Kinga Dunin

PO kontra Sekta Czcicieli Św. Zygoty, czyli wojna o pietruszkę

Nie ma bardziej idiotycznego zdania niż to, że o aborcji/dzieciach poczętych (jak kto woli) należy dyskutować.

Nie ma bardziej idiotycznego zdania niż to, że o aborcji/dzieciach poczętych (jak kto woli) należy dyskutować.


Po pierwsze, już się nadyskutowaliśmy i pewno niewiele więcej da się powiedzieć. Poza tym nie jest i nigdy nie była to naprawdę sfera debaty, negocjacji i wypracowywania kompromisów, a jedynie bezwzględnej polityki, siły. Żadne argumenty nie mają tu znaczenia. Jeśli kiedyś władzę zdobędą prawdziwi zwolennicy pro choice, to zmienią prawo – i tyle.


Po drugie, dyskusja ta od początku była blokowana przez Sektę Czcicieli Św. Zygoty. Dlaczego sektę? Bo tylko oni znają prawdę i to objawioną przez Boga. Są przekonani, że jedna reguła wystarczy za busolę poruszania się po świecie. Nie dopuszczają do świadomości żadnych wyjątków ani krytyki. Nie są gotowi wziąć odpowiedzialności za negatywne skutki uboczne obrony życia od poczęcia, czyli od zygoty. Bo życie jest święte. Czyli – i Święta Zygota. Po ich stronie jest tylko dobro i całe dobro. Po drugiej tylko zło i samo zło.  Nie dyskutują, tylko prawią natchnione kazania. Są to typowe elementy myślenia i działania sekciarskiego.


(Uwaga! Podział na Sektę i resztę nie musi koniecznie pokrywać się z podziałem na pro life i pro choice. Można wyobrazić sobie osoby o skrajnie odmiennych poglądach, które są w stanie normalnie rozmawiać. I w idealnych warunkach politycznych może wypracowałyby jakiś prawdziwy kompromis. A może nie.)


A co z druga stroną? Czy istnieje sekta aborcjonistów? Otóż, nie istnieje. Jednym z sukcesów  Czcicieli Zygoty jest narzucenie medialnym i politycznym dyskursom reguły „symetrii radykalizmów”. Polega ona na tym, że kiedy publicznie krytykuje się zygotowców jednocześnie trzeba potępić działaczy na rzecz legalizacji aborcji – jako lustrzane odbicie sekty, ale z odwrotnym znakiem.

 

Już na początku lat 90. zauważyliśmy (socjologowie badający dyskurs publiczny, czego wyniki zostały następnie opublikowane w książce Cudze problemy), że strategii bronienia jedynej prawdy po stronie obrońców życia po drugiej stronie odpowiada strategia „tak, ale…”. Bierze ona pod uwagę i uznaje część argumentów przeciwnika, wskazuje jednak na niepożądane konsekwencje, uwarunkowania praktyczne, inne możliwe konteksty filozoficzne poza religijnym, nie odmawiając mu prawa do istnienia.  

To po prostu nie są dwa równoważne sposoby przedstawiania swoich racji. I tylko drugi z nich pasuje do demokratycznych standardów.

 

Ale sekta wygrała, ma też dużą reprezentację polityczną, która często używa jej języka absolutnie instrumentalnie. 


To, że projekt ustawy jeszcze bardziej ograniczającej prawo do aborcji nie przejdzie, niczego nie zmienia ani nie oznacza, że zwyciężył realny kompromis.

 

Jeśli zostawimy na boku retorykę – retoryka PO przeważnie nie jest sekciarska – pozostają fakty. Ok. 500 legalnych aborcji rocznie. Na tyle pozwala kompromis. Tyle samo Polek w tym samym czasie poddaje się zabiegowi w jednym przygranicznym niemieckim szpitaliku.

 

Donalda Tuska od posła Beaty Kempy różni to, że jest gotów zezwolić na 500 aborcji, a Kempa na razie na jakieś 200–300 (nie wszystkie z tych 500 przeprowadza się ze względu na nieodwracalne uszkodzenie płodu). I to jest właśnie precyzyjna miara różnicy między PO a Sektą w kwestii aborcji. 

 

Oczywiście, to dobrze, że przynajmniej tyle kobiet w dramatycznej sytuacji może skorzystać z polskiego prawa. Nie lekceważę tego. Ale patrząc z perspektywy 100 tys. aborcji nielegalnych, bój między PO a polityczną reprezentacją Sekty o te 200–300 aborcji jest wojną o pietruszkę. I tylko w ramach wciskania nam kitu o rozsądnym umiarkowaniu PO został on rozdęty do rozmiarów jakiejś poważnej kontrowersji. Swoją drogą, byłoby to dość zabawne, gdyby PO rozpadła się w wyniku sporu o 300 aborcji. Niestety, nie ma co na to liczyć.

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij