Kraj

Gerwin: Czy ekożywność ma sens?

Czy warto zapłacić więcej za żywność z ekologicznym certyfikatem? Pierwszy głos w debacie Dziennika Opinii o polityce żywnościowej.

W coraz większej liczbie sklepów można kupić żywność z certyfikatem ekologicznym. Dostępna jest ekologiczna kawa, czekolada, mleko sojowe, ryż, a nawet orzechy brazylijskie i daktyle. Można także zamówić świeże warzywa i owoce, które uprawiają pobliscy rolnicy. Produkty ekologiczne są jednak z reguły droższe niż te, które pochodzą z upraw konwencjonalnych, gdzie stosuje się nawozy chemiczne. Czy warto zapłacić więcej za żywność z ekologicznym certyfikatem? W artykule opublikowanym w Dzienniku Opinii prof. Steven Novella twierdzi, że żywność ekologiczna wcale nie jest zdrowsza. Z kolei Marcin Rotkiewicz, autor artykułu Ekościema, czyli mity zdrowej żywności w „Polityce”, uważa, że kupując żywność ekologiczną, nie chronimy również środowiska. Czy rozmaite zastrzeżenia, jakie pojawiają się odnośnie do ekologicznego rolnictwa, są zasadne? Przyjrzyjmy się im nieco bliżej.

„Rolnictwo ekologiczne opiera się na zabobonach” (1)

Marcin Rotkiewicz pisze, że rolnictwo ekologiczne narodziło się w pierwszej połowie XX wieku, a za jego twórcę uznaje się Rudolfa Steinera. Bardziej precyzyjne byłoby jednak stwierdzenie, że Rudolf Steiner dał początek rolnictwu biodynamicznemu, które spełnia kryteria rolnictwa ekologicznego, gdyż nie stosuje się w nim nawozów chemicznych ani też syntetycznych środków ochrony roślin. Wbrew temu, co może wynikać z artykułu w „Polityce”, Rudolf Steiner nie twierdził, że należy całkowicie odrzucić wyniki badań naukowych. Odnosząc się do swojego wykładu na temat rolnictwa wygłoszonego w Kobierzycach w 1924 roku, zaznaczył, że jego celem było przekazanie praktycznych wskazówek wynikających z doświadczenia, ówczesnych eksperymentów naukowych oraz aspektów duchowych związanych z prowadzeniem gospodarstwa rolnego (2).

Niektóre aspekty rolnictwa biodynamicznego mogą być kontrowersyjne ‒ na przykład wysiew lub sadzenie roślin zgodnie z fazami księżyca. Czy oznacza to jednak, że wszyscy rolnicy ekologiczni tak robią lub że korzystają z tej akurat metody rolnictwa? Nie. Rolnictwo biodynamiczne ma zresztą swój odrębny certyfikat – Demeter. Bez względu jednak na to, czy wszystkie aspekty tej akurat metody prowadzenia gospodarstwa rolnego można potwierdzić w sposób naukowy, pozwala ono uzyskać dobre plony i utrzymywać zdrową glebę (uznaniem wśród konsumentów cieszą się szczególnie biodynamiczne wina).

W „Polityce” możemy przeczytać, że Lady Eve Balfour, która jest współzałożycielką brytyjskiej organizacji Soil Association (powstałej w 1946 roku), zajmującej się dziś m.in. certyfikacją ekologicznej żywności, „wierzyła w kontakty z duchami i astrologię”. Być może, nie oznacza to jednak, że nie potrafiła spojrzeć na rolnictwo z naukowej perspektywy. To właśnie Lady Eve Balfour oraz Alice Debenham zainicjowały pierwsze naukowe badanie porównawcze rolnictwa konwencjonalnego oraz ekologicznego w Haughley Green, które było prowadzone przez 25 lat.

Jednak czy rolnictwo biodynamiczne było rzeczywiście pierwszym rolnictwem ekologicznym na świecie? Zdecydowanie nie. Co bowiem z polami w Chinach, na których przez 4 tysiące lat utrzymywano żyzną glebę bez sztucznych nawozów (3)? Co z ogrodami rdzennej ludności na wyspach Pacyfiku? Co z leśnymi ogrodami w Maroko, które uprawia się od 2 tysięcy lat, lub z leśnym ogrodem w Wietnamie, który ma 300 lat? To wszystko przykłady ekologicznego rolnictwa, które ma znacznie dłuższą historię niż rolnictwo biodynamiczne.

Czym więc właściwie jest rolnictwo ekologiczne? Ujmując to w najprostszy sposób ‒ rolnictwo ekologiczne to takie, które pozwala utrzymywać żyzną glebę, a jednocześnie jest przyjazne dla zdrowia ludzi i zwierząt oraz dla środowiska.

Jest to rolnictwo, które działa zgodnie z tym, jak funkcjonują naturalne ekosystemy (4). Nie stosuje się w nim nawozów sztucznych ani też chemicznych środków ochrony roślin, nie dlatego, że „chemia jest zła”, lecz dlatego że ze stosowaniem nawozów sztucznych wiążą się liczne problemy ekologiczne, a wiele syntetycznych środków ochrony roślin jest szkodliwych dla zdrowia zarówno ludzi, jak i zwierząt.

Współcześnie badania w zakresie różnych aspektów ekologicznego rolnictwa prowadzone są w dziesiątkach uniwersytetów na świecie, takich jak Oregon State University w USA, Uniwersytet w Kassel w Niemczech, Uniwersytet Aberystwyth w Walii czy Uniwersytet Cornella w USA, który opublikował poradniki ekologicznych upraw wielu gatunków roślin. Z kolei Uniwersytet w Wageningen w Holandii oferuje studia magisterskie z ekologicznego rolnictwa.

„Ekologiczne pestycydy są szkodliwe”

Czy w rolnictwie ekologicznym również stosuje się pestycydy, czyli środki ochrony roślin? Oczywiście. Są to na przykład czosnek, cebula, miodla indyjska, chili, liście ziemniaka czy rumianek (5). To jednak nie pestycydy są podstawą ochrony roślin w uprawach ekologicznych, lecz odpowiednio dobrane odmiany roślin, które są odporne na choroby, żyzna gleba, dzięki której rośliny są zdrowe i silne, obecność pożytecznych owadów (na przykład larwy biedronki chętnie zjadają mszyce) czy stosowanie płodozmianu.

Standardy rolnictwa ekologicznego w Unii Europejskiej dopuszczają jednak do użytku substancje, których stosowanie może budzić wątpliwości. Jest to między innymi perytryna czy preparaty zawierające miedź (6). Perytryna jest substancją pochodzenia roślinnego, którą zawierają koszyczki kwiatowe złocienia dalmatyńskiego. Stosuje się ją jako środek owadobójczy, działający w ten sposób, że uszkadza on system nerwowy owadów (7). Działa ona nie tylko na owady niepożądane, lecz również na owady pożyteczne, zabijając na przykład pasożytnicze gatunki os lub pająki. Jest bardzo toksyczna dla ryb, nie powinna więc dostawać się do jezior czy rzek. Badania laboratoryjne wykazały, że przy dużych dawkach perytryna powodowała występowanie nowotworów wątroby u szczurów. Przy niewielkich dawkach jednak takiego efektu nie stwierdzono (8).

Czy perytryna jest toksyczna dla ludzi? Tak, jej wdychanie może powodować różnego rodzaju objawy zatrucia, jak bóle głowy czy trudności w oddychaniu. Może ona również wywoływać alergie (9). Dlaczego jest więc stosowana? Perytryna stosunkowo szybko się rozkłada, szczególnie na słońcu. Ponadto łatwo wiąże się z cząsteczkami gleby, a przez to się nie przemieszcza. Z punktu widzenia konsumentów jest więc bezpieczna, a ryzyko zatrucia dotyczy rolników, którzy dokonują oprysków. Czy w związku z tym powinna być nadal stosowana? W mojej ocenie ‒ nie. Powinna zostać wykreślona z listy substancji dozwolonych w rolnictwie ekologicznym, gdyż wiąże się z nią zbyt duże zagrożenie dla zdrowia stosujących ją rolników.

Warto tu zauważyć, że dopuszczenie do użytku jakiejś substancji w regulacjach unijnych nie oznacza jeszcze, że jest ona stosowana. Na liście środków ochrony roślin, które są dopuszczone do użytku w Polsce, nie ma obecnie żadnego preparatu, który zawiera perytrynę. Z kolei w Stanach Zjednoczonych jedynie 9 procent farmerów pytanych o stosowanie pestycydów dozwolonych w rolnictwie ekologicznym używa ich regularnie, natomiast 52 procent nie korzystało z nich w ogóle (10).

Do sprzedaży w Polsce dopuszczone są natomiast środki zawierające miedź. Z miedzią związane są innego rodzaju problemy, jak gromadzenie się jej w glebie (11). Tlenochlorek miedzi, który używany jest do ochrony roślin przed chorobami grzybowymi, na przykład przed zarazą ziemniaka, jest toksyczny dla organizmów wodnych oraz dla pszczół (12). Byłoby znacznie lepiej, gdyby środki na bazie miedzi zostały zastąpione takimi, które nie niosą ze sobą problemów środowiskowych. W mojej ocenie mogą to być również środki syntetyczne, które spełniałyby standardy ekologiczne – ulegały biodegradacji oraz nie powodowały zagrożenia dla zdrowia ludzi i zwierząt.

Zaraza ziemniaka jest wyzwaniem dla rolników ekologicznych, można jednak sobie z nią radzić, dbając o zdrową, dobrze napowietrzoną glebę, sadząc ziemniaki w przewiewnym miejscu (stwarza to warunki niekorzystne dla rozwoju grzybów) lub wybierając odmiany ziemniaków, które są odporne na tę chorobę – na przykład pochodzące z Węgier Sarpa Mira czy Sarpa Axona. Jednak nawet jeżeli zaraza ziemniaka już się pojawi, nie trzeba od razu sięgać po preparaty zawierające miedź. W Stanach Zjednoczonych dostępny jest na przykład środek grzybobójczy, którego aktywnymi składnikami są olejki eteryczne rozmarynu, goździków i tymianku. Do ochrony ziemniaków przed grzybami można stosować również środki mikrobiologiczne, zawierające szczepy bakterii, m.in. Streptomyces lydicus.

To spory komfort, móc jeść warzywa i owoce, o których wiemy, że przy ich uprawie nie zastosowano żadnych podejrzanych substancji. Standardy ekologiczne powinny właśnie to umożliwiać. Jeżeli mamy wątpliwości, czy rolnik ekologiczny zastosował w uprawach środek, który budzi nasze zastrzeżenia, najprościej się z nim skontaktować. Zaletą ekologicznych warzyw czy owoców jest bowiem to, że dokładnie wiadomo, skąd pochodzą. Rolnik, od którego kupuję ekologiczne ziemniaki, nie stosował w tym roku żadnych oprysków. Z zarazą ziemniaka nie miał problemów, a stonki było na tyle niewiele, że nie musiał się nią przejmować (część stonki z jego pola zjadają dziko żyjące w okolicy kuropatwy i bażanty). W gospodarstwie ekologicznym pewna liczba szkodliwych owadów jest zresztą pożądana. Gdyby wszystkie zostały unicestwione, pożyteczne owady, które się nimi żywią (jak złotooki czy biedronki), mogłyby nie przetrwać, a to oznaczałoby kłopoty w następnym sezonie.

„Pestycydy konwencjonalne są bezpieczne”

Jak wynika z raportu European Food Safety Authority (EFSA), ponad połowa próbek żywności przebadanych w państwach Unii Europejskiej oraz Norwegii i Islandii w 2010 roku nie zawierała żadnych pozostałości pestycydów (13), co oznacza, że żywność pochodząca z gospodarstw konwencjonalnych może również być ich pozbawiona. Żywność taka nie jest jednak oznakowana. Równie dobrze możemy trafić w sklepie spożywczym na tę drugą część, która pozostałości pestycydów zawiera.

Prof. Jan Ludwicki, kierownik Zakładu Toksykologii i Oceny Ryzyka w NIZP-PZH, podkreśla, że dopuszczalne limity pozostałości pestycydów w żywności mają ogromny margines bezpieczeństwa – maksymalny limit może być sto lub więcej razy niższy od dawki, która w badaniach laboratoryjnych została uznana za bezpieczną. W teorii ryzyko dla zdrowia jest więc niewielkie. Unijne normy nie odnoszą się jednak do kwestii kombinacji różnych pestycydów, między którymi mogą zachodzić interakcje, na skutek czego efekt ich działania może się zmieniać. Na owocach lub warzywach można znaleźć pozostałości kilku różnego rodzaju środków ochrony roślin, które mogą ze sobą reagować, tworząc chemiczny koktajl. Na próbce winogron przebadanych w 2008 roku w Niemczech stwierdzono pozostałości aż 26 rodzajów pestycydów (14).

Wyniki badań żywności z 2010 roku pokazują, że w przypadku 1,6% próbek przekroczone były dopuszczalne limity pozostałości pestycydów, a zagrożenie dla zdrowia istniało w przypadku 79 próbek, gdyby produkty te były spożywane w większych ilościach (15). Nie bada się jednak całej żywności, która jest dostępna na rynku, a jedynie jej drobną część. Ciekawostką z raportu EFSA jest to, że w mleku oraz w wieprzowinie wciąż wykrywa się pozostałości DDT, pomimo że jego stosowanie w Europie jest zabronione od 1979 roku (16). DDT jest bowiem nadal obecne w środowisku.

Wbrew temu, co twierdzi prof. Steven Novella, dokładne mycie owoców i warzyw nie wystarczy, by uniknąć kontaktu z pestycydami. Skuteczność mycia owoców postanowili sprawdzić naukowcy z Estonii na przykładzie pomarańczy, które kupili w lokalnym supermarkecie. Wyniki ich badań pokazują, że o ile mycie gorącą wodą pozwoliło usunąć tiabendazol (wykorzystywany do ochrony owoców przed grzybami i pasożytami), to pestycydu o nazwie imazalil nie udało się pozbyć, nawet myjąc pomarańcze mydłem. Przenika on do skórki owocu, a jego obecność stwierdzono także w miąższu (17).

Nie bez znaczenia jest również to, że pestycydy, które dziś uważa się za bezpieczne, w świetle wyników nowych badań mogą okazać się szkodliwe. Przykładem jest tutaj atrazyna, której stosowanie zostało zakazane na terenie Unii Europejskiej w 2004 roku, po tym jak okazało się, że jej wysokie stężenie znajdowało się w wodach gruntowych i powierzchniowych (18). Atrazyna jest środkiem chwastobójczym, który stosuje się głównie w uprawach kukurydzy. Badania wskazują, że ma ona wpływ na zdrowie zwierząt i potencjalnie na zdrowie ludzi – oddziałuje na układ hormonalny oraz odpornościowy. Wyniki badań przeprowadzonych w USA wskazują, że może ona mieć wpływ na wagę noworodków, a także przyczyniać się do występowania wad wrodzonych (19). Atrazynę nadal jednak stosuje się w Stanach Zjednoczonych, choć w niektórych miejscowościach jej stężenie w wodzie kranowej przekraczało dopuszczalne normy (20).

Wyniki badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda wskazują ponadto na związek pomiędzy pestycydami zawierającymi estry kwasów fosforowych (organofosforany) z objawami ADHD u dzieci, takimi jak problemy z koncentracją czy nadpobudliwość (21). Z kolei inne wyniki badań opublikowane w 2009 roku pokazują możliwy związek pomiędzy pestycydami a ostrą białaczką limfoblastyczną u dzieci (22).

Problemów zdrowotnych związanych pestycydami w żywności jest więcej, substancji stosowanych w rolnictwie konwencjonalnym są przecież dziesiątki. Każdego roku zdarza się również wiele przypadków zatrucia nimi podczas oprysków. Pestycydy to po prostu trucizny, które wykorzystuje się do zabijania owadów, grzybów i roślin, a ich pozostałości można znaleźć nie tylko na żywności, lecz również w wodzie gruntowej czy nawet w deszczu (23). Nie ma się więc co dziwić, że toksykolog prof. Ludwicki przyznaje, że gdyby miał prowadzić gospodarstwo rolne, nie używałby ich.

***
Tekst powstał w ramach projektu Stacje Pogody (Weather Stations) współtworzonego przez Krytykę Polityczną, który stawia literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. Organizacje z Berlina, Dublina, Londynu, Melbourne i Warszawy wybrały pięcioro pisarzy do programu rezydencyjnego. Dzięki niemu stworzono pisarzom okazje do wspólnej pracy i zbadania, jak literatura może inspirować nowe style życia w kontekście najbardziej fundamentalnego wyzwania, przed którym stoi dzisiaj ludzkość – zmieniającego się klimatu. Polskim pisarzem współtworzącym projekt jest Jaś Kapela.

Tekst Marcina Gerwina jest głosem w debacie o polityce żywnościowej na łamach Dziennika Opinii.

Przypisy:
(1)  Śródtytuły nie są bezpośrednimi cytatami, lecz sednem przedstawianej argumentacji.
(2) John Paul, Attending the First Organic Agriculture Course: Rudolf Steiner’s Agriculture Course at Koberwitz, 1924, European Journal of Social Sciences, t. 21, nr 1, 2011, s. 65.
(3) Marie-Luize Kreuter, Ogród w zgodzie z naturą, Elipsa, Warszawa 2003, s. 14. Zobacz także: Franklin Hiram King, Farmers of Forty Centuries; Or, Permanent Agriculture in China, Korea, and Japan, 1911.
(4) Zobacz także definicję IFOAM: http://infohub.ifoam.org/en/what-organic/definition-organic-agriculture 
(5) Więcej informacji o ekologicznych pestycydach można znaleźć w publikacji: Lusine Nalbandyan, Alternative to Pesticides, Pesticide Action Network – Europe, 2008.
(6) Lista środków dopuszczonych do użycia w gospodarstwach ekologicznych zgodnie ze standardami Unii Europejskiej określona jest w załączniku II Rozporządzenia Komisji nr 889/2008.
(7) Caroline Cox, Pyrethrins/pyrethrum, Journal of Pesticide Reform, wiosna 2002, t. 22, nr 1, s. 15.
(8) Pyrethrins & Pyrethroids, National Pesticide Information Center, s. 4.
(9) Caroline Cox, op. cit., s. 16.
(10) Charles Benbrook, Simplifying the Pesticide Risk Equation: The Organic Option, The Organic Center, marzec 2008, s. 20.
(11) Więcej na temat badań zagrożeń dla środowiska związanych ze stosowaniem pestycydów zawierających miedź: Conclusion on the peer review of the pesticide risk assessment of confirmatory data submitted for the active substance Copper (I), copper (II) variants namely copper hydroxide, copper oxychloride, tribasic copper sulfate, copper (I) oxide, Bordeaux mixture, EFSA Journal 2013.
(12) Miedzian 50 WG, załącznik do decyzji MRiRW nr R-74/2013d z dnia 26.03.2013 r., zmieniającej zezwolenie MRiRW nr R-62/2008 z dnia 04.08.2008 r.
(13) The 2010 European Union Report on Pesticide Residues in Food, EFSA Journal 2013, s. 2.
(14) The 2008 European Union Report on Pesticide Residues in Food, EFSA Journal 2010, s. 72.
(15) The 2010 European Union Report…, op.cit., s. 1.
(16) Ibidem, s. 47.
(17) Anneli Kruve, Andrea Lamos, Jekaterina Kirillova i Koit Herodes, Pesticide residues in commercially available oranges and evaluation of potential washing methods, Proceedings of the Estonian Academy of Sciences – Chemistry, 2007, t. 56, nr 3, s. 134-141.
(18) Maria Mergel, Atrazine Regulation in Europe and the United States, Toxipedia, 14.06.2010.
(19) Mae Wu, Mayra Quirindongo, Jennifer Sass i Andrew Wetzler, Still Poisoning the Well, Natural Resources Defense Council, 2010, s. 1-2.
(20) Ibidem, s. 8-9.
(21) Pesticides tied to ADHD in children in U.S. study, Reuters,  17.05.2010.
(22) Pediatric Acute Lymphoblastic Leukemia and Exposure to Pesticides, Therapeutic Drug Monitoring, sierpień 2009, t. 31, nr 4, s. 495-501. Zobacz także: Emily Main, Pesticides Linked to Most Common Form of Childhood Cancer, Rodale News, 25 marca 2010.
(23) Widely Used Herbicide Commonly Found in Rain and Streams in the Mississippi River Basin, U.S. Geological Survey, 29.08.2010.

Polecamy też książkę Jonathana Safrana Foera Zjadanie zwierząt, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2013.


__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Gerwin
Marcin Gerwin
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i partycypacji
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i demokracji deliberacyjnej. Z wykształcenia politolog, autor przewodnika po panelach obywatelskich oraz książki „Żywność przyjazna dla klimatu”. Współzałożyciel Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij