Kraj

Czas na Obóz dla Puszczy Karpackiej?

puszcza-karpacka

Od lat 80. trwa walka o powstanie Turnickiego Parku Narodowego, czyli ochronę ostatnich zachowanych skrawków Puszczy Karpackiej.

Jaś Kapela: Co dzieje się w Puszczy Karpackiej?

Paweł Średziński, rzecznik Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze: Trzeba zacząć od kontekstu, jakim jest Turnicki Park Narodowy, który nie powstaje od dekad. Ta batalia trwa już bardzo długo – od lat 80. Pomysł powstał w roku 1983, a jeszcze wcześniej profesor Jerzy Piórecki wnioskował o stworzenie dwóch dużych rezerwatów na tym wyjątkowym obszarze. O potrzebie rezerwatu w turnickich lasach pisał zresztą jeszcze przed wojną, w 1938 roku, na łamach „Przyrody Polskiej” Tadeusz Trella, zasłużony przemyski przyrodnik i badacz. To pokazuje, że nie mówimy o lesie zasadzonym po wojnie, ale o ostatnich skrawkach Puszczy Karpackiej, które się tam zachowały.

A jak sytuacja wyglądała już w III RP?

Najbliżej powstania parku było w 1995 roku. Sprawa niestety upadła. Oficjalnie ze względu na ograniczone środki budżetowe.

A nieoficjalnie?

Nie było woli politycznej. To był jeszcze dobry czas dla parków narodowych w Polsce, powstawały nowe, m.in. Magurski Park Narodowy, który jeśli chodzi o wartość przyrodniczą, był oceniany niżej niż Turnicki. Niestety, zaczęto antagonizować lokalną społeczność. Lobby myśliwskie związane z tym obszarem obawiało się utraty kontroli nad nim. Pamiętajmy, że kiedyś był to obszar tzw. państwa arłamowskiego, gdzie w czasach PRL-u polowali prominentni komunistyczni dygnitarze. Cały ten teren był otoczony płotem i niedostępny. Swoistym paradoksem jest to, że to dzięki tej niedostępności wciąż rosną tam drzewa o wymiarach pomnikowych. Jest jednak grupa osób, która tego parku nie chce.

Rozumiem, że od lat 90. rządzą już tam Lasy Państwowe?

Tak, po likwidacji ośrodka dla dygnitarzy tereny przejęło Nadleśnictwo Bircza. Wygrała wizja, że lasy turnickie powinny być zagospodarowane, tak łowiecko, jak i przez wycinkę drzew. Podkreślam, że już wtedy profesor Jerzy Piórecki i Pracownia na rzecz Wszystkich Istot zabiegały o powstanie parku. Powstała pierwsza dokumentacja projektowa.

Szkoda, że Lasy Państwowe nie wspierają idei powołania parku. Neguje się sens zwiększonej ochrony tych terenów. W oficjalnych stanowiskach, czytamy, że «serce Karpat» jest w dobrych rękach i nie potrzebuje ratunku, na co dowodem miały być dane dotyczące liczebności różnych gatunków dla lasów całego regionu, a nie dla terenu projektowanego parku. Pojawiały się też głosy, że stare drzewa trzeba chronić przez wycinkę, bo są podatne na choroby.

Zenon Kruczyński: Za zło czynione przyrodzie przyjdzie w końcu zapłacić

Czyli podobnie jak w Puszczy Białowieskiej?

Możemy powiedzieć, że niechęć do oddania niewielkich fragmentów lasów stanowiących własność Skarbu Państwa, ma miejsce w lokalizacjach prestiżowych. Puszcza Białowieska jest znana szeroko. Może chodzi o przeświadczenie, że „państwo arłamowskie”, gdzie miałby powstać park narodowy, jest również prestiżowym obszarem. Spór trwa od lat, ale nie był tak nagłośniony jak spór o białowieską krewniaczkę Puszczy Karpackiej. Tymczasem mamy tu obszar wyjątkowy, który pomimo presji ze strony ludzi wykazuje w tych najcenniejszych fragmentach ciągłość leśną, udokumentowaną co najmniej od XVIII wieku. Nie możemy powiedzieć, że wszystkie tutejsze lasy zasadziły Lasy Państwowe.

Byłoby to trudne w przypadku ponad stuletnich drzewostanów.

Obecność ponad stuletnich drzew i ich duża koncentracja na tym obszarze dowodzą, jak niezwykły to teren. Tymczasem przeciwnicy parku próbują dowodzić, że turnickich lasów właściwie nie było, że powstały w ramach powojennych zalesień. Jednak to nie o lasy posadzone na terenach porolnych toczy się spór. Dlatego tak ważna jest ochrona tych fragmentów Puszczy Karpackiej, które przetrwały, najlepiej w formie parku narodowego.

Puszcza może i powinna odnowić się sama [rozmowa po wyroku Trybunału Sprawiedliwości]

Niestety obecna sytuacja prawna bardzo utrudnia tworzenie nowych parków, opór samorządów jest bardzo silny. Innym rozwiązaniem mogłoby być stworzenie rezerwatu Reliktowa Puszcza Karpacka na połowie terenu planowanego parku. W sumie byłoby to ponad 8 tys. hektarów. Wniosek o utworzenie takiego rezerwatu Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze złożyła w grudniu 2016 roku. Do dziś Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska nie wydał decyzji w tej sprawie.

Mamy tu obszar wyjątkowy, który pomimo presji ze strony ludzi wykazuje w tych najcenniejszych fragmentach ciągłość leśną, udokumentowaną co najmniej od XVIII wieku.

Wcześniej odbywał się swoisty ping-pong z urzędem, który odsyłał nam wniosek z komentarzem, że RDOŚ tego nie zamawiał – choć mogliśmy chyba oczekiwać, że instytucja odpowiedzialna za ochronę przyrody poświęci czas na zapoznanie się z treścią propozycji. Gdy wysłaliśmy projekt po raz drugi, RDOŚ miał wątpliwości do tytułu dokumentacji. Dopiero za trzecim razem przyjął wniosek i powstała grupa, która miała się nim zająć. Od tamtego czasu panuje cisza. Wiemy, że powołani do rozpatrzenia wniosku przyrodnicy, wśród nich oddany sprawie ochrony Karpat doktor Tomasz Winnicki, wydali pozytywną opinię, ale obawiamy się, że ta nie wystarczy.

I co będzie dalej?

Mamy taką absurdalną sytuację, że nikt nie chce podjąć decyzji, mimo że powstanie rezerwatu nie jest obwarowane tyloma przepisami co parku narodowego. Musi się tylko zgodzić Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska. Ale nawet z tym jest problem. Jedną z przyczyn tej sytuacji jest nowy Plan Urządzenia Lasu. Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze już w ubiegłym roku wnioskowała o zmiany w PUL, o którym dziś jest znów głośno. Wśród postulowanych zmian była taka, by wyłączyć z gospodarki leśnej obszary planowanego rezerwatu przyrody. Przyjęty plan, podpisany w marcu 2018 roku przez ministra środowiska, nie uwzględnił uwag Fundacji.

Dlaczego Turnicki Park Narodowy jest taki cenny?

Na tym terenie mamy nie tylko lasy o charakterze naturalnym – to są największe zwarte kompleksy o wykazanej ciągłości leśnej od 1780 roku, na których stwierdzono obecność gatunków wskaźnikowych dla lasów naturalnych. Jest to również potencjalne siedlisko dla dużych drapieżników, które tam występują. Coraz częściej pojawiają się niedźwiedzie, wilki czy rysie. Jest to też ważna ostoja żbika. Miejsce to korzysta na stosunkowo małym zaludnieniu. Wreszcie niezwykła jest dolina rzeki Wiar, jednej z najdzikszych w naszym kraju. Planowany park narodowy, co należy podkreślić, obejmuje wyłącznie obszary należące do Skarbu Państwa, więc teoretycznie bez problemu można by go utworzyć.

Myśliwi, nikt was już nie lubi!

Dlaczego lokalne społeczności są przeciwne tworzeniu parków narodowych?

Samorządom mówi się, że ludzie nie będą już mieli pracy w lesie. Ale to jest mit. Prace przy wycince to nie są etaty. Rozpisywane są przetargi, do których stają różne podmioty, i prace realizuje ten, który wygra, co wcale jednak nie musi oznaczać zatrudnienia dla miejscowej ludności. Las nie daje już tyle pracy co dawniej. Pomimo wysokiego poziomu bezrobocia jest problem ze znalezieniem ludzi do wykonywania prac leśnych. Mówi się więc samorządom, że mieszkańcy nie będą już mieć pracy, a nie wspomina o korzyściach, jakie region mógłby mieć z parku narodowego. To taki sprytny zabieg, który wywołuje automatycznie konflikt między przyrodnikami a samorządowcami. Zupełnie niepotrzebny. Zamiast stworzyć program, który uwzględniałby potrzeby rozwoju regionu, utrzymuje się status quo.

W Polsce zresztą ochrona przyrody w ogóle nie jest traktowana jako coś wartego uwagi. Tymczasem tracimy coś bardzo ważnego. Nazwa naszej fundacji nie jest przypadkowa – przyroda to jest nasze dziedzictwo. Parki narodowe powołane są do ochrony pewnego narodowego skarbu, a traktuje się je po macoszemu. Oczywiście pracownikom Lasów Państwowych z nadleśnictw, gdzie powstałby park, może nie zależeć na ich powstaniu, bo w parku zarabia się słabo.

Co najmniej dwa razy gorzej.

I państwo nie robi nic, żeby tę sytuację zmienić. Dlaczego specjaliści, którzy pracują w parkach narodowych, nie mogliby zarabiać godziwie? Tym bardziej, że są to miejsca kluczowe dla polskiej przyrody. Ten jeden procent polskich lasów objęty szczególną ochroną to taka nasza perełka. Tymczasem bez względu na to, kto akurat rządzi, państwo nie dba o parki narodowe. W krajowej strategii, w rządowych dokumentach, jest wpisane utworzenie Turnickiego Parku Narodowego, ale nikt się tym nie zajmuje.

Politycy powinni zdawać egzamin z przyrody [rozmowa z Berndem Heinrichem]

Nie licząc Lasów Państwowych, które aktywnie z tym pomysłem walczą.

„Po poszerzeniu Puszczy Białowieskiej wszyscy ekoterroryści zjechali na Pogórze i w Bieszczady, żeby utworzyć Turnicki Park Narodowy i poszerzyć Bieszczadzki Park Narodowy” – mówił Zbigniew Kopczak, nadleśniczy Nadleśnictwa Bircza, na początku 2016 roku. Działo się to po tym, jak Fundacja przeprowadziła inwentaryzację drzew o charakterze pomnikowym, w sumie ponad 6 tysięcy drzew, i wnioskowaliśmy o oficjalne nadanie im statusu pomników przyrody. Nie zgodziła się jednak na to gmina Bircza, na spotkaniu, którego współorganizatorem było miejscowe nadleśnictwo. To pokazuje skalę problemu.

O Turnicki Park Narodowy już w latach 90. upominała się Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot; zbierała podpisy i przeprowadziła kampanią. Dziś mamy ponad 130 tysięcy podpisów, więc gdzieś powoli ten park zapisuje się na nowo w świadomości ludzi. Mimo wszystko wierzę, że Lasy Państwowe mogłyby być sojusznikiem powołania parku albo rezerwatu. Chociaż słyszymy takie słowa, jak te o ekoterrorystach, wciąż czekamy na otwarcie dialogu. To, co możemy zrobić dziś, to nagłaśniać ideę powołania parku. Może w końcu się ziści.

Sam jeszcze do niedawna nie słyszałem o pomyśle powstania takiego parku.

W 2015 roku powstała inicjatywa na rzecz społecznie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego. Postulat ochrony tego wycinka Puszczy Karpackiej znowu stał się istotny. Powtórzę: to nie jest zwykły skrawek lasu, to siedlisko wielu gatunków wskaźnikowych dla lasów naturalnych. Gatunków mało mobilnych, takich jak mchy i porosty – w tym takich, o których sądzono, że w Polsce wyginęły. Odkryto tu trzy nowe gatunki owadów związanych z martwym drewnem. Mówimy o naprawdę unikatowym miejscu. Rezerwat albo choćby aneks do PUL mogłyby diametralnie poprawić sytuację.

Niestety cały czas zaprzecza się potrzebie utworzenia parku, rezerwatu czy zaprzestania wycinki. Nadal funkcjonuje tu również łowisko. Potwierdza to raport o koncentracji urządzeń łowieckich. Dziwnym trafem na terenie Nadleśnictwa Bircza tych urządzeń jest bardzo dużo w porównaniu z innymi bieszczadzkimi nadleśnictwami, gdzie też polowania nazywane gospodarką łowiecką są jedną z działalności Lasów Państwowych. W Nadleśnictwie Bircza funkcjonuje Ośrodek Hodowli Zwierzyny, organizuje się polowania zbiorowe.

Nie jest jednak tak, że wszyscy mieszkańcy są przeciwni parkowi. Sprzeciwiają się samorządy, ale gdy porozmawiasz z mieszkańcami, to się okazuje, że po prostu nikt im nie wyjaśnił, co tak naprawdę oznacza utworzenie parku narodowego. A najczęściej słyszą negatywny przekaz.

A co oznacza?

Ochrona przyrody nie oznacza wyłącznie zakazów. Obszar chroniony ma pozytywny wpływ na rozwój regionu. Jeśli mamy region o bardzo wysokim poziomie bezrobocia, to  dzięki parkowi można go wypromować. Prawie nikt nie słyszał o Pogórzu Przemyskim, nie licząc Arłamowa, który zresztą promuje się jako ośrodek leżący w Bieszczadach, a poza tym jest to obiekt dla określonej, wąskiej grupy bardziej zamożnych turystów. Tymczasem wiele miejscowości, które są rozrzucone wokół planowanego parku, mogłoby być dobrą bazą wypadową do eksploracji tych wyjątkowych terenów.

Można się zastanowić, jak skorzystać na przyrodzie – to jedyne bogactwo naturalne tego obszaru. Fundacja Dziedzictwo Przyrodniczo robiła już różne szkolenia agroturystyczne, podejmuje inicjatywy lokalne i w ten sposób już od dziesięciu lat zabiega o ochronę tego obszaru. Pracujemy z lokalną ludnością, staramy się ją wciągać w różne ciekawe projekty, wspierać w inicjatywach dotyczących zdobywania funduszy, agroturystyki czy ekonomii społecznej. Ten region ma ogromny potencjał.

Białowieskie nadleśnictwa były dofinansowywane przez Fundusz Leśny Lasów Państwowych. Czy Nadleśnictwo Bircza również jest deficytowe?

Nie mam takich informacji. Na pewno gospodarka leśna w takim rejonie jak Karpaty jest bardziej kosztochłonna niż na nizinach, biorąc pod uwagę zużycie sprzętu, paliwa czy trudny teren. Można przyjąć, że jest tutaj na granicy opłacalności lub trzeba do niej dopłacać. To nie jest łatwy teren, tutaj trzeba się natrudzić, żeby wyciąć drzewa i wyciągnąć drewno z lasu.

Jan Szyszko mówi jednym głosem z ekologami

Pisał pan niedawno dla Oko.press, że nieszczęście Turnickiego Parku Narodowego polega też na tym, że nie leży w pobliżu żadnych dużych miast.

Tak, Puszcza Karpacka jest oddalona od ośrodków miejskich, gdzie może znaleźliby się ludzie chętni do włączenia się w działania na rzecz powołania tego parku. Puszcza Białowieska ma swoją historię, markę, wszyscy o niej słyszeli.

I jest dwie godziny autem od Warszawy.

W Puszczy Białowieskiej jest też wielu lokalnych mieszkańców, którzy chcą chronić ten las. W Turnickim nie ma za wielu chętnych, żeby promować inne rozwiązania dla tego obszaru niż to, co mamy dziś. Tutaj tacy chętni dopiero się pojawiają.

Niedawno odwiedził go jednak Obóz dla Puszczy, który alarmował o wycince ponad stuletnich drzew. Czytałem też o wycince prowadzonej w okresie lęgowym ptaków i o wycinaniu drzew z ginącymi gatunkami porostów albo dziuplami rzadkich ptaków. Czy Lasy Państwowe działają tam w ogóle zgodnie z prawem?

Po pierwsze odrzucono wnioski o objęcie pomnikiem przyrody starych drzew. Po drugie wnioskowaliśmy o stworzenie stref ochronnych dla takich gatunków jak sóweczka, ale te sprawy ciągną się bardzo długo, bo nie ma woli dialogu w tym sporze. Nikt nie powie: „Nadleśnictwo jest duże, to prawie trzydzieści tysięcy hektarów, możemy więc wyłączyć z prac gospodarczych część z tego, o co wnioskujecie”. Zamiast tego mówi się o ekoterrorystach. Te słowa nie pojawiły się dziś. Tylko jak się ma ekoterroryzm do naszej fundacji, w której zdecydowana większość osób ma wykształcenie leśne lub skończyła studia w zakresie ochrony środowiska?

Próbuje się umniejszyć wartość tego lasu. Zapomina się o opinii Państwowej Rady Ochrony Przyrody na temat potrzeby powołania Turnickiego Parku Narodowego. Przecież ekolodzy i aktywiści nie wymyślili sobie tej puszczy. Tymczasem cały czas próbuje się forsować inną wizję turnickich lasów. I to pewnie dlatego to miejsce interesuje coraz więcej organizacji zajmujących się ochroną przyrody i ostatnio przyciągnęło ruch obywatelski, jakim jest Obóz dla Puszczy.

Nieco mniej martwa natura, czyli co się zmieniło w prawie łowieckim

Czy nowy minister środowiska jakoś się wypowiedział na ten temat?

Minister Kowalczyk twierdzi, że w Puszczy Karpackiej należy prowadzić gospodarkę leśną i jest to las gospodarczy. Najwyraźniej nie dysponuje wiedzą na ten temat.

Może należałoby stworzyć Obóz dla Puszczy Karpackiej?

Jako fundacja nie będziemy tworzyć takiego obozu. Fundacja jest tu, na miejscu, już od 10 lat. Ale jeśli znajdą się ludzie, którzy chcieliby działać na rzecz ochrony karpackich lasów, to dlaczego mieliby tego nie robić? Każda inicjatywa na rzecz wsparcia postulatu ochrony tych najcenniejszych skrawków polskich lasów jest niezwykle istotna. Jeśli będą chętni, żeby działać, to Puszcza Karpacka czeka nie tylko na przyrodników i badaczy, ale i na aktywistów. Na pewno warto działać tu na miejscu, angażując w działania lokalną społeczność. Nie wiem, czy Turnicki Park Narodowy powstanie już teraz albo kiedy to się stanie. Przed nami wciąż długa droga. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie działania powinny uwzględniać zasady dobrego dialogu i włączenie się w tę dyskusję wszystkich zainteresowanych stron.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij