Wycinanie lasów, zanieczyszczanie gleby i skażenie wód gruntowych. To tylko niektóre efekty utrzymywania produkcji narkotyków na czarnym rynku. Czytamy Światowy Raport Narkotykowy 2022 opublikowany przez ONZ.
„Narkotyki mogą zabić” – tymi słowami rozpoczyna się tegoroczny Światowy Raport Narkotykowy opublikowany przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości. Alarmistyczny ton ze wstępu autorstwa Ghady Waly, szefowej oenzetowskiego biura, nie kładzie się jednak cieniem na treści kilkusetstronicowego dokumentu, który daje wgląd w sytuację narkotykową na świecie.
Liczby nie kłamią
W tym roku przegląd najciekawszych danych na temat substancji psychoaktywnych jest wyjątkowy – pierwszy raz w historii ONZ poświęcił tak wiele miejsca wpływowi przemysłu narkotykowego na środowisko naturalne.
Każdy, kto spodziewa się, że włączenie perspektywy klimatycznej do analizy substancji psychoaktywnych to zwiastun większych zmian w międzynarodowej polityce narkotykowej, powinien jednak uzbroić się w cierpliwość – choć z danych przedstawionych w raporcie jasno wynika, że obecny system prowadzi do eksploatacji środowiska naturalnego w wielu miejscach na świecie.
ONZ w sprawie narkotyków słynie jednak z powściągliwości. Wiedeńskie biuro Narodów Zjednoczonych nie prowadzi własnej polityki narkotykowej, stara się raczej budować przestrzeń do współpracy dla krajów podlegających międzynarodowym konwencjom narkotykowym. W praktyce oznacza to szukanie wspólnego mianownika między państwami o tak odmiennym podejściu do substancji psychoaktywnych jak chociażby Kanada i Singapur – na ulicach Ottawy marihuanę kupić można legalnie w sklepie, z kolei w singapurskich więzieniach wciąż wykonywane są wyroki śmierci za przestępstwa narkotykowe. Swoją drogą obydwa kraje łamią w ten sposób zapisy prawa międzynarodowego i regularnie są krytykowane przez oficjeli ONZ.
czytaj także
Jednym ze sposobów budowania wspólnej przestrzeni jest coroczna publikacja zestawu danych o narkotykach. Publicystyczny w swoim tonie wstęp do raportu ograniczony jest do minimum i skonstruowany tak, żeby progresywnym krajom wydawał się nazbyt konserwatywny, a tym, które preferują kryminalizację narkotyków nader postępowy. Najważniejsze w tym raporcie są liczby – a te podobno nie kłamią.
TOP 5: narkotyki w liczbach
284 mln – tyle osób na całym świecie miało do czynienia z narkotykami w 2020 roku (to najnowsze dane, jakie posiadamy). Na pierwszy rzut oka to całkiem sporo. Jeszcze większe wrażenie robi informacja, że od 2010 roku liczba użytkowników wzrosła aż o 26 proc. To jednak wcale nie oznacza, że substancje psychoaktywne są coraz bardziej popularne. Ciągle korzysta z nich około 5 proc. całej ludności świata, a wzrosty wynikają po prostu z tego, że wciąż rośnie liczba wszystkich ludzi żyjących na Ziemi. Według szacunków ONZ już 15 listopada tego roku przebijemy 8 miliardów.
Wśród użytkowników narkotyków największą popularnością cieszą się konopie – aż 209 milionów ludzi raczyło się marihuaną. Na drugim miejscu w tym rankingu znajdują się opioidy (m.in. heroina, morfina, fentanyl), z których korzystało 61 mln ludzi. Pierwszą piątkę światowej popularności zamykają stymulanty: amfetamina, kokaina i MDMA.
1982 ton – to szacunkowa waga całej światowej produkcji kokainy z 2020 roku. Ważniejsze jednak, że to również historyczny rekord i wskaźnik nowego trendu. Mamy do czynienia z boomem na rynku kokainy – piszą wprost autorzy i autorki oenzetowskiego raportu. Wyraźny wzrost produkcji widać od 2014 roku. Co ciekawe, same uprawy koki w Boliwii, Peru i Kolumbii ustabilizowały się od kilku lat na podobnym poziomie, ale udaje się z nich wyprodukować coraz więcej narkotyku. W 2020 roku było to aż o 11 proc. więcej niż rok wcześniej.
20 proc. – to odsetek kobiet wśród osób leczących się z uzależnienia od amfetaminy i innych stymulantów. Nie byłoby w tej liczbie nic wyjątkowo interesującego, gdyby nie fakt, że mężczyźni i kobiety niemal w równym stopniu przyznają się do używania amfetaminy. Dlaczego zatem do ośrodków terapii uzależnień trafia dużo więcej mężczyzn? Autorzy raportu zalecają krajom członkowskim przeprowadzenie badań, które pozwoliłyby odpowiedzieć na to pytanie, chociaż sami również wysuwają własną tezę. Ich zdaniem wynika to ze stygmatyzacji kobiecego uzależnienia.
Narkotyki używane są głównie przez mężczyzn. Na przestrzeni lat doszło do zmian i wiele substancji psychoaktywnych używanych jest dzisiaj niemal w takim samym stopniu zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, wciąż jednak widać dużą dysproporcję. Zdecydowana większość, bo aż 85 proc. użytkowników opioidów, to mężczyźni. Podobnie wyglądają statystyki dotyczące kokainy (73 proc.) i marihuany (70 proc.). Kobiety i mężczyźni w podobnym stopniu korzystają z takich substancji psychoaktywnych jak stymulanty, amfetamina, leki opioidowe i leki na uspokojenie.
91 799 – tyle osób zmarło w Ameryce Północnej z powodu przedawkowania narkotyków w roku 2020. Wiemy już, że dane z 2021 roku nie będą lepsze. Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) szacuje, że liczba śmierci spowodowanych przez substancje psychoaktywne przekroczyła w zeszłym roku 107 tysięcy. Trzy na cztery osoby, które umierają w Ameryce Północnej z przedawkowania, to użytkownicy opioidów.
W Stanach Zjednoczonych, ze względu na popularność opioidowych leków przeciwbólowych (np. OxyContinu), skala problemu jest wyjątkowo duża. Chociaż z danych zebranych z całego świata wynika jednoznacznie, że niezależnie od szerokości geograficznej najbardziej śmiercionośnym narkotykiem są właśnie opioidy – odpowiadają za 77 proc. wszystkich zgonów.
86 proc. – to udział Afganistanu w światowej produkcji opium. ONZ szacuje, że wartość afgańskiego surowca, z którego powstaje m.in. heroina, morfina i inne leki opioidowe, to około 2,7 miliarda dolarów. A przynajmniej tak wyglądała sytuacja w roku 2021.
Zbiory opium trwały w 2021 od kwietnia do lipca. W sierpniu władzę w kraju przejęli talibowie, a już kilka miesięcy później ogłosili, że wprowadzą całkowity zakaz upraw opium. Teoretycznie zakaz stał się faktem w kwietniu 2022 roku. Nie wiemy jeszcze, na ile rzeczywiście jest przestrzegany. Dziennikarze telewizji France24 w reportażu opublikowanym w sierpniu rozmawiali z rolnikami, którzy nie mogli w tym roku przeprowadzić zbiorów, ale bez problemu sfilmowali również targ, na którym handel opium trwa w najlepsze.
Autorzy raportu ONZ kreślą różne scenariusze przyszłości, w zależności od tego, jak zmieni się produkcja afgańskiego opium. Jeśli talibowie rzeczywiście mocno ograniczą produkcję, spowoduje to braki na rynkach opiatów na całym świecie. W efekcie użytkownicy uzależnieni od heroiny będą zmuszeni używać substancji łatwiej dostępnych, a często bardziej niebezpiecznych, jak np. fentanyl.
Klimat a narkotyki
Autorzy raportu ONZ w dość uspokajającym tonie piszą, że globalny wpływ branży narkotykowej na środowisko naturalne jest stosunkowo niewielki – zwłaszcza kiedy porównamy go z wpływem rolnictwa czy branży farmaceutycznej. Gdyby produkcja i obrót narkotykami były legalne, to należałoby je włączyć do tych dziedzin gospodarki. Wpływ jest niewielki na poziomie ogólnoświatowym, ale kiedy spojrzymy bliżej na konkretne rejony zdominowane przez produkcję konopi, kokainy czy syntetycznych narkotyków, sytuacja staje się dużo poważniejsza.
Uprawy roślin, z których ostatecznie powstają narkotyki, są zazwyczaj nielegalne. Dlatego grupy przestępcze lokalizują je w miejscach trudno dostępnych, z dala od zasięgu służb i policji. Bardzo często wybierają na miejsce upraw naturalne rezerwaty i parki krajobrazowe, objęte ochroną ze względu na wyjątkową wartość dla środowiska. Warunki do uprawy są tam bardzo korzystne, a zazwyczaj trudno do nich dotrzeć. Szacuje się, że w roku 2020 w Kolumbii połowa upraw koki odbywała się na terenach, które są objęte ochroną. Z kolei w Nigerii marihuana uprawiana jest w lasach tropikalnych.
Zepchnięcie produkcji narkotyków na czarny rynek skutkuje brakiem jakiejkolwiek kontroli, której podlega legalne rolnictwo. Wycinki lasów, zanieczyszczenie i wyjałowienie gleby, skażenie wód gruntowych – to wszystko skutki uprawiania rolnictwa poza zasięgiem prawa.
Produkcja narkotyków to nie tylko rolnictwo. Laboratoria, w których powstaje MDMA, metamfetamina czy inne syntetyczne narkotyki, również zakłada się w miejscach trudno dostępnych, z dala od cywilizacji. Dlaczego? Przy masowej produkcji tych substancji powstają tony odpadów, które gdzieś trzeba zutylizować. Woda oraz gleba na pograniczu Holandii i Belgii, gdzie produkowane są tabletki ecstasy, zostały na tyle zanieczyszczone, że w nasionach kukurydzy stwierdzono tam obecność MDMA.
Uregulowanie rynku narkotykowego i legalizacja produkcji pozwoliłaby w dużej mierze na ograniczenie rabunkowej gospodarki zasobami naturalnymi. Nie rozwiązuje jednak wszystkich problemów. Już dziś mamy przecież legalne uprawy substancji psychoaktywnych, np. konopi indyjskich. Z raportu wynika jasno, że jeśli zależy nam na zmniejszeniu śladu węglowego, jaki zostawia produkcja marihuany, powinniśmy odchodzić od upraw w szklarniach przy sztucznym oświetleniu. Wyprodukowanie jednego skręta w warunkach szklarniowych zostawia 16 razy większy ślad węglowy niż skręt z upraw w miejscach, gdzie pozwalają na to warunki naturalne.
Zdjęcie ilustracyjne pochodzi z bloga CBDOracle.