Unia Europejska

Mosty w Budapeszcie udekorowane flagami Chińskiej Republiki Ludowej. Chińczyk, Węgier – dwa bratanki

Chiny są największym zagranicznym inwestorem na Węgrzech, ale to tylko początek tej historii. Bo chińscy policjanci będą patrolować ulice węgierskich miast, a w telewizji publicznej węgierscy widzowie obejrzą chińskie propagandówki.

To, że węgierski premier Viktor Orbán reprezentuje w UE i NATO interesy Putina, staje się dla świata coraz bardziej oczywiste. Mniej spektakularne jest natomiast równoczesne zacieśnianie przez Węgry stosunków z chińskim reżimem pod wodzą Xi Jinpinga.

W maju tego roku mosty w Budapeszcie zostały udekorowane czerwonymi flagami Chińskiej Republiki Ludowej, niczym w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Widok chińskich flag można jeszcze tłumaczyć wizytą prezydenta, ale trudniej znaleźć wytłumaczenie na obecność wzdłuż trasy przejazdu Xi Jinpinga chińskich „ochotników” w czerwonych czapkach, którzy dbali o to, żeby pejzaż nie został przypadkiem zakłócony przez flagi tybetańskie, tajwańskie czy jakieś inne. Kiedy poseł opozycyjnej partii Momentum Márton Tompos próbował obok węgierskiej i chińskiej wywiesić na moście Elżbiety również flagę UE, został szybko otoczony przez „ochotników”.

Co wyznaje Xi Jingping i w co wierzą Chińczycy

Od czasu wizyty w Budapeszcie chińskiego ministra bezpieczeństwa publicznego w lutym br. wiadomo, że w ramach porozumienia obronnego zawartego między dwoma państwami Węgry mogą być patrolowane przez chińskich policjantów. Istnieje również podejrzenie, że pod pojęciem „transferu technologii obronnych” między oboma państwami kryje się instalowanie w państwie UE chińskich kamer do rozpoznawania twarzy. W świetle powyższego niemal humorystyczny może wydawać się fakt, że wkrótce widzowie węgierskiej telewizji publicznej będą mogli obejrzeć propagandowe chińskie filmy dokumentalne, które dla odbiorców w kraju Orbána wybrał osobiście Xi Jinping.

Przypomnijmy również o pieniądzach: w latach transformacji przez całe dekady głównym państwem inwestującym na Węgrzech były Niemcy. Kiedy Orbán ogłosił politykę otwarcia na Wschód, znalazło to odzwierciedlenie również w inwestycjach. Państwo wspiera inwestorów ze Wschodu miliardami forintów z kieszeni podatników. I tak: w latach 2019, 2021 i 2022 najwięcej kapitału na Węgrzech pochodziło od firm z Korei Południowej. W 2020 roku podczas pandemii – co było zaskoczeniem – najwięcej zainwestowanych pieniędzy pochodziło z Chin; również w ubiegłym roku Chiny zajęły pierwsze miejsce pod względem wysokości inwestycji na Węgrzech.

Proporcje są zdumiewające: w 2023 roku chiński kapitał zainwestowany na Węgrzech wyniósł 7,6 mld euro (głównie w formie inwestycji w branży akumulatorów), na drugim miejscu była Korea Południowa z kapitałem 1,99 mld euro, a na trzecim Niemcy, które zainwestowały jedynie 961 mln euro.

Węgry mają się stać potęgą w produkcji akumulatorów: obok koreańskich i japońskich pojawiło się również na Węgrzech mnóstwo chińskich firm z tej branży. W budowie są trzy fabryki ogniw akumulatorowych kooperujące z Chinami, dwie fabryki komponentów do akumulatorów, jeden zakład katod i jeden z produkcją folii separacyjnych, a także zakład, w którym wytwarza się stacje wymiany akumulatorów. Będzie też fabryka montażu akumulatorów.

Węgry nie pozostaną również w tyle za chińską rewolucją samochodów elektrycznych: jedna z największych tego typu firm na świecie, BYD, buduje swoją pierwszą europejską fabrykę niedaleko Szegedu, a oprócz niej powstanie też mniejszy zakład produkujący komponenty do samochodów elektrycznych.

Wygląda na to, że Viktor Orbán postawił wszystko na tę jedną kartę, a tymczasem z firm produkujących baterie napływają niepokojące wieści. W marcu produkcja ogniw akumulatorowych na Węgrzech była o 17 proc. niższa niż rok wcześniej, choć wtedy działały tylko dwie fabryki, a w tym roku są już trzy (wszystkie trzy z Korei Południowej, zakłady chińskie są jeszcze w trakcie budowy lub rozruchu). Przyczyną jest wygaśnięcie światowego popytu na samochody elektryczne, a co za tym idzie – spadek zapotrzebowania na ich główny komponent, czyli akumulatory.

Na Węgrzech oczywiście są też inne chińskie projekty: z chińskiego kredytu remontuje się linię kolejową Budapeszt-Belgrad, a według doniesień również budowa nowej linii kolejowej łączącej Budapeszt z lotniskiem z chińskiej inicjatywy będzie włączona do infrastrukturalnego projektu Jeden pas i jedna droga. I chociaż USA poprosiły swoich sojuszników, aby nie korzystali z urządzeń Huawei, na Węgrzech od 2019 roku działa europejskie centrum dostaw tego koncernu, a urządzenia marki Huawei są również podstawą węgierskiej telefonii 5G.

Cała Unia pod rządami Orbána

czytaj także

Poprosiliśmy niedawno lotnisko w Budapeszcie o dane dotyczące bezpośrednich lotów na trasie Budapeszt-Chiny. Liczba lotów między Budapesztem a siedmioma chińskimi metropoliami (Pekin, Szanghaj, Chongqing, Ningbo, Shenzhen, Guangzhou i Xi’an) jest zdumiewająca. Od czerwca tego roku uruchomiono już 20 lotów do Chin tygodniowo, co pozwala przewieźć 400 tysięcy pasażerów. Oznacza to, że każdy z 18 tysięcy chińskich obywateli przebywających legalnie na Węgrzech może 22 razy przelecieć z nowego miejsca zamieszkania do starego kraju.

Ciekawe, dla kogo zbudowano tę gigantyczną przepustowość, skoro jednocześnie bez przesiadki nie da się dolecieć z Budapesztu do żadnego z miast w Ameryce Północnej.

**
Csaba Lukács jest publicystą i redaktorem naczelnym gazety „Magyar Hang”.

Z węgierskiego przełożyła Marianna Boros.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij