W Rosji masa jest albo martwa, albo śpi, a ci ludzie, którzy byli na Majdanie, to był naród.
Jak tworzyć sztukę rękoma władzy
Władza rządzi społeczeństwem, mając jednocześnie ręce absolutnie wolne. Do tego trzeba się jakoś odnieść. Nigdy nie pozwolę na to, aby ze sztuki zrobiono narzędzie polityki państwa – cele, jakie ma sztuka różnią się diametralnie od tych, którymi kieruje się państwo, są one przeciwstawne. Tworzę sztukę rękoma władzy, uwalniając wówczas swoje ręce i starając się robić tak, aby narzędzia władzy działały na rzecz sztuki.
Zajmuję się sztuką polityczną od 2012 roku i dziś powstało najlepsze moje wideo – to nagranie, które zarejestrowały kamery FSB i dzięki któremu uprzejmie pokazano mnie FSB. I teraz chcę zwrócić uwagę na to, że najlepsza sztuka to taka, która została stworzona rękoma władzy. Wielu dokumentalistów nagrywało podobne akcje, ale oni wszyscy, a dokładnie ich nagrania wypadły blado w porównaniu z materiałem z kamery FSB, zrobionym bez korekcji koloru i bez montażu.
Drugi przykład sztuki robionej rękoma władzy – kiedy Łubianka przygwoździła „żelazną kurtynę”, obijając opalone wejście metalem, powodując tym samym większe uszkodzenia niż te kilka milimetrów spalonego lakieru, do których przyczyniłem się ja sam.
Zarzucano mi, że w budynku Łubianki znajdowało się wielu działaczy sztuki i dlatego, to wejście – to pomnik historyczny. Okazuje się, że im bardziej coś zniszczyłeś, tym bardziej stajesz się poważnym pomnikiem.
To, co oni zrobili sami – odgradzając się żelazna kurtyną – to jest właśnie sztuka stworzona rękoma władzy. To jest nowa ekonomia – przy minimalnym zaangażowaniu, sami przedstawiciele władzy są twórcami sztuki.
O zarządzaniu potrzebami w więzieniu
Wcześniej myślałem, że podstawowe narzędzie władzy to strach, potrzeby nie są aż tak oczywiste. Jedyne, co okazało się dla mnie czymś nowym w więzieniu to to, że władza rządzi wykorzystując ludzkie potrzeby. Poprzez to doprowadza się ludzi do złamania osobowości – władza próbuje manipulować ich potrzebami. Nie chodzi o te najbardziej podstawowe: jedzenie i sen – przynajmniej w moskiewskich więzieniach – ale o te nieco wyższe od podstawowych potrzeby. Na przykład ludziom odbiera się możliwość spędzania wolnego czasu, obcięcia paznokci czy naprawienia ubrania – w tym celu trzeba poprosić strażników o nożyczki, a oni mogą to wykorzystać i tym manipulować. Albo np. coś takiego, jak możliwość wychodzenia na spacer, kiedy miesiąc byłeś zamknięty w celi. Osadzonych szczują możliwością warunkowego, przedterminowego zwolnienia i dlatego na przykład boją się oni umieszczenia w karcerze. Właśnie w ten sposób, stopniowo wypracowywana jest automatyczna podległość wobec nakazów.
O więzieniu w znaczeniu dosłownym i o więzieniu codzienności
Istnieje system wyobrażeń na temat tego, co jest dobre, co jest złe, a także o tym, czym jest więzienie i czym jest wolność. W więzieniu, w dosłownym znaczeniu ogranicza cię przestrzeń, a w więzieniu codzienności jesteś ograniczony przez przepisy prawa. Z tym związana była moja akcja pt. „Tusza”, mówiąca o tym, że człowieka rani ten system ustawodawczy, który przy każdym jego najmniejszym ruchu powoduje ból. Dla władzy człowiek to jednostka produktywna, dlatego państwu trzeba odebrać czas – czas to jest główny ludzki zasób.
Moje działania artystyczne – to te nieliczne momenty w moim życiu, kiedy żyję tak, jakby wolność naprawdę istniała. Potem zaczyna się zderzenie człowieka i władzy – czyli to, czym jest historia, w tym i historia sztuki.
Więzienie i cierpienie
Jeśli człowiek w pierwszej kolejności ma na uwadze swoje elementarne potrzeby, myśli wtedy tylko o jedzeniu, o tym, że dziś wieczorem będzie jadł. Mówię w taki szorstki, bezpośredni sposób, ale w rzeczywistości jest w tych kwestiach dużo więcej wrażliwości. W więzieniu tak łatwo pozbawić człowieka jego potrzeb. Dlaczego z więzieniem związane jest z cierpienie? Tak czy inaczej uważa się, że człowiek tam cierpi. Ale to my oddajemy władzy panowanie nad tym cierpieniem. Chociaż w więzieniu da się żyć – tam także, tak czy inaczej, ludzie żyją. Można odnosić się do tego inaczej – pisałem na przykład w swoich listach, że jestem w domu wypoczynkowym. I faktycznie, w ciągu tych 7 miesięcy całkiem nieźle odpocząłem. Najważniejsze – nie pozwolić sobie na podporządkowanie się.
O heroizacji artysty
Jeden z ważnych elementów – heroizacja. Ja jestem artystą, nazywać mnie bohaterem – to obraza. Bohaterstwo to kiedyś był sposób nadawania wojskowych tytułów – Bohatera Związku Radzieckiego i innych odznak, wyróżnień. A później to już przedostało się do spokojnego życia – był Bohater Pracy Socjalistycznej, Matka-Bohaterka… Ale jeśli spojrzeć na starogrecką tragedię, to przecież bohater zawsze był skazany na cierpienie. Mnie się wydaje, że tutaj mamy do czynienia ze góry przesądzonym rezultatem i ja nie chcę być w takiej roli, nawet we własnych wyobrażeniach. Bohater to rodzaj odróżnienia, a ja mówię, że jestem taki sam jak wszyscy, że jestem częścią narodu. Bez wątpienia, jeśli człowiek walczył, to już jest oddzielony od narodu. Ja jednak jestem częścią narodu. To po prostu odpowiedzialność, na którą każdego stać.
W kontekście Rosji heroizacja działa jak segregacja. Mówiłem o tym w akcji „Separacja”, kiedy odciąłem sobie małżowinę uszną na ogrodzeniu Instytutu Serbskiego [Moskiewski Instytut Psychiatrii Społecznej i Sądowej im. Władimira Serbskiego – przyp. tłum.]. A separacja zawsze zmierza w stronę uśmiercenia.
O podziale klasowym we współczesnym społeczeństwie
W Prieobrażenskim Sądzie Rejonowym podkupiłem prostytutki, aby oceniły moją akcję „Wolność”. I dla mnie zaskoczeniem było to, że one okazały się nielojalne. Później zrozumiałem, że one są wobec mnie nielojalne w kontekście sądu, jeśli pilibyśmy wspólnie herbatę i jedli tort gdzieś w kuchni, to z całą pewnością byłyby dużo bardziej lojalne. To była demonstracja całkowitej równości między sędziami, prokuratorami, sprzątaczami, nauczycielami i świadkami. Jak bardzo nie byłoby to dziwne, nawet retoryka szkolnych nauczycieli i prostytutek niczym się nie różniła. To dowodzi, że nie ma dziś podziału na klasy i nie można stawiać prostytutek na niskim szczeblu w jakiejkolwiek hierarchii.
Mamy różne sposoby zarabiania pieniędzy, zaspokajania swoich potrzeb, wobec tego i nauczyciele w szkole, i sędziowie, i prokuratorzy, i prostytutki są absolutnie równoważni.
O terroryzmie i partyzantach
Po raz pierwszy byłem na Ukrainie w trakcie Majdanu, przyjechałem do Kijowa w grudniu. Zobaczyłem ludzi, którzy uwolnili centrum miasta od władzy, która ich nie satysfakcjonowała. W Rosji masa jest albo martwa, albo śpi, a ci ludzie, którzy byli na Majdanie, to był naród.
Nadmorska Partyzantka 28 lutego 2010 roku, chwytając za broń, rozpoczęła wojnę przeciwko arbitralności policji. Coś podobnego dzieje się na Północnym Kaukazie, ale tam przynajmniej można ukryć się przed władzą w górach. Tymczasem Nadmorscy Partyzanci rozpoczęli tę wojnę praktycznie na pustkowiu [w Kraju Nadmorskim, na wschodzie Rosji – przyp. red.], okrążeni przez tych, którzy będą przeciwko nim. To był akt desperacji – 6 osób na 146 milionów. Dwóch policjantów i dwóch partyzantów zginęło, czterech partyzantów znalazło się w niewoli tych, których nazwali wrogami społeczeństwa. To dowód na to, że policja nie stoi po tej samej stronie, co naród. Władza uporczywie nazywa ich bandą, zabraniając nazywać się partyzantami, utożsamiać się z bojownikami przeciwstawiającymi się okupacyjnej policji, zamieniającej wolność w więzienie codzienności. I to pokazuje akurat strach i lęk władzy.
Oni dostali wyroki od 8 lat do dożywocia, dziś wyroki im zmniejszono – od 8 do 25 lat. Ale 25 lat to także bilet w jedną stronę.
Tak, jak to było na Ukrainie – FSB zsyłała swoje grupy terrorystyczne na wschodzie kraju, wywołała wojnę, porywając i zatrzymując ludzi. Jeśli przyjrzeć się różnym grupom terrorystycznym, to one zawsze byłe związane z władzami. Trzeba rozróżniać grupy terrorystyczne od powstańców i rebeliantów. Terroryzm zawsze jest powiązany z interesami państwa, źródłem finansowania i interesami dużych grup. A rebelianci zawsze wywodzą się z narodu.
Wolność kontra ład
W Korei Północnej panuje absolutny porządek. W komisariacie policji także panuje absolutny porządek – na papierosa wychodzi się wg grafiku.
Ja znajduję sposób na to, jak uwolnić się z więzienia codzienności, na Ukrainie ludzie zdołali to zrobić. Należy dążyć do wolności, a nie do porządku.
Tłumaczenie Alekandra Kuźmicz.
**
Jest to pierwsze publiczne wystąpienie Piotra Pawlenskiego po wyjściu na wolność zatytułowane „Potrzeby” odbyło się 19 czerwca 2016 roku na Ukrainie, dokąd artysta przyjechał na zaproszenie telewizji Hromadske.UA.
Został on zwolniony z więzienia 8 czerwca 2016 roku po procesie dotyczącym podpalenia centralnego urzędu FSB w Moskwie. Sam Pawlenski przekształcając proces sądowy w swojej sprawie w akcję artystyczną, swoisty performance, zmusił aparat represji do działania na rzecz sztuki.
W swoim pierwszym wywiadzie telewizyjnym po wyjściu na wolność powiedział: „Kiedy byłem pozbawiony wolności widziałem wśród więźniów dużo wdzięczności, ale zobaczyłem także to, jak system policyjny próbuje tresować ludzi, wypracowując nawyk podporządkowywania się nakazom, a tresują ich właśnie tym, co nazywamy potrzebami. To jest bardzo ważne.”
Spotkanie poprowadziła Natalia Humeniuk.
Piotr Pawlenski – rosyjski artysta-performer, autor radykalnych działań artystycznych w przestrzeni publicznej. Redaktor czasopisma „Politiczeskaja propaganda” i wydawnictwa o tej samej nazwie. Mieszka i pracuje w Sankt Petersburgu. W lutym 2014 roku, w ramach akcji pt. „Wolność”, którą poświęcił ukraińskiej Rewolucji Godności, Pawlenski odtworzył w swym mieście wydarzenia, które miały miejsce na kijowskim Majdanie. W listopadzie 2015 roku przeprowadził akcję „Zagrożenie”, w trakcie której podpalił drzwi budynku Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji na Łubiance w Moskwie. W czasie rozprawy Pawlenski poprosił o przekwalifikowanie sprawy wg artykułu dotyczącego terroryzmu, solidaryzując się w ten sposób z krymskimi więźniami politycznymi.
Czytaj dalej:
Nadia Sawczenko i Piotr Pawlenski: Rozmowa
Ona – ukraiński oficer. On – artysta z Sankt Petersburga. Spotkali się w Kijowie zaraz po wyjściu z rosyjskiego więzienia.
**
Grudzińska-Gross: „Trump? Macho z kiepskiego filmu”. Oglądaj cały odcinek „Sterniczek” Roberta Kowalskiego:
**Dziennik Opinii nr 191/2016 (1391)