Widmo nacjonalizmu krąży nad Europą Środkowo-Wschodnią. Zjednoczmy się, by aktywnie mu przeciwdziałać.
Drodzy Przyjaciele,
W minionym miesiącu odbyłem podróż do Charkowa, by wraz z redaktorami ukraińskiej edycji pisma „Krytyka Polityczna” oraz zaproszonymi przez nas reprezentantami świata sztuki, publicystyki artystycznej i społecznej rozmawiać o najnowszym numerze magazynu, poświęconym m.in. zagadnieniom sportu i nacjonalizmu. Oba tematy po raz kolejny ujawniły sieć wiążących ich zależności przy okazji rozgrywek o mistrzostwo Europy w piłce nożnej, które odbywały się latem w obu naszych krajach. Przy czym temat nacjonalizmu nabrał szczególnego ciężaru jesienią ze względu na niespodziewany w swojej skali sukces wyborczy zorientowanej faszyzująco Partii Swoboda (Wolność) w październikowej elekcji do ukraińskiego parlamentu.
Jest to organizacja dobrze mi znana ze względu na powtarzające się napady jej przedstawicieli i zwolenników na uczestników debat, spotkań i wystaw mających miejsce w Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie, będącym siedzibą ukraińskiej Krytyki Politycznej. Nasi działacze, podobnie jak inni antyfaszystowscy aktywiści, nieustannie nękani są przez „wolnościowców”, zaś wiec Swobody, który miał miejsce w Charkowie na krótko przed akcjami związanymi z prezentacją omawianego numeru ukraińskiej edycji pisma, kazał nam zachowywać szczególne środki ostrożności podczas odbywających się przy tej okazji spotkań i debat, a przede wszystkim – podczas czytania dramatu Pawła Demirskiego „Tęczowa Trybuna 2012”, którego tematem jest relacja pomiędzy polityką, futbolem i homoseksualizmem.
Wniesienie na wokandę ukraińskiego parlamentu ustawy mającej zakazać „promocji homoseksualizmu” spotkało się z odważną i bezkompromisową odpowiedzą kolektywu teatralnego „Arabesky”, który nie bał się wziąć na siebie ryzyko ataku ze strony nacjonalistów, do którego – ku uldze wszystkich zebranych tamtego wieczoru w siedzibie Arabesky – ostatecznie nie doszło. Mieliśmy więcej szczęścia niż uczestnicy debaty wokół antologii literatury lesbijsko-gejowskiej, jaka odbyła się w ramach forum wydawców we Lwowie w 2009 roku, napadnięci przez zwolenników ukraińskich nacjonalistów. Być może niektórzy z Was mają w pamięci tamto zdarzenie. Było to moje pierwsze (jak najbardziej) bezpośrednie zetknięcie się z tą formacją, nie spodziewałem się jednak, że przez kolejne lata jej cień chodził będzie za mną krok w krok i że wkrótce mówił będę o niej jako o piątej sile parlamentarnej na Ukrainie z poparciem społecznym przekraczającym 10% wyborców.
Krótko po wyborach, które miały miejsce w Waszym kraju, ulicami Warszawy przeszedł ponad dwudziestotysięczny wiec zorganizowany przez dwa najbardziej rozpoznawalne na polskiej prawicy aktywy nacjonalistyczne – Młodzież Wszechpolską oraz Obóz Narodowo-Radykalny. Marsz Niepodległości – bo taką nazwę nosiło to wydarzenie związane z rocznicą uzyskania przez Polskę państwowości w wyniku I wojny światowej – zakończył się obwieszczeniem powołania do życia Ruchu Narodowego – koalicji środowisk nacjonalistycznych, których trzon stanowić ma paramilitarna Straż Niepodległości, składająca się przede wszystkim z bojówkarzy kibicowskich, do której rekrutację właśnie ogłoszono, czyniąc niejako apendyks do rozważań o sporcie i nacjonalizmie. Podobnie jak rok wcześniej, tego dnia polscy nacjonaliści odbyli szereg bitew z policją na terenie Warszawy, demolując miasto i terroryzując mieszkańców stolicy Polski. We Wrocławiu natomiast około stu narodowców obchodziło święto niepodległości, równając z ziemią jeden z tamtejszych squatów. Jego mieszkańcom udało się zbiec. Nie wszystkim. Do szpitala trafił w stanie krytycznym anarchista skatowany pałkami i kastetami przez polskich narodowów.
Między innymi o tych wydarzeniach rozmawiałem w Charkowie z Serhijem Żadanem, którego od lat szanuję jako jednego z najbardziej przenikliwych krytyków ukraińskiego i środkowo-wschodnio-europejskiego społeczeństwa, zaś jego „Hymn demokratycznej młodzieży”, na okładkę którego, w polskim wydaniu, miałem zaszczyt pisać notę, uważam za czołowy manifest podejrzliwości względem „nowego społeczeństwa”, które ze sztandarem demokracji w rękach kreuje postsowiecki świat oparty na nierównościach społecznych, kłamstwie i ksenofobii. To w imię tak pojętej demokracji Ukrainę reprezentują faszyści, zaś Polska stoi w obliczu paramilitarnego brunatnego zagrożenia.
Ale w mojej charkowskiej rozmowie z Serhijem Żadanem pojawił się wątek, będący bezpośrednim impulsem do napisania niniejszego listu. Zapytałem Serhija, czy podziały polityczne odzwierciedlają się również w środowisku literackim, lub – innymi słowy – zapytałem, jak w jego ocenie ukraińscy pisarze reagują na kształt, który przybiera ukraińskie społeczeństwo i polityka. Nie przypisuję sobie prawa do przywołania odpowiedzi, której udzielił mi Żadan. Ktokolwiek jest jej ciekaw, powinien zwrócić się do samego pisarza. Jest jednak w mojej mocy zaadresowanie apelu do Przyjaciół Pisarzy Z Ukrainy, by niezależnie od wyborów artystycznych, poglądów na kształt życia społecznego i stosunku do polityki, z całych sił wsparli walkę przeciw ksenofobii w ich kraju, jak i w moim. Byśmy świadomie wzięli na swoje barki współodpowiedzialność za los tej części Europy.
Nie czynię tego apelu z pozycji aroganta. Pozwalam sobie go sformułować, bo wierzę, że stoi za mną wiarygodność podyktowana długą przyjaźnią z wieloma z Was, długą współpracą przy wspólnych inicjatywach, książkach, przy redagowaniu trójjęzycznego magazynu literackiego „Radar”. Wierzę, że na moją korzyść przemawia udział w szeregu debat, dyskusji i festiwali, na które byłem zaszczycony przyjąć kierowane przez Was zaproszenia. Przemawiają na moją korzyść również teksty, w których starałem się zwrócić uwagę rodzimej publiczności na znakomitą literaturę, którą od lat tworzycie w Waszym kraju. Uważam literaturę ukraińską za jedno z najważniejszych osiągnięć kulturalnych i intelektualnych współczesnej Europy, a Was – jej autorów – podziwiam za bezkompromisowość intelektualną, rozmach artystyczny i społeczną wyobraźnię. Wierzę, że na moją korzyść przemawia wreszcie zaangażowanie w sprawy ukraińskie poprzez stałą współpracę z naszymi ukraińskimi działaczami, publikowanie w ukraińskiej edycji „Krytyki Politycznej” i możliwie najczęstsze uczestnictwo w wydarzeniach artystycznych i społecznych w Kijowie, Charkowie, we Lwowie i wszędzie tam, gdzie mój głos i czyn mogą przynieść korzyść.
Napisałem kilka lat temu na łamach „Radaru”, że postrzegam literatury Naszego regionu (literaturę ukraińską, polską, niemiecką itd.) jako w istocie jedną literaturą, ze względu na szczególny fenomen ścisłej współpracy w zakresie życia artystycznego, która sprawiła, że od lat stanowimy jedno środowisko intelektualne, zaś nasze teksty i książki docierają do nas nawzajem niemal natychmiast, jakbyśmy pisali je w jednym języku. Zauważyłem również wówczas, że to, co nas łączy, to rodzaj „literackiego ruch oporu” przeciw dominacji rynkowej, uniwersalizmowi pieniądza i władzy, przeciw społeczeństwu komercji i nowej kapitalistycznej burżuazji. Po kilku latach dostrzegam potrzebę przeformułowania tamtej analizy. Wszystko wskazuje na to, że dziś łączy nas przede wszystkim konieczność działania na rzecz prawdziwej demokracji w Naszych krajach i przeciwdziałania narastającej fali tendencji ksenofobicznych, nacjonalistycznych oraz faszystowskich.
Dziękuję Wam za każdą inicjatywę, czy to w dziedzinie literatury, innej dziedzinie pracy artystycznej, czy też w domenie aktywności na forum publicznym, stanowiącej głos i czyn na rzecz przeciwstawiania się omawianym tendencjom. Wiem dobrze, że robicie, co w Waszej mocy, by głos ukraińskich pisarzy w sprawach dotyczących całego społeczeństwa nie pozostał marginalny, zagłuszony szumem demagogii i populizmu. Zarazem bardzo Was proszę o czynne wsparcie dla aktywności ukraińskich działaczy, walczących przeciw ksenofobii, faszyzmowi oraz nacjonalizmowi, dla ich nieustających starań na rzecz propagowania demokratycznych idei, będących prawdziwą społeczną alternatywą wobec brunatnych fantazji Swobody i jej akolitów. Każdy tekst, który zechcecie opublikować w tej sprawie, każda debata, w której zechcecie wziąć udział i każda demonstracja, którą zapragniecie wesprzeć swoją obecnością, zaskarbi sobie wdzięczność ukraińskich aktywistów Krytyki Politycznej i – z pewnością – przedstawicieli innych kolektywów, działaczy w Polsce i krajach, z którymi współpracujemy, wreszcie – wierzę w to głęboko – wdzięczność Naszych społeczeństw, które często nie posiadają instrumentów do zabierania głosu w sprawach publicznych, które my intelektualiści posiadamy i winni jesteśmy je odpowiedzialnie wykorzystywać.
Widmo nacjonalizmu krąży nad Europą Środkowo-Wschodnią. Zjednoczmy się, by aktywnie mu przeciwdziałać. Życzę Wam i Nam, byśmy wkrótce spotkali się na kontynencie wolnym od fałszywej Wolności.
Warszawa, grudzień 2012 r.