Pacjenci na gapę. Rząd Tuska spełnia groźby wyborcze

Rząd chce zabrać 5 miliardów złotych z NFZ i rozdać przedsiębiorcom. To kradzież w biały dzień, tyle że legalna.
Fot. Mirek Krajewski/flickr.com

Rząd opublikował zarys zmian w składce zdrowotnej, która rzekomo została popsuta przez Polski Ład. Przypomnijmy, na czym polegało to „zepsucie składki” przez pisowców.

Jeśli ktoś liczył, że KO po przejęciu władzy nieco ochłonie i zrezygnuje ze swoich gróźb wyborczych, to musiał się srogo zawieść. Najbardziej szkodliwe pomysły liberałów właśnie nabierają kształtu, dzięki czemu będzie można obserwować z bliska, jak w praktyce wygląda rozmontowywanie szczątkowych mechanizmów solidarności społecznej. Tradycyjnie zabiorą się za to ludzie wywodzący się z Solidarności, do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić, szczególnie dzięki rządom Jerzego Buzka.

6 obietnic wyborczych, które można uznać za groźby

Rząd opublikował zarys zmian w składce zdrowotnej, która rzekomo została popsuta przez Polski Ład. Przypomnijmy, na czym polegało to „zepsucie składki” przez pisowców. Otóż większość przedsiębiorców zaczęła płacić taki sam procent daniny na NFZ co pracownicy. W dodatku najlepiej zarabiający przedsiębiorcy (liniowcy i ryczałtowcy) nadal mogą odprowadzać znacznie niższą składkę od etatowców, ale nie aż tak niską jak wcześniej.

Liniowcy wpływowi niczym Waszyngton i Tel-Awiw

PiS nie miał w zwyczaju rezygnować ze swoich planów, nawet jeśli wywoływało to masowe oburzenie i wyprowadzało tysiące ludzi na ulice, z kilkoma wyjątkami. Podatek cyfrowy zniknął z tapetu, gdy do Polski przyjechał wiceprezydent USA Mike Pence i zwyczajnie o tym poinformował. Wycofanie się z ustawy reprywatyzacyjnej i zmiany w słynnej ustawie o IPN osobiście dopinał Benjamin Netanjahu, a lex TVN uwaliła między innymi amerykańska ambasada. Polski Ład spacyfikowali rozjuszeni przedsiębiorcy na liniowym, wymuszając na rządzie Morawieckiego zachowanie części przywilejów. Najwidoczniej mają w Polsce wpływy na równi z Waszyngtonem i Tel-Awiwem.

To, co wolno liberałom i prawicy, to nie tobie, lewicowy smarkaczu

Ministerstwo Finansów wespół z Ministerstwem Zdrowia przygotowały więc nowe ulgi dla osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą. Przedsiębiorcy rozliczający się według skali podatkowej zapłacą na NFZ 9 proc., ale od… 75 proc. płacy minimalnej. To nie pomyłka – będą odprowadzać niższą składkę zdrowotną niż osoby zarabiające minimalną. W tym roku byłoby to 286 złotych miesięcznie. Pracownica dyskontu z pensją 5 tys. brutto dorzuci na zdrowie publiczne o sto złotych miesięcznie więcej niż specjalista z dochodem 13 tys.

Na szczęście rząd wycofał się z całkowitego przywrócenia ryczałtowej składki na NFZ dla liniowców. Podatnicy na liniowym PIT będą płacić obecne 4,9 proc. tylko od nadwyżki dwukrotności średniego wynagrodzenia w kraju, czyli około 15–16 tys. zł. Dochód poniżej tej kwoty będzie oskładkowany tak jak na skali – czyli 9 proc. od trzech czwartych pensji minimalnej. Według danych rządu korzyść dla liniowców, zależnie od dochodu, będzie wynosić 100–530 złotych miesięcznie.

To oczywiście i tak lepiej niż zapowiadane w kampanii wyborczej przywrócenie ryczałtu od całej wysokości dochodu. Wciąż jednak najzamożniejsza grupa w Polsce będzie traktowana w sposób preferencyjny. Dla dochodu wysokości 40 tys. złotych składka wyniesie łącznie 2,2 tys. zł. Na etacie byłoby to 3,1 tys. zł przez pierwsze pół roku i 3,5 tys. zł w drugiej połowie roku, gdy pracownik z taką pensją przestaje płacić składki na ZUS, gdyż osiąga ich roczny limit. Liniowiec go nie osiąga, bo przez cały rok płaci na ZUS składkę liczoną od ledwie 60 proc. średniego wynagrodzenia.

Dr Szymon & Mr Hołownia

Jeszcze lepiej będą mieli podatnicy rozliczający się ryczałtem od przychodów. Licząc według tegorocznej pensji minimalnej, zapłacą 286 zł od przychodów poniżej czterokrotności średniego wynagrodzenia, a od nadwyżki jedynie 3,5 proc. Mówimy o przychodach, ale ryczałtem od nich rozliczają się głównie ci, którzy mają stosunkowo niewielkie koszty.

Co więcej, rząd umożliwi niewykazywanie przychodów od sprzedaży środków trwałych, by zbycie na przykład samochodu nie podwyższało okresowego wymiaru składki. Na szczęście równocześnie uchyli możliwość odliczania części składki od podatku PIT, co było jednym z przywilejów pozostawionych liniowcom i ryczałtowcom przez zastraszony przez nich PiS.

Przedsiębiorcy się cieszą, pracownicy mniej

Zmiany mają wejść w życie od przyszłego roku. Najlepiej zarabiający nie unikną składki liczonej proporcjonalnie do dochodu, chociaż tylko od nadwyżki ponad dwukrotność średniej krajowej. Teoretycznie będą mogli przejść na skalę, ale wtedy dosięgnie ich druga stawka PIT 32 proc. Składka proporcjonalna obejmie również ryczałtowców, którzy obecnie płacą co najwyżej 1,3 tys. zł. Problem w tym, że tylko od nadwyżki przychodu ponad czterokrotność średniej krajowej, a stawka będzie 2,5 razy niższa niż odprowadzana przez etatowców. Według danych rządu wyższą składkę zapłacą dopiero ryczałtowcy z przychodem powyżej 790 tys. zł rocznie. Będzie to odczuwalne w przypadku milionerów, którzy zapłacą miesięcznie przynajmniej kilkaset złotych więcej niż obecnie. Na zmianach straci zaledwie 2 proc. najbogatszych przedsiębiorców na ryczałcie. 78 proc. ryczałtowców na nich skorzysta.

Musimy się zbroić, więc rząd odejmie wam od ust

100 proc. przedsiębiorców zyska na skali podatkowej oraz podatku liniowym. Ministra Leszczyna w Polskim Radiu stwierdziła, że „jeśli wszyscy narzekają, to znaczy, że znaleźliśmy kompromis”. Abstrahując od oczywistej bzdurności tego stwierdzenia, ministra nieco mija się z prawdą, gdyż nie wszyscy narzekają. Przepytani przez portal 300gospodarka.pl przedstawiciele związków przedsiębiorców jak jeden mąż wyrazili zadowolenie. Proszę bardzo, kilka cytatów:

„To dobra propozycja dla przedsiębiorców, w szczególności biorąc pod uwagę sytuację budżetową państwa i potrzeby Narodowego Funduszu Zdrowia. Finansowo skorzysta na niej 93 proc. przedsiębiorców, także zdecydowana większość oszczędzi na sposobie kalkulacji składki” – stwierdził Przemysław Pruszyński z Konfederacji Lewiatan.

„Zyskują wszystkie JDG na skali i podatku liniowym. Próg opłacalności skali przesuwa się powyżej 20 tys. zł miesięcznie. Liniówka stanie się ekskluzywną formą opodatkowania. Ryczałt traci na atrakcyjności i to jest dobry kierunek” – to już słowa Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich z tego samego tekstu.

Niezadowoleni – słusznie zresztą – są przede wszystkim pracownicy. Rząd w ten sposób chce zabrać 5 miliardów złotych z NFZ i rozdać przedsiębiorcom. To ordynarny skok na publiczny fundusz zdrowotny w celu przekazania pieniędzy swojej kluczowej grupie wyborców. Kradzież w biały dzień, tyle że legalna.

Koalicja KO-TD-Konfederacja stawia pierwsze kroki

Największa partia opozycyjna sama zamknęła sobie usta w tej sprawie. Jarosław Kaczyński przyznał podczas jednego ze spotkań, że reforma składki na NFZ w Polskim Ładzie była błędem. Gdyby zapytać go o szczegóły, raczej nie miałby wiele do powiedzenia. Ewentualnie odburknąłby coś o Niemcach albo Brukseli.

Na szczęście przeciwna wydaje się przynajmniej część Lewicy. „Jeśli Tusk planuje wydawać na ochronę zdrowia mniej niż Kaczyński, to nic dziwnego, że nie chciał wpisać do umowy koalicyjnej 8 proc. PKB na ochronę zdrowia. 3 mld z TVP poszły na ochronę zdrowia. Teraz zabierają 5 mld. Dla kogo zabraknie?” – napisała Marcelina Zawisza z Razem. „To jest taki sam kompromis jak aborcyjny. Wtedy nikt nie pytał kobiet, teraz nikt nie pyta pracowników. Więc wiecie, co zrobimy z tym «kompromisem»?” – to wpis Anny-Marii Żukowskiej. „W Razem uważamy, że to po prostu nieuczciwe” – stwierdził jednoznacznie Adrian Zandberg.

Niestety głosy Lewicy nie będą mieć większego znaczenia. Konfederacja już zapowiedziała, że rząd może liczyć na jej głosy w tej sprawie. To w zupełności wystarczy. Wspaniale będzie obserwować, jak koalicja KO-TD-Konfederacja stawia pierwsze kroki. Polscy liberałowie wreszcie pokażą wszem wobec, że od polskiej altprawicy różni ich głównie stosunek do Unii Europejskiej.

Osobiście dzięki tym zmianom otrzymam kilkaset złotych miesięcznie, ale zamiast świętować, czuję się jak pacjent na gapę. To zwyczajnie niesprawiedliwe. Zamiast tych kilku stówek nieskończenie lepsza byłaby sprawna publiczna opieka medyczna i bezpieczeństwo zdrowotne bliskich, znajomych i ludzi mijanych na ulicach. Przecież ledwie parę lat temu, w czasie pandemii, zanotowaliśmy kilkaset tysięcy nadmiarowych zgonów właśnie z powodu wadliwości polskiej ochrony zdrowia. Już o tym zapomnieliście, drodzy liberałowie, czy w swoim cynizmie jesteście w stanie zaryzykować kolejną katastrofę, byle tylko dopieścić swój kluczowy elektorat?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Wójcik
Piotr Wójcik
Publicysta ekonomiczny
Publicysta ekonomiczny. Komentator i współpracownik Krytyki Politycznej. Stale współpracuje z „Nowym Obywatelem”, „Przewodnikiem Katolickim” i REO.pl. Publikuje lub publikował m. in. w „Tygodniku Powszechnym”, magazynie „Dziennika Gazety Prawnej”, dziale opinii Gazety.pl i „Gazecie Polskiej Codziennie”.
Zamknij