckiej antynarkotykowej szkoły plakatu – dużo śmierci z kosą w towarzystwie kreskówkowych postaci wciągających biały proszek. Mój faworyt: gość z gargantuiczną dziurką od nosa (w domyśle: od wciągania narkotyków).
Co roku, na początku marca, w wiedeńskim miasteczku ONZ na wyspie nad Dunajem odbywa się spotkanie Komisji ds. Środków Odurzających (Commission on Narcotic Drugs, CND).
Rozłupana felga i dumny rosyjski kickbokser to tylko kurioza na obrzeżach do bólu poważnego wydarzenia kształtującego międzynarodowe prawo narkotykowe. Piętro wyżej przy jednakowych błękitnych stołach siedzi kilkuset delegatów z ponad kilkudziesięciu krajów świata i uroczyście otwiera 61. sesję CND.
Jak to (nie) działa?
Zaczęli w poniedziałek i skończą w piątek, 16 marca. Do środy przemawiać będą krajowi delegaci. W kilkuminutowych wypowiedziach przedstawią swoje stanowiska w sprawie narkotyków i sprawozdają, jak wywiązują się z realizowania konwencji ONZ. Rzadko kiedy mówią cokolwiek zaskakującego. Wszyscy uczestnicy (czyli pracownicy ministerstw, dyplomaci i działacze z organizacji pozarządowych) mniej więcej wiedzą, że reprezentanci krajów Unii Europejskiej, Kanady i co bardziej progresywne delegacje z Ameryki Południowej będą opowiadać o zrównoważonym rozwoju, redukcji szkód wywołanych używaniem narkotyków – o wymianie igieł i strzykawek, o bezpiecznym używaniu substancji, o bezsensie karania za skręta, pigułę, czy jakikolwiek inny narkotyk. Rosja, byłe kraje ZSRR, Chiny, Singapur i większość przedstawicieli krajów azjatyckich zachwalać będzie przymusowe terapie, zamknięte odwyki, na karze śmierci za przestępstwa narkotykowe kończąc.
Po krajowych stanowiskach przyjdzie czas na przyjęcie rezolucji. Każdego roku jest ich kilka. I to one decydują o ostatecznym kształcie międzynarodowego prawa narkotykowego. Tutaj też nie należy spodziewać się jednak wielkich przełomów, bo tekst rezolucji musi zostać zaakceptowany przez reprezentantów wszystkich krajów zebranych podczas spotkania komisji.
60. sesja Komisji Śródków Odurzających: Po co właściwie spotyka się to towarzystwo
czytaj także
Zasada konsensusu to teoretycznie spełnienie marzeń o prawdziwie demokratycznym globalnym dialogu. W praktyce, w sprawach na tyle kontrowersyjnych jak narkotyki to gwarancja nieustającego pata. Progresywne dokumenty (a w kategoriach oenzetowskich do progresywnych zalicza się nawet pomysł zakazu stosowania kary śmierci za przestępstwa narkotykowe) bardzo szybko zostają pokreślone przez obrońców status quo. I to pokreślone dosłownie – delegaci podczas spotkania Komisji siedzą w klimatyzowanych pokojach bez okien z tekstem dokumentu odpalonym na projektorze w Wordzie. Czytają je zdanie po zdaniu i zgłaszają zastrzeżenia podnosząc kartonik z nazwiskiem swojego państwa.
Rezolucje są tylko jednym z elementów konstrukcji międzynarodowego prawa narkotykowego budowanego od dziesięcioleci. Fundament to trzy konwencje z 1961, 1971 i 1988 roku. Za sprawą rezolucji można coś do listy zakazanych substancji dopisać, coś wykreślić (zdarza się rzadziej), potępić jakąś zbrodnię albo wyrazić poparcie dla jakiejś reformy. Co w tym roku jest wyświetlana na projektorach?
Rosjanie będą starać się przepchnąć rezolucję o „ochronie dzieci przed zagrożeniem narkotyków”, podobnie jak Pakistan, który represyjną politykę antynarkotykową ubrał w język troski o młodych w „miejscach edukacji”. Z kolei rządowe delegacje z Kanady i Urugwaju spróbują przekonać społeczność międzynarodową do tego, żeby podpisały się pod rezolucją uznającą stygmatyzację osób używających narkotyki za przeszkodę na drodze do efektywnej terapii.
czytaj także
Żmudny proces wykuwania prawa międzynarodowego nie wzbudza ekscytacji porównywalnej z oenzetowskimi występami Leonarda DiCaprio w obronie klimatu czy Emmy Watson o prawach kobiet. Mimo że w skali roku jest to najważniejsze światowe spotkanie w sprawie narkotyków, sekretarz generalny ONZ nie pojawia się na nim osobiście, tylko wysyła uprzednio nagrany film. W tym roku życzący uczestnikom zgodnej i owocnej współpracy António Guterres nie zapomniał dodać, że temat narkotyków jest mu niezwykle bliski. Jako premier Portugalii w latach 1995-2002 był odpowiedzialny za wprowadzenie rewolucyjnej reformy prawa narkotykowego. Portugalia zdecydowała się zdekryminalizować posiadanie wszystkich narkotyków na własny użytek. Znaczy to mniej więcej tyle, że jak ktoś pali konopie w Portugalii, to nie staje się przestępcą i nie grożą mu żadne kary tak długo, jak nimi nie handluje.
Zawiedzione nadzieje
Najciekawsze wydarzenia zawsze odbywają się na obrzeżach oficjalnych, formalnych spotkań. Kiedy na sesji plenarnej trwa przerwa w salach konferencyjnych na dole odbywają się 50-minutowe panele współorganizowane przez społeczeństwo obywatelskie. Czyli działaczy zabiegających o przestrzeganie praw człowieka, przedstawicieli świata akademickiego i ludzi, którzy na co dzień wymieniają brudne igły i strzykawki na czyste, walczą z radami dzielnic o zbudowanie pokojów iniekcyjnych (miejsc, gdzie osoby używające heroiny mogłyby pod opieką sanitariuszy przyjąć narkotyk w możliwie najbezpieczniejszy sposób), czy dostęp do terapii metadonowej (regularne przyjmowanie metadonu znosi głód narkotykowy i usuwa ryzyka związane z przyjmowaniem opiatów poprzez zastrzyk jak zakażenie HIV i innymi wirusami).
czytaj także
To właśnie aktywistki i aktywiści dbają o to, żeby wszyscy nie posnęli w wygodnych oenzetowskich fotelach. Rok temu podczas panelu z udziałem reprezentacji Filipin domagali się odpowiedzi, kiedy Rodrigo Duterte przestanie mordować osoby uzależnione od narkotyków. Delegaci z Filipin udawali, że nie wiedzą, w czym problem. Dwa lata temu, na miesiąc przed Specjalną Sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ ws. Światowego Problemu z Narkotykami (UNGASS) w Nowym Jorku, ciągle odbywały się protesty.
Wiele osób oczekiwało wtedy przełomu – zakończenia wojny z narkotykami. Sesja zgromadzenie ogólnego poświęcona narkotykom odbywa się raz na trzydzieści lat, a antynarkotykową histerię na prawdziwie globalną skalę rozpoczął amerykański urzędnik Henry Ansligner gdzieś pomiędzy 1910 a 1920. Nowojorski szczyt sprzed dwóch lat wydawał się więc idealnym momentem, żeby po blisko stu latach porzucić wojenny kurs przeciwko narkotykom. Przyznać się do błędu i w porę zawrócić.
Tak jednak się nie stało. Dokument końcowy, podsumowujący ustalenia z UNGASS zawierał co prawda wzmiankę o redukcji szkód, ale z pewnością nie położył kresu wojennej retoryce i był daleki od tego, czego oczekiwał ruch na rzecz światowej reformy polityki narkotykowej. Poczucie porażki i świadomość bezsilności wobec zbrodni takich jak masowe zabójstwa osób używających narkotyków na Filipinach znacząco obniżyły morale działaczy organizacji pozarządowych. Dzisiaj na korytarzach futurystycznej siedziby ONZ w Wiedniu nadzieja na znaczącą korektę polityki narkotykowej zdaje się być mglistym wspomnieniem sprzed dwóch lat.
czytaj także
Tegoroczna sesja Komisji jest w zasadzie preludium do spotkania w roku 2019, kiedy po dziesięciu latach przyjęta zostanie nowa deklaracja polityczna – jeden z kluczowych dokumentów nadających ton polityce narkotykowej w ONZ.
Co nam mówi ONZ? Co nam mówi PKB?
Nie oznacza to jednak, że społeczeństwo obywatelskie zrezygnowało z walki. Międzynarodowe Konsorcjum Polityki Narkotykowej (International Drug Policy Consortium, IDPC), koalicja blisko dwustu organizacji pozarządowych, stara się zmusić listami Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (United Nations Office on Drugs and Crime, UNODC), żeby zmieniło sposób zbierania danych o narkotykach. Brzmi jak nudny biurokratyczny spór o detale?
Nic bardziej mylnego. Dane, które zbiera ONZ, są podstawą dla wszystkich oficjalnych dyskusji o substancjach psychoaktywnych. Z corocznych raportów dowiemy się między innymi, gdzie przebiegają najważniejsze szlaki przemytnicze, ile narkotyków udało się skonfiskować przez policję i jak ewoluuje handel narkotykami w internecie.
czytaj także
IDPC domaga się dodania do tych danych informacji o tym, w jakim stopniu polityki narkotykowe w krajach członkowskich wpływają na przestrzeganie prawa człowieka i równość płci, jakie działanie podejmowane są w celu ograniczenia śmierci z przedawkowania i czy osoby używające narkotyków mają zapewniony dostęp do różnorodnych metod terapii.
To spór podobny do tego, który znamy z publicystyki ekonomicznej. Czy wskaźnik PKB mówi cokolwiek istotnego o poziomie życia w danym państwie, czy jednak lepiej posługiwać się bardziej złożonymi miernikami, jak wskaźnik zadowolenia z życia (SLI) albo światowy wskaźnik szczęścia (HPI)?
Autorytarne reżimy mogą produkować na potęgę (np. zbrojąc się do wojny), ale nie czyni to z nich przyjaznych miejsc do życia. Tak samo jak policyjne sukcesy Saudyjczyków od pordzewiałej felgi nie czynią z nich państwa, które prowadzi racjonalną politykę narkotykową.