MON inwestuje 100 mld w przemysł zbrojeniowy. Ale kto ma się zająć nowymi technologiami, skoro zawodówki i technika są w kryzysie? Komentarz Marcina Zaroda z Klubu KP wŁodzi na łamach "Dziennika Opinii".
MON inwestuje ponad 100 mld w przemysł zbrojeniowy. Ale kto ma się zająć tymi nowymi technologiami, skoro zawodówki i technika wciąż są w kryzysie?
To jest komentarz o wojskowości, nauce i technice. Aby uniknąć ofiar, zaczniemy od sprawdzenia wiadomości z matematyki.
Ministerstwo Obrony Narodowej planuje przeznaczyć ponad 100 miliardów złotych na przemysł wojskowy. W założeniach część tych pieniędzy ma się przełożyć na rozwój polskiej nauki i techniki. Roczny budżet badań podstawowych (Narodowe Centrum Nauki) to około 1,5 miliarda złotych. Roczny budżet badań stosowanych (Narodowe Centrum Badań i Rozwoju) to około 5 miliardów złotych. Pytanie: ile lat pracy „nauki” cywilnej można opłacić za zakupy MON? Pomińmy wpływ funduszy UE (sumarycznie 1,5 miliarda złotych w naukach podstawowych i stosowanych) oraz inflacji. Warto pamiętać, że dotychczasowy budżet MON to około 30 miliardów rocznie.
Komentarz dydaktyczny do poprawnego rozwiązania powyższego zadania nie nadaje się do publikacji. Ale pamiętajcie, że im więcej bluzgów na ćwiczeniach, tym mniej krwi w boju.
Symbioza wojska i nauk ścisłych nie jest oczywiście niczym nowym. Chemia organiczna powstała przy okazji problemów zbrojeniowych pruskiej armii. Fizyka rozwinęła się dzięki drugiej wojnie światowej i zimnej wojnie. Spora część przemysłu amerykańskiego została zbudowana na tym fundamencie. Spora część szwedzkiej i niemieckiej socjaldemokracji również (firmy Bofors, Saab, Volkswagen i Junkers). Do dzisiaj Agencja Zaawansowanych Technologii Obronnych (DARPA) stanowi poważne źródło finansowania najlepszych uczelni amerykańskich. DARPA robi wiele dobrych i złych rzeczy, których MON nie potrafi sobie nawet wyobrazić (np. projektuje amfibię, opierając się na otwartych licencjach).
Powiązanie nauk ścisłych z przemysłem obronnym miało swoje konsekwencje w 1968 roku. Humanistyka akademicka przeżyła wtedy wstrząs nieporównywalny z naukami ścisłymi. Inżynierowie i technicy dyskutowali w ’68 raczej o atomie lub wyścigu na Księżyc. Do dzisiaj lewicowe debaty o roli nauki mają problem z wyjściem poza punkt widzenia humanistyki. Kto nie wierzy, niech sprawdzi, ile razy w książkach Edufactory i Uniwersytet zaangażowany występują słowa „fizyka” lub „technika”. Zsumowanie wyników na palcach nie wymaga korzystania z żadnej pomocnej dłoni.