Kinga Dunin czyta, Weekend

Wściekłość i wrzask

Rodzina to nie piękne obrazki z filmu – rafa, kolorowe rybki – to raczej spotkanie z rekinem. Kinga Dunin czyta „Trzeba być cicho” Agnieszki Jelonek i „Komodo” Davida Vanna.

Agnieszka Jelonek, Trzeba być cicho, Wydawnictwo Cyranka 2022

Trzeba być cicho okładkaNikomu o tym nie powiedziałam. Codziennie rano zamykam się w łazience, puszczam wodę z kranu i cicho odsuwam szufladę, w której trzymam nożyczki i jednorazowe maszynki do golenia. Na samym dnie, w pudełku po plastrach, schowałam tabletki antykoncepcyjne.

Dlaczego Luna musi chować tabletki? I to przed kim, przed mężem. Co jeszcze ukrywa, wypiera, spycha? Jest tego dużo. Luna jest perfekcyjna – szczupła, idealnie ubrana, idealnie uporządkowana w idealnym mieszkaniu. Oczywiście to pozory. Nie przypadkiem pisze doktorat o Wittgensteinie. On chciał sprowadzić świat do tego, co można sensownie wypowiedzieć w języku, ona też żyje w świecie, który sama sobie ogranicza. Sama siebie ucisza.

Theo, jej mąż, jest sympatycznym Anglikiem, który dla niej przeprowadził się do Polski. To już taki nowy, nieinwazyjny typ mężczyzny. Uczy angielskiego w szkole językowej. Pali za dużo zioła, ale w sumie to miły, ciepły facet. Ich związek wydaje się jednak martwy, zamiera ich życie seksualne, nie umieją się ze sobą komunikować. Luna nie umie.

Niespodziewanie dostają w spadku stary dom na wsi, wieś Nieroby, i postanawiają tam – przynajmniej na jakiś czas – zamieszkać. (Pomijamy takie drobnostki jak podatek spadkowy, procedury prawne – cyk i zmiana dekoracji. Nie tylko w tym wypadku autorka dość łatwo radzi sobie z realiami życia, pracy, remontu itp. Ale nie czepiłabym się, bo to powieść psychologiczna i interesują nas portrety bohaterów, ich życie wewnętrzne, relacje).

To schemat znany z popularnej, kobiecej literatury. Wieś odmienia życie, pozwala przedefiniować cele, otwiera na kontakt z naturą, uzdrawia… Trzeba być cicho tylko do pewnego stopnia się weń wpasuje. Zamieszka tam z nimi też przyjaciółka Luny, Miśka – jej absolutne przeciwieństwo. Otwarta na ludzi i nowe doświadczenia, spontaniczna, empatyczna, trochę zwariowana. (Ale nie, nie jest ona wzorem, do którego powinna dążyć Luna). Potem w domu pojawi się jeszcze jedna kobieta. A kto ostatecznie w nim zamieszka?

Kto napisze kolejny tom „Millenium”? A kto zaśpiewa „Bella, ciao”?

Jak łatwo się domyślić, źródłem problemów Luny okazuje się jej dzieciństwo. Zimna matka, ojciec zbyt dużo pijący i przekraczający granice, również te związane z seksualnością. Sposoby komunikowania się (nigdy wprost) obowiązujące w tej rodzinie i liczne zakazy: o czym mówić nie należy i czego nie należy czuć. Rytuały, obiadki, te same zdawkowe rozmowy, przez które nie mogą się przebić autentyczne emocje i problemy. I brat gej, którego trzeba chronić przed ojcem i który woli uciec z Polski niż się wyoutować.

Czy terapia wsią i Miśką pomogą? Nie tak, jak byśmy się spodziewali, szczególnie że w życiu mogą zdarzyć się rzeczy, których nie da się przewidzieć ani zaplanować. Jednak w pewnym momencie pancerz Luny, zbudowany z samokontroli i lęków, pęka. Luna odnajdzie w sobie to, czego może najmniej się spodziewała – złość i gniew. I zdolność do krzyku. Jest to krzyk „uzbierany, upchany, przyciśnięty do ziemi stosem starych szmat, kurtek, zakurzonych dywanów, puszek, opakowań po lekach i jedzeniu na wynos. Przyszpilony do ziemi kolanem milczenia. Krzyk, który trwa i trwa, i nie może się skończyć. To jest krzyk bez konkretnego adresata, krzyk do nikogo i jednocześnie do wszystkich zgromadzonych”.

Na taki krzyk czekaliśmy chyba od początku, ale jeden krzyk nie może od ręki odmienić życia, to dopiero początek drogi, której już nie poznamy. Może to początek prawdziwej dorosłości? Kiedy „staje się oko w oko ze świadomością, że świat nie odda nic, że nie zrekompensuje krzywd ani upokorzeń, ani grzechów rodziców. Nie ma dodatkowych punktów za pochodzenie, za pijącego ojca, za nieobecną matkę”.

Wszystkie dzieci są na swój sposób samotne [rozmowa z Agnetą Pleijel]

Poprzednia powieść Jelonek, Koniec świata, umyj okna została dostrzeżona, nominowana do Nagrody Gdyni. Doceniły ją także czytelniczki. I pewno wpłynęła na oczekiwania wobec kolejnej książki. Była to opowieść o życiu kobiety cierpiącej na stany lękowe. Tysiąc sytuacji, kiedy lęk staje się nie do zniesienia, życie komplikują napady paniki. (Trochę mnie zadziwiało w tej książce, że bohaterka, ledwo się trzymając na nogach, przejechała chyba z pół świata).

W Końcu świata… właściwie nie ma konkretnej, linearnej historii. Nowa powieść jest bardziej konwencjonalna, nieskupiona na jedynej bohaterce i jednym problemie. Nawet jeśli już niezbyt potrzebuję zawartych w niej mądrości, to doceniam robotę literacką i wnikliwość niektórych obserwacji. W każdym razie autorka uczyniła jakiś krok na swojej literackiej drodze, jak dla mnie w dobrym kierunku. Podobnie jak bohaterka, której udaje się przynajmniej w pewnym stopniu wyjść poza swoje ograniczenia.

*
David Vann, Komodo, przeł. Dobromira Jankowska, Wydawnictwo Pauza 2022

Komodo okładkaPrzez całe życie kochałam mojego brata, wielbiłam go, był dla mnie wzorem – dziewczyna grająca na puzonie basowym z kwartwentylem i tyle innych absurdów. Trudno wyzbyć się starych przyzwyczajeń, dlatego przyleciałam z naszą matką z Kalifornii aż do indonezyjskiego Parku Narodowego Komodo, by zobaczyć brata.

Brat ma pięćdziesiąt lat, siostra jest parę lat młodsza, matka oczywiście stosownie starsza. Czyli wydaje się, że są to ludzie już dojrzali, ale na rodzinne kłótnie nigdy nie jest za późno. Mają to być cudowne wakacje połączone z nurkowaniem. Brat, znany pisarz, po rozwodzie z żoną zostawił jej cały majątek i szwenda się po świecie. Teraz jest na kursie dla nurków. Jego siostra, zanim nie utknęła w domu z pięcioletnimi bliźniakami oraz z mężem, którego nigdy nie ma, była oceanografką. Mama też daje radę pod wodą.

Pierwsza część tej powieści jest trochę jak film przyrodniczy. Rafy, podwodny świat, manty, rekiny, śliczne rybki i zwierzątka. Piękne obrazki, ale też podwodna dżungla, w której toczą się rozmaite wojny. Nasza trójka też toczy taką wojną – na powierzchni, ale także pod wodą. Będą ofiary. Wychodzą na jaw stare napięcia, siostra nieustannie atakuje brata z powodu jego rozwodu, co wydaje się nieco absurdalne. Wakacyjna idylla nawet się na dobre nie zaczęła, a już się kończy, gdy po paru dniach poproszono wszystkich o opuszczenie obozu. Sprawiali wszystkim zbyt dużo kłopotów.

Czy moralność ma wymiar klasowy? I kogo na nią stać?

Wracamy więc do Kalifornii i zaczynamy lepiej rozumieć powody frustracji siostry. Kocha swoje dzieci, jest troskliwą, uważną matką, ale dusi się w tej roli. Jest przemęczona. Zaczyna wątpić w to, czy w ogóle posiada gen macierzyński. Kim jest dzisiaj matka? Pozbawioną praw niewolnicą swoich dzieci. „Mali tyrani posiadają wszystkie te cechy, których nigdy nie zaakceptowałaby u znajomego czy nawet obywatela: maksymalnie samolubni, roszczeniowi, niesprawiedliwi, wredni i nienormalni według dorosłych standardów, bez szacunku dla prawa. Przemocowi, hałaśliwi, destrukcyjni, pozbawieni logiki. Ich obietnice po pięciu minutach tracą znaczenie, nie da się z nimi negocjować. A prawo daje im maksimum władzy. Jeśli ją uderzą, to nic nie znaczy. Mogą to robić cały dzień, codziennie, przez lata. Jeśli jednak ona ich uderzy choć raz, popełni przestępstwo”.

A mąż chyba jej już nie kocha. Kobieta na skraju wytrzymałości byłaby chyba zdolna do tego, żeby ich wszystkich zabić… Rodzina to nie piękne obrazki z filmu – rafa, kolorowe rybki – to raczej spotkanie z rekinem.

Tę powieść, napisaną przez mężczyznę, może powinni przeczytać właśnie panowie, żeby zobaczyć, do czego prowadzi brak równego podziału obowiązków domowych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij