W ostatnim roku tylko jedna polityczka samodzielnie trafiła na okładkę tygodnika opinii – była to Anna Grodzka. Relacja Agaty Szczerbiak z V Kongresu Kobiet.
Polki stanowią 51,6% społeczeństwa, ale wśród autorów, bohaterów i ekspertów w opiniotwórczych mediach jest ich zaledwie 23%. W ostatnich 12 miesiącach (od marca 2012 do marca 2013) tylko jedna polityczka samodzielnie trafiła na okładkę tygodnika opinii – była to Anna Grodzka („Newsweek”). Na palcach jednej ręki można również policzyć kobiety zaproszone do programu Jeden na jeden (TVN24) przez Bogdana Rymanowskiego i Gościa Radia Zet przez Monikę Olejnik w kwietniu i maju 2013 r.
„Niezapraszanie kobiet do programów publicystycznych nie jest nawet kwestią sympatii politycznych, ale zwyczajnego ich pomijania, tylko ze względu na płeć” – mówiła Anna Dryjańska z Fundacji Feminoteka na panelu „Dlaczego media dokonują seksmisji?” podczas V Kongresu Kobiet. Jednym z najważniejszych postulatów Kongresu jest właśnie zwiększenie udziału kobiet w mediach.
Głusi na argumenty
Jeśli kobiety są dopuszczane do głosu, to najczęściej (35%) w dyskusjach poświęconych tematyce społecznej. Mężczyźni dominują w tematach związanych z ekonomią i partyjną, wąsko pojętą polityką.
Te dane nie docierają jednak do wielu polskich polityków i dziennikarzy. Podobnie jak argumenty o konieczności wyrównywania szans obu płci w przestrzeni publicznej i medialnej – ani te odwołujące się do sprawiedliwości, ani te podkreślające wielkie marnotrawstwo kapitału, kompetencji i zdolności, które posiadają kobiety. Bowiem nawet gdybyśmy twierdzili, że sprawy kobiet mogą być w taki sam sposób reprezentowane zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn, to jednak ich nieobecność podczas głosowania w Sejmie czy w mediach oznacza brak możliwości wyartykułowania pewnych interesów.
Backlash, czyli reakcja
Z perspektywy historycznej, którą podczas kongresowego panelu przyjęła Agnieszka Mrozik, widać powtarzalność zjawiska blacklashu – czyli ostrej reakcji na podejmowane przez kobiety próby, by przeciwstawić się ograniczaniu ich aktywności wyłącznie do sfery prywatnej. Powracają wciąż te same argumenty: o tym, że praca zawodowa kobiet stanowi zagrożenie dla męskości, albo o tym, że kobieta musi dokonać „tragicznego” wyboru między rodziną a „karierą”.
W Polsce blacklash stanowi reakcję na PRL jako okres, w którym świat „stanął do góry nogami”, a kobiety masowo poszły do pracy. Zgodnie z tą logiką transformacja miała przywrócić naturalny porządek: to dlatego „zszywano polską wspólnotę narodową”, usuwając z niej feminizm. W latach 90. powstaje liberalny model antyfeministki: kobiety silnej i zaradnej kobiety, która feminizmem się brzydzi, nie czuje się dyskryminowana i nie potrzebuje go w swoim życiu.
Leniwe egoistki i zimne suki
Kobiety pojawiają w mediach najczęściej w kontekście macierzyństwa i są przedstawiane albo jako „leniwe egoistki”, „zimne suki”, czyli kobiety bezdzietne, żyjące w wolnych związkach, albo – według typologii Elżbiety Korolczuk – jako osoby „roszczeniowe”, czyli alimenciary, naciągaczki na ciążę i wózkowe. Prawa matek opisuje się jako „przywileje”: „Budżet się nie dopina wcale nie dlatego, że rząd wydał w ubiegłym roku 1 mld zł na myśliwce F-16, tylko dlatego, że trzeba wydać pieniądze na urlopy rodzicielskie”, mówiła Korolczuk. Kobiety stają się ofiarami problemów społecznych, które wcale nie są postrzegane jak problemy, a neoliberalna koncepcja życia prowadzi do wniosku, że wszystkie powinnyśmy sobie radzić same.
Nie być w mediach za wszelką cenę
Zdaniem Agnieszki Mrozik i Agnieszki Graff kobiety powinny samokrytycznie spojrzeć na swoją obecność w mediach: czy należy walczyć o uczestnictwo w debacie publicznej za wszelką cenę? Brać udział w dyskusjach z mizoginami i homofobami? Z kolei dla Elżbiety Korolczuk najważniejsze jest wspieranie tych mediów, które działają zgodnie z feministycznymi zasadami, potrzebami i w solidarności ze słabszymi: „To na nas spoczywa obowiązek mówienia o problemach, które być może nie dotyczą każdego, jak na przykład alimenty. Powinniśmy wspierać te inicjatywy każdego dnia, nawet w niewielkim stopniu i dysponując ograniczonymi możliwościami”.