Always Active

Necessary cookies are required to enable the basic features of this site, such as providing secure log-in or adjusting your consent preferences. These cookies do not store any personally identifiable data.

Functional cookies help perform certain functionalities like sharing the content of the website on social media platforms, collecting feedback, and other third-party features.

Analytical cookies are used to understand how visitors interact with the website. These cookies help provide information on metrics such as the number of visitors, bounce rate, traffic source, etc.

Performance cookies are used to understand and analyze the key performance indexes of the website which helps in delivering a better user experience for the visitors.

Advertisement cookies are used to provide visitors with customized advertisements based on the pages you visited previously and to analyze the effectiveness of the ad campaigns.

Miasto

Rewolucja 1905: Łódzkie powstanie zbrojne

W tym roku obchodzimy 111. rocznicę Rewolucji 1905 roku. Tak powstanie zbrojne opisywał Henryk Bitner, naoczny świadek wydarzeń.

W tym roku obchodzimy 111. rocznicę Rewolucji 1905 roku – wydarzenia niezwykle ważnego w historii dwudziestowiecznej Polski i z pewnością jednego z ważniejszych w historii Łodzi. Był to masowy zryw społeczny i narodowy, w który zaangażowały się dziesiątki tysięcy mieszkańców i mieszkanek. Walczono o zmiany polityczne, takie jak ustanowienie republiki demokratycznej, wolność słowa i wyznania czy zaprzestanie rusyfikacji. Demonstrowano i strajkowano domagając się godnych warunków pracy i życia. Żądania ekonomiczne zakładały m.in. skrócenie dnia pracy do 8 godzin, ubezpieczenie pracowników na wypadek starości, od nieszczęśliwych wypadków czy śmierci, ustanowienie pomocy lekarskiej dla pracowniczek i pracowników oraz ich rodzin, a w końcu – możliwość zrzeszania się w związkach zawodowych, uzyskanie prawa do dwutygodniowego urlopu czy założenie bezpłatnych szkół początkowych dla dzieci. Ponad podziałami walczyli wspólnie robotnicy różnych wyznań i narodowości: Niemcy, Polacy i Żydzi. W zrywie lat 1905-1907 wzięło udział trzech późniejszych prezydentów międzywojennej Łodzi: Aleksy Rżewski, Bronisław Ziemięcki i Jan Kwapiński.

Najważniejszym wydarzeniem doby rewolucji w Łodzi było z pewnością Powstanie Łódzkie, trwające od 22 do 24 czerwca 1905 roku. W mieście stanęło około stu barykad. W nierównej walce z wojskiem wzięły udział tysiące mieszkańców. Punktem zapalnym, który doprowadził do eskalacji gniewu, była wieść o śmierci robotników żydowskich, rannych w trakcie napaści wojska na pokojowy pochód z 18 czerwca. Pogłoska mówiła, że władze pochowały ciała robotników nocą w bezimiennych grobach, ze strachu przed tłumną manifestacją, do jakiej z pewnością doszłoby na pogrzebie. W Łodzi zawrzało. Wybuchł strajk powszechny i ulicami miasta przeszedł stutysięczny tłum śpiewający pieśni rewolucyjne. Na skrzyżowaniu ulicy Piotrkowskiej z ulicami św. Karola i Pustej (Żwirki i Wigury) demonstrantów zaatakował oddział kozaków. Było wielu zabitych i rannych. Następnego dnia w Łodzi stanęły barykady.

Tak powstanie zbrojne opisywał Henryk Bitner, naoczny świadek wydarzeń:

„23 czerwca od samego rana rozpoczęła się zażarta walka, pełna ofiarności i męstwa wykazanego przez proletariat łódzki […]. Stanęły barykady i dwa dni walczył proletariusz łódzki przeciwko despotyzmowi carskiemu, walczył przeciw prowokacji, gwałtom i zbrodniom rządu samowładnego. Stanęło wówczas na ulicach Łodzi przeszło 50 barykad [faktycznie ok. 100 – przyp. red.]. Nieomal wszystkie sklepy państwowe sprzedające wódkę państwową, tzw. «monopole», zostały rozbite, często spalone. W wielu miejscach poprzewracano słupy telegraficzne, których użyto do budowania barykad. Zewsząd znoszono urządzenia sklepowe, beczki, wozy, skrzynie. Wszystko, co tylko było pod ręką, stawiano na ulicę i w ten sposób powstawały barykady, sięgające miejscami wysokości 10 metrów. W wielu miejscach poprzeciągano druty w poprzek ulicy, chroniąc się w ten sposób od nalotu kawalerii. Barykady były zbudowane na ulicach: Piotrkowskiej, Dzielnej, Zielonej, Mikołajewskiej, Promenadzie, Rokicińskiej Szosie, Przejeździe, Cegielnianej, Średniej Konstantynowskiej, Rybnej, w Kweli oraz wielu innych miejscach, zwłaszcza Starego Miasta.

Rozumie się, że proletariat łódzki nie miał wówczas żadnego doświadczenia ani wyszkolenia, ułatwiającego mu prowadzenie boju ulicznego z regularnymi wojskami rządowymi. Nie umiał stawiać odpowiednio barykad oraz nie wiedział, jak zabezpieczyć się od kul wroga, które gradem się na niego sypały. Robotnicy sami źle byli uzbrojeni, tylko jednostki bowiem miały rewolwery, a jeszcze mniej było brauningów. Barykady nie były bronione w ten sposób, by obrońcy za nie się chowali, co zresztą było słuszną taktyką, gdyż żadna z nich nie chroniła przed kulą karabinową. Kiedy wojsko, krok za krokiem, ostrożnie się zbliżało do barykady, dając do niej salwę za salwą, robotnicy bronili barykady, ostrzeliwując wroga z bram domów.

Powstanie […] miało charakter wybitnie żywiołowy, było wyładowaniem gniewu i energii rewolucyjnej masy robotniczej, doprowadzonej prowokacją rządu do wystąpienia zbrojnego na ulicę.

Wierne rządowi oddziały wojska oraz kozacy użyci do stłumienia powstania […] mordowali i w bestialski sposób pastwili się nad ludnością miasta. Ze strzelania do ludzi robili sobie żołnierze i kozacy swojego rodzaju sport. […]

Po południu 23 czerwca musiałem z Lipowej przedostać się na drugi kraniec miasta na Księży Młyn do domów familijnych Szajblera. W mieście trwała nieustanna strzelanina. Oddziały wojska strzelały wzdłuż prostych i długich ulic łódzkich. Ostrzeliwano okna domów mieszkalnych. Na rogu ul. Lipowej i Andrzeja, o kilka kroków ode mnie, pada kobieta przebita kulą. Wydaje ona tylko krótki, bolesny krzyk i trup jej pada na środku ulicy. W kilku wnosimy ją do bramy domu. Idę dalej. Na rogu ul. Andrzeja i Długiej widzę rozbity sklep monopolu wódczanego. Okna wywalone, drzwi tak samo, wewnątrz szafy i półki rozbite i poprzewracane. W sklepie i na ulicy pełno szkła od rozbitych butelek, a zapach rozlanej wódki roznosi się wokoło. Dochodzę do Wólczańskiej. Słychać strzały i świst kul. Kto tylko był na ulicy, chował się w bramach domów; po chwili przechodził tędy oddział żołnierzy, z karabinami gotowymi do strzału, pod dowództwem oficera. Gdy oddział przeszedł, ruszyłem znowu dalej. Na Piotrkowskiej zastaję istne pobojowisko. Jedna z najbardziej ożywionych ulic Łodzi w miejscu tym prawie że pusta. Nie idą tramwaje i nie widać dorożek. Gdzieniegdzie na środku ulicy leżą porozrzucane poszczególne części umeblowania oraz inne rzeczy, słupy telegraficzne poprzewracane, druty telegraficzne zwisają w bezładzie, latarnie uliczne porozbijane. Od strony Nowego Rynku nieustannie grzmią strzały. Idę dalej, posuwając się wzdłuż ścian domów aż do Pustej. Na Pustej bezludnie, ciszej i bezpieczniej. Idę zatem prędzej. Wtem z Mikołajewskiej skręca czworobok żołnierzy, mając na przedzie dwóch oficerów. W środku czworoboku znajduje się około sześciu aresztowanych. Wpadam do bramy i czekam, aż przejdą. Dochodzę do Widzewskiej, a stamtąd skręcam na Fabryczną. Tu już żywiej na ulicy. Grupki robotników rozbijają latarnie uliczne. Jedną z nich przewrócili i zapalili wydobywający się ze złamanej rury gaz – palił się szerokim snopem ognia. Dochodzę do Przędzalnianej. Widzę: w stronie Szosy Rokicińskiej tłum ludzi. Zbliżam się; budują barykadę; a tuż niedaleko od tego miejsca inni rozbijają sklep monopolowy. „Za pięć rubli!” – wykrzykuje z humorem młody robociarz i podnosząc dużą butelkę wódki rozbija ją o bruk. Urządzenia sklepu: szafy i bufety ciągną robotnicy na barykadę, rąbią słupy telegraficzne oraz zewsząd znoszą wszelkiego rodzaju pudła, skrzynie, taczki, bele i deski. Jeden z młodych robotników wdrapuje się na słup przewodników tramwajowych i tam zawiesza mały sztandar czerwony. Wywołuje to w tłumie radość i poklask, śmieją się oczy i twarze. Lecz niestety jakże krótko! Nadchodzi bowiem od strony Wodnego Rynku oddział żołnierzy. Rozlega się huk salw – jedna, druga, trzecia. Słychać krzyki, sypią się przekleństwa tych, którzy dopiero co z humorem budowali barykadę. W odpowiedzi na salwy karabinowe pada kilka strzałów rewolwerowych. A tu już jęczą ranni…

Walka zbrojna proletariatu łódzkiego trwała dwa dni. W walce nierównej, ale pełnej bohaterstwa, poświęcenia i zaparcia się siebie, walczyli robotnicy z potęgą caratu. Męstwo i odwaga ich spowodowały, że tryumf rządu osiągnięty został jedynie za cenę niezwykłego wysiłku i przez zastosowanie nadzwyczajnego okrucieństwa. […]

Łódzkie powstanie zbrojne zaostrzyło sytuację rewolucyjną w całym państwie”.

Rewolucja trwała dalej. Na przełomie października i listopada 1905 roku wybuchł kolejny strajk generalny.

Źródła: Rok 1905 w literaturze polskiej, Warszawa 1955, s. 87-90; S. Kalabiński, F. Tych, Czwarte powstanie czy pierwsza rewolucja, Warszawa 1969, s. 78; W. L. Karwacki, Związki zawodowe i stowarzyszenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), Łódź 1972, s. 11.

Już czwarty raz Klub Klub Krytyki Politycznej w Łodzi zaprasza na obchody rocznicy Powstania Łódzkiego / Rewolucja 1905 roku. Obchody odbędą się 18 czerwca, w sobotę, godz. 19.05. Start: róg ulic Rewolucji 1905 roku i Wschodniej.

**Dziennik Opinii nr 170/2016 (1370)

Hobsbawm-Wiek-imperium

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij