Gospodarka

Zielona Dolina Krzemowa w Polsce jest możliwa – ale zaklęcia o innowacjach nie wystarczą

wiatraki

Hasła polityków o wykorzystaniu postępu technologicznego do transformacji w kierunku czystej i zrównoważonej gospodarki pomijają złożoność procesów ekonomii XXI wieku. Jeśli chcemy skorzystać z nowych źródeł energii, ekologicznych materiałów, zielonego przemysłu i mobilności, musimy systemowo planować innowacje, zamiast oczekiwać, że same powstaną mocą wolnego rynku. A polityka gospodarcza „z misją” powinna być priorytetem nie tylko dla rządowego centrum, lecz także dźwignią rozwoju dla samorządów.

2019 rok rozpoczął się od debaty wokół problemów energetycznych, środowiskowych i klimatycznych, które już dziś owocują wzrostem realnych kosztów wytwarzania energii czy trującym smogiem na ulicach miast. W tle majaczą antropogeniczne zmiany klimatu, a z treści najnowszego raportu działającej pod auspicjami Programu Środowiskowego ONZ platformy IPBES można wywnioskować, że człowiek wywołał już swoją działalnością „szóste masowe wymieranie gatunków”.

Strategię energetyczną rządu, jak również propozycje głównych sił opozycyjnych, oparte w większości na zwiększaniu udziału OZE w krajowym miksie energetycznym, cechuje niestety myślenie życzeniowe. Szczególnie nieadekwatne do skali wyzwań są np. plany wspierania indywidualnych zakupów paneli fotowoltaicznych – ich skutkiem będzie głównie transfer dochodów do inwestorów rynku OZE, a nie realna zmiana.

Propozycje tego typu upatrują ratunku w spadających z nieba innowacyjnych technologiach, które w cudowny sposób miałyby zbawić nas od piekła zmian klimatu, oraz w działaniu wolnego rynku – wystarczy jedynie, że dodamy mechanizm popytowy (np. państwo dołoży ludziom do zakupu wciąż zbyt drogich technologii), a obywatele sami rozwiążą problem np. nadmiernych emisji. Polityka popytowa, która zawiodła przy okazji programów mieszkaniowych, windując tylko ceny (jak stało się realnie np. z Mieszkaniem dla Młodych), znowu sprzedawana jest jako proste i skuteczne lekarstwo.

Niestety, nie każdą chorobę gospodarczą i tym bardziej ekologiczną da się w ten sposób uleczyć. Pobudzenie ogólnej krajowej konsumpcji jest bowiem znacznie łatwiejsze niż transformacja szczególnie wrażliwych i złożonych mechanizmów. A mowa tu nie tylko o prywatnych wiatrakach czy panelach słonecznych, ale też o miejskich elektrociepłowniach, efektywności energetycznej czy gospodarce obiegu zamkniętego. To wszystko wyzwania zbyt złożone, by odpowiedzią na nie była recepta pt. „zamknij kopalnie, weź kredyt na OZE”. Rola innowacji technologicznych i ich praktycznych wdrożeń jest oczywiście kluczowa, ale musimy też wiedzieć, kto i w jaki sposób może je zagwarantować.

Ratujmy planetę, a starczy do końca miesiąca

Wyznaczyć misję

I właśnie dlatego prof. Mariana Mazzucato z londyńskiej UCL doradza Komisji Europejskiej prowadzenie „zorientowanej misyjnie” polityki badań i innowacji. Raport przygotowany przez badaczkę opracowuje na nowo różne starsze pomysły ekonomistów, np. ewolucyjną politykę przemysłową, którą studiował Timo Hämäläinen z fińskiej agencji rozwoju Sitra. Badania nad ekosystemami innowacji i ewolucyjną polityką przemysłową pozwoliły na stworzenie współczesnych strategii gospodarczych, które celnie identyfikują bariery technologiczne, luki finansowania, obszary niepewności – i tam właśnie kierują precyzyjne narzędzia. Należą do nich m.in. programy stypendiów dla innowatorów, specjalne regulacje patentowe, ulgi na działania w obszarze badań i rozwoju, wsparcie dla akceleratorów technologicznych, czyli miejsc warsztatów i spotkań między twórcami nowych technologii a dużymi korporacjami i potencjalnymi klientami, i wiele innych.

Sutowski: Zapomniana rola państwa [o książce Mariany Mazzucato]

Mazzucato zauważa jednak, że tak prowadzona polityka nie ma jasnego strategicznego celu – a w takim przypadku w warunkach gospodarki kapitalistycznej liczy się przede wszystkim potencjalna rentowność rozwiązania po jego rynkowej komercjalizacji. Już w klasycznej pracy The Moon and the Ghetto z 1977 roku ekonomista Richard R. Nelson stawiał pytanie: „Skoro możemy postawić człowieka na Księżycu, czemu nie możemy rozwiązać problemu getta?”.

Nic dziwnego, że fundusze venture capital, które swoim finansowaniem decydują często o być albo nie być projektów technologicznych, wybierają inwestycje często wcale niesłużące zielonej transformacji. Raport State of European Tech Atomico wskazuje, że w 2018 roku najważniejszym ich odbiorcą w Europie okazał się sektor FinTech (rozwiązań technologicznych dla świata finansowego), do którego spłynęło ponad 4,8 miliardów euro. Kolejne miejsce zajmuje z kolei oprogramowanie dla firm, optymalizujące procesy i usprawniające sprzedaż.

Zielony Ład dla Polski [rozmowa]

czytaj także

A to właśnie od decyzji podmiotów finansujących innowacje i wskazujących techniczne zagadnienia do rozwiązania zależy to, czy najpierw możliwe i dostępne staną się np. auta idealnie dopasowujące fotel do kierowcy – czy raczej auta czyste. Jaskrawym przykładem tego, jak rynek „rozwiązuje” problemy ekologiczne, są oczyszczacze powietrza, czyli drogie i zindywidualizowane środki leczenia skutków zamiast rozwiązania problemu przyczyn smogu i zanieczyszczeń powietrza. Powiedzenie o „uspołecznianiu problemów, prywatyzacji rozwiązań” samo przychodzi na myśl.

Jaskrawym przykładem tego, jak rynek „rozwiązuje” problemy ekologiczne, są oczyszczacze powietrza, czyli drogie i zindywidualizowane środki leczenia skutków zamiast rozwiązania problemu przyczyn smogu i zanieczyszczeń powietrza.

„Misyjne innowacje” Mazzucato zakładają tymczasem strategiczne ukierunkowanie polityki przemysłowej i poszukiwanie najlepszego miksu eksperymentalnych środków. Trzeba jednak wykorzystywać je w konkretnym celu, zamiast rozdawać worek nagród każdemu, kto zakłada start-up. Sukcesów takiego podejścia nie trzeba szukać aż za granicą – pozytywnym przykładem w naszym kraju jest choćby program E-bus, gdzie synergiczne działania firm oraz instytucji finansowania i rozwoju (np. Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, Polskiego Funduszu Rozwoju) umożliwiły rozwój branży wskazanej w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Polska jest dziś bowiem trzecim (!) po Holandii i Wielkiej Brytanii krajem z największą liczbą autobusów elektrycznych we flotach komunikacji miejskiej. Warto zauważyć, że kluczowe miejsce w programie zajmują samorządy – to właśnie one są głównymi beneficjentami funduszy niskoemisyjnego transportu.

Rola samorządu może jednak zdecydowanie wykraczać poza bierny odbiór technologii powstających w wyniku wdrażania misji rządowej. Polskie miasta i administracja samorządowa muszą nauczyć się same wyznaczać cele, do których dążą, ale też następnie operacjonalizować je w konkretne misje i poszukiwać istniejących rozwiązań – lub samemu projektować nowe. Lokalne potrzeby w zakresie zeroemisyjnego transportu, zasilania elektrociepłowni, zamykania obiegu odpadów gospodarczych czy współpracy producentów i odbiorców OZE to dość oczywiste punkty wyjścia do odrodzenia w Polsce innowacyjnego przemysłu, zdolnego ożywić także „Polskę średnich miast” i stworzyć konkurencyjne na światowym rynku produkty o wysokiej marży.

Poza Warszawą też jest Polska

Zdeglomerowana Dolina Krzemowa

Pionierskie samorządy już zrozumiały, że wyznaczanie misji i wdrażanie narzędzi polityki innowacji to solidne fundamenty rozwoju zielonych technologii. My w swoich badaniach zauważamy, że na szczeblu lokalnym transformacja energetyczna ma miejsce szczególnie często w ramach klastrów energii, które zrzeszają gminy, przedsiębiorców i jednostki naukowe. Przykładem tego są działania podejmowane przez Zgorzelecki Klaster Energii, w którym m.in. Miasto Zgorzelec, Politechnika Wrocławska oraz firma Innovation AG opracowały elektryczny samochód terenowy o nazwie „Sokół”. W pojeździe wykorzystano baterię o pojemności 85 kWh i napęd 4×4, co pozwala na przejechanie około 300 kilometrów. Wspomniane podmioty wytworzyły w klastrze ekosystem sprzyjający opracowaniu nowych rozwiązań, opierając się na unikalnym zestawie doświadczeń oraz instrumentów. Co więcej, gmina, która jest uczestniczką klastra energii, może wykorzystać nieruchomości znajdujące się w jej majątku do produkcji czystej energii.

W stronę zielonej energii – z kim i po co?

Oczywiście uczestnictwo w klastrze energii nie jest jedyną drogą do przeprowadzenia zielonej transformacji – gmina może też samodzielnie podjąć działanie na rzecz stania się bardziej przyjazną środowisku. I tak np. w Ostrowie Wielkopolskim tworzony jest Ostrowski Rynek Energetyczny – innowacyjny projekt miejskiego systemu energetycznego, który w ramach współpracy między wytwórcami energii a jej odbiorcami ma zapewnić miastu samowystarczalność energetyczną i zmniejszyć emisję CO2. Całe przedsięwzięcie poprzedzono konsultacjami społecznymi oraz licznymi ekspertyzami. Ponadto Ostrów Wielkopolski dba o prężny rozwój elektromobilności, a to poprzez zwiększenie udziału autobusów elektrycznych we flocie Miejskiego Zakładu Komunikacji oraz rozbudowę infrastruktury ładowania. Badanie potencjału wykorzystania innych autobusów niż zasilane silnikami Diesla prowadzono już od 2014 roku, a pierwsze autobusy zeroemisyjne oddano do użytku z końcem roku 2017.

Mieszkańcy polskich aglomeracji zdają sobie sprawę, że przedsięwzięcia związane z OZE mogą oznaczać niższe opłaty za prąd oraz poprawę lokalnej jakości powietrza. We Wrocławiu nie poprzestano na planach: tamtejsza Spółdzielnia Mieszkaniowa Wrocław-Południe stworzyła największą miejską rozproszoną elektrownię fotowoltaiczną w Polsce – składa się na nią prawie 3 tys. paneli fotowoltaicznych, rozmieszczonych na dachach 35 budynków, co umożliwiło wytworzenie 760 MWh energii elektrycznej w skali roku. Według obliczeń spółdzielni działalność elektrowni nie tylko ograniczyła emisję CO2 na terenie miasta, ale również obniżyła roczny koszt zużywanej przez spółdzielnię energii elektrycznej z 425 tys. zł do 120 tys. zł. Mieszkańcy nie odczują tym samym skutków wzrostu cen energii elektrycznej na rynku.

Szukajmy dalej. Na arenie europejskiej najbardziej spektakularny technologicznie zakład zarządzania odpadami – to kolejny obszar innowacji ekologicznych – posiadają nie Skandynawowie, Niemcy czy Francuzi – ale Słoweńcy. Roztropne decyzje samorządów skupionych wokół prezydenta Lublany zaowocowały tam wybudowaniem kompleksu RCERO Ljubljana, który przetwarza śmieci z ponad 1/3 gmin w kraju, odzyskując wartość z 98% materiałów. Zarządzająca obiektem firma użyteczności publicznej VOKA Snaga dzięki projektowi rozwinęła znacząco lokalne oraz krajowe zdolności techniczne, łącząc innowacje w zakresie zbierania i monitorowania odpadów w mieście, produkcji kompostu, biogazu i elektryczności. Obecnie spółka w ramach wypełniania swojej misji planuje kolejne inwestycje i programy badawcze, szczególnie w obszarze upcyclingu zużytych urządzeń elektronicznych, które z powodzeniem można wykorzystać przy tworzeniu sprzętów domowych czy sztuki.

Jeśli zatem chcemy dzisiaj szukać polskiej „Doliny Krzemowej”, to znajdziemy ją zarówno w dużych miastach, jak i miejsko-wiejskich gminach, które kierowane poczuciem misji, lokalnymi potrzebami lub poszukiwaniem przewag konkurencyjnych postanowiły zakasać rękawy i zacząć tworzyć własne innowacje. Warto apelować do kolejnych samorządów, by zwiększały ten rodzaj aktywności oraz przeznaczały środki na tworzenie własnych innowacji.

Katastrofa klimatyczna zaskoczy nas jak zima drogowców

Regulacje dla lepszego planowania

Zobowiązanie, by sprostać kolejnym unijnym dyrektywom, musimy wreszcie potraktować jak wezwanie do działania, a nie „odbieranie suwerenności”. Długofalowe wymogi stwarzają możliwość zaktywizowania lokalnych władz, aby działały efektywnie i w sposób sprawiedliwy społecznie, na podstawie rzetelnego planu. Dlatego właśnie samorządy gminne, najbardziej świadome uwarunkowań i potrzeb miejscowej społeczności, powinny dostać narzędzia regulacyjne wspierające rozwój energetyki rozproszonej na ich terenach.

Niestety, dziś nieprecyzyjne przepisy utrudniają gminom planowanie strategii energetycznej. Chociaż ustawa Prawo energetyczne nakłada na nie obowiązek planowania i organizacji zaopatrzenia w energię elektryczną, w aktualnym stanie prawnym nie jest jasne na przykład, czy plany gmin dotyczące zaopatrzenia energetycznego są wiążące dla przedsiębiorstw energetycznych. Fakt posiadania planu nie ułatwia samorządom gminnym pozyskania środków finansowych na inwestycje w OZE – a bez racjonalnego systemu bodźców, kar i nagród, trudno od nich oczekiwać ponadprzeciętnej efektywności.

Samorządy gminne, najbardziej świadome uwarunkowań i potrzeb miejscowej społeczności, powinny dostać narzędzia regulacyjne wspierające rozwój energetyki rozproszonej na ich terenach.

Polskie samorządy potrzebują dobrze skonstruowanych ram regulacyjnych, które ułatwiłyby im sformułowanie strategii oraz przeprowadzenie transformacji energetycznej. W tym celu powinna powstać ustawa o energetyce rozproszonej, która wyznaczyłaby zadania oraz kompetencje gmin i powiatów w zakresie rozwoju OZE na ich terenie. W połączeniu z nowymi funduszami na instrumenty B+R – tyle że o stricte lokalnym, samorządowym i zielonym charakterze, formułowane w odpowiedzi na technologiczne potrzeby strategii samorządowej transformacji – można liczyć, że tak konieczna zmiana wreszcie nastąpi. Nie chodzi tu jednak o jednorazowe „przestawienie wajchy” i zakup stosu paneli za unijne pieniądze, lecz o budowanie nowych ogniw łańcuchów produkcji w Polsce, o wysokiej marży. Co w praktyce oznacza nowe miejsca pracy i ożywienie podupadających peryferii.

Zmiana zmierzająca ku lepszej, zielonej przyszłości musi się zacząć na dole. Zdeglomerowana oraz innowacyjna polska gospodarka będzie możliwa, jeżeli stworzy się samorządom warunki umożliwiające planowanie tej zmiany oraz wesprze je w tworzeniu narzędzi do prowadzenia skutecznej polityki innowacji. Bo Zielona Dolina Krzemowa to nie tyle wyedukowana i tania siła robocza, ile rozwój technologii kierowany misją zgodną z interesem publicznym.

Polityka energetyczna w Polsce to polityka „gaszenia pożarów”

**
Jan J. Zygmuntowski – ekonomista związany z obszarami innowacji i zrównoważonego rozwoju. Prezes zarządu Fundacji Instrat i ekspert programowy stowarzyszenia Energia Miast. Doświadczenie zdobywał m.in. w Polskim Funduszu Rozwoju. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i stypendysta G20 Global Solutions.

Bartłomiej Kupiec – założyciel i redaktor naczelny portalu Energystreamer, analityk ds. zrównoważonego rozwoju w Fundacji Instrat. Studiuje prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, wcześniej współpracował z Instytutem Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij