Miasto

Z tęczową flagą na ulice [rozmowa]

W sobotę ulicami Poznania przejdzie 13. Marsz Równości. Rozmawiamy z osobami z organizującej go Grupy Stonewall.

Bartosz Ślosarski: Jutro ulicami Poznania przejdzie 13. już Marsz Równości, drugi organizowany przez Grupę Stonewall, którą współtworzycie. Czy marsz jest teraz inny niż wcześniej?

Piotr: Nowością jest to, że sam marsz jest zwieńczeniem trwającego tydzień festiwalu Poznań Pride Week, obejmującego dyskusje, pokazy filmowe, spotkania edukacyjne, imprezy muzyczne. Tegoroczny festiwal otworzyły Tęczowy Przejazd Rowerowy, ekumeniczna liturgia eucharystii i dyskusja o religijności osób nieheteronormatywnych. Za nami już m.in. trzy premiery filmowe i wielki koncert Miłość – to niby takie proste. Przed nami jeszcze wiele atrakcji, w tym przede wszystkim Piknik Rodzinny i Marsz Równości.

Arek: Chcemy, żeby to był festiwal radosny, tak jak na Zachodzie. W Polsce takie wydarzenia kojarzą się często tak jakoś smutno. Nie rezygnujemy jednak ze skandowania haseł politycznych, nadajemy im tylko bardziej lekkostrawną formę. Nie rezygnujemy z tęczy, ani hasła „Marsz równości idzie dalej”, które towarzyszy nam od marszu z 2005 roku, który odbył się mimo zakazu ówczesnego prezydenta Ryszarda Grobelnego i został rozpędzony przez policję. Krzyczymy też „solidarność nasza bronią” – to są nadal nasze podstawowe hasła. Jako społeczność zamieszkująca Poznań i Wielkopolskę mamy swoje potrzeby, o które walczymy, ale mamy też coś ciekawego do zaoferowania. Naszą ambicją jest stworzenie rzeczywiście fajnego wydarzenia społeczno-kulturalnego, które na stałe zagości w tym mieście.

Chodzi o to, żeby zrobić z demonstracji piknik? Lekkostrawna forma ma przyciągać odbiorcę masowego?

Piotr: Tak, chcemy rozszerzyć zasięg oddziaływania poza środowisko aktywistyczne, poza osoby najbardziej świadome i zaangażowane, które już popierają nasze postulaty.

Arek: Prawda jest taka, że w Polsce społeczność LGBT+ uzyska równe prawa, gdy sobie to wydepcze. A nie wydepczemy sobie tego 150-osobowymi marszami. Politycy muszą zobaczyć, że stanowimy dużą społeczność, której te prawa się należą. Statystycznie jest nas w Polsce półtora miliona, do tego dochodzą sojusznicy i sojuszniczki społeczności LGBT+.

Front, który możemy zbudować, jest ogromny. Tak to działało za granicą – trzeba pokazać swoją siłę, liczebność.

Piotr: Nie mamy złudzeń, politycy nie zrobią niczego, co nie będzie popularne. To my musimy zbudować poparcie społeczne dla naszych idei, które zmusi ich do podjęcia określonych decyzji.

Arek: Trzeba też powiedzieć, że liczebność zeszłorocznego marszu przełożyła się na wzrost liczby chętnych do działania w Grupie Stonewall czy na nasz odbiór w Urzędzie Miasta bądź w lokalnych firmach, które w tym roku przyłączyły się do współpracy. Jeśli i tym razem wszystko dobrze pójdzie, w przyszłym będzie jeszcze łatwiej. Zależy nam też na tym, żeby to wydarzenie ściągało ludzi spoza Poznania – żeby narodziła się turystyka LGBT w Polsce.

Jaki jest kierunek waszych działań jako organizacji? Gdzie znajduje się Grupa Stonewall pod względem ideowym?

Arek: Staramy się pokazywać różnorodność środowiska LGBT+. Są u nas mało wyróżniające się na ulicy osoby, lekarze, kucharze, prawnicy, tzw. przykładni obywatele, ale też osoby wyłamujące się z dominujących schematów. Wiemy, że na przykład drag queens czasem budzą niechęć, ale nie chowamy ich do szafy po to, żeby się przypodobać większości społeczeństwa. Staramy się tłumaczyć naszą kulturę i odczarowywać jej zdemonizowane aspekty. Gdy ostatnio staliśmy z naszym punktem promocyjnym w HAH-u [klub gejowski w Poznaniu – BŚ], usłyszeliśmy pytanie: „Dlaczego na marszach nie pokazujecie normalnych gejów i lesbijek? Dlaczego nie idą z wami na przykład prawnicy?”. Okazało się, że chłopak, który zadał to pytanie, nigdy nie był na Marszu Równości, a zadał je właśnie radcy prawnemu. To pokazuje stereotypy i wyobrażenia, z jakimi się mierzymy.

Jowita: Trudno, żeby organizacja LGBT nie stawiała na różnorodność. Wydaje mi się, że tym, co przyciągnęło do nas ludzi, był entuzjazm, który się narodził po marszu rok temu, i pozytywna energia, która wiąże się właśnie z bardzo dużą inkluzywnością. Nawet jak tu siedzimy, jesteśmy w różnym wieku; w stowarzyszeniu są osoby, które mają bardzo różne życiowe doświadczenia i mimo to próbujemy się ze sobą porozumieć. Myślę, że tym, co nas łączy, mimo całej różnorodności, jest chęć działania na rzecz zmiany społecznej w celu realizacji pewnych uniwersalnych wartości ujętych w prawach człowieka.

Piotr : Między innymi z powodu tej różnorodności nasze postulaty są szerokie. Są osoby, które dążą do uzyskania możliwości sformalizowania swojej rodziny, są zainteresowane prawami macierzyńskimi czy ojcowskimi, kwestiami majątkowymi. Z kolei część osób nie widzi siebie w tych rolach – dla nich też staramy się walczyć o akceptację, o tolerancję, o to, żeby żaden człowiek nie dostawał po mordzie na ulicy. Można powiedzieć, że walka z przemocą to wspólny mianownik wszystkich naszych działań. Przyjęcie takiego założenia oznacza, że przychodzimy na muzułmańskie demonstracje antyterrorystyczne albo na manifestacje Komitetu Obrony Demokracji, gdy ten mówi o swobodach konstytucyjnych lub o mowie nienawiści. Zakładamy, że nasz wkład w społeczeństwo i nasze postulaty nie mogą wykluczać nikogo innego. Dlatego przyjęliśmy taką inkluzywną formę – wieloetniczną, wielokulturową, wieloreligijną, wieloklasową, obejmującą osoby o różnych stopniach sprawności.

Skoro u nas to działa i możemy się dogadać, to może też działać szerzej w społeczeństwie, w którym żyjemy.

W co jeszcze – poza demonstracjami, których postulaty są wam bliskie – się angażujecie?

Jowita: Włączamy się w różne lokalne działania społeczne na rzecz innych, nie tylko na rzecz osób LGBT+. Byliśmy chociażby zaangażowani w Szlachetną Paczkę, w zbiórkę pieniędzy w trakcie Finału WOŚP, zaznaczamy swoją obecność podczas różnych lokalnych świąt. Jesteśmy stąd i chcemy pokazać, że obchodzi nas, co się tutaj dzieje.

Arek: Zaczęliśmy brać udział w różnych akcjach pod tęczowym sztandarem, żeby zaznaczyć swoją obecność w przestrzeni miejskiej. Gdyby nie ta flaga, bylibyśmy dla wszystkich na ulicy anonimowi. Nikt nie myśli o tym, że obok może przechodzić gej albo lesbijka. Bo przecież wiadomo, że w Polsce gej jest tylko w Słupsku, a w Poznaniu takich osób nie ma. Po to się pojawiły flagi towarzyszące nam w zbiórce na WOŚP czy rozdawanie tęczowych ciastek na święta albo pączków na Tłusty Czwartek.

Czyli po prostu robicie tęczowy mainstreaming, umieszczając się tam, gdzie jest główny nurt?

Piotr: Tak, nasza polityka jest taka, żeby zerwać z niewidocznością. Bo to, że przez lata nie zyskaliśmy żadnych praw i nie zyskaliśmy godności przyznanej społecznie, wynika też z tego, że jako ludzie byliśmy niewidoczni. Chodzi o to, żebyśmy zmieniali każde środowisko, każdą instytucję społeczną, każdą społeczność, do której należymy.

A do jakich odbiorców adresujecie swoje działania? Kim dokładnie są ci ludzie?

Arek: Pierwsza grupa odbiorców to nasze środowisko – chodzi o to, żeby trafiać do ludzi i ich integrować, motywować ich do działania, inspirować do tego, żeby dumnie mówili o sobie „Jestem gejem, jestem lesbijką”, a nie byli schowani w szafie. Dzięki temu, że wyszliśmy na ulice, dotarliśmy do osób ze środowiska LGBT+ czy rodziców osób LGBT, niezaangażowanych w aktywność działających wcześniej w Poznaniu organizacji. Na demonstracji KOD-u ludzie do nas podchodzili i było widać, że się cieszą z naszej obecności, są wręcz dumni. Do mnie podszedł pan, którego syn jest gejem, i powiedział, że bardzo fajnie nas tu widzieć, bo on po prostu poczuł się lepiej. Z uwagi na swojego syna, ale też być może nie miał wcześniej styczności z nikim innym ze środowiska, z innymi rodzicami LGBT.

Druga grupa to mieszkańcy Poznania. I tutaj bym wrzucił wszystkich, totalnie wszystkich. Nie chcemy się zmienić w ogólnokrajową organizację, działamy lokalnie i takie było założenie od samego początku.

W waszych wypowiedziach nie widzę postawy tożsamościowej – gdy mówicie „gej” lub „lesbijka”, myślicie raczej o sieci relacji w rodzinie, w pracy czy w społeczeństwie w ogóle. Podobnie jest z postrzeganiem przez was aktywizmu.

Jowita: Tak, istotne jest też myślenie o „sojusznikach i sojuszniczkach LGBT” oraz o współpracy międzymiastowej. Od roku koordynuję w Stonewall inicjatywę „Tęczowych Rodzin”, ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie trójmiejskie Stowarzyszenie Tolerado i ich kampania „Jesteśmy rodziną!”, realizowana w ramach projektu „Tęczowe rodziny – pełne sił i blasku”, dotycząca par nieheteronormatywnych, które wychowują razem dzieci. Wraz z kilkoma innymi dziewczynami (między innymi panią sołtys podpoznańskiego Grzebieniska, Marzeną Frąckowiak) uczestniczyłam w kameralnym zjeździe tęczowych rodzin, co zainspirowało nas do podjęcia tej kwestii w Poznaniu. Akurat wówczas ruszały pierwsze działania Grupy Stonewall i postanowiłyśmy do nich dołączyć. Nasz sposób myślenia jako „Tęczowych Rodzin” jest nieco odmienny od całości organizacji – wynika to przede wszystkim z różnicy wieku i życiowych doświadczeń. Jesteśmy trochę starsze, niż większość osób w stowarzyszeniu, wiedziemy dość zwyczajne życie rodzinne i jesteśmy odpowiedzialne za nasze dzieci. Zapewnienie im bezpiecznego, przychylnego, rozumiejącego otoczenia jest dla nas priorytetem, dlatego gdy myślimy o polityce coming outu, bierzemy pod uwagę potencjalne konsekwencje naszych decyzji dla dzieci. W tym roku organizujemy strefę dla rodzin z dziećmi w ramach pikniku przedmarszowego, do której zapraszamy wszystkich rodziców i ich pociechy.

A jak wyobrażacie sobie społeczne życie Centrum Stonewall, które właśnie powstaje na poznańskich Jeżycach?

Arek: Po Poznań Pride Week zamierzamy zorganizować oficjalny poczęstunek i przywitanie na podwórku naszej kamienicy. Warto podkreślić, że od początku mamy wsparcie właścicielki budynku, ona ma pełnię wiedzy na nasz temat, a my nie zamierzamy się z niczym ukrywać. Na pewno niebawem pod oknem zawiśnie tęczowa flaga i nie spodziewamy się hejtu ze strony naszych sąsiadów i mieszkańców Jeżyc. Chcemy, żeby to miejsce było przestrzenią otwartą – do której można przyjść, pogadać, napić się. Miejsce ma być żywe, inaczej zamieni się w biuro, które będzie służyć wyłącznie do cotygodniowych spotkań, a czegoś takiego w Poznaniu nie potrzebujemy. W Grupie Stonewall, w którym jest już sto osób, brakuje nam integracji, wzajemnego poznania się – Centrum ma też odpowiadać na to zapotrzebowanie.

Piotr: W naszą inicjatywę angażuje się coraz więcej osób, i staramy się je wspierać. Nie zależy nam tylko na zebraniu jak największej liczby ludzi, którzy machają flagami i transparentami. Zależy nam także na mikroaktywizmie, czyli na tym, żeby osoby nieheteronormatywne i sojusznicze wracały do swoich codziennych środowisk i rozmawiały, prowadziły codzienną politykę, działając na rzecz osób LGBT+ przez dyskusję ze swoją matką, ojcem, kolegą z pracy itd.

Liczą się dla nas nie tylko duże wydarzenia, jak Poznań Pride Week, ale przede wszystkim generowanie pozytywnych zmian w przestrzeni życia codziennego. Szczery uśmiech i uścisk dłoni mogą być ważniejsze niż nawet najbardziej wzniosłe slogany.

Arek: W pierwszych dniach naszej obecności na Jeżycach spotkałem na klatce sąsiada, którego uznałem stereotypowo za osobę raczej nieprzychylną środowisku LGBT. Skończyło się na tym, że jeden z naszych kolegów, paląc papierosa przed kamienicą, wdał się w dyskusję z tym sąsiadem. Kiedy ten dowiedział się, że w budynku działa stowarzyszenie pomagające gejom i lesbijkom, ucieszył się, że mógł w końcu spotkać „prawdziwego geja”, i życzył nam powodzenia. Mikroaktywizm, o którym mówił Piotr, zmienia również nas, bo w miejsce strachu przed ujawnieniem się pojawia się ulga i normalność, zwykłe sąsiedzkie relacje. My też musimy wyzbyć się tego negatywnego myślenia.

Co powiecie na zarzuty, że jesteście skomercjalizowanym ruchem i organizacją? Chodzi o waszą współpracę z firmami prywatnymi oraz sklep z gadżetami – to wasz sposób na samofinansowanie działalności?

Arek: Od początku nie liczyliśmy na wsparcie z budżetu państwa czy samorządu. Po pierwsze jest masa organizacji z o wiele większym dorobkiem, z którymi niełatwo nam konkurować o granty. Po drugie mamy taką sytuację polityczną, jaką mamy. Wystartowaliśmy, gdy Andrzej Duda i PiS właśnie dochodzili do władzy. A nie oszukujmy się – aby realizować ambitne cele, trzeba mieć na to zasoby finansowe – dlatego od początku jesteśmy stowarzyszeniem z możliwością prowadzenia działalności gospodarczej. Sklep z gadżetami to zapełnienie pewnej niszy na rynku. Inną naszą aktywnością jest lokalny portal internetowy, czyli „Tęczowy Poznań”, który docelowo ma na siebie zarabiać. W przyszłości chcemy też założyć własne wydawnictwo.

Piotr: Prowadzimy także odpłatne szkolenia i warsztaty. W samym Poznań Pride Week jest trochę treści komercyjnych, które pozwalają nam pozyskiwać pieniądze – dla nas jest to niezbędne do funkcjonowania, ale zależy nam, by nie przyćmiło to generalnego przesłania naszego festiwalu. Gdybyśmy zrezygnowali z działań komercyjnych i współpracy z podmiotami komercyjnymi, zamknęlibyśmy sobie możliwości rozwijania poszczególnych akcji społecznych. Dzięki współpracy Grupy Stonewall z podmiotami prywatnymi udało się nam na przykład stworzyć poznańską mapkę miejsc LGBT+ Friendly, która docelowo ma służyć rozpoznaniu terenu przez gejów i lesbijki. Nie idziemy przy tym na kompromisy, jeśli chodzi o nasze postulaty. Jeśli są podmioty, które chcą się reklamować wspieraniem idei równości małżeńskiej i równych praw adopcyjnych, to dobry znak.

Arek: Wkrótce będziemy zbierać pieniądze na Tęczowego Busa, który będzie podstawą akcji edukacyjnej w mniejszych miastach w województwie wielkopolskim. Jeśli nie uda nam się zebrać środków na taki samochód, będziemy zapewne musieli zwrócić się do firm samochodowych. Przecież nie dostaniemy na to pieniędzy z Urzędu Miasta…

No właśnie, jak to jest z Urzędem Miasta? W mediach prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak wypada o wiele lepiej niż poprzedni katolicko-konserwatywny prezydent Ryszard Grobelny. Jakie jest przełożenie polityki PR-owej Jaśkowiaka na wsparcie dla waszych inicjatyw?

Arek: Samorządy w Polsce nie mają żadnej polityki LGBT, ale szalenie ważne jest poczucie, że masz symbolicznego sojusznika w osobie prezydenta twojego miasta, zwłaszcza w kontekście sytuacji politycznej na szczeblu krajowym.

Jowita: W moim odczuciu jest wola współpracy ze strony miasta, ale być może jak dotąd nie ma pomysłu bądź środków, żeby tę wolę przełożyć na praktyczne działania. Na pewno powołanie Marty Mazurek na stanowisko miejskiego pełnomocnika ds. przeciwdziałania wykluczeniom jest znaczącą decyzją prezydenta Jaśkowiaka. Jako Grupa Stonewall chcemy szukać sojuszników w postaci przedstawicieli urzędów, osób decyzyjnych na szczeblach administracyjnych, które wpływają na regionalną politykę społeczną czy edukacyjną. Świadomość trzeba zmieniać również wśród osób, które mają wpływ w mieście.

Piotr: Ważne jest to, że władze miasta postrzegają osoby nieheteronormatywne jako zwykłych obywateli Poznania, jako część szerszej społeczności. Nie starają się nas zepchnąć do szafy, nie próbują odsunąć tematu na bok. To już dużo.

***

Grupa Stonewall – poznańska organizacja działająca na rzecz osób LGBT+. Zawiązała się w maju 2015 roku i przejęła organizację Marszu Równości, który w nowej formule stał się zwieńczeniem tygodniowego festiwalu Poznań Pride Week. Stowarzyszenie jest obecnie tworzone przez setkę osób członkowskich i prowadzi całoroczną działalność, organizując liczne wydarzenia edukacyjno-kulturalne. Od tego roku Grupa Stonewall wydaje lokalny serwis teczowypoznan.pl oraz prowadzi sklep internetowy Out&Proud. Nazwa stowarzyszenia wywodzi się od Stonewall Inn w Nowym Jorku, gdzie w 1969 roku miały miejsce zamieszki dające początek amerykańskiemu ruchowi na rzecz osób LGBT+.

Arek Kluk – społecznik, aktywista gejowski, prezes stowarzyszenia Grupa Stonewall, w ostatnich wyborach parlamentarnych startował z list Zjednoczonej Lewicy w Poznaniu.

Piotr Moszczeński – absolwent Instytutu Psychologii UAM rocznik 2016, aktywista studencki, edukator seksualny i współorganizator festiwalu Poznań Pride Week.

dr Jowita Wycisk – psycholożka i kulturoznawczyni; pracuje w Instytucie Psychologii UAM, gdzie zajmuje się problematyką rodzin LGBT i rozwoju nieheteroseksualnej tożsamości. Osobiście zaangażowana w integrację środowiska tęczowych rodzin z Poznania i okolic.

Teczowa-książeczka-Poradnik-LGBTQ-nastolatki

**Dziennik Opinii nr 267/2016 (1467)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij