Kinga Dunin

Poseł bije żonę

Taki nagłówek w jakimś „Fakcie” czy „Superfakcie” przeczytałam, stojąc w kolejce do sklepowej kasy. Zdążyłam jeszcze doczytać, że nazwisko nie zostanie ujawnione. E tam, bez nazwiska – nieciekawe. Zresztą z nazwiskiem również. Też znam posła, co prawda poprzednich kadencji, który bił żonę. I też nie ujawnię jego nazwiska. Znam też innych panów, którzy to robili. Panów kulturalnych, z wyższym wykształceniem i pozycją, to żadna rewelacja, że biją bez względu na pozycję. Tak jest w statystykach i raportach, tak jest w życiu, więc panowie ci nie są dla mnie tylko danymi statystycznymi. Podaję im rękę, tak jak wszyscy, przecież nie byli TW.


Mężczyźni są ofiarami poza domem, także ofiarami wypadków i własnych działań. Jeżdżą jak wariaci, wchodzą tam, skąd można spaść, ładują się w rozmaite ryzykowne sytuacje. Dla kobiet najbardziej ryzykowne, jak się wydaje, jest założenie rodziny.

Również nie ze statystyk znam, niektóre bardzo blisko, kobiety zgwałcone, gwałcone w małżeństwie, ofiary gwałtu na randce. Kobiety molestowane w dzieciństwie.


Z tych dawnych czasów, kiedy byłam bardzo młoda i dość niewinna, pamiętam pokazywaczy i ocieraczy. Uczucie wstydu, poniżenia i lęku, jakie we mnie budzili. Panowie, aprzypomnijcie sobie to uczucie. Wracacie tramwajem ze szkoły, a w tłoku do waszych pleców przylepia się elegancko ubrana pańcia i po chwili czujecie jej rękę na rozporku. Jeśli uda wam się odwrócić, zobaczycie jej twarz Indianina, bez jednej emocji, która w nikim nie wzbudza żadnych podejrzeń. Naprawdę żadnemu z was nigdy się to nie zdarzyło? Trzeba było się bronić? W końcu się tego nauczyłam. Potem też potrafiłam onanizującemu się panu, z którym znalazłam się sam na sam w przedziale kolejowym, powiedzieć, że mój chłopak ma większego i wrócić spokojnie do lektury Ulissesa, ale to było potem. Może dziś dzieci są mądrzejsze. Ale skąd, skoro w szkole kolorują aniołki i przy brzdąkaniu na gitarze śpiewają o Jezusku i nadal nikt im nie mówi, co należy robić w takich sytuacjach?


Upokarzający jest też lęk przed przemocą. Lęk przed samotnym powrotem wieczorem do domu. Strach i obrzydzenie, jakie czuję, widząc stado natestosterowanych młodzieńców kołyszących się na ugiętych łapach, porozumiewających się ze sobą za pomocą wrzasków. Wiem, biedni chłopcy z blokowisk, dorosną, nie są tacy źli. Raczej pobiją się między sobą niż ze mną. Mimo to – boję się. Jeśli mam być szczera, najchętniej zamknęłabym ich w jakimś rezerwacie. Dała po dmuchanej lali z sex-shopu i pistolecie do paintballa; karmiła surowym mięsem, czipsami i i piwem. Tak, wiem, że coraz więcej dziewczyn zaczyna zachowywać się podobnie, ale one jeszcze nie stoją pod moim blokiem.


Bolą też słowa. W świecie istot porozumiewających się przy pomocy symboli i one są bronią. W Internecie mnóstwo jest chamstwa, ale chamstwo wobec kobiet jest specyficzne. Kiedy uderza się w kobietę, to bardzo często nie w jej poglądy, ale w płeć i seksualność. Przez lata pisania irytujących felietonów dowiedziałam się, że nie golę nóg, nigdy nie miałam orgazmu, jestem brzydka jak noc i nikt by mnie nawet kijem od miotły, itede itepe. A daję słowo, że bardzo rzadko zaglądałam na fora, czytam jednak wypowiedzi pod tekstami koleżanek. Zresztą co tam Internet, skoro o kobietach nie w jego guście prezydent potrafił powiedzieć, że to kaszaloty. Czytałam to o sobie tyle razy, że trudno mi nie solidaryzować się z Dunkami. 


Są też łagodniejsze formy przemocy, jak ta w wykonaniu głuszców. Głuszec to taki pan z autorytetem i dorobkiem, albo taki któremu się wydaje, że to ma, który mówi i nie słucha. Czasem daje rozmówcy minutę, ale i tak nigdy nie odniesie się do tego, co usłyszał. I za chwilę tokuje dalej. Dominuje i kontroluje sytuację, narzuca swoją władzę. Kobiety więcej od mężczyzn mówią w sytuacjach prywatnych i dużo mniej w publicznych. To statystyki, ale też coś, co widzę i słyszę.


Ten felieton jest o tym, co widziałam i słyszałam, a nie o mężczyznach. Wiem, że większość mężczyzn nie jest gwałcicielami, prezydentami, a nawet głuszcami.

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij