Kraj

Autorytarny prezent dla Donalda Tuska

Nie ma w PiS ludzi, którzy potrafią przesłuchiwać, dowiodły tego ostatnie komisje śledcze, z których Tusk nie tylko wyszedł bez szwanku, ale wręcz jako tryumfator.

Dla wielu wyborców, także opozycyjnych, podpisanie przez Andrzeja Dudę lex Tusk i odesłanie do Trybunału Konstytucyjnego w trybie następczym mogło być mimo wszystko zaskoczeniem. W końcu to Duda powstrzymał lex TVN i z premedytacją odesłał ustawę o Sądzie Najwyższym do skłóconego Trybunału Konstytucyjnego. Zestawiając jednak wszystkie powyższe decyzje w całość, trudno nie mieć wrażenia, że główną motywacją Dudy nie jest „wybijanie się na niepodległość”, a szczeniacka wręcz małostkowość.

Tam gdzie PiS ostentacyjnie lekceważy prezydenta i jego ministrów i nie daje grzebać w projektach ustawy, tam Andrzej Duda strzela sztubackiego focha i projekt wetuje albo odsyła do trybunalskiej zamrażarki. Gdy jednak Duda jest ugłaskiwany i wszyscy udają, jak bardzo jest istotny w procesie legislacyjnym, tam bez szemrania podpisuje. To ważna wskazówka interpretacyjna na kolejne lata, zwłaszcza gdyby opozycji udało się wygrać.

Platforma pozbywa się „konserwatywnej kotwicy”?

Tak czy inaczej, ustawa wejdzie w życie. To, że jest ona niekonstytucyjna, to jest chyba jasne dla każdego, kto rozumie cokolwiek z konstytucyjnego porządku. Ale samo naruszenie konstytucji to jedno, bo w gruncie rzeczy jest to ustawa autorytarna, bo wymierzanie kar nie przez sądy, a przez posłów, jest typowym przykładem działania władzy autorytarnej.

Przeciwnicy ustawy nazywają ją bolszewicką i sowiecką, co jest o tyle zabawne, że akurat bolszewicy wybrany w wolnych wyborach parlament po prostu rozpędzili. Sposób, w jaki postępuje PiS, nie jest więc bynajmniej rosyjski. Jest bardzo polski i przypomina sanację Piłsudskiego. A że sanacyjny autorytaryzm jest z polskiej pamięci zbiorowo wyparty, toteż do dziś wszyscy składają kwiaty nad grobem wielkiego marszałka, który od Kaczyńskiego różni się tym, że za jego władzy do własnych rodaków strzelano, a posłów po prostu torturowano.

Jaki wpływ będzie miała ustawa na bieżącą politykę? Załóżmy, że Trybunał Konstytucyjny nie orzeknie jej niezgodności z konstytucja, czego wcale nie jestem taki pewien. Wpływy Kaczyńskiego w Trybunale słabną, a część sędziów może uznać, że jawna ustawowa bandyterka to o jeden most za daleko.

Antykaczystowskie „bojówki” raczej szkodzą, niż pomagają

Jeśli jednak ustawa przetrwa, wydaje się, że może ona PiS bardziej zaszkodzić niż pomóc. Już sama jej popularna nazwa lex Tusk sprawia, że w świadomości społecznej ustawa zapisze się jako polowanie na Tuska. Sugestywna nazwa potrafi ramować wyobraźnię o wiele bardziej niż jakiekolwiek wyjaśnienia. PiS robi więc z tej ustawy trochę to, co zrobił ze słynnego „Für Deutschland” Donalda Tuska w TVP, z czego poza garstką najtwardszego betonu cała Polska ma bekę.

Oczywistym zamysłem stojącym za ustawą jest wezwanie Tuska przed komisję jesienią tuż przed wyborami. I to może okazać się błędem komisji największym. Oto bowiem cała uwaga opinii publicznej będzie skierowana na Tuska, który dostanie show w prime timie. Zamiast wykupywać nudne spoty wyborcze, dostanie scenę, na której będzie mógł dowolnie gnębić retorycznie Prawo i Sprawiedliwość.

Wyobraźmy sobie, że opozycyjni członkowie komisji będą zadawać pytania w stylu: panie premierze, pański doradca z czasów premierowania Mateusz Morawiecki był prezesem banku, który miał pośredniczyć w przejęciu Azotów przez Rosjan, co panu na ten temat wiadomo? Takie i podobne pytania mogą sprawić, że to nie Tusk będzie grillowany przez komisję, a PiS.

Donald Tusk otrzymał kredyt od Kongresu Kobiet

Mało tego, na każde pytanie pisowskiego członka komisji Donald Tusk może odpowiadać: nic mi o tym nie wiadomo, natomiast wiadomo mi o tym, że pani Le Pen, z którą macie sojusz, dostawała od Putina pieniądze na kampanię wyborczą. Problem w komisją, czy w ogóle każdym aktem oskarżania, jest bowiem taki, że daje się oskarżonemu trybunę do głoszenia własnej prawdy i nie za bardzo można go od tego powstrzymać. Jawność może się okazać dla PiS-u zabójcza.

Rzecz jasna rządząca partia może się tego spodziewać i do przesłuchania się przygotować. Tyle że kto zasiądzie w takiej komisji? Janusz Kowalski? Poseł Suski? Nie ma w PiS ludzi, którzy potrafią przesłuchiwać, dowiodły do tego ostatnie komisje śledcze, z których Tusk nie tylko wyszedł bez szwanku, ale wręcz jako tryumfator.

Załóżmy, że PiS zechce Tuska ukarać. Albo karą lżejszą, czyli utrudniającym ewentualne pełnienie funkcji premiera zakazem otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa na okres do 10 lat, albo „zakazem pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat”. Cóż tym zyska, poza tym, że zrobi z Tuska męczennika? Jak zareaguje Unia Europejska na autorytarne szykany? Wypłatę których funduszy znowu zawiesi?

I w czym to przeszkodzi Tuskowi? Przecież nadal będzie szefował Platformie. Ba, nadal będzie mógł kandydować do Sejmu, a nawet gdyby jakimś cudem ostała się wykładania, że nie może, to po prostu do Sejmu dostanie się ktoś inny z szeregów PO z Tuskiem jako „formalnym” doradcą. A potem zacznie się batalia sądowa, gdzie pierwszy lepszy nieodzyskany sąd administracyjny decyzję komisji spuści w ubikacji. Wbrew temu, co da się przeczytać w mediach, decyzje administracyjne komisji nie będą bowiem ostateczne, a jak najbardziej zaskarżalne do sądu, który na wniosek strony może wykonanie decyzji zawiesić.

Co obieca nam lewica, czego nie obiecał Tusk?

Z punktu widzenia skuteczności tej ustawy PiS pokazuje autorytarną twarz trybem orzekania kar, a z drugiej strony taka kara w istocie nie eliminuje wrogów PiS z polityki, a jedynie buduje politykom opozycyjną wobec reżimu legendę.

Dlatego Tusk się w tak w Sejmie uśmiechał. On wie, że od PiS-u dostał błyszczący prezent, a sama komisja po wyborach w nowym składzie może nagle badać kontakty PiS-u z Rosjanami. A tych, o czym wszyscy wiemy, jest nieco więcej…

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij